Minęło już 6 dni od przyjazdu do Rzymu, w sumie z dnia na dzień jest coraz lepiej, milej, troche się zbliżyliśmy do siebie z Marco, ale w dalszym ciągu jesteśmy przyjaciółmi. Dzisiaj postanowiłyśmy się wybrać z Ann i Anią na spacer, zakupy czy coś w tym stylu. Taki babski dzień, a może tylko przedpołudnie. Obudziłam się ok. 9:30, chwile poleżałam w łóżku, a potem wstałam, przygotowałam sobie jakiś ładne ubranie i poszłam się umyć. Potem wysuszyłam porządnie włosy, związałam je, zrobiłam delikatny makijaż, a na końcu się ubrałam. Zjechałam na parter, a za chwilkę spotkałam się z drużyną na śniadaniu, tym razem usiadłam przy stoliku z trenerem i jego żoną.
-Jak Ci się podoba Em ?
-Jest bardzo miło, na prawde podoba mi się tutaj
-W takim razie bardzo się cieszymy
-Ile masz lat Emmo ? - spytała jego żona
-23 - uśmiechnęłam się
-Jesteś bardzo młoda, a masz już dziecko i dajesz sobie rade z chłopakami. Jesteś bardzo dojrzała
-Staram się, nie jest łatwo być samotną matką, ale robie co moge
-Po meczu w Berlinie Jurgen Cię wychwalał, że masz dobry wpływ na chłopaków, powiem szczerze, że przez moment byłam zazdrosna
-Niepotrzebnie
-Teraz to wiem - zaśmialiśmy się
-Co dzisiaj robisz ? - pytanie padło ze strony trenera
-Mam takie babskie popołudnie z Ann i Anią Lewandowską
-To miło, a Marco nie będzie za Tobą tęsknił ? - zaśmiał się
-Nawet jeśli to będzie musiał jakoś przeżyć - uśmiechnęłam się
-Wy jesteście razem ?
-Nie - od razu zaprzeczytałam - przyjaźnimy się
-Tak to się teraz nazywa
-Jakoś musi
~Evening~
Jest już po 18, a my dopiero wróciłyśmy. Wszystko mnie boli, jestem padnięta, ale musze coś jeszcze zrobić. Weszłam do pokoju, zostawiłam swoje zakupy i udałam sie do pokoju 245. Zapukałam i za chwile otworzył mi Mario, na mój widok był bardzo zdziwiony.
-Jest Marco ?
-Tak - uśmiechnął się
-Moge wejść ?
-Tak jasne, zostawie Was, paa
-Dzięki, papa - ucałowałam go w policzek i weszłam do środka.
-Mario przynieś mi ciuchy, leżą na łóżku - usłyszałam głos blondyna. Otworzyłam drzwi do łazienki, nie dałam mu dojść do słowa, podeszłam do niego i go pocałowałam. Chłopak był cały mokry, owiniąty w pasie jedynie białym ręcznikiem, ale nie przeszkadzało mi to.
-Kocham Cię - powiedziałam kiedy sie od siebie oderwaliśmy - spróbujmy jeszcze raz
-Czekałem na to 3 lata
-Ja też, ubierz się a ja czekam przed drzwiami, idziemy na miasto
-Nie jesteś zmęczona ?
-Jestem, dlatego będziesz mnie niósł
-Okey - wyszłam z jego pokoju i oparłam się o ścianę.
* Marco *
Bardzo zdziwiła mnie Emma, ale też ucieszyła. Od 3 lat nie marzyłem o niczym innym, tylko żebyśmy spróbowali jeszcze raz. Szybko się ubrałem, poprawiłem grzywke, zabrałem kartę to pokoju i go opuściłem. Em czekała na mnie, więc złapałem ją za rękę i opuściliśmy hotel.
-Gdzie idziemy ?
-A gdzie chcesz ? - odpowiedziała pytaniem na pytanie
-Z Tobą nawet na koniec świata - uśmiechnąłem się, a on zarumienila - zarumieniłaś się
-Nie prawda
-No przecież widze - zaśmiałem się
-Widocznie źle widzisz - pokazała mi język
-Kochanie dobrze wiesz, że mam racje
-Pff, chciałbyś
-Chce i mam racje - pocałował mnie
-Zjemy jakieś lody ?
