piątek, 10 października 2014

Rozdział 53.

~September 3 - Chania, Crete~
Od dwóch dni jesteśmy z Marco na Krecie w cudownym mieście Chania. Jest to nasza druga podróż poślubna, ale tym razem już bez dzieci. Oczywiście zanim mój mąż mnie na to namówił to minęło trochę czasu, ale w końcu Sophie i Nico będą mieli dobrą opiekę, a to tylko tydzień. Do weekendu będą się nimi zajmowali Lewandowscy, a potem przyjeżdża moja mama, bo Ania leci do Warszawy.
Tu jest cudownie, ciepło, klimatycznie. Mieszkamy w pięciogwiazdkowym hotelu i mamy do dyspozycji piękny apartament. Jest wprost idealnie.
-Na co ma dzisiaj moja żona ochotę ?
-Nie wiem - odwróciłam się w jego stronę - może pójdziemy na plaże ?
-Pewnie, jeżeli chcesz - uśmiechnął się
-Spakuje nam rzeczy
-Poczekaj - pociągnął mnie za rękę - to nie musi być na już
-A co chcesz w tym czasie robić ?
-Coś się wymyśli - pocałował mnie
-Jesteś niewyżyty - zaśmiałam się
-Tylko jeśli chodzi o Ciebie
-Dobra dobra - delikatnie go odetchnęłam - to możemy robić w domu, a teraz idź się ogarnij, bo idziemy na plaże
-Tak jest - po raz kolejnej mnie pocałował
-Masz 10 minut - puściłam mu oczko
-Co do sekundy proszę pani
-No ja myślę - odeszłam od niego
Wyjęłam z szafy torbę plażową i po kolei włożyłam do niej ręczniki, kremy z filtrem, nasze kostiumy, jego czapkę z daszkiem, mój kapelusik, książkę i jakieś inne duperele. Położyłam ją na łóżku, a sama wyszłam na balkon. Oparłam się o barierkę i oglądałam okolice, po chwili spojrzałam na zegarek i zaśmiałam się pod nosem
-Marco ! Masz 2 minuty
-Już wychodzę
Faktycznie szybko wyszedł, więc ja wróciłam do środka
-Może zadzwonię do Ani i sprawdzę jak sobie radzą ?
-Kochanie jakby coś się działo to by zadzwonili
-Wątpię
-Em zadzwonimy wieczorem
-No dobrze - westchnęłam
-Jeszcze będziesz mnie błagała, żebyśmy gdzieś wyjechali bez dzieci
-Na razie to strasznie za nimi tęsknie
-Ja też tęsknie
-Cieszysz się, że wracasz do treningów ?
-Pewnie, że tak
-To dobrze
-Czemu pytasz ?
-Tak z ciekawości
-A Ty kiedy chcesz wrócić do pracy ?
-Nie wiem sama - wzruszyłam ramionami - niby Klopp powiedział, że na moje zastępstwo kogoś znajdą, ale nie chce, żeby potem było, że nie mam gdzie wrócić
-Jesteś świetnym pracownikiem i wszyscy rozumieją, że masz dziecko
-No tak, ale jak będę siedziała z Nico długo w domu to potem nie będę chciała wrócić do pracy
-Może do końca roku zostaniesz w domu, a potem wrócisz ? Nico będzie miał pół roku, Ty za bardzo się nie przyzwyczaisz
-To jest jakiś pomysł
-Nie myśl teraz o tym - przyciągnął mnie do siebie - wyluzuj się, mamy wakacje
-Już masz mnie dość ?
-Nigdy nie mam Cię dość. Po prostu nie chce, żebyś w kółko się zamartwiała
-W porządku - przytuliłam się do niego - idziemy ?
-Pewnie, wezmę torbę
-Ja wezmę - uśmiechnęłam się - nie jest ciężka
-Nalegam - złapał mnie za rękę, zgarnął torbę z łóżka i razem wyszliśmy z pokoju
Z naszego hotelu było na prawdę bardzo blisko na plaże. Wystarczyło wyjść z hotelu i przejść przez ulice.
-Może znajdziemy jakieś miejsce przy samej wodzie
-Nie wydaje mi się, ale możemy spróbować
-Dziękuje - posłałam mu uśmiech
-Dla mojej cudownej żony wszystko
-Nie mów hop
-Czy pani próbuje mnie do siebie zniechęcić ?
-Po ślubie ? - prychnęłam - teraz musisz ze mną wytrzymać do końca życia
-Muszę i chce - pocałował mnie, a niektórzy na nas patrzyli
-Głupku jeszcze ktoś nas zobaczy
-Wstydzisz się mnie ? - zażartował
-No strasznie, nie wiem czemu w ogóle tu jestem z Tobą
-Bo mnie kochasz - szepnął
-Chyba muszę się z Tobą zgodzić
Po jakimś czasie udało nam się znaleźć miejsce prawie przy samej wodzie. Rozłożyliśmy koc, a potem się ogarnęliśmy. Posmarowaliśmy się wzajemnie kremami z filtrem, żeby się nie spalić.
-Idę do wody, idziesz ze mną ?
