Te kilka dni to jakiś koszmar. Niby Marco o nas dba, rozmawia, stara się, poświęca czas, ale jednak w kółko słyszę o tej całej, cholernej Kate. Może spotkamy się z Kate, może zadzwonię do Kate, ciekawe co u Kate ! Cholera jasna ! Niedługo ta jego Kate się do nas wprowadzi.
-Em jadę na trening
-Zgarniesz przy okazji Sophie ? Jest kiepska pogoda i nie chce wychodzić z Nico
-Pewnie, a gdzie jest ?
-Je śniadanie w kuchni
-Okej - uśmiechnął się - do zobaczenia kochanie
-Powodzenia
-Kocham Cię - pocałował mnie
-Ja Ciebie też
-Może zaprosimy do siebie Kate ?
-Jeżeli chcesz - mruknęłam
-Zadzwonię do niej jak będę wracał z treningu
-W porządku
-Idź już, bo się spóźnisz
-Pa
-Cześć
Jak on mnie irytuje. Kocham go, jest moim mężem, mamy dzieci, ale on zachowuje się inaczej niż kilka dni temu. Po tym jak spotkaliśmy tą jego byłą dziewczynę to nie idzie się z nim dogadać. Aż tak dużo się nie zmieniło, ale ja mimo wszystko to widzę. Jest inaczej niż kiedyś, a ja nie chce, żeby się w jakiś sposób zmieniło.
Poszłam do pokoju Nico, usiadłam na fotelu i patrzyłam jak chłopczyk sobie spokojnie spał. Mój maluszek ukochany.
Już sama nie wiem co mam myśleć, co robić ... Wstałam z miejsca i poszłam szybko do sypialni. Zgarnęłam swój telefon i napisałam do Melanie, bo wiedziałam, że ona na pewno mi pomoże
"Hej, możemy się spotkać ?"
"Cześć, jasne, że tak. Dzisiaj ?"
"Jeżeli masz czas"
"Dla Ciebie zawsze :* o której i gdzie ?"
"Cafè Magnolie o 11 ?"
"Pasuje mi, do zobaczenia"
"Do zobaczenia :*"
Miałam jeszcze ponad dwie godziny, ale musiałam się jakoś ogarnąć. Skorzystałam z tego, że mały śpi, włączyłam nianie elektroniczną i poszłam szybko pod prysznic. Zajęło mi to może dziesięć minut, ale nie więcej. Założyłam bieliznę, szlafrok i rozczesałam ciemne włosy. Potem je wysuszyłam, zrobiłam makijaż i poszłam się ubrać. Ubrałam się normalnie, bo nie było sensu się stroić. To wszystko trwało nie więcej niż pół godziny, więc mój synuś jeszcze spał. Zeszłam na dół do kuchni, zrobiłam sobie herbatę i śniadanie. Zdążyłam zjeść, zapakować zmywarkę i usłyszałam płacz. Poszłam na górę, weszłam do pokoiku Nico i wzięłam go na ręce. Dałam mu smoczek, żeby trochę się uspokoił i tuliłam go do siebie-Głodny jesteś synku ? Już Ci daje jeść kochany mój
Usiadłam z nim na fotelu i zaczęłam go karmić. Grubasek mój malutki. Pochodziłam z nim trochę, żeby mu się odbiło, ubrałam go i przewinęłam. Mieliśmy jeszcze trochę czasu, więc zeszłam z nim na dół. Położyłam go na macie edukacyjnej, a on przyglądał się zabawkom i wyciągał do nich rączki. Na szczęście wisiały one na takiej odległości, że mógł je dotknąć, ale nie były one za nisko. Podobało mu się, uśmiechał się, ten uśmiech ma po ojcu. Zdecydowanie po Marco. Zakochałam się w tym uśmiechu i kiedyś jakaś dziewczyna zakocha się w uśmiechu Nico. Och jak ja daleko wybiegam w przyszłość. Najpierw, przecież dorośnie Sophie, potem Nico, może będziemy mieli jeszcze dzieci. Chociaż patrząc na to jak zachowuje się Marco to prędzej zostanę sama, a on dzieci będzie miał z tą całą Kate.
Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie i z przerażeniem stwierdziłam, że jest sporo po 10, a ja musiałam jeszcze spakować jakieś rzeczy dla Nico. Szybko wzięłam go na ręce i poszłam do górę. Do torby włożyłam pieluchy, jakieś ubranko na zmianę, chusteczki, zabawki i inne duperele. Samego Nico ubrałam, włożyłam do nosidełka i poszłam z tym wszystkim na dół. Postawiłam nosidełko w przedpokoju, a sama szybko wzięłam torbę i wózek na dwór. Spakowałam to do bagażnika i wróciłam po syna, zamknęłam drzwi i poszłam do samochodu. Odjechałem dość szybko z pod domu i już po kilkunastu minutach byłam pod kawiarnia. Rozłożyłam wózek, przełożyłam do niego Nico, przypięłam do rączki torbę i weszłam do środka. Od razu wyhaczyłam siostrę mojego męża i do niej podeszłam
-Cześć - pocałowałam ją w policzek
-Hej - uśmiechnęła się
-Przepraszam za spóźnienie
-Nie ma sprawy
-Zamówiłaś już coś ? - spytałam siadając
-Nie, czekałam na Ciebie
-W porządku - rozebrałam trochę Nico, który zdążył zasnąć w samochodzie
-Dzień dobry, co panią podać ?
-Ja poproszę latte i tiramisu - powiedziała
-A ja herbatę i szarlotkę
-Oczywiście, już się robi
-Opowiadaj co się stało
-Musisz mi pomóc
-Bardzo chętnie
-Opowiedz mi o Kate
-O Kate ?
-Byłej dziewczynie Marco
-To bardzo stare dzieje
-Wątpię
-Jak to ?
-Jest w Dortmundzie, a Marco widocznie się z tego cieszy
-No co Ty - zaśmiała się - on kocha tylko Ciebie i dzieciaki
-Powiesz mi coś o niej ? - kelnerka podała nasze zamówienie
-Poznali się w grudniu 2008, a w połowie lutego zostali parą. Rozstali się na początku kwietnia, bo ona postanowiła wyjechać. Zawsze interesowała się fotografią i wyjechała, żeby podróżować i robić zdjęcia. W sumie to Marco ją rzucił, bo miał dość jej zachowania. Nie cierpiał, nie mówił o niej, a jak Cię poznał w czerwcu to stracił głowę. Em wierz mi, że od kwietnia 2009 nie słyszałam ani słowa o Kate
-To dlaczego w kółko o niej gada ? Jak ją spotkaliśmy to zapomniał o mnie, gdybym się nie przypomniała to by mnie nawet nie przedstawił
-Nie widzieli się ponad 5 lat, może chcą nadrobić
-On chce ją do nas zaprosić
-To dobrze
-Dobrze ? - jęknęłam
-Udowodnij jej, że on kocha tylko Ciebie - uśmiechnęła się - zresztą będziesz miała na niego oko
-Może masz racje
-Nie przejmuj się tym. Jesteś jego żoną, matką jego dzieci, przyjaciółką, bratnią duszą. Jesteś całym jego życiem, wszystkim czego on pragnie. Mój brat nie jest taki głupi i nie zostawi tego wszystkiego dla Kate, której tak naprawdę nigdy nie kochał
-Dziękuje Mela
-Nie ma za co - puściła mi oczko - zawsze chętnie Ci pomogę
-Ciesze się - posłałam jej uśmiech
-Kiedy ją zapraszacie ?
