środa, 28 stycznia 2015

Rozdział 59.

Rozmowa z Anią na prawdę dużo mi dała, pocieszała mnie, ale też próbowała mi wiele wyjaśnić. Akurat jak wychodziła to Marco przywiózł Sophie, pomógł jej się rozebrać, a potem od razu wyszedł.
Mario zabrał mi dzieci na spacer, a Ann przyszła do mnie, żeby pogadać.
-Em nie musisz wszystkiego brać na siebie
-Co masz na myśli ?
-Prawie wcale nie prosisz nas o pomoc, a to, że pozwoliłaś Mario wziąć dzieci na spacer to prawie cud. Nie przeszkadza nam to, że tutaj mieszkasz i na prawdę zawsze możesz nas poprosić o pomoc, nie musisz wszystkiego robić sama, ok ?
-Ok - powiedziałam ostrożnie przyglądając jej się
-Nie patrz tak - zaśmiała się - po prostu wszyscy chcemy Wam pomóc
-Ja w to po prostu nadal nie wierze, nie potrafię wymazać tego z pamięci. Ta z pozoru głupia sytuacja spowodowała, że moje zaufanie do niego zmalało
-Tak, ale nadal go kochasz, trochę mu ufasz, macie dzieci, jesteście małżeństwem, długo się znacie
-Ann to wszystko prawda, tylko związek powinien opierać się przede wszystkim na zaufaniu
-Zaufanie można odbudować, a przynajmniej spróbować
-Co masz na myśli ?
-Moim zdaniem powinnaś dać mu szanse, przynajmniej ze względu na dzieci
-Czyli mam wrócić do domu ?
-Em ja Cię broń Boże nie wyrzucam, ale zastanawiam się co będzie dla Was najlepsze
-Ta dzisiejsza kłótnia dała mi do myślenia
-O co poszło ?
-Długa historia
-Chyba go dotknęła ta kłótnia
-Bo mu nawrzucałam
-Mam nadzieje, że miałaś konkretny powód
-Ja potrzebuje czasu, a on najwidoczniej tego nie rozumie i na siłę chce mnie odzyskać co jeszcze bardziej utrudnia sytuacje
-Zmieniłaś wygląd dla niego ?
-Bardziej dla siebie, ale chciałam mu coś udowodnić
-Udało Ci się
-Chciałabym
-A co z Kate ?
-Cały czas próbuje nas poróżnić
-Wierzysz jej ?
-Nie bardzo
-Ona podróżuje, więc może kiedyś wyjedzie
-Kiedyś - westchnęłam - oby szybko
-Daliście radę jak wyjechałaś to daliście radę i teraz też dacie
-Chciałabym być taką optymistką jak Ty
-Em wystarczy, że będziesz realistką
-Tak z pewnością - wybuchłam śmiechem
Jakiś czas później wrócił szatyn, świeże powietrze sprawiło, że Nico zasnął, a Sophie co chwile ziewała. Najpierw przebrałam chłopczyka i włożyłam go do kołyski, a następnie wykąpałam dziewczynkę i położyłam ją spać.
Było jeszcze wcześnie, a ja nie byłam, aż taka zmęczona. Nie wiedziałam za bardzo co mam robić, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Zeszłam na dół, żeby zrobić sobie herbatę, a tam Ann i Mario jedli kolacje
-Przyłącz się do nas
-Nie jestem głodna, ale dziękuje
-Niewiele jesz
-Zdaje Ci się - posłałam jej uśmiech
-W porządku
-Smacznego i dobranoc
-Dobranoc Em
Szybkim krokiem wróciłam na górę, postawiłam na szafce nocnej kubek z gorącym napojem, a sama przebrałam się w piżamę.
Położyłam się na jednej połówce łóżka tak, żeby nie obudzić Sophie. Obracałam w rękach telefon, bo chciałam zadzwonić do męża, ale w końcu zrezygnowałam. Dopiłam herbatę, zgasiłam lampkę i zasnęłam.
~Saturday - Match~
Dzisiaj Borussia gra mecz przeciwko Bayernowi. Z samego rana zadzwonił do mnie trener z prośbą, żebym porozmawiała z chłopakami przed meczem, bo psycholog nawalił. Zgodziłam się, bo co miałam zrobić ? Obawiałam się trochę spotkania z Marco, bo od tamtego czasu się nie widzieliśmy, ale będę jakoś musiała dać radę. Ann miała zabrać ze sobą Sophie na trybuny, a Melanie zgodziła się zająć Nico.
Ogarnęłam się, ubrałam i ruszyłam na stadion. Najpierw przejrzałam papiery chłopaków, a o odpowiedniej porze poszłam do szatni. Piłkarze byli już ubrani, siedzieli na ławkach i czekali na mnie, a potem mieli zrobić rozgrzewkę.
-Cześć - uśmiechnęłam się
-Wracasz do nas ?