-Nie, wole się poopalać
-Okej
Położyłam się na plecach, zamknęłam oczy i po prostu leżałam. Dookoła mnie było trochę ludzi, słychać było rozmowy w rożnych językach, śmiech dzieci, jakieś sprzeczki, ale chyba też dzieciaków. Jednym słowem chaos, ale nie przeszkadzało mi to, w sumie to było nawet przyjemne
-Tylko nie zaśnij - obok mnie położył się mój mokry mąż
-Mokry jesteś
-Byłem w wodzie
-Wiem - zaśmiałam się
-Podoba mi się tutaj
-Mi też. Dziękuje, że mnie tu zabrałeś
-Nie ma za co - pochylił się nade mną i mnie pocałował
-Ej ej - przerwałam, bo krople z jego ciała na mnie kapały -'zaraz będę mokra
-Przepraszam
-No dobra jakoś przeżyje - przyciągnęłam go do siebie i wpiłam się w jego usta
-To właśnie lubię
-Och ja też - uśmiechnęłam się promiennie
-I nie przeszkadza Ci, że ludzie się gapią ?
-Niech się gapią i zazdroszczą
-Jesteś okropna
-No trudno - puściłam mu oczko
-Czy ten krem był wodoodporny czy muszę się smarować drugi raz ?
-Był wodoodporny
-To dobrze
-Ale posmaruj się jeszcze raz - zaśmiałam się
-To posmaruj mnie - podał mi buteleczkę z kremem
-Bardzo chętnie - usiadłam na nim i zaczęłam smarować mu plecy przy okazji robiąc mu masaż
-Tak mi dobrze
-Ma się ten talent - szepnęłam mu do ucha lekko je przygryzając
-Nie rób tak
-Ale o co chodzi ?
-Kochanie Ty już doskonale wiesz o co mi chodzi
-Skoro tak - wstałam z niego - skończyłam
-Dziękuje - pocałował mnie
-Dzisiaj też coś wymyśliłeś na wieczór ?
-Zobaczysz
-Nie powiesz mi ? - położyłam się na brzuchu, aby opalić trochę plecy
-Nie - mimo, że miałam zamknięte oczy to wiedziałam, że się uśmiechnął
-Dziękuje Ci bardzo - powiedziałam sarkastycznie
-Zaufaj mi
-Okej - westchnęłam
-Zaraz wracam
-Co się stało ?
-Mario dzwonił, więc pójdę i oddzwonię
-Przy okazji zapytaj czy widział się z Anią i Lewym
-Dobrze - oddalił się ode mnie
Zastanawiałam się czy przypadkiem coś się nie stało, ale przecież Gotze mógł się po prostu stęsknić. Czy ja zawsze muszę myśleć o złych rzeczach ? Niby się układa i wszystko jest super, pięknie, ale to może być cisza przed burzą. W każdej chwili może być kolejny wypadek, zdrada, a może mój sen był prawdziwy ? Może ktoś będzie chciał porwać Sophie albo Nico. Nie nie nie ! Nie mogę o tym myśleć !
-Jestem
-I jak ?
-Wszystko w porządku, Mario chciał sprawdzić co u nas - uśmiechnął się - był wczoraj u Roberta i z dzieciakami wszystko dobrze
-To świetnie
-Coś się dręczy
-Nie, po prostu bałam się, że dzwonił, bo coś się stało
-Nie spokojnie
-Zbieramy się ?
-Pewnie
Zebraliśmy szybko nasze rzeczy i ruszyliśmy w stronę hotelu. Jak byliśmy już w naszym pokoju to mój mąż wziął szybki prysznic, a ja ogarnęłam sobie jakieś cichy. Potem sama wzięłam kąpiel, żeby zmyć z siebie piasek i się ubrałam w świeże ubrania. Akurat jak wyszłam z łazienki to Marco leżał na łóżku i robił coś na komputerze
-Może zjemy w pokoju ? - zaproponowałam - w sumie to jestem zmęczona
-Oczywiście - spojrzał na mnie - kochanie co Cię męczy ?
-To chyba nadmiar słońca - uśmiechnęłam się blado
-Yhmm - za dobrze mnie zna, żeby uwierzyć - chodź tutaj
Odłożył laptopa i poklepał miejsce obok siebie, powoli tam podeszłam i położyłam się obok, a on przyciągnął mnie do siebie
-Musisz mi powiedzieć, mieliśmy być ze sobą szczerzy
-Nie uważasz, że wszystko jest dziwne ?
-Nie rozumiem
-No popatrz zawsze jak zaczynało się nam układać to coś się działo, a teraz jest dobrze od tak dawna. Może to cisza przed burzą ?
-O nie ! Na pewno nie - przytulił mnie - prosiłem Cię już, żebyś wyluzowała
-Ok - zaśmiałam się - to gdzie idziemy ?