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami - miał zadzwonić do niej po treningu
-To dzwoń do niego i zapytaj
-Ok - westchnęłam
Wybrałam jego numer i czekałam, aż łaskawie ode mnie odbierze. O dziwo zrobił to szybko
-Cześć kochanie
-Hej - mimowolnie się uśmiechnęłam
-Wracam właśnie z treningu, niedługo będę w domu
-Jestem w kawiarni z Melą
-A za ile będziesz ?
-Niedługo
-W porządku
-Umówiłeś się z Kate ?
-Tak, zaprosiłem ją dzisiaj na kolacje
-Niech będzie, a na którą ?
-Na 20
-Ok, coś przygotuje
-Co zrobimy z dziećmi ?
-Nic
-Jak to ?
-Marco damy radę, nie chce znowu podrzucać komuś dzieci
-Rozumiem
-Widzimy się w domu
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też - rozłączyłam się
Odłożyłam telefon do torebki, a potem spojrzałam na zniecierpliwioną Melanie
-I co ?
-Zaprosił ją dzisiaj na kolacje na 20
-Im szybciej tym lepiej
-Możliwe
-Przegoń ją
-Ja chyba tak nie potrafię
-W miłości jak na wojnie - uśmiechnęła się - wszystkie chwyty dozwolone
-Wiem wiem - zaśmiałam się - Mela przepraszam, ale muszę lecieć
-Pewnie, rozumiem
-Wiesz muszę zrobić obiad, przygotować kolacje, ogarnąć się
-Takie życie
-Poproszę o rachunek - machnęłam do kelnerki
Za chwile dziewczyna podała mi rachunek, a ja go uregulowałam
-Następnym razem ja stawiam - oburzyła się siostra mojego męża
-Dobra dobra - zaśmiałam się
Wstałam z miejsca, ubrałam Nico, ale tak, żeby się nie obudził, pożegnałam się z Melą i wyszłam z kawiarni. Zapakowałam się do auta i ruszyłam w stronę domu, niestety były korki, więc sporo się przedłużyło. Mój synuś zdążył się obudzić i marudzić, bo zgłodniał, ale co ja na to teraz poradzę ? Skręciłam w boczną ulice, jechałam jakimiś bocznymi drogami, aż wreszcie udało mi się dojechać pod dom. Wyjęłam tylko małego z nosidełka i jak najszybciej weszłam do domu, nie zdejmując butów wkroczyłam do salonu gdzie siedział Marco. Usiadłam obok niego, podciągnęłam bluzkę, odchyliłam miseczkę od stanika i zaczęłam karmić malucha
-Co taka zdenerwowana ?
-Korki były, Nico się obudził i zaczął histeryzować, a ja chciałam jak najszybciej dojechać do domu
-Masz jakieś rzeczy w samochodzie ?
-Tak - westchnęłam - wózek, nosidełko, torba z rzeczami małego
-Pójdę po to - pocałował mnie w czoło
-Dziękuje - posłałam mu uśmiech
Dokończyłam karmić Nico i położyłam go obok siebie na kanapie. Delikatnie łaskotałam go po brzuszku albo całowałam w pulchny policzek, a on się uśmiechał i coś tam gaworzył pod nosem
-Marco jesteś głodny ? Zaraz zabieram się za obiad
-Wytrzymam
-Ok
-Zajmę się nim - przejął naszego syna
-W porządku - uśmiechnęłam się i wstałam z kanapy
Poszłam do kuchni, wyjęłam z lodówki wszystko co było mi potrzebne, wzięłam warzywa i zaczęłam wszystko przygotowywać. Postawiłam na pierś z kurczaka z warzywami i ziemniakami. Proste i szybkie. Jednego kotleta zostawiłam, żeby potem zrobić go dla Sophie
-Marco chodź jeść
-Idę
Po chwili był już w jadalni, usiadł naprzeciwko mnie, a na rękach cały czas trzymał naszego syna
-Daj wezmę go, a Ty zjedz - wyciągnęłam w jego kierunku ręce
-Poradzę sobie, a Ty też musisz zjeść
-Uparciuch
-Twój - zaśmiał się
-Mój - powiedziałam, ale jakoś nie byłam co do tego przekonana
Spuściłam wzrok i całkowicie zajęłam się jedzeniem, które w bardzo wolnym tempie znikało z mojego talerza
-Em coś się stało ?
