piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 18.

A kim pan jest ? ...
-Em ja - przeraziłem się - powiedz, że mnie pamiętasz proszę Cie
-Oczywiście, że Cie pamiętam głupku
-Nigdy więcej tak nie rób - pocałowałem ją
-Przepraszam
-To jak się czujesz ?
-Bywało lepiej
-Nawet nie wiesz jak bardzo się o Ciebie bałem
-Nie chciałam, mogłam sprawdzić jeszcze raz czy mogę przejść
-Emma proszę Cie daj spokój - złapałem ją za dłoń - to nie była Twoja wina, nie jestem zły i dobrze o tym wiesz
-Mam zwolnienie z pracy na dwa tygodnie - westchnęła
-Musisz też leżeć i odpoczywać
-Nie mam zamiaru leżeć, odpoczywać też nie
-Ty nie masz nic do gadania, obiecałem, że Cie dopilnuje i słowa dotrzymam
-Wiesz jak długo muszę tu zostać ?
-Nie wiem, ale mogę zapytać
-Dobra ja już potem zapytam
-Potrzebujesz czegoś, przynieść Ci coś ?
-Nie - zaśmiała się - chociaż nie, potrzebuje laptopa i telefon
-A po co ?
-Skoro będę siedziała w domu albo teraz w szpitalu to trochę popracuje
-Nie ma nawet takiej opcji
-Reus proszę Cie
-Po nazwisku ? Nie ładnie - pocałowałem ją, gdy zobaczyłem, że chce mi coś odpowiedzieć
-Zrobiłeś to specjalnie
-Nie prawda
-Jasne
-Kocham Cie
-Ja Ciebie bardziej
~Two Months Later~
* Emma *
Koniec września, a jest jeszcze dość ciepło. Ze mną jest już nawet dobrze, Sophie grzeczna, Marco kochany. No i zapomniałam wspomnieć, że od jakiegoś miesiąca mieszkam z Marco. Sophie jest przeszczęśliwa, ja w sumie też. No i jeszcze jedna drobna sprawa, przez te dwa miesiące załatwiliśmy z Marco kilka formalności i nasza córka oficjalnie nazywa się Sophie Reus.
-Kochanie wstawaj - szepnął mi do ucha mój ukochany
-Jeszcze kilka minut
-Em ja wiem, że jest niedziela, ale jest już po 10
-Sophie śpi ?
-Ogląda bajkę
-Rozpieszczasz ją
-Nie prawda
-Wiem co mówię
-Nie moja wina, że to moja kochana córeczka
-To, że Sophie jest Twoją córką to jest Twoja wina, a raczej zasługa
-Nie łap mnie za słówka
-A Ty mnie nie zagaduj, idź się czymś zajmij, a ja sobie jeszcze pośpię
-Zdziwiłabyś się jakbym się zgodził - zabrał mi kołdrę
-Nie proszę - odwróciłam się do niego - Maaaarco
-Nie jęcz tak, za 5 minut na dole. Czekam
-Dobra - on opuścił naszą sypialnie, a ja wstałam. Założyłam szlafrok, związałam włosy w jakiegoś koczka i zeszłam na dół
-Cesc mamo
-Cześć - wzięłam ją na ręce - oglądałaś bajkę ?
-Tiak
-Cieszę się - cmoknęłam ją w policzek
-Co dzisiaj robimy ?
-Ja chcie do cioci Meli
-Ja nie wiem czy ciocia Mela ma dzisiaj czas
-Zadzwonimy - wtrącił się piłkarz
-Daj spokój Marco, innym razem
-Ale ja chcie dzisiaj
-Już dzwonię - chłopak wyjął telefon z kieszeni i dzwonił do swojej mamy, a my z małą zrobiłyśmy kanapki  -Melanie do nas przyjedzie po 13
-Supel
-Jakie pyszne kanapki, kto robił ?
-Mama ! - krzyknęła mała panna Reus
-A pomagałaś trochę ?
-Tloche tiak
-To bardzo dobrze
-Kotku lecę pod prysznic - powiedziałam do blondyna
-Dobrze - poszłam na górę, wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, ubrałam się i zeszłam na dół, ale nigdzie ich nie było. Z powrotem poszłam na górę, ale tam też nie, więc wyszłam jeszcze na balkon naszej sypialni. Zobaczyłam ich w ogrodzie jak grali w piłke, oparłam się o balustrade i podziwiałam ich grę. Marco stał na bramce i oczywiście dawał małej fory, a ona nieświadoma tego, cieszyła się z każdego strzelonego mu gola. Zabrałam szybko z szafki nocnej aparat i zaczęłam robić im zdjęcia.
-Ej pani fotograf może pani do nas dołączy ?
-No nie wiem nie wiem - uśmiechnęłam się
-Mamo stseliłam tacie gole
-Wiem widziałam
-Zaglas z nami ?
-Na razie nie - uśmiechnęłam się - zrobię Wam zdjęcia
-Dobzie mamo - oni dalej grali, a ja robiłam im zdjęcia. Przerwał mi dzwonek do drzwi, zeszłam na dół, otworzyłam i ujrzałam Melanie.
-Cześć - przytuliłam ją - wchodź do środka
-Dzięki - zdjęła buty, przeszłyśmy przez salon i za chwilkę byłyśmy już na tarasie - cześć bąblu
-Ciocia ! - Sophie kopnęła gdzieś piłkę i rzuciła się siostrze Marco w ramiona
