piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 19.

~Three Weeks Later~
Dzisiaj byłam umówiona z Ann na zakupy, a ponieważ Ani Lewandowskiej nie ma w Dortmundzie to idziemy same. Marco zadeklarował, że zajmie się Sophie, a Gotze podobno ma mu pomóc.
-Cześć - przytuliłam blondynkę
-Dobrze Cię widzieć
-To co idziemy ?
-Jasne - zaczęłyśmy naszą rundę po sklepach. Myślałam, że będzie sprawiało mi to przyjemność, ale od rana nie najlepiej się czułam. Chodziłyśmy po tych sklepach chyba ze trzy godziny, potem zjadłyśmy obiad i każda z nas rozeszła się w inną stronę. Ann pojechała do domu, a ja ... no właśnie ja pojechałam do lekarza. A dokładniej do kliniki ginekologicznej, miesiączka spóźnia mi się dwa tygodnie, mam mdłości i kiepsko się czuje. Po wszystkich formalnościach usiadłam na korytarzu i czekałam na swoją kolej.
-Emma Clark - usłyszałam - pani doktor czeka
-Dziękuje - weszłam do pomieszczenia, za biurkiem siedziała ładna, kobieta w średnim wieku
-Witam
-Dzień dobry
-Słucham, co panią do mnie sprowadza ?
-Wydaje mi się, że jestem w ciąży
-Pierwsza ciąża ?
-No właśnie nie, dlatego jestem prawie pewna
-Zaraz się przekonamy, zrobimy usg
-Dobrze - delikatnie się uśmiechnęłam, położyłam się, podciągnęłam koszulkę do góry, a pani doktor nalała mi chłodny żel na brzuch
-Miała pani racje, jest pani w ciąży, szósty tydzień. Gratuluje
-Na prawdę - poczułam łzy szczęścia spływające po moich policzkach
-Jeżeli pani chce to zostanę pani lekarzem prowadzącym
-Oczywiście, że chce
-Niech się pani wytrze, a ja wydrukuje pani zdjęcie
-Dziękuje - wytarłam brzuch ręcznikiem papierowym, opuściłam koszulkę i usiadłam przy biurku na przeciwko mojej pani doktor
-Zapraszam na kontrole za trzy tygodnie - wręczyła mi zdjęcie usg
-Do zobaczenia - opuściłam jej gabinet, wsiadłam do swojego samochodu, ale nie odjechałam. Wzięłam telefon do ręki i wykręciłam numer Ani Lewandowskiej
-Halo ?
-Ania - chlipałam ze szczęścia
-Em coś się stało ?
-Tak
-No mów, nie trzymaj mnie w niepewności - prawie krzyczała
-Jestem w ciąży - krzyknęłam szczęśliwa
-Na prawdę ? - uspokoiła się trochę
-Tak - popłakałam się na dobre
-Gratuluje - chyba też płakała - jutro wsiadam w samolot i u Ciebie będę
-Jesteś najlepsza
-Jedź do Marco i mu powiedz
-Yhmm - uśmiechnęłam się - do zobaczenia
-Paaa - rozłączyłam się, rzuciłam telefon na siedzenie pasażera, wytarłam mokre policzki i ruszyłam w drogę do domu. Dojechałam w 20 minut, wykonałam jeszcze telefon do Meli czy mogłaby zabrać Sophie, bo to na prawdę bardzo ważna sprawa, spotkałyśmy się na podjeździe.
-Mela dziękuje - przytuliłam ją
-Nie ma sprawy, ale chce wiedzieć o co chodzi - puściła mi oczko
-Powiem Ci wszytko, ale nie teraz
-Okey - ona odjechała z małą, a ja wzięłam głęboki wdech i weszłam do domu
-Maaarco ! Jeeestem !
-Gdzie Ty byłaś tyle czasu i czemu Melanie zabrała Sophie ?
-Bo ja muszę Ci coś powiedzieć - uśmiechnęłam się
-Słucham ? - przytulił mnie
-Jestem w ciąży, szósty tydzień
-Będę ojcem, po raz drugi ? - podniósł mnie i obrócił
-Tak - zaśmiałam się - cieszysz się ?
-Czy się cieszę ? Jestem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem - trzymał mnie mocno
-Kocham Cie - pocałowałam go
-Ja Ciebie też - uklęknął, podwinął moją koszulkę do góry i całował mnie po brzuchu - Ciebie też kocham maluchu