-Nie, dzisiaj jestem na zastępstwo
-Szkoda
-To ważny mecz i trudny przeciwnik. Musicie skupić się tylko na piłce i wygranej. Zapomnijcie o bólu, problemach. Sprawy rodzinne, kłótnie z partnerką, ząbkującego dziecko zostawcie w szatni. Na boisku musicie być spokojni, opanowani i przede wszystkim skupieni. Gracie na swoim boisku, na trybunach siedzi większość waszych kibiców, dlatego pokażcie Bayernowi kto tu rządzi - zakończyłam - do zobaczenia potem
Spojrzałam w oczy Marco, a potem wyszłam. Miałam siedzieć na ławce razem ze sztabem szkoleniowym, więc dyskretnie tam przemknęłam. Mecz zaczął się punktualnie i od początku to Borussia była na szczycie. Mieli dobre akcje, podania, idealnie kiwali zdziwionych piłkarzy drużyny przeciwnej. Jedyną osobą na boisku, która się wyróżniała był Marco. Niby walczył i się starał, ale był jakiś rozkojarzony. Kilka razy był sfaulowany z głupiego powodu, jednak za każdym razem dzielnie się podnosił. Wszystko działo się tak szybko. Mój mąż biegł w kierunku bramki, mijał kolejnych przeciwników, aż w końcu został sam na sam z bramkarzem. Oddał strzał i trafił. Cały stadion oszalał z radości.
Kilka minut przed końcem I połowy padła kolejna bramka dla Borussii. Tym razem strzelił ją Lewy.
Druga połowa była bardziej udana, bo Marco strzelił jeszcze jedną bramkę, a Gotze dwie, dzięki czemu wygrali 5:0. Zadowoleni piłkarze ruszyli do szatni, a ja starałam się przemknąć niezauważona
-Przepraszam czy poświeci mi pani kilka minut na rozmowę ?
-Pewnie
-Jest pani żoną sławnego piłkarza, wiele osób rozpoznaje panią ja ulicy, przeszkadza to pani ?
-Nie przeszkadza mi to - zaśmiałam się - jest to bardzo miłe, a biorąc ślub z Marco wiedziałam z czym to się łączy
-Kilka dni temu widziano panią w galerii, gdzie zmieniła pani fryzurę
-Tak to prawda, zresztą jak widać - uśmiechnęłam się
-Mąż panią namawiał ?
-Nie, to była niespodzianka
-Wraca pani na stanowisko psychologa w klubie ?
-Na razie jeszcze nie, dzisiaj byłam tylko na zastępstwie
-To prawda, że wyprowadziła się pani z domu razem z dziećmi ?
-Tak to prawda
-Zdradzi nam pani sekret
-Marco niedawno był chory, a nasz syn ma niedługo szczepienie. Nie mogłam ryzykować jest za mały
-Dało się zauważyć, że odwiedzał panią i dzieci
-Tak, tęsknił - zaśmiałam się - ale zawsze uważaliśmy
-Kiedy wróci pani do domu ?
-Jak tylko Nico będzie po szczepieniu - skłamałam
-Dziękuje, że poświęciła mi pani chwile
-Nie ma problemu - odeszłam od niej
Szybko poszłam do szatni, zapukałam, a potem odnalazłam wzrokiem Marco
-Gratulacje chłopaki - uśmiechnęłam się - Marco mogę Cię prosić do mnie do gabinetu ?
-Jasne, zaraz przyjdę
-Dzięki
Wyszłam z pomieszczenia i poszłam do swojego gabinetu. Na biurku stało moje zdjęcie z Reusem i zdjęcie Sophie jak była malutka. Jak wrócę do pracy to muszę tu przynieść zdjęcie Nico.
-Jestem - usłyszałam za plecami
-Siadaj jak chcesz
-Postoje
-Ok - westchnęłam
Opowiedziałam mu w skrócie moją rozmowę z dziennikarką, nie był chyba za bardzo zadowolony, ale to przemilczał
-Zaskoczyła mnie, a wolałam nie mówić prawdy
-Dobrze zrobiłaś
-Dziękuje
-Przegiąłem ostatnio. Przepraszam
-To ja przepraszam
-Zapomnijmy o tym
-Masz racje
-Co u dzieci ?
-W porządku
-A u Ciebie ?
-Stabilnie - uśmiechnęłam się
-Schudłaś
-Wydaje Ci się
-Za dobrze Cię znam
-Po prostu jestem trochę zmęczona
-Kiedy ostatni raz coś jadłaś
-Niedawno
-Wybierzemy się na obiad ?
-Wolałabym nie - skrzywiłam się - na prawdę jestem zmęczona. Zjem w domu, ok ?
-Ok, jak chcesz
-Dziękuje
-Idę po swoje rzeczy
-Gratuluje - złapałam go za rękę - bramkę
-Bardzo dziękuje
-Do zobaczenia
-Pa, ucałuj dzieci - wyszedł
Zabrałam swoje rzeczy i również opuściłam pomieszczenie. Okazało się, że Mario na mnie czekał i razem ruszyliśmy na parking. Do domu dojechaliśmy po kilkudziesięciu minutach. Okazało się, że moje dzieci śpią w sypialni, więc zostałam w salonie z Ann
-Mela przywiozła Nico ?
-Tak
-Sophie była grzeczna ?
-Zawsze jest
-Ann pytam serio
-A ja tak odpowiadam
-Ok - westchnęłam
-Zjesz coś ?
-Nie, dzięki
-Powinnaś
-Nic mi nie będzie
-Schudłaś
-Już to gdzieś słyszałam
-Gadałaś z Marco ?
-Yhmm
-I co ?
-Bez zmian
-Szkoda
-Zjem potem
-Trzymam Cię za słowo
-Ok - zaśmiałam się
-Riri o Ciebie pytała
-Dawno jej nie widziałam
-Długo była u rodziców
-Ania coś wspominała
-Em mogę Ci coś powiedzieć ?