-Nie, wszystko w porządku
-Na pewno ?
-Tak, jestem po prostu zmęczona
-To ja zajmę się Nico, a Ty się połóż
-Muszę jeszcze coś wymyślić na tą kolacje, odebrać Sophie, może pojechać na zakupy
-Ja mogę zrobić kolacje
-Nie, ja chce zrobić kolacje dla Twojego gościa
-Naszego gościa
-Nic mnie nie łączy z Kate, więc Twojego
-Mnie też nic z nią nie łączy - oburzył się - po prostu dawno się nie widzieliśmy i chcemy nadrobić
Moja podświadomość namawiała mnie, żebym zmieniła strategie, ale może jak powiedziałam A to powinnam powiedzieć B ?
-Em ...
-Dobrze - mruknęłam - zrozumiałam
-Masz zły dzień czy coś zrobiłem ?
-Wszystko jest dobrze - uśmiechnęłam się
-Nie przekonasz mnie sztucznym uśmiechem
-Marco mówiłam Ci, że jestem zmęczona, więc przepraszam za swoje zachowanie
-Okej - zaśmiał się
-Może zrobię łososia na parze z pieczonymi ziemniakami i do tego warzywa ? W sumie też mogą być na parze
-Super, mi pasuje
-A na deser ciasto marchewkowe
-Za to Cię kocham
-Tylko ?
-Nie tylko - puścił mi oczko
-Sprawdzę może zawartość naszej lodówki
Grzebałam w niej trochę, ale w sumie okazało się, że mam wszystko to czego potrzebuje, więc wizyta w markecie nie będzie potrzebna. Może to i lepiej, bo jeszcze spotkamy jakaś Kate albo Bóg wie kogo
-Marco mamy jakieś wino ?
-Na pewno, a jakie chcesz ?
-Chyba białe
-Coś się znajdzie spokojnie
-To dobrze
Na początku postanowiłam zrobić ciasto, bo potem wróci Sophie, będzie chciała mi pomóc, a gotowanie z nią do najłatwiejszych nie należy. Oczywiście uwielbiam to, to jest świetny czas, ale nie jak muszę zrobić tyle rzeczy
-Em może pójdę z Nico po Sophie ? Pogoda się chyba poprawiła
-Pewnie idź, ale ubierz go i przykryj. Nie chce, żeby był chory
-Spokojnie
-Pamiętaj, że niedługo mamy szczepienie
-Kiedy ?
-Za jakieś trzy albo cztery tygodnie
-To mnóstwo czasu
-Na szczęście już po meczach reprezentacji
-To super, pójdę z Wami
-Pogadamy jeszcze o tym - zaśmiałam się
-To ja idę, może uda mi się zrobić dłuższy spacer, żeby zasnął
-Pamiętaj, że za jakieś 2 i pół godziny będzie głodny
-Pamiętam
Zabrałam się za robienie ciasta, ale słyszałam, że mój mąż coś tam mówi do Nico
-Do zobaczenia kochanie !
-Paa - zawołałam, a chwile później usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi
Z ciastem dość sprawnie mi szło, przepis miałam od Ani. Chyba każdy lubi to ciasto, jest pyszne, zdrowe i nie trudne do zrobienia. Swoją drogą mam już całą teczkę przepisów od Ani i trzymam ją w kuchni. Większość posiłków robię z jej przepisów, no chyba, że się śpieszę to nie chce mi się zaglądać. Zanim moja rodzinka wróciła to zdążyłam zrobić ciasto, posprzątać kuchnie no i trochę na dole, żeby nie było wstydu przed gościem. W końcu muszę jej coś udowodnić.