-Marco przestań proszę - zaśmiałam się - pokazać Ci coś ?
-A co ?
-Zdjęcie usg
-Masz ?
-Mam - uśmiechnęłam się, wyjęłam z torebki zdjęcie i wręczyłam je Marco
-Poczekaj - wyjął z kieszeni telefon, zrobił zdjęcie, wstawił na swój fan page na Facebooka i podpisał "Jestem najszczęśliwszym facetem na Ziemi"
-Marco wariacie - przytuliłam się do niego
-Wszyscy muszą wiedzieć jaki jestem szczęśliwy
-Chłopaki Cie zabiją, że nie dowiedzieli się pierwsi
-Trudno. Teraz liczycie się tylko Wy
-My ?
-Ty, Sophie i nasz maluszek
-Trzeba powiedzieć Sophie
-Poczekajmy jeszcze trochę
-Tak myślisz ? - on nic nie powiedział, tylko pokiwał twierdząco głową. Po około 10 minutach od wstawienia zdjęcia telefony się urywały. Dzwonili wszyscy. Chłopaki z klubu, trener, rodzice, przyjaciele, znajomi, dziennikarze. Tych ostatnich Marco spławiał, a reszcie wszystko tłumaczył.
~Some Time Later - December 23~
Jestem w trzecim miesiącu ciąży,
 jestem bardzo szczęśliwa. Mam kochającego narzeczonego, tak właśnie narzeczonego, cudowną córkę i kolejne dziecko w drodze. Jutro nasz pierwsza wspólna Wigilia, którą spędzimy w rodzinnym domu Marco. Ze względu na mój stan, wszyscy uparli się, że nie muszę nic robić, nie działały, żadne argumenty. Reus bardzo mi pomagał, było wręcz idealnie, nie żałuje niczego. Spakowałam nam rzeczy, bo będziemy tam nocować, przygotowałam odświętne ubranie dla siebie, Sophie no i dla Marco garnitur. Korzystając z tego, że jestem sama w domu postanowiłam spakować wszystkie prezenty, a było ich na prawdę dużo, już myślałam, że nie zmieszczą się pod choinką, ale jakoś dałam rade. Zmęczona ułożyłam się wygodnie na kanapie, położyłam ręce na moim widocznym już trochę brzuszku ciążowym.
-Jesteśmy - usłyszałam głos Marco
-Jestem w salonie
-Cesc mamo - przytuliła mnie moja córeczka
-Cześć kochanie - ucałowałam ją w czoło - tęskniłam za Tobą
-Ja tes, a jak dzidzia ?
-Dobrze - pociągnęłam koszulkę, a mała zaczęłam oglądać mój brzuch
-Mamo on lośnie - powiedziała z lekkim strachem w oczach
-Rośnie skarbie i będzie jeszcze większy, ale nie ma się czego bać
-Na pewnio ?
-Tak - przytuliłam ją do siebie
-Cześć kotku - Marco wszedł do salonu, schylił się nade mną i pocałował mnie w czoło - jak się czujesz ?
-Dobrze - uśmiechnęłam się - od rana nic się nie zmieniło
-Mamo ! Święty Mikołaj pzyniósł plezenty
-Wiem widziałam, musieliśmy być grzeczni skoro jest ich tak dużo
-Ja zawse jestem gzecna
-Oczywiście - zaśmiałam się - pewnie jesteście głodni, podgrzeje Wam obiad
-Daj spokój, ja to zrobię, a Ty odpocznij
-Marco, ale ja nie jestem chora, tylko jestem w ciąży
-Oj kochanie, przecież wiem
-To nie marudź
-Nie marudzę - pocałował mnie w czoło - jutro jest długi dzień, prześpij się, a ja podgrzeje sobie i Sophie obiad
-Dobrze
-Chyba, że Ty też jesteś głodna ?
-Nie, spokojnie już jadłam
-To śpij dobrze - przykrył mnie kocem. Zamknęłam oczy i odpłynęłam, mój ukochany jak zwykle miał racje, potrzebowałam tego.
Obudziły mnie jakieś rozmowy, otworzyłam oczy i zobaczyłam, że w salonie jest Mario. Nie chciałam im przeszkadzać, więc z powrotem zamknęłam oczy, obróciłam się na drugi bok i udawałam, że śpię. Za chwile młodszy piłkarz opuścił nasz dom.
-Wiem, że nie śpisz - blondyn szepnął mi do ucha
-Za dobrze mnie znasz - odwróciłam się do niego - gdzie mała ?