-Jasne, jakie chcesz ?
-Kawowe
-To chodź - zamówiliśmy lody, zjedliśmy i ruszyliśmy w dalszą drogę. Chodziliśmy różnymi uliczkami, wychodziliśmy do różnych sklepów, całowaliśmy się, przytulaliśmy, jednym słowem sielanka.
* Emma *
Do hotelu wróciliśmy grubo po 22, pożegnaliśmy się pod moim pokojem i się rozeszliśmy. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i położyłam do łóżka. Przewracałam się z boku na bok, ale nie mogłam usnąć. Było już po północy, ale mimo wszystko wstałam z łóżka, założyłam klapki i wyszłam z pokoju. Po cichu przeszłam do pokoju 245, delikatnie zapukałam, długo nie musiałam czekać aż Marco mi otworzy.
-Coś się stało ?
-Nie moge usnąć
-Trzeba było tak od razu
-To co wpuścisz mnie ? - zrobiłam słodką mine
-Oczywiście, że tak - otworzył szerzej drzwi, weszliśmy do środka i położyliśmy się do jego łóżka. Chłopak przytulił się do moich pleców i położył głowe na moim ramieniu.
-Kocham Cię - szeptał mi do ucha
-Ja Ciebie też - uśmiechnęłam się
-Wiesz tak sobie pomyślałem, że zamiast lecieć samolotem do Polski po Sophie to możemy razem pojechać moim samochodem
-Trzeba jej w końcu powiedzieć, że jesteś jej tatą i, że jesteśmy razem
-Wypadałoby - zaśmialiśmy się
-Chyba jestem zmęczona
-To śpij - ucałował mnie w policzek - pogadamy jutro
-Dobranoc
-Dobranoc, kocham Cię
~Next Day~
Obudziłam się o 8:30, byłam bardzo szczęśliwa i wyspana. Obok mnie leżał mój ukochanym, uśmiechał się przez sen i wyglądał tak słodko. Wzięłam z szafki nocnej jego iPhona, weszłam w aparat i zrobiłam mu zdjęcie, potem zalogowałam się na swojego Instagrama i Facebooka, a później już wszyscy podziwiali jego zdjęcie. Mam nadzieje, że się na mnie nie obrazi, bo chyba bym tego nie przeżyła. Delikatnie wstałam z łóżka, zabrałam kartę do swojego pokoju i opuściłam pomieszczenie, weszłam do pokoju 236, przygotowałam sobie ubrania, założyłam je, umalowałam się, uczesałam i zeszłam na dół na śniadanie. Była 9:15, a ze znajomych spotkałam tylko Ewę Piszczek. Zamówiłam sobie coś dobrego, zajęłam stolik i spokojnie czekałam, zamówienie dostałam po niecałych 20 minutach. Było pysznie jak zwykle, minął dopiero tydzień od kiedy tu jesteśmy, a ja nie mam ochoty wyjeżdżać, no chociaż w sumie nie ma tu ze mną mojej ślicznej córeczki, więc tęsknię, ale jakby tu była to nie wiem czy zgodziłabym się wracać do Dortmundu. Siedziałam tak i patrzyłam tępo w podłogę, w końcu sie ogarnęłam i z powrotem poszłam na górę. Wzięłam ręcznik, kostium oraz wszystkie inne potrzebne rzeczy i poszłam na basen. Rozłożyłam się na jednym z leżaków, rozebrałam się i wskoczyłam do basenu, było strasznie gorąco, a woda była na tyle schłodzona, żebym czuła się jak w raju. Słyszałam, że ktoś wskakuje do wody, ale nawet nie chciało mi się odwracać, za chwile poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach.
-Ładnie to tak uciekać ?
-Cześć Marco, Ciebie też dobrze widzieć
-Nie zmieniaj tematu - pocałował mnie w szyje
-Nie uciekłam, tylko chciałam się ogarnąć
-Jadłaś już śniadanie ?
-Tak, ale była tylko żona Łukasza
-Czyli nie wiesz jaki są plany na wieczór
-No nie wiem, a powinnam ?
-Myślę, że tak
-No to słucham
-Mario zarezerwował dla całej drużyny klub, więc jest dzisiaj impreza
-A co ja mam z tym wspólnego ?