-Pewnie
-Pierwsza się dowiesz, więc nikomu nie mów
-Ok
-Planujemy z Mario ślub w czerwcu
-Gratulacje - przytuliłam ją
-W poniedziałek jedziemy zobaczyć sale i zarezerwować datę
-Super, cieszę się
-Ja też
-Będzie dobrze
-Trochę mało czasu
-Oj tam wyrobicie się
-Myślisz ?
-Jestem tego pewna
-Dziękuje
Trochę później dołączył do nas Mario, obejrzeliśmy sobie film, wygłupialiśmy się. Przez chwile zapomniałam o tych wszystkich problemach.
-Wiecie, że Ania jest w ciąży ? - spytał Gotze
-Wiemy
-Robert mówił nam dzisiaj w szatni
-Przez chwile myślałam, że po golu coś zrobi
-Podobno chcą powiedzieć to w połowie października
-Tak, na premierze książki Ani
-Super
Tak jak obiecałam potem coś małego zjadłam i udałam się do siebie na piętro. Zajęłam się moimi mały,i szkrabami i wyszłam z nimi na spacer.

czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 58.

~Next day~
Obudziłam się jednocześnie zdziwiona co zadowolona. Nico przespał całą noc, co prawda obudził mnie po 6, ale to i tak dobry wynik. Marco naprawdę musiał zmęczyć dzieci skoro mały spał całą noc. Dwa razy budziłam się i sprawdzałam czy wszystko w porządku, ale on po prostu spał. Nakarmiłam go i przebrałam w coś wygodnego. Po cichu zeszłam na dół, zrobiłam sobie kawę i znowu wróciłam do swojej tymczasowej sypialni. Maluch był taki spokojny, że to aż dziwne.
-Mamo. - Sophie stanęła obok mnie.
-Cześć aniołku. - pocałowałam ją w czoło.
-W co mam się ubrać?
-W co chcesz.
-A ciepło jest na dworze?
-Moim zdaniem tak, ale i tak weźmiemy Twój płaszczyk.
-Dobrze.
-Pójdę zrobić Ci śniadanko. - włożyłam Nico do kołyski - Patrz na brata.
-Okej.
W kuchni stała Ann w stroju sportowym, popijając wodę z butelki.
-Dzień dobry - uśmiechnęła się do niej.
-Hej, co tam?
-Przyszłam zrobić śniadanie dla Sophie.
-Ja właśnie wróciłam po bieganiu.
-Widzę.-zaśmiałam się
-Ale chyba nie wyglądam źle?
-Nie, spokojnie.
Blondynka poszła na górę się przebrać, a ja przygotowałam dla mojej księżniczki płatki z mlekiem. Zaniosłam to jej na górę i podczas, gdy ona jadła to ja się ubrałam. Dzisiaj trochę później odprowadziłam córkę do przedszkola, bo po drodze zrobiłyśmy spacer, a w drodze powrotnej, jak byłam już sama z Nico to weszłam no chwilę do galerii, ale nic ciekawego nie kupiłam. Do domu wróciłam po 11, mój syn spał, więc zaniosłam go od razu do kołyski. Mario był na treningu, a Ann zaraz wychodziła, więc będę sama.
-Em masz gościa
-Nie chce z nim gadać
-To nie on
-Okej. -westchnęłam i zeszłam na dół.
-Cześć. - ujrzałam Kate.
-Hej. -rzuciłam oschle.
-Poradzisz sobie? -spytała modelka. -Ja muszę lecieć.
-Jasne, dam radę.
-Do zobaczenia.
-Pa. -zawołałam za nią.
-Możemy porozmawiać?
-Zrujnowałaś mi małżeństwo, więc chyba nie mamy o czym.
-Wybacz
-Po co tak naprawdę przyszłaś?
-Ja po prostu coś poczułam, jak go zobaczyłam.
-I musisz mi to mówić?! Myślisz, że my się rozstaniemy, weźmiemy rozwód i będziesz mogła zająć moje miejsce?
-Już je zajęłam.
-Kate w co Ty grasz?
-Wiem, że Marco Cię okłamał, wiem o co go prosiłaś i przede wszystkim wiem, że jemu też na mnie zależy.

-Słucham ?
-On Cię zdradził ! - krzyknęła - jesteś ślepa czy udajesz ?!
-O czym Ty mówisz ? - poczułam się jakby ziemia osuwała mi się z pod nóg
-Nie jesteś już dla niego najważniejszą kobietą 
-Nie chce Cię obrażać Kate, ale chyba jesteś zbyt głupia, jeżeli myślisz, że ja w to uwierzę 
-Dla Ciebie on jest nadal taki idealny ?
-Wpieprzyłaś się z butami w nasze życie, bawisz się w jakieś cholerne intrygi i myślisz, że Ci się uda ? Jesteś dla niego tylko byłą dziewczyną, a dla mnie jesteś nikim ! Wynoś się z naszego życia raz na zawsze - krzyczałam za nią 
-Jeszcze tego pożałujesz - wysyczała przez zaciśnięte zęby
-Żebyś się nie zdziwiła - siłą wypchnęłam ją za drzwi 
Nie płakałam, ale byłam roztrzęsiona. Nie wierzę, że Marco mógłby mnie zdradzić, ale z drugiej strony ona była taka przekonująca. 