-Śpi u siebie w pokoju
-Dobrze - uśmiechnęłam się - Marco zaniesiesz rzeczy, które spakowałam ? Są w naszej sypialni
-Jasne, a potem wezmę prezenty
-Pomóc Ci ?
-Chyba żartujesz. Poradzę sobie sam
-Ok - wstałam z kanapy, poszłam do kuchni, zrobiłam sobie herbatę i usiadłam przy stole. Wzięłam do ręki gazetę, którą kupił wczoraj Reus. Przeglądałam ją na szybko, ale moją uwagę przykuły zdjęcia z naszego spaceru i artykuł.
"GWIAZDA BORUSSII DORTMUND NA ROMANTYCZNYM SPACERZE!
W ostatnią sobotę przed Świętami Bożego Narodzenia piłkarz Borussii Dortmund Marco Reus (24 l.) został przyłapany na spacerze ze swoją ciężarną narzeczoną Emmą Clark (23 l.). Piłkarz obejmował ukochaną przez cały spacer i nie szczędził jej czułości. Para wydawała się szczęśliwa i zadowolona z faktu, że za niespełna pół roku przywitają na świecie swoje drugie dziecko. Życzymy szczęścia pięknej parze"
-Co czytasz ? - chłopak przytulił się do moich pleców i położył głowę na moim ramieniu
-Uroczy artykuł
-Czytałem go już - cmoknął mnie w policzek
-Zaniosłeś już wszystko ?
-Tak - uśmiechnął się - myślałem, że się nie zmieści
-No ciekawe kto kupił tyle prezentów
-No ciekawe - patrzył na mnie
-Tak ja - powiedziałam sarkastycznie
-Nie denerwuj się - zaśmiał się - dobra ja tyle kupiłem
-Ciesze się, że się rozumiemy
-Przygotowałaś mi garnitur, dziękuje
-Nie ma za co - uśmiechnęłam się - skoro nic innego nie mogę robić
-Trener powiedział, że możesz mieć tydzień dłuższy urlop
-No tak i co jeszcze. Marco to, że jestem w ciąży nie znaczy, że nie mogę pracować, a po za tym to dopiero 3 miesiąc
-Martwię się o Was, to źle ?
-Nie, ale też nie przesadzaj
-Yhmm - westchnął - zobaczę czy mała śpi
-Ok - odpuściłam, sprzątnęłam kubek, odłożyłam gazetę i zobaczyłam, że jest już po 18, zrobiłam szybką kolacje, a za chwilkę na dole pojawili się moi kochani - siadajcie zrobiłam kolacje
-Mamo a gdzie są plezenty ?
-Tata zaniósł je do samochodu, bo musimy zawieźć je do babci.
-Mikołaj ma tyle spraw, że przywiózł je do nas, a nie do babci - dodał Marco
-Lozumiem - uśmiechnęła się i zaczęła jeść kanapki z Nutellą
-Ty nie jesz ? - spytał blondyn
-Nie jestem głodna
-Em coś się stało, źle się czujesz ?
-Nie - zaśmiałam się - zjem potem
-Yhmm
-Dobra zjem teraz - zjadłam dwie kanapki, popiłam herbatą. Sophie poszła obejrzeć bajkę, a ja zabrałam się za sprzątanie
-Ja posprzątam
-Ja to zrobię, a Ty wykąp małą
-No tak, Ty nie możesz dźwigać
-Ona nie jest ciężka
-Em nie kłóćmy się
-Przesadzasz
-Nie prawda
-Nie rób tego, nie rób tam tego, nie dźwigaj, odpocznij, ja to zrobię - wkurzyłam się - nie jestem małym dzieckiem, które trzeba niańczyć, to nie jest moja pierwsza ciąża, wiem co mogę, a czego nie
-To, że Ci pomagam jak mogę, staram się, zaniedbuje kolegów to dla Ciebie nic ?!
-Ja Ci kazałam wracać do domu od razu po treningach ?! Sam tak zdecydowałeś, nie zwalaj winy na mnie
-Gdybyś nie była w ciąży to bym się tak nie starał
-No jasne, bo to ja sama zrobiłam sobie dziecko
-Tego nie powiedziałem
-Śpisz w gościnnym i w ogóle odpuść sobie, mam Cię dość - zabrałam Sophie na górę, wykąpałam ją, przeczytała bajkę i położyłam spać. Sama wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę, zamknęłam drzwi do sypialni i położyłam się do łóżka. Wzięłam telefon do ręki, weszłam w wiadomości i napisałam do Ani.