-Hej siostra - blondyn cmoknął ją w policzek, a potem podszedł do mnie i mnie objął
-Cioooooociu
-Słucham ? - zaśmiała się
-Ja chcie do zoo
-Sophie ! Tak nie wolno - skarciłam ją
-Em daj spokój - Mela posłała mi uśmiech - to najpierw zoo, a potem wesołe miasteczko ?
-Tiak - ucieszyła się
-To w takim razie porywam Wam córkę
-Tylko nie żądaj odkupu - zażartował
-Dobra, postaram się
-Chodź przebierzemy się - powiedziałam do małej
-Ciemu ?
-Bo grałaś z tatą w piłkę i masz brudne ubranko
-Ide - weszłyśmy do jej pokoju, przebrałam ją, uczesałam i zeszłyśmy na dół. Mela była już gotowa, więc założyłam Sophie tylko buty, dziewczynie dałam bluzę w razie czego i zostaliśmy sami.
-To co robimy ?
-A co byś chciał ?
-Już dobrze wiesz co bym chciał - składał pocałunki na mojej szyji
-Yhmm - obróciłam się przodem do niego, a on zaczął mnie całować - Marco
-Słucham ?
-Nie teraz
-Czemu ?
-Trzeba zrobić obiad
-Potem zrobimy
-Jasne - zaśmiałam się, ale on mnie już nie słuchał, tylko wziął mnie na ręce i niósł w stronę schodów - Maaaaarco
-Ciii - kopnięciem otworzył drzwi do sypialni, położył mnie na łóżku i powoli pozbywał się moich ubrań
* Melanie *
Opuściłyśmy z Sophie dom mojego brata, złapałam ją za rączkę i szłyśmy w stronę przystanku autobusowego, bo na pieszo jest trochę daleko do zoo.
-Ciociu, a moze potem lody ?
-Lody w październiku ? No co Ty - zaśmiałam się - innym razem
-No dobla - posmutniała troszeczkę. Wsiadłyśmy do autobusu, jechałyśmy około 25-30 minut, a potem chwilka spacerkiem i byłyśmy na miejscu. Jak stałyśmy w kolejce do kasy to zauważyłam, że niedaleko nas stoi kilku fotografów, w miarę możliwości zakryłam małą i czekałam na naszą kolei.
-Poproszę jeden normalny i jeden ulgowy - uśmiechnęłam się do sprzedawczyni. Kobieta wręczyła mi bilety, zapłaciłam za nie i zaczęłyśmy oglądać zwierzęta
* Emma *
Leżałam wtulona w Marco, a on błądził rękami po moim ciele.
-Jesteś boska - szepnął mi do ucha
-Wiem - zaśmiałam się - Ty też
-Poleżmy jeszcze trochę
-Musimy zrobić obiad
-Zdążymy
-Wstajemy - podniosłam się z łóżka, założyłam jego koszule i zeszłam na dół
-Nie poczekasz na mnie ? - krzyknął z dołu
-Nie licz na to - wyjęłam potrzebne produkty na obiad i zaczęłam go szykować
-Co robisz ?
-Naleśniki
-Pycha
-Dla Sophie - ucałowałam go w policzek - dla nas zrobię łososia i warzywa na parze
-No nie, a jak ja wole naleśniki
-No masz problem, bo nie możesz jeść takich rzeczy
-Spale to
-Marco proszę Cie nie dyskutuj już
-A to dlaczego ?
-Na prawdę chcesz się kłócić ?
-Nie
-To już się zamknij
-Ok - westchnął i poszedł do salonu. Zrobiłam naleśniki, wstawiłam łososia, warzywa i poszłam na górę się ubrać. Założyłam poprzednie ubrania, związałam włosy i wróciłam z powrotem na dół. Usiadłam obok mojego chłopaka na kanapie
-Gniewasz się jeszcze ?
-Czy ja powiedziałem, że się gniewam ?
-Nie, ale trochę Cie znam
-Kiedy będzie obiad ?
-Już za kilka minut
-To ja nakryje do stołu - zostawił mnie w salonie
-Marco o co Ci chodzi ?
-O nic na prawdę
-Na pewno ? - objęłam go od tyłu
-Na pewno - odwrócił się i mnie pocałował
-Nie rób tak więcej
-Obiecuje - zaśmiał się

10 komentarzy:

  1. Ojej Melanie *--*
    Kochana moja i Sophie <3
    Rozdział świetny
    Czekam na next
    Pozdrawiam/ Nikola ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. czekalam caly tydzien :) i jest super rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny *_*
    Czekam na następny ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :) ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super czekam na następny
    Pozdrawiam/julcia;*******

    OdpowiedzUsuń
  5. :( nie ma nowego rozdzialu... szkoda :(

    OdpowiedzUsuń
  6. od piatku jestem tu codziennie z nadzieja na nexta :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Zuza dlaczego 19 rozdział został usunięty ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jest :D sama dopiero wczoraj się zorientowałam, nie wiem co się stało, jakiś błąd

      Usuń