Usłyszałam pukanie do drzwi, więc niechętnie otworzyłam i teraz w najgorszym możliwym momencie zobaczyłam mojego męża
-Błagam Cię wyjdź, nie mam teraz ochoty na rozmowę
-Widziałem jak Kate stąd wychodziła
-I co w związku z tym ?
-Ona wyglądała na wściekłą, a Ty jesteś roztrzęsiona
-Zdradziłeś mnie ?
-Słucham ?
-To chyba proste pytanie
-Nigdy Cię nie zdradziłem, nawet jak byłaś w Berlinie - powiedział bez zająknięcia patrząc mi w oczy 
-Kate na Tobie zależy
-Ale mi nie zależy na niej 
-Yhmm - zaśmiałam się ironicznie
-Em - złapał mnie za ramiona - nie zachowuj się tak
-Puść mnie
-Nie - powiedział stanowczo 
-Zostaw - biłam go mocno w klatkę piersiową 
-Już spokojnie - złapał mnie za nadgarstki 
-Cholerna Kate - poczułam, że łzy spływają mi po policzkach 
Piłkarz nie zwracając uwagi na moje protesty mocno mnie przytulił i pozwolił mi się wypłakać
-Co ona Ci nagadała ?
-Marco ja nie chce już o tym gadać
-Daj nam szanse
A Ty daj mi czas
-Spójrz mi w oczy i powiedz, że mnie nie kochasz 
-Tu nie chodzi o to czy Cię kocham czy nie
-Zmienię się Em, zaufaj mi
-Marco nie musisz się zmieniać, ja chce i potrzebuje czasu. To nadal mnie boli, a ta dzisiejsza rozmowa z Kate mnie dobiła
-Wiesz co Ja zajmę się Nico, a Ty idź gdzieś i się wyluzuj
-Nie chce Cię wykorzystywać
-Sam to zaproponowałem 
-Okej
-Weź mój samochód - podał mi kluczyki 
-Dzięki 
-To żaden problem 
-Ania jest w ciąży 
-Wiem - uśmiechnął się
-Pójdę się ogarnąć - westchnęłam
Poszłam na górę, poprawiłam makijaż, wzięłam torebkę i zeszłam na dół 
-Nico śpi na górze, ale niedługo się obudzi 
-Dam radę
-Cześć - ubrałam się w przedpokoju i wyszłam
-Pojechałam do galerii handlowej i poszłam do kosmetyczki. Umówiłam się na jakieś zabiegi odprężające i masaż. Po półtorej godzinie czułam się świetnie i opuściłam to miejsce. Postanowiłam zrobić sobie jeszcze paznokcie i wracam do domu, nie chce przesadzać. 
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się
-Witam, w czym mogę pomóc ?
-Chciałabym zrobić paznokcie
-Wie pani jakieś ?
-Jakieś ładne, delikatne
-Proponuje hybrydę
-W porządku 
-Zapraszam - wskazała ręką
-Ile to potrwa ?
-Postaram wyrobić się w godzinę
-Dzięki 
Młoda dziewczyna zabrała się za robienie dla mnie idealnego manicure'u
-Będzie pani zadowolona 
-Mam nadzieje
-Pani Reus, prawda ?
-Tak, Emma Reus
-Czyli dobrze myślałam 
-Dokładnie
Troszkę po ponad godzinie moje paznokcie na prawdę bardzo mi się podobały
-Są idealne, dziękuje 
-Polecam się na przyszłość
-Zapamiętam 
Zapłaciłam, podziękowałam i wyszłam. Już miałam iść na parking jak wpadłam na szalony pomysł. Stałam przed salonem fryzjerskim i zastanawiałam się czy wejść no i weszłam. 
-Dzień dobry 
-Dzień dobry 
-Czy ma pani teraz czas ?
-Koleżanka zaraz kończy 
-Dziękuje
-Może pani tam poczekać - wskazała kanapę 
-Okej
Posłusznie usiadłam na kanapie i czekałam, aż ktoś się mną zajmie 
-Zapraszam
-Dzięki - usiadłam na fotelu 
-Co pani chce zrobić z włosami ?
-W zasadzie to nie wiem 
-Chwilka, pani jest żoną Marco Reus'a 
-Tak to ja
-Chce się pani spodobać mężowi ?
-Powiedzmy 
-Rozumiem, duża zmiana ?
-Zdaję się na panią
-W takim razie zakrywam lustro - zaśmiała się i zrobiła to co powiedziała
-Proszę mnie zaskoczyć
-Ścinamy ?
-Możemy, ale tak, żeby było ładnie 
-Będzie na pewno 
Zamknęłam oczy, a dziewczyna zmieniła mi fryzurę 
-To będziesz nowa Ty - zaśmiała się
-Oby lepsza
-Na pewno zrobisz na facetach większe wrażenie, tylko ktoś będzie zazdrosny 
-Trochę zazdrości jeszcze nikomu nie zaszkodziło 
Odprężyłam się i czekałam. Wiedziałam, że będzie dobrze no i byłam ciekawa reakcji moich przyjaciół, rodziny, Marco
-Gotowe
-Yhmm - otworzyłam oczy, a ona odsłoniła lustro 
-I jak ?
-Wow - wykrztusiłam 
Moja nowa fryzura była idealna, pasowała do mnie i dzięki niej wyglądałam dużo lepiej
-Mam nadzieje, że pomogłam 
-Tak, jest perfekcyjnie
-Cieszę się
-Dziękuje - posłałam jej uśmiech 
-Nie ścięłam ich za krótko ?