"Pokłóciłam się z Marco ;/ znowu"
"Nie przejmuj się :* o co poszło ?"
"O moją ciąże. On chyba nie chce tego dziecka"
"Przestań ! To oczywiste, że chce, tylko się martwi"
"Jasne -,-"
"Pogadać z nim ?"
"Nie dziękuje :*"
"Nie ma sprawy <3 połóż się spać, odpocznij. Jutro wszystko sobie wyjaśnicie"
"Dzięki :* dobranoc"
"Dobranoc :*"
Odłożyłam telefon na szafkę nocną, zgasiłam światło i zasnęłam.

*****
NIESPODZIANKA !!! :D Mam nadzieje, że Wam się podoba, starałam się, żeby wyszło jak najlepiej i chyba bardzo źle nie jest ... pozdrawiam 

piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 18.

A kim pan jest ? ...
-Em ja - przeraziłem się - powiedz, że mnie pamiętasz proszę Cie
-Oczywiście, że Cie pamiętam głupku
-Nigdy więcej tak nie rób - pocałowałem ją
-Przepraszam
-To jak się czujesz ?
-Bywało lepiej
-Nawet nie wiesz jak bardzo się o Ciebie bałem
-Nie chciałam, mogłam sprawdzić jeszcze raz czy mogę przejść
-Emma proszę Cie daj spokój - złapałem ją za dłoń - to nie była Twoja wina, nie jestem zły i dobrze o tym wiesz
-Mam zwolnienie z pracy na dwa tygodnie - westchnęła
-Musisz też leżeć i odpoczywać
-Nie mam zamiaru leżeć, odpoczywać też nie
-Ty nie masz nic do gadania, obiecałem, że Cie dopilnuje i słowa dotrzymam
-Wiesz jak długo muszę tu zostać ?
-Nie wiem, ale mogę zapytać
-Dobra ja już potem zapytam
-Potrzebujesz czegoś, przynieść Ci coś ?
-Nie - zaśmiała się - chociaż nie, potrzebuje laptopa i telefon
-A po co ?
-Skoro będę siedziała w domu albo teraz w szpitalu to trochę popracuje
-Nie ma nawet takiej opcji
-Reus proszę Cie
-Po nazwisku ? Nie ładnie - pocałowałem ją, gdy zobaczyłem, że chce mi coś odpowiedzieć
-Zrobiłeś to specjalnie
-Nie prawda
-Jasne
-Kocham Cie
-Ja Ciebie bardziej
~Two Months Later~
* Emma *
Koniec września, a jest jeszcze dość ciepło. Ze mną jest już nawet dobrze, Sophie grzeczna, Marco kochany. No i zapomniałam wspomnieć, że od jakiegoś miesiąca mieszkam z Marco. Sophie jest przeszczęśliwa, ja w sumie też. No i jeszcze jedna drobna sprawa, przez te dwa miesiące załatwiliśmy z Marco kilka formalności i nasza córka oficjalnie nazywa się Sophie Reus.
-Kochanie wstawaj - szepnął mi do ucha mój ukochany
-Jeszcze kilka minut
-Em ja wiem, że jest niedziela, ale jest już po 10
-Sophie śpi ?
-Ogląda bajkę
-Rozpieszczasz ją
-Nie prawda
-Wiem co mówię
-Nie moja wina, że to moja kochana córeczka
-To, że Sophie jest Twoją córką to jest Twoja wina, a raczej zasługa
-Nie łap mnie za słówka
-A Ty mnie nie zagaduj, idź się czymś zajmij, a ja sobie jeszcze pośpię
-Zdziwiłabyś się jakbym się zgodził - zabrał mi kołdrę
-Nie proszę - odwróciłam się do niego - Maaaarco
-Nie jęcz tak, za 5 minut na dole. Czekam
-Dobra - on opuścił naszą sypialnie, a ja wstałam. Założyłam szlafrok, związałam włosy w jakiegoś koczka i zeszłam na dół
-Cesc mamo
-Cześć - wzięłam ją na ręce - oglądałaś bajkę ?
-Tiak
-Cieszę się - cmoknęłam ją w policzek
-Co dzisiaj robimy ?
-Ja chcie do cioci Meli
-Ja nie wiem czy ciocia Mela ma dzisiaj czas
-Zadzwonimy - wtrącił się piłkarz
-Daj spokój Marco, innym razem
-Ale ja chcie dzisiaj
-Już dzwonię - chłopak wyjął telefon z kieszeni i dzwonił do swojej mamy, a my z małą zrobiłyśmy kanapki  -Melanie do nas przyjedzie po 13
-Supel
-Jakie pyszne kanapki, kto robił ?
-Mama ! - krzyknęła mała panna Reus
-A pomagałaś trochę ?
-Tloche tiak
-To bardzo dobrze
-Kotku lecę pod prysznic - powiedziałam do blondyna
-Dobrze - poszłam na górę, wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, ubrałam się i zeszłam na dół, ale nigdzie ich nie było. Z powrotem poszłam na górę, ale tam też nie, więc wyszłam jeszcze na balkon naszej sypialni. Zobaczyłam ich w ogrodzie jak grali w piłke, oparłam się o balustrade i podziwiałam ich grę. Marco stał na bramce i oczywiście dawał małej fory, a ona nieświadoma tego, cieszyła się z każdego strzelonego mu gola. Zabrałam szybko z szafki nocnej aparat i zaczęłam robić im zdjęcia.