-Nie udawaj blondynki, kotku
-Dobra rozumiem, że chcesz iść ze mną na tą imprezę
-Bingo - uśmiechnął się
-Marco ja nic nie mam do imprez, ale nie mam ochoty. Przepraszam
-Em prosze Cię, nie musisz pić, ale chociaż jedź z nami
-Pod jednym warunkiem
-Jakim ?
-Nie będziesz pił alkoholu
-Musze ?
-Yhmm - pokiwałam twierdząco głową
-W takim razie się zgadzam
-No to pójdę
-Dziękuje - pocałował mnie czule w usta, zdążyliśmy sie od siebie oderwać i usłyszeliśmy czyjeś brawa. Odwróciliśmy się i ujrzeliśmy Mario i Roberta
-No wreszcie nasze gołąbeczki są razem
-Niech ktoś jeszcze się o tym dowie Gotze, a obiecuje, że wystawie Ci taką opinie, że pożeganasz się z pierwszym składem do końca roku - zażartowałam
-Robert my nic nie widzieliśmy, chodź idziemy jakoś tu dużo ludzi
-Uwielbiam Cie Mario
-Ja Ciebie też Em - chłopcy zniknęli z naszego pola widzenia
-Mi nie wystawisz takiej opini, prawda ?
-No nie wiem, zastanowie się
-Ha ha ha, bardzo zabawne - strzelił focha
-Jak Ci przejdzie to daj znać - wyszłam z basenu i położyłam się na leżaczku.
~Evening~
Jesteśmy już w klubie, nie powiem, że jest źle, bo nie jest. Miałam na sobie w miarę ładny strój, zwykłego koka i jak zwykle pasujący makijaż. Siedziałyśmy z Anią przy barze i sączyłyśmy bezalkoholowe drinki.
-Zabieram panią na parkiet - mieliśmy zatańczyć tylko do jednej piosenki, a w końcu wyszło na to, że przetańczyliśmy 5 utworów. Świetnie się bawiłam, to prawda nie lubie imprez, bo w końcu musze być odpowiedzialną matką, ale troche luzu nikomu nie zaszkodzi. - kochanie mam propozycje
-Jaką ? - uśmiechnęłam się
-Wrócimy do hotelu, pójdziemy do mojego pokoju i obejrzymy jakiś film, a po drodze możemy kupić jakieś wino
-Mario się nie obrazi ?
-Na pewno nie - pożegnaliśmy się z towarzystwem, powoli wracaliśmy do hotelu. Droga do klubu zajęła nam 25 minut, a z powrotem 1,5 godziny, była 1 w nocy, po cichu doszliśmy do pokoju 245. Marco przepuścił mnie w drzwiach, zamknął je kopnięciem, a potem przycisnął mnie do ściany i namiętnie pocałował. Oplotłam go nogami, rozpinając jego koszule, która za chwile leżała gdzieś na podłodze. Chłopak położył mnie na łóżku, pozbył się mojej sukienki i swoich spodni. Nasza bielizna zniknęła w równieszybkim tępie reszta garderoby. Bardzo namiętnie całował i pieścił każdy skrawek mojego ciała, obydwoje byliśmy siebie spragnieni, całował na początku usta potem szyja, obojczyk, biust, brzuch, potem uda, z powrotem wracał do góry. Jego ręce błądziły po całym moim ciele, masował moje piersi, dotykał płaskiego brzucha. Wreszcie we mnie wszedł powoli i subtelnie jakby się czegoś obawiał, potem coraz szybciej i mocniej, oboje dyszeliśmy, ja z czasem cicho pokrzykiwałam. Nasza "chwila" rozkoszy trwała pół nocy. Kiedy skończyliśmy położyliśmy się obok siebie. Nasze oddechy powoli się normowały. Każdy z nas był szczęśliwy i z takim przekonaniem zasnęli.
*****
Przepraszam za moją nieobecność. Niestety dalej mam szlaban, ale specjalnie dla Was dodaje rozdział. Następny powinien się pojawić za tydzień w piątek albo w czwartek ;) Co do rozdziału to miał być trochę inny, ale nie miałam na niego pomysłu i tak jakoś samo wyszło. Pozdrawiam