-Nie, spokojnie 
Zapłaciłam, zabrałam swoje rzeczy i wyszłam. Od razu skierowałam się na parking, tylko, że zaatakowali mnie po drodze dziennikarze. Szybko ich minęłam i wróciłam do domu.
Rozebrałam się w przedpokoju, kątem oka widziałam, że wszyscy siedzą w salonie
-Jestem - zawołałam 
-Chodź do salonu, bo Ania i Robert przyjechali 
-Musicie zamknąć oczy, bo mam niespodziankę
-Wszyscy ?
-Tak - zaśmiałam się 
Wkroczyłam do salonu i stanęłam zadowolona przed nimi 
-Już
Wszyscy jak jeden mąż otworzyli oczy i spojrzeli na mnie zdziwieni 
-Jak Wam się podoba moja zmiana ?
-Wyglądasz świetnie - przytuliła mnie Ania
-Bardzo dziękuje
-Nie żal Ci było ścinać włosy ?
-Jakoś nie - zaśmiałam się
Marco siedział wpatrując się we mnie, więc po prostu podeszłam do niego i oddałam mu kluczyki od samochodu
-Dziękuje 
-Nico śpi, jadł godzinę temu 
-W porządku 
-Nie odbierałem jeszcze Sophie 
-Ja ją odbiorę 
-Obiecałem jej wczoraj 
-Okej - westchnęłam 
-Skąd ta zmiana ? - spytała Ann
-Impuls
-Uważaj, żebyś tego nie żałowała
-Za bardzo mi się podoba 
-Nowa fryzura, nowe życie ? - zaśmiała się Lewandowska - co wymyśliłaś ? Przyznaj się 
-Szalony pomysł
-No dobra, ale jak to się stało ?
-Wiesz co poszłam na masaż, a potem na paznokcie, bo już dawno temu miałam to zrobić i jak przechodziłam obok salonu fryzjerskiego to wpadłam na szalony pomysł zmiany fryzury 
-Chyba taka fryzura bardziej Ci pasuje
-Też tak uważam - zaśmiałam się 
Usłyszeliśmy płacz mojego synka, więc poderwałam się z miejsca i pobiegłam na górę. Wzięłam go na ręce, dałam mu smoczka i bujałam go w ramionach. Chłopczyk zamknął powoli oczy, ale wiedziałam, że ma lekki sen. Do kołyski włożyłam go dopiero po kilkunastu minutach. 
Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć, że nie jestem sama, a potem Marco przyciągnął mnie do siebie i przytulił się do moich pleców 
-Wyglądasz cudownie 
-Marco - próbowałam się wyrwać
-Em nie odtrącaj mnie
-Miałeś nie naciskać, a właśnie to robisz 
-Nie mogę już bez Wam wytrzymać
-Zawsze możesz znaleźć sobie inne towarzystwo 
-Włączasz formę ataku ?
-Daj spokój - odsunęłam się od niego 
-Jesteś moją żoną
-No i co z tego ? - podniosłam głos - myślisz, że jestem Twoją własnością skoro mam na palcu obrączkę ?!
-Tego nie powiedziałem, ale znasz prawdę i dalej zachowujesz się jakbym był wszystkiemu winien 
-Już zapomniałeś, że mnie okłamałeś ? 
-Nie, ale to chyba nie jest wielka zbrodnia
-No pewnie ! Jak mam Ci zaufać skoro tak się zachowujesz ?! Jesteś dzieckiem, wiesz ?! Powinieneś dorosnąć ! - krzyczałam na niego - naucz się odpowiedzialności, bo masz dwójkę dzieci i żonę ! Nie jesteś już sam, więc bierz odpowiedzialność za swoje czyny !
-Jeżeli tak uważasz to lepiej wyjdę - wycofał się 
-Droga wolna 
-Zastanów się nad tym co powiedziałaś 
-Zastanowię się - burknęłam 
Spojrzał na mnie jeszcze, a potem wyszedł trzaskając mocno drzwiami. Walczyłam ze łzami, a przestraszony Nico obudził się i zaczął mocno płakać. Wzięłam go na ręce, ale sama byłam tak roztrzęsiona, że nie mogłam go uspokoić. Jego płacz zmienił się w histerie, więc ja też zaczęłam płakać, tyle, że z bezsilności 
-Em daj go -Ania mi go zabrała
-Ja już nie mogę - westchnęłam 
-Zajmę się nim, a Ty się uspokój 
-Dziękuje - szepnęłam 
Położyłam się na łóżku, cała zakryłam się kołdrą, ale cicho płakałam. Nico bardzo szybko się uspokoił, a Ania położyła się obok mnie 
-Nie płacz
-Słyszeliście ?
-Nie, a powinniśmy ?
-Zdecydowanie nie
-Marco był wściekły jak wychodził
-Dobrze mu tak 
-Em o co poszło ?
-Nie ważne. Jestem beznadziejną matką, nie umiem uspokoić własnego syna
-Nie mów tak, dziecko po prostu wyczuwa nastrój matki 
-Po raz kolejny się kłócimy, tak się nie da funkcjonować 
-Zawsze byliście idealną parą Em - spojrzała mi w oczy - macie kryzys, ale przejdziecie przez to 
-Nie wydaje mi się 
-Nie unoś się dumą, bo za wiele masz do stracenia
-Nie chce tego stracić, ale potrzebuje czasu, a on tego nie szanuje
-Jemu też jest ciężko
-Tak, ale to też jego wina
-Wiem, nie bronie go, ale chce Wam pomóc
-Myślałam, że po ślubie będzie idealnie 
-Na pewno tak będzie
-Jeżeli do siebie wrócimy 
-Wrócicie 
-Kocham go - zamknęłam oczy, z których znowu poleciały łzy 
*****
Pod poprzednim rozdziałem pojawiły się 2 pytania, więc postanowiłam na nie odpowiedzieć. 