-Ej pani fotograf może pani do nas dołączy ?
-No nie wiem nie wiem - uśmiechnęłam się
-Mamo stseliłam tacie gole
-Wiem widziałam
-Zaglas z nami ?
-Na razie nie - uśmiechnęłam się - zrobię Wam zdjęcia
-Dobzie mamo - oni dalej grali, a ja robiłam im zdjęcia. Przerwał mi dzwonek do drzwi, zeszłam na dół, otworzyłam i ujrzałam Melanie.
-Cześć - przytuliłam ją - wchodź do środka
-Dzięki - zdjęła buty, przeszłyśmy przez salon i za chwilkę byłyśmy już na tarasie - cześć bąblu
-Ciocia ! - Sophie kopnęła gdzieś piłkę i rzuciła się siostrze Marco w ramiona
-Hej siostra - blondyn cmoknął ją w policzek, a potem podszedł do mnie i mnie objął
-Cioooooociu
-Słucham ? - zaśmiała się
-Ja chcie do zoo
-Sophie ! Tak nie wolno - skarciłam ją
-Em daj spokój - Mela posłała mi uśmiech - to najpierw zoo, a potem wesołe miasteczko ?
-Tiak - ucieszyła się
-To w takim razie porywam Wam córkę
-Tylko nie żądaj odkupu - zażartował
-Dobra, postaram się
-Chodź przebierzemy się - powiedziałam do małej
-Ciemu ?
-Bo grałaś z tatą w piłkę i masz brudne ubranko
-Ide - weszłyśmy do jej pokoju, przebrałam ją, uczesałam i zeszłyśmy na dół. Mela była już gotowa, więc założyłam Sophie tylko buty, dziewczynie dałam bluzę w razie czego i zostaliśmy sami.
-To co robimy ?
-A co byś chciał ?
-Już dobrze wiesz co bym chciał - składał pocałunki na mojej szyji
-Yhmm - obróciłam się przodem do niego, a on zaczął mnie całować - Marco
-Słucham ?
-Nie teraz
-Czemu ?
-Trzeba zrobić obiad
-Potem zrobimy
-Jasne - zaśmiałam się, ale on mnie już nie słuchał, tylko wziął mnie na ręce i niósł w stronę schodów - Maaaaarco
-Ciii - kopnięciem otworzył drzwi do sypialni, położył mnie na łóżku i powoli pozbywał się moich ubrań
* Melanie *
Opuściłyśmy z Sophie dom mojego brata, złapałam ją za rączkę i szłyśmy w stronę przystanku autobusowego, bo na pieszo jest trochę daleko do zoo.
-Ciociu, a moze potem lody ?
-Lody w październiku ? No co Ty - zaśmiałam się - innym razem
-No dobla - posmutniała troszeczkę. Wsiadłyśmy do autobusu, jechałyśmy około 25-30 minut, a potem chwilka spacerkiem i byłyśmy na miejscu. Jak stałyśmy w kolejce do kasy to zauważyłam, że niedaleko nas stoi kilku fotografów, w miarę możliwości zakryłam małą i czekałam na naszą kolei.
-Poproszę jeden normalny i jeden ulgowy - uśmiechnęłam się do sprzedawczyni. Kobieta wręczyła mi bilety, zapłaciłam za nie i zaczęłyśmy oglądać zwierzęta
* Emma *
Leżałam wtulona w Marco, a on błądził rękami po moim ciele.
-Jesteś boska - szepnął mi do ucha
-Wiem - zaśmiałam się - Ty też
-Poleżmy jeszcze trochę
-Musimy zrobić obiad
-Zdążymy
-Wstajemy - podniosłam się z łóżka, założyłam jego koszule i zeszłam na dół
-Nie poczekasz na mnie ? - krzyknął z dołu
-Nie licz na to - wyjęłam potrzebne produkty na obiad i zaczęłam go szykować
-Co robisz ?
-Naleśniki
-Pycha
-Dla Sophie - ucałowałam go w policzek - dla nas zrobię łososia i warzywa na parze
-No nie, a jak ja wole naleśniki
-No masz problem, bo nie możesz jeść takich rzeczy
-Spale to
-Marco proszę Cie nie dyskutuj już
-A to dlaczego ?
-Na prawdę chcesz się kłócić ?
-Nie
-To już się zamknij
-Ok - westchnął i poszedł do salonu. Zrobiłam naleśniki, wstawiłam łososia, warzywa i poszłam na górę się ubrać. Założyłam poprzednie ubrania, związałam włosy i wróciłam z powrotem na dół. Usiadłam obok mojego chłopaka na kanapie
-Gniewasz się jeszcze ?
-Czy ja powiedziałem, że się gniewam ?
-Nie, ale trochę Cie znam
-Kiedy będzie obiad ?
-Już za kilka minut
-To ja nakryje do stołu - zostawił mnie w salonie
-Marco o co Ci chodzi ?
-O nic na prawdę
-Na pewno ? - objęłam go od tyłu
-Na pewno - odwrócił się i mnie pocałował
-Nie rób tak więcej
-Obiecuje - zaśmiał się