~Evening~
Przygotowałam wszystko, nakryłam do stołu, położyłam Nico spać, a Sophie ogląda bajkę u nas w sypialni. Przebrałam się, żeby jakoś się prezentować i czekaliśmy z Marco tylko aż Kate przyjdzie. Mój ukochany prezentował się na prawdę dobrze, miał na sobie zwykłe czarne spodnie i błękitną koszule
-Wyglądasz cudownie
-Dziękuje - zarumieniłam się
-Cieszę się, że jesteś tylko moja - szepnął mi do ucha
-Yhmm - wtuliłam się w niego, ale w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi
Poszłam otworzyć drzwi, przed nimi jak nie trudno się domyślić Kate. Cholera ! W czarnej, dopasowanej sukience prezentowała się na prawdę dobrze
-Cześć, wchodź
-Hej, dziękuje
-Zapraszam dalej - wskazałam ręką
W jadalni kobieta podeszła do piłkarza, przytuliła go delikatnie i ucałowała w policzek, nie opierał się jej. Nawet mu się to podobało ! Widziałam ten uśmiech, a kiedyś myślałam, że jest zarezerwowany tylko dla mnie
-Podam kolacje - poszłam szybko do kuchni
Po chwili siedzieliśmy już przy stole, Marco obok mnie, a naprzeciwko ona. Patrzyła na niego maślanym wzrokiem i nawet nie próbowała tego ukryć !
-Wina ? - uśmiechnął się jedyny mężczyzna w tym towarzystwie
-Ja dziękuje - uśmiechnęłam się
-Za to ja bardzo chętnie się napiła
-Proszę - napełnił jej kieliszek
-Czemu nie pijesz z nami ?
-Trzy miesiące temu urodziłam - uśmiechnęłam się triumfalnie
Spojrzałam na Marco, który również bardzo się uśmiechał i to nie z powodu jej obecności.
-Och gratuluje - westchnęła - córka czy syn ?
-Syn, Nico - Marco spojrzał na mnie z miłością
-Zawsze chciałeś, żeby syn był starszy
-Mamy jeszcze córkę - och jej mina jest godna Oscara - Sophie ma 4 i pół roku
-Nie wiedziałam - przełknęła ślinę
-Jak już jesteśmy przy temacie dzieci to pójdę do nich zajrzeć - wstałam od stołu
-Może ja pójdę ? Jak Sophie zasnęła to ją zaniosę do jej pokoiku
-Poradzę sobie - pocałowałam go
Poszłam powoli na górę, najpierw zajrzałam do Nico, ale on słodko sobie spał, więc od razu poszłam do naszej sypialni. Jak się okazało nasza córka też zasnęła, więc wyłączyłam telewizor, wzięłam ją na ręce i zgasiłam światło. Położyłam ją go jej łóżeczka, przykryłam kołdrą i pocałowałam delikatnie w czoło. Mój aniołeczek kochany. Jak byłam już na dole to usłyszałam fragment ich rozmowy
-Dużo się zmieniło przez te kilka lat
-Tak to prawda
-Założyłeś rodzinę
-A Ty ?
-Ja cały czas podróżuje i robię zdjęcia
-Czemu wróciłaś ?
-Nie wiem. Coś mnie tu przyciągnęło, ale nie wiem czy długo tu zostanę. Myślałam o kilku miesiącach, a potem może znowu gdzieś polecę
-Dalej Ci mało ?
-Tobie łatwo jest tak mówić. Ja nie mam do kogo wrócić, a nie chce siedzieć sama w jednym miejscu
-Może masz racje, ale wtedy łatwiej byłoby Ci kogoś znaleźć
-Może - westchnęła
-Jestem - weszłam, bo pomyślałam, że to dobry moment
-I jak ?