PszczółkaEmma- Ja nic takiego nie robię, po prostu piszę :)

Anonimowy - Usunęłam "blogi polecane", ponieważ dawno ich nie aktualizowałam, ale zostawiłam je na blogu o Hanie i Mario :) 

sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 57.

~Next Day~
*Emma*
Obudziłam się po 5 i byłam nieprzytomna. Nico przez pół nocy nie mógł spać, ale na szczęście nie płakał. Nakarmiłam go, pochodziłam z nim trochę, żeby mu się odbiło, a potem zmieniłam mu pieluchę. Miałam nadzieje, że maluch jeszcze trochę pospiesz, ale niestety. Gdzieś tak po 6 jak Sophie jeszcze spała usłyszałam ciche pukanie do drzwi
-Proszę
-Hej - zobaczyłam Ann
-Cześć - delikatnie się uśmiechałam
-Mogę ?
-Jasne, chodź
-Mario mi mówił ...
-Nie chce o tym gadać - przerwałam jej - przepraszam
-Spokojnie, rozumiem
-Nie masz nic przeciwko, że tu jestem ?
-Oczywiście, że nie. Możecie zostać tak długo jak chcesz
-Dziękuje - przytuliłam ją
-Jeżeli chcesz to Mario może zawieźć Sophie do przedszkola
-Och dam sobie radę
-Jak wolisz - puściła mi oczko
-Co tak wcześnie wstałaś ?
-Biegać idę - zaśmiałam się
-Brawo
-Pogadamy potem - szybko cmoknęłam mnie w policzek
-Do zobaczenia
Przygotowałam ubranko dla Nico i Sophie, ułożyłam je na krześle i sama też się ubrałam. Związałam włosy w niedbałego koka, a z makijażu pomalowałam tylko rzęsy. Najlepiej nie wyglądałam, ale trudno dam radę.
Sophie się obudziła i była bardzo zdziwiona tym gdzie idę znajduje
-Mamo - jęknęła
-Nie martw się - przytuliłam ją
-Gdzie jesteśmy ?
-U wujka Mario
-Czemu ?
-Pokłóciłam się trochę z tatą - skłamałam
-Ale wrócimy do domu ?
-Mam nadzieje - pocałowałam ją w czoło
-Będę mogła się z nim spotykać ?
-Oczywiście, że tak
-I będę chodziła do przedszkola ?
-Yhmm - zaśmiałam się - musimy się ubrać, zjeść śniadanie
-To szybko
-Tylko po cichutku, bo Nico zasnął
-Dobrze
Pomogłam jej się ubrać, a potem zeszłyśmy na dół. Cały czas miałam przy sobie nianie elektroniczną na wypadek gdyby mój syn się obudził
-Cześć Mario
-Hej
-Smacznego
-Dziękuje - uśmiechnął się
-Wujku, a wiesz, że mama się pokłóciła z tatą - moja mała gaduła
-Wiem, ale nie myśl o tym tylko zjadaj śniadanko
-Ok
-Ja tylko kawę - wysiliłam się na uśmiech
-Zjedz coś
-Nie dzięki - mruknęłam - może potem
-Mamo weźmiemy ze sobą Nico ?
-Tak weźmiemy
-Mogę się nim zająć - zaproponował piłkarz
-Poradzę sobie, ale bardzo Ci dziękuje
-Żaden problem
Po dokończeniu pysznej kawy poszłam na gore, ubrałam Nico i zaniosłam go na dół, gdzie ułożyłam go w wózku. Pomogłam ubrać się Sophie w wierzchnie ubranie i razem wyszłyśmy. Zapowiadało się na deszcz, więc skorzystałyśmy z komunikacji miejskiej. Punktualnie o 8 odstawiłam małą do przedszkola i obiecałam, że odbiorę ją wcześniej albo wyślę po nią Marco. Tęskniłam za mężem, ale nadal czułam do niego złość. Nie potrafię zrozumieć jak tak można, to jest totalnie nie w porządku. Zresztą po co w kółko o tym myślę ? Sprawa jest prosta. Okłamał mnie, spotkał się z Kate, chociaż prosiłam go, żeby tego nie robił. Czy na prawdę tak postępuje kochający mąż ?
Weszłam do domu moich przyjaciół, zostawiłam wózek na zewnątrz, a Nico wzięłam na ręce. Zdjęłam tylko buty i od razu poszłam na górę, aby nakarmić malucha. Jak już kończyłam to usłyszałam pukanie do drzwi co mnie zdziwiło
-Proszę - odłożyłam Nico do kołyski i zdjęłam kurtkę
-Hej - och nie ! rozpoznam ten głos wszędzie - możemy porozmawiać ?