piątek, 10 stycznia 2014

NOWY BLOG

Chciałam Was poinformować, że troszeczkę zaszalałam i założyłam nowego bloga. Tym razem o Mario Gotze, ale to mam nadzieje, że już sobie wszystko doczytacie na blogu ;D  
[KLIK]

 ZAPRASZAM SERDECZNIE

Rozdział 17.

~Next Day~
Czwartek ... Nienawidzę czwartków, no dobra lubię je, bo po nich zawsze jest piątek, ale dzisiaj miałam strasznie napięty grafik. Dom, praca, opinie chłopaków na mecz, rozmowa z Lewym, zakupy, spotkanie z Anią, kolacja z Marco. No po prostu żyć nie umierać, najśmieszniejsze jest to, że widzę się dzisiaj i z Anią i z Robertem, ale musimy się spotkać osobno, bo oni sobie tego życzą. Pojechałam na stadion na 8, w miarę szybko udało mi się ogarnąć stertę dokumentów, ale mimo to miałam jeszcze sporo do zrobienia. Dodatkowo trener mnie prosił o to sprawozdanie z treningu chłopaków i umieszczenie wniosków z rozmowy z Kubą do jego teczki. Szczerze to nie mam pojęcia po co to ma być w ogólnej teczce, ale jak mus to mus. Myślałam, że ze wszystkim jestem na dobrej drodze i wyrobie się na czas, ale się pomyliłam, na 14 byłam umówiona na rozmowę z Robertem, jest 13:02, a mi zostało do napisania jeszcze 8 opinii. Na szczęście od czego jest motywacja, skupiłam się porządnie na swoim zadania i akurat jak Robert zapukał do drzwi to kończyłam ostatnie zdanie.
-Cześć piękna - ucałował mnie w policzek
-Hej, mów o czym chciałeś pogadać
-Em, bo ja ... no nie wiem jak to powiedzieć
-Tylko mi nie mów, że zdradziłeś Anie
-Oczywiście, że nie. Jak mogłaś tak pomyśleć ?!
-Masz racje, przepraszam
-Wiesz, że stara się o mnie wiele klubów
-Chcesz odejść ? - zrobiło mi się przykro
-Nie wiem, niby Ania powiedziała, że pojedzie za mną wszędzie, ale ja widzę, że ona jest tu szczęśliwa. Nie wiem co mam zrobić
-To trudne, bo jesteście moimi przyjaciółmi i chciałabym, żebyśmy zawsze byli razem, ale moim zdaniem musisz z nią po prostu o tym porozmawiać
-Boje się, że ona nie będzie chciała stąd wyjeżdżać
-Czemu tak uważasz ?
-Zdecydowaliśmy się stworzyć prawdziwą rodzinę tu w Dortmundzie
-Nie wiem co mam Ci powiedzieć - westchnęłam - to trudne, a jeżeli miałbyś odchodzić to gdzie ?
-Powiem Ci jak to nigdzie nie trafi
-Nie ma sprawy, przyjaźnimy się możesz mi zaufać
-Najbardziej podoba mi się oferta Bayernu - zatkało mnie
-To jest największy wróg Borussii
-Wiem, ale oni starają się o mnie od dawna
-Chcesz odejść czy nie ?
-Chyba nie
-Chyba ? Przemyśl to, porozmawiaj z Anią, zawsze możesz do mnie przyjść pogadać
-Dziękuje - uśmiechnął się
-Cała przyjemność po mojej stronie
-Idziesz w sobotę z Marco ?
-Tak - zaśmiałam się
-Głupie pytanie zadałem
-Troszeczkę, ale nie przejmuj się
~Two Hours Later~
-Cześć Aniu - przytuliłam ją
-Hej - uśmiechnęła się - cieszę się, że jesteś
-Jak mogłabym Ci odmówić - zaśmiałam się - chciałaś porozmawiać
-Tak, ale obiecaj, że nie powiesz Robertowi
-Obiecuje
-Niby mówimy sobie wszystko, ale ostatnio przez przypadek słyszałam jego rozmowę z Czarkiem
-Co dalej ?
-Powiedział, że jeszcze nie wie, bo musi porozmawiać ze mną
-No, ale apropo czego to było ?
-Zmiany klubu
-Sama słyszałaś, że chciał z Tobą porozmawiać, więc o co chodzi ?