-Śpią
-To dobrze
-Tak - uśmiechnęłam się
-Kate masz ochotę na ciasto marchewkowe ?
-Tak poproszę
-Kochanie ?
-Ja też - złapał mnie za rękę - pomóc Ci ?
-Poradzę sobie
Weszłam do kuchni, wyjęłam z szafki trzy małe talerzyki, ukroiłam po kawałku ciasta i ułożyłam to na tacy. Poszłam z powrotem do nich i przed każdym postawiłam talerzyk. Sama usiadłam na swoim poprzednim miejscu i zabrałam się za jedzenie. Tym razem chyba ciasto wyszło mi najlepsze ze wszystkich
-Bardzo dobre skarbie
-Dziękuje
-Dobrze gotujesz - kobieta uśmiechnęła się cierpko
-Wiem - uśmiechnęłam się słodko
Po jakiś dwóch godzinach Kate postanowiła się zbierać, więc bardzo mnie to ucieszyło. Odprowadziliśmy ją do drzwi i szybko się pożegnaliśmy. Ja od razu potem poszłam posprzątać po kolacji. Przez ostatnią godzinę Marco kompletnie mnie olewał i w kółko gadał z Kate. Udawałam, że wcale mnie to nie rusza, bo przecież nie zrobię mu sceny zazdrości.
Posprzątam wszystko ze stołu, zapakowałam zmywarkę i poszłam na górę. Z sypialni zgarnęłam swoją piżamę i poszłam do łazienki. Zmyłam makijaż, wzięłam prysznic i założyłam piżamę. Na koniec umyłam jeszcze włosy i wyszłam z pomieszczenia. Mój mąż leżał już w łóżku, ale ja bez słowa wyszłam i skierowałam się do pokoju Sophie. Tak jak podejrzewałam dziewczyna się odkryła przez sen, więc poprawiłam jej kołderkę i ponownie pocałowałam w czoło. Zajrzałam do pokoju Nico, ale maluch o dziwo jeszcze spał, więc wyczuwam, że w nocy będzie pobudka. Niechętnie wróciłam do sypialni i położyłam się obok blondyna
-Dobranoc - ułożyłam się plecami do niego i wtuliłam się w poduszkę
-Em co jest ? - objął mnie delikatnie
-Nic
-Powiedz mi
-Na prawdę nic
-Od kilku dni zachowujesz się jak nie Ty
-Nie prawda
-Powiedz mi o co chodzi ! - powiedział twardo
-Nie chce, żebyś się spotykał z Kate
-Słucham ?
-Nie spotykaj się z nią
-Dlaczego ?
-Bo sobie tego nie życzę
Przez chwile nic nie mówił, więc najwidoczniej mocno się nad tym zastanawiał
-W porządku - westchnął
-Dziękuje - zgasiłam lampkę i wróciłam do poprzedniej pozycji - dobranoc
-Dobranoc - powiedział cicho
Cos czuje, ze Kate troche namiesza w ich zyciu. Kochana mam jeszcze jedna prosbe czy dalo by rade dodawac rozdzialy troszke czesciej? Sciskam i czekam na nastepny ;):)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D
OdpowiedzUsuńEmm chyba trochę przesadza :/ no ale nic, zobaczymy co z tego wyjdzie, pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńPszczolka Emma....strzezonego Pan BOG strzeze nie dziwie sie jej ..... bedzie sie dzialo ta kate nie bez powodu wrocila... czekam na nexta a kiedy kolejny rozdzial na t Pola i Marco tam tez ciekawie sie robi..polecam kto nie czytal :)
OdpowiedzUsuńkiedy następny rozdział? już nie moge sie doczekać, twoje opowiadania są mega, szkoda, że tak rzadko dodajesz ;c
OdpowiedzUsuńohoho, wydaję mi się, że Kate tak łatwo nie odpuści. ^^ będzie się działo, czekam na nn. ^^
OdpowiedzUsuń