-Nie mamy o czym - odwróciłam się w jego stronę
-Owszem mamy
-Marco jestem zmęczona, rozdrażniona i bardzo zraniona. Nie spałam przez pół nocy i na prawdę ostatnie o czym marze to rozmowa
-Przykro mi - usiadł na łóżku - ale musisz mnie wysłuchać
-Nie, nie muszę - podeszłam do okna - okłamałeś mnie, złamałeś słowo i cholernie zraniłeś, więc myślę, że nie muszę Cię słuchać
-Wyprowadziłaś się i zostawiłaś głupią kartkę. Uważasz, że to wystarczająco dużo ?
-Przepraszam, że nie zostałam - zaśmiałam się ironiczni - ale jakbyś wrócił to powiedziałbyś mi prawdę ?
Cisza.
-Nie - odpowiedział po dłuższej chwili
-No właśnie
-Em nie chciałaś, żebym się z nią widywał
-A Ty mimo wszystko to zrobiłeś
-Chciałem jej wszystko wyjaśnić
-W łóżku ? - uniosłam jedną brew
-Co ? O Boże Em - schował twarz w dłonie, a potem spojrzał na mnie przerażony - myślisz, że Cię zdradziłem ?
-Ja już o tym nie myślę
-Jak długo mnie znasz ? Wiesz, przecież, że Cię kocham. Jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu
-Przepraszam, ale ja nie mam siły na tą rozmowę - odwróciłam się do niego tyłem i zamknęłam oczy, w których wzbierały się łzy
-Mogę odwiedzić dzisiaj dzieci ?
-Tak jasne, że tak
-Odbiorę Sophie
-Miałam Cię o to prosić - westchnęłam
-Do zobaczenia - podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło
Skuliłam się na ziemi i zaczęłam cicho płakać. Nie mogę w to wszystko uwierzyć. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Miałam racje, widziałam, że coś się spieprzy. Zawsze tak jest i to zawsze nam się przytrafia. I to ja najbardziej cierpię, bo to Marco nawala. Za każdym razem mu wybaczam, daje mu jeszcze jedną szanse. Czy chociaż po ślubie nie mogło to się zmienić ? Do jasnej cholery ! Mamy dwójkę małych dzieci, jesteśmy miesiąc po ślubie, a mamy problemy.
-Em - modelka mnie przytuliła - nie płacz
-Nie potrafię - pociągnęłam nosem
-Na pewno sobie wszystko wyjaśnicie.
-Tutaj nie ma czego wyjaśniać
-Ja wiem, że on zachował się nie fair, ale może warto dać mu szanse. W końcu to Twój mąż
-Którą szanse mam mu dać ? Za każdym razem mam mu wybaczać, bo wzięliśmy ślub ?
-Tego nie powiedziałam
-Kocham go, tak strasznie go kocham tylko nie potrafię się w tym wszystkim odnaleźć. Ona była taka idealna, rozmawiali, śmiali się, przez ten cały czas on nie zwracał na mnie uwagi. A jak go poprosiłam, żeby się z nią nie spotykał to się zgodził, a potem się okazało, że z nią wyszedł, a mi powiedział, że idzie z Mario. Jak zobaczyłam przed drzwiami Mario to poczułam się jak idiotka
-Może nie chciał Cię denerwować
-Najgorsza prawda jest lepsza niż najlepsze kłamstwo
-Ja to wiem, ale on mógł o tym wtedy nie myśleć
-Bo myślał o Kate
-Myślał o tym, żeby jej powiedzieć o co go poprosiła jego żona
-Skąd możesz to wiedzieć ?
-Gadałam z nim
-A ja nie mam siły z nim rozmawiać
-Z tego co mówił mi Mario to Kate może chcieć odzyskać Marco - przerwała i mi się przyjrzała - dlatego nie odtrącaj go, bo to może się źle skończyć
-Ann ja potrzebuje czasu - jęknęłam - muszę to przemyśleć, zdecydować co dalej. Sugerujesz, że mam do niego wrócić i mu wybaczyć ?
-Nie ! Po prostu nie traktuj go zbyt chłodno
-Postaram się, chociaż na razie chyba będę go unikała
-Zabronisz mu się spotykać z dziećmi ?
-Nie zrobię tego dzieciom - skrzywiłam się
-Masz wolne w pracy ?
-Yhmm
-Może gdzieś wyskoczymy w przyszły weekend ? Odpoczniesz, pomyślisz
-Przepraszam Cię Ann, ale nie mam ochoty
-Jasne - uśmiechnęła się - ja to rozumiem
-Może pojadę do mamy do Warszawy, ale sama nie wiem
-Moim zdaniem powinnaś ochłonąć trochę
-Wiem, ale to trudne jest
-Nikt nie mówił, że będzie łatwo
-Ale, że będzie aż tak trudno to też nie
-Przejdziecie przez to obronną ręką
-Chciałabym - szepnęłam
-Zostawię Cię samą
-Okej
Położyłam się do łóżka i byłam tak padnięta, że od razu zasnęłam
~Later~
Jak się obudziłam to było już po 16, miałam kilka nieodebranych połączeń od Ani, więc podniosłam się z łóżka i oddzwoniłam
-Halo ?
-Dzwoniłaś Aniu
-Tak, cześć
-Coś się stało ?
-Tak stało się
-Mam przyjechać ?
-A możesz ?
-Jasne
-To czekam
-Będę niedługo
-Do zobaczenia
-Papa
Odwróciłam się i zobaczyłam Sophie, a za nią Marco, który trzymał na rękach Nico
-Cześć skarbie - przytuliłam małą - zostaniesz z tatą i Nico ?