-Obiecałam mu, że pojadę za nim wszędzie, ale ja nie chce stąd wyjeżdżać, pokochałam to miasto, mam tu przyjaciół
-Powiedz mu to, musicie wspólnie podjąć decyzje
-Jeżeli on będzie chciał odejść to ja też będę musiała odejść
-O czym Ty musisz ? - zmartwiłam się
-O rozwodzie
-Ania uspokój się, jesteś zdenerwowana. Nie mów takich głupot, kochasz go, planujecie rozmowę
-Wiem, masz racje nie powinnam tak mówić
-Pogadaj z nim po prostu
-Dobrze
~Saturday~
Na bankiet mieliśmy pojechać wspólnie z Lewandowskimi i Mario. Nasi ukochani wynajęli specjalnie limuzynę, co dla mnie było kiepskim pomysłem, ale trudno. O 18 zaczęłam się szykować, wzięłam prysznic, starannie wysuszyłam włosy, zrobiłam makijaż pasujący do mojego stroju. Założyłam suknie, zeszłam na dół po schodach, tam założyłam buty i taksówką udałam się do domu Reusa gdzie wszyscy mieliśmy się spotkać. Zapłaciłam taksówkarzowi, delikatnie zapukałam do drzwi, a za chwile otworzył mi je Marco. Ubrany był w czarny garnitur do którego dobrał śnieżnobiałą koszule i cienki krawat pod kolor garnituru. Jego idealna fryzura, oszałamiające perfumy i zabójczy uśmiech spowodowały fale przyjemnych dreszcze na moich plecach. Teraz wreszcie po tych 3 trudnych latach jest mój, tylko mój.
-Ślicznie wyglądasz - pocałował mnie
-Do twarzy Ci w tym garniturze
-Dziękuje
O 19:30 całą paczką udaliśmy się na miejsce bankietu. Pierwsi wysiedli państwo Lewandowscy, potem Mario z Ann, a na końcu my. Marco objął mnie z uśmiechem, zrobili nam kilkanaście zdjęć, a potem weszliśmy do budynku. Zero fotoreporterów bardzo się ucieszyłam, będziemy mogli zachowywać się normalnie. Usiedliśmy do stolika razem z Lewandowskimi, Błaszczykowskimi, Piszczkami i Mario z Ann, ja siedziałam między Anią i Marco z czego bardzo się ucieszyłam.
-Rozmawiałaś z nim ? - szepnęłam brunetce do ucha
-Jeszcze nie
-A przeszło Ci już z tym rozwodem ?
-Tak - cichutko się zaśmiała - przepraszam, że tak powiedziałam
-Nie ma sprawy, nikt się o tym nie dowie
-Nasza tajemnica
-Właśnie - uśmiechnęłam się. Zjedliśmy podany posiłek, a potem puszczono muzykę i wszyscy zaczęli tańczyć.
-Mogę prosić do tańca panno Clark ?
-Oczywiście, że tak panie Reus - zaczęliśmy tańczyć, ale akurat puścili wolny kawałek. Rytmicznie bujaliśmy się w swoich ramionach
-Kocham Cie
-Ja Ciebie też - zaśmiałam się
-Czemu się śmiejesz ?
-Tak jakoś - skończyliśmy tańczyć, piłkarz wrócił do stolika, a ja poszłam do łazienki. Tam spotkałam zapłakaną narzeczoną Mario.
-Ann co się stało ?
-Pokłóciłam się z Mario - przytuliła się do mnie
-Nie przejmuj się, pogodzicie się
-A co jeśli nie ? - chlipała
-Pogadam z nim, spokojnie - zostawiłam ją w łazience i poszłam szukać Gotzego. Doszłam do naszego stolika, ale nigdzie go nie było - wiecie gdzie jest Mario ?
-Wyszedł na zewnątrz z Marco
-Którym wejściem ?
-Głównym
-Ok - poszłam do wejścia, minęłam fotoreporterów, którzy robili mi zdjęcia. Zobaczyłam chłopaków po drugiej stronie ulicy.
-Emma ! - usłyszałam znajomy głos i za chwile poczułam silne uderzenie. Przeleciałam kilka metrów, a potem straciłam przytomność.
* Marco *
Mario pokłócił się z Ann, więc był bardzo wkurzony. Postanowiłem z nim pogadać, wyszliśmy z budynku, minęliśmy fotografów i przeszliśmy przez ulice.
-Co Ci odbiło ?!
-To ona flirtowała z jakimś facetem
-Przecież wiesz, że ona Cie kocha, nie musisz jej robić scen zazdrości
-Ciekawe co Ty byś zrobił jakbyś Em z kimś flirtowała
-Na pewno nie zrobiłbym jej sceny zazdrości na bankiecie
-Dobra wiem, przeproszę ją - odwróciłem się i zobaczyłem swoją dziewczynę wychodzącą z budynku, a zaraz potem zamarłem
-Emma ! - krzyknąłem, ale było już za późno, bo dziewczynę potrącił samochód. Szybko do niej podbiegliśmy - dzwoń po pogotowie !
-Dzwonię - za niecałe 15 minut przyjechała karetka, zapakowali do niej szatynkę i odjechali
-Zamów mi taksówkę, a ja pójdę powiedzieć co się stało - pobiegłem do środka, minąłem wszystkich i podbiegłem do naszego stolika - Emma miała wypadek
-Co ?!
-Samochód ją potrącił
-Jedziesz do szpitala ?
-Tak, Mario zamawia taksówkę
-Jadę z Tobą - Ania wstała z miejsca
-Dojedziemy
-Ok - wybiegliśmy, wsiedliśmy razem z Mario do taksówki i pojechaliśmy do szpitala. Pobiegłem szybko do recepcji
-Przed chwilą przywieźli tu moją dziewczynę z wypadku
-Jak się nazywa ?
-Emma Clark
-Będzie w sali 23, ale teraz ją badają
-Dziękuje - poszliśmy pod sale, usiadłem na krzesełku i schowałem twarz w dłoniach
-Będzie dobrze, na pewno nic jej nie jest - pocieszała mnie Lewandowska
-Nie wiesz jak to wyglądało
-Marco spokojnie - przytuliła mnie - nie martw się, jak jeszcze nic nie wiesz
-Musze zadzwonić do Melanie, żeby Sophie dłużej została u rodziców
-Ja zadzwonię - powiedziała Gotze i odszedł
-Dzień Dobry czy pan jest kimś z rodziny pani Clark ?
-Tak ja jestem chłopakiem - podniosłem się z miejsca
-Pana dziewczyna miała dużo szczęścia, ma tylko lekkie wstrząśnienie mózgu, zwichniętą kostkę, jest trochę poturbowana no i niestety ma jedno małe pęknięcie żebra, ale zrobiliśmy wszystkie badania i to nic poważnego
-To dobrze - delikatnie się uśmiechnąłem
-Musi pan na nią uważać, ma leżeć i odpoczywać
-Na pewno tego dopilnuje
-Dobrze w takim razie może pan iść, sala 65
-Jak to ? Miała być tutaj w 23
-Tak, ale jest pan tak sławny, że reporterzy walą drzwiami i oknami - zaśmiał się - sala 65 jest dobrze schowaną
-Jakoś sobie poradzę, dziękuje - z niewielkim trudem trafiłem do sali, w której znajdowała się moja dziewczyna. Wszedłem po cichu do środka, usiadłem obok jej łóżka i złapałem ją za dłoń. W tym momencie dziewczyna się obudziła.
-Cześć kochanie - uśmiechnąłem się - jak się czujesz ?
-A kim pan jest ? ...

***** 
Troszeczkę spóźniony, ale jest :D a zaraz na blogu kolejna informacja, ale mam nadzieje, że miła. 

sobota, 4 stycznia 2014

Lewy w Bayernie

Dzisiaj Robert Lewandowski przeszedł testy medyczne w klinice w Monachium, a potem podpisał kontrakt z Bayernem Monachium na 5 lat. Dziękuje za wspaniałe bramki w Borussi i życzę wielu sukcesów w nowym klubie :) 

Nie wiem jak Wy, ale ja nadal lubie i szanuje Roberta. To jego życie i jego kariera, niech robi co chce :D O tym, że zmieni klub było wiadomo od dawna, zresztą wiadomo było też, że przejdzie do Bayernu :)