-Tak
-Ja pojadę do cioci Ani
-Dobrze
Zgarnęłam swoją torbę, kurtkę, którą od razu założyłam i podeszłam do Marco. Ucałowałam w nosek mojego synka, a on automatycznie się uśmiechnął
-Wychodzisz ?
-Tak, ale niedługo wracam
-Jasne
Opuściłam pomieszczenie, zeszłam na dół, zamówiłam taksówkę, a potem ubrałam buty. Wyszłam z domu Ann i Mario i czekała na mnie już taksówka. Wsiadłam do niej, podałam adres Lewandowskich i już po 20 minutach byłam na miejscu.
-Dziękuje bardzo - zapłaciłam taksówkarzowi
-Do usług
Wysiadłam z samochodu, zadzwoniłam dzwonkiem do furtki, a Ania mi otworzyła
-Cześć - pocałowałam ją w policzek
-Hej, wchodź
-Opowiadaj o co chodzi
-Może najpierw usiądziemy
-Pewnie - delikatnie się uśmiechnęłam i poszłyśmy do salonu
-Masz ochotę na coś do picia ?
-Nie dziękuje
-Jestem w ciąży - uśmiechnęłam się szeroko
-Och ! - pisnęłam - wiedziałam !
-Tak ?
-Tak tak tak - przytuliłam ją
-A teraz druga sprawa - spoważniała
-Co się stało ?
-To ja się pytam co się stało. Dlaczego ja dowiaduje się ostatnia
-Ostatnia ?
-Rozstaliście się
-Ja nie chciałam zawracać Ci głowy, a po za tym to było wczoraj wieczorem
-Przykro mi
-Wiesz wszystko ?
-Tak, Marco powiedział Robertowi
-I co mam zrobić ?
-Nie wiem, na prawdę nie wiem
-Nie potrafię mu tak po prostu wybaczyć, ale go kocham i nie wiem już sama co zrobić
-Daj sobie czasu, musisz to przemyśleć, ochłonąć
-Wiem, ale jeżeli ona w tym czasie ...
-Em on Ciebie kocha. Ja wiem, że to dla Ciebie bardzo trudne, ale taka jest prawda
-Wiem, ale kurde Ania to jet takie cholernie trudne
-Musicie sobie z tym poradzić. Oni nie robili nic złego, to prawda, że Cię okłamał, ale może powinnaś go wysłuchać
-Jak go widzę to mam ochotę mu wybaczyć, ale z drugiej strony mam do niego taki żal
-Rozumiem
-Ciesze się, że jesteś w ciąży - zmieniłam temat
-Szok - zaśmiała się - coś mi się wydawało, ale wiesz byłam zajęta, miałam tyle spraw i okazało się, że jestem w ciąży
-Kiedy masz termin ?
-18 kwietnia
-Super
-Mam nadzieje, że już będzie w miarę ciepło
-Na pewno - puściłam jej oczko - a jak się czujesz ?
-Bardzo dobrze
-Za miesiąc masz premierę książki ?
-Tak, ustaliliśmy z Robertem, że on pojedzie ze mną i oficjalnie powiemy, że jestem w ciąży
-Wcześniej może być coś widać
-Wiem, dlatego do tego czasu ograniczę wyjazdy do Warszawy
-Rozumiem
-Em ja się cieszę, że rozmawiamy o mojej ciąży, ale chyba to co się dzieje u Was jest równie ważne
-Chyba na razie będę go unikała, a przynajmniej rozmowy. Pozwolę mu się spotykać z dziećmi, ale to na razie wszystko
-Jeżeli chcesz to możecie się wprowadzić do nas
-Och Aniu dziękuje, ale damy radę
-Jakby co to wiesz zawsze możecie do nas wpaść
-Dziękuje Ci bardzo
-Żaden problem
-Jak chcesz to mogę dać Ci jakieś ubranka po Sophie czy Nico - uśmiechnęłam się - oczywiście jak będziesz znała już płeć
-W porządku
-Chyba będę leciała - spojrzałam na zegarek
-Musimy się częściej spotykać !
-Na pewno
Pożegnałyśmy się, ubrałam się i wyszłam z ich domu. Postanowiłam zrobić sobie krótki spacer. Na miejsce dostałam przed 20, rozebrałam się w przedpokoju, przywitałam się z właścicielami domu i poszłam na górę. Okazało się, że Marco akurat usypiał dzieci, więc czekałam chwile aż skończy.
-Wróciłaś
-Dziękuje, że położyłeś dzieci spać
-Ostro je zmęczyłem
-Może będę miała spokojną noc
-Pogadamy ?
-W sumie jestem trochę zmęczona
-Proszę - złapał mnie za ramiona
-Co chcesz mi jeszcze powiedzieć ?
-Rozmawiałem z nią, powiedziałem jej wszystko i powiedziałem jej też, że to nasze ostatnie spotkanie. Zgodziła się, ona ma swoje plany i przysięgam Ci, że to wszystko. Ja powiedziałbym Ci, ale nie od razu, przeczekałbym trochę. Kocham Was, jesteście dla mnie najważniejsi i nie chce Was stracić
-Daj mi czas - jęknęłam - przestań na mnie naciskać, ja potrzebuje czasu. To jest trudne, zraniłeś mnie i nie potrafię Ci tak od razu wybaczyć
-Jasne, rozumiem
Wyszedł, a ja weszłam z powrotem do sypialni. Wzięłam szybki prysznic, ogarnęłam się i położyłam spać.