-Mówiłaś, że jesteś zmęczona
-No to co z tego ? - spojrzałam na niego uśmiechnięta - potem odpocznę
-No dobra, to chodźmy - wstaliśmy z łóżka i razem wyszliśmy z pokoju
Przy windzie piłkarz złapał mnie za rękę, a ja poczułam urocze motylki w brzuchu
-Jesteśmy już małżeństwem, a ja nadal mam motylki w brzuchu
-Mam nadzieje, że szybko nie zniknął
-Już ja się o to postaram - mocniej ścisnęłam jego dłoń
-Zabieram Cię na pyszną kolacje, a potem spacer po plaży
-Brzmi bardzo romantycznie
-Starałem się
-Dziękowałam Ci już ?
-Za co ?
-Za to, że jesteś, że tak się starasz, że mnie kochasz - wzięłam szybki oddech - że mnie tu zabrałeś, że nasz ślub i wesele było takie cudowne ...
-Dziękowałaś - przerwał mi - nie ma za co, cała przyjemność po mojej stronie
-Tak strasznie Cię kocham - powiedziałam patrząc mu w oczy
-Ja też bardzo Cię kocham - już miał mnie pocałować, ale winda zatrzymała się na parterze, więc ją opuściliśmy
-Ach te windy - zaśmiałam się, a on razem ze mną
-A żebyś wiedziała
-Kochanie - zamruczałam
-Słucham ?
-Idziemy do tej restauracji co pierwszego wieczoru ?
-Nie - pokiwał przecząco głową
-A gdzie ?
-Cierpliwości, zaraz zobaczysz
-Nie należę do osób cierpliwych
-To chyba od niedawna
-Możliwe - zamyśliłam się
-Ta da ! - zatrzymaliśmy się przed uroczą małą restauracją
-Och jak tu pięknie
-Podoba Ci się ? - upewnił się
-Oczywiście, że tak
Weszliśmy do środka, zajęliśmy miejsce w kącie i usiedliśmy naprzeciwko siebie. Kelner podszedł, zapalił świeczkę, która stała na stole i podał nam menu. Podziękowałam mu uśmiechem i poczekałam, aż się oddali
-Masz ochotę na wino ?
-Yhmm - kiwnęłam głową
Po chwili złożyliśmy zamówienie, młody chłopak zabrał karty, a my zostaliśmy sami
-Tu jest tak cudownie - rozejrzałam się
-Miałem nadzieje, że Ci się spodoba
-Bardzo dobrze mnie znasz
-To prawda, ale czasami potrafisz mnie zaskoczyć
-To dobrze, nie ma nudy - zachichotałam
W restauracji spędziliśmy trochę ponad godzinkę, jedzenie było przepyszne. Zaraz po kolacji udaliśmy się na spacer i szybko trafiliśmy na plaże. Szliśmy po wilgotnym piasku trzymając się za ręce.
-Nie jest Ci zimno ?
-No co Ty - pokiwałam przecząco głową
-To dobrze - pocałował mnie w czoło
-Dlaczego pytałeś mnie o nowy dom ?
-Kiedy ?
-Jak byliśmy w Rzymie
-Aaa już pamiętam - podrapał się po głowie - myślałem czy nie przyda nam się coś większego
-Ten dom jest duży
-Wiem, to był tylko taki luźny pomysł
-Pomyślimy o tym na spokojnie
-Pewnie, że tak - objął mnie
-Muszę pogadać z Anią - westchnęłam - już dawno temu gadałyśmy, że planują z Robertem dziecko, my się doczekaliśmy Nico, a u nich ten temat totalnie ucichł
-Nie ucichł
-Co masz na myśli ?
-Podejrzewamy z chłopakami, że spodziewają się dziecka
-Żartujesz ? - pisnęłam zadowolona - ale jak ? mówili coś ?
-Nie, ale Lewy się urwał z treningu i pojechali z Anią do kliniki, a potem widziałem jak odjeżdżają z parkingu tej Twojej kliniki tacy zadowoleni
-Czemu mi nic nie powiedziałeś ?
-Jakoś wyleciało mi z głowy
-A co Ty tam robiłeś, że widziałeś ? - spytałam zdziwiona
-Wracałem z zakupów
-No chyba, że tak - dźgnęłam go delikatnie w brzuch - jeżeli Ania jest w ciąży to świetnie
-Zgadzam się
-Tylko teraz mi głupio, że zrzuciliśmy na nich opiekę nad dziećmi
-Myślałem o tym, ale przecież mogli nam odmówić
-No niby tak - westchnęłam
-Nie przejmuj się
-Jest w porządku - pocałowałam go
Chodziliśmy tak bez żadnego celu po prostu rozmawiając, żartując. Czas szybko mijał i do hotelu wróciliśmy jakoś po trzeciej, ale nie byłam aż tak bardzo zmęczona. Uwielbiam spędzać czas z moim mężem. Tylko moim.
W hotelu szybko wzięliśmy wspólny prysznic, on założył spodnie od piżamy, a ja jego koszulkę. Umyłam zęby, zmyłam makijaż, a potem położyłam się obok chłopaka w łóżko. Jednak zanim zgasiłam lampkę to szybko wyszukałam wiadomość do pani Lewandowskiej
"Hej :) radzicie sobie ? Dzieci mocno dają w kość ? Dziękuje, że się nimi zajmujecie <3 buziaki :*"
 
-Idziemy spać, koniec z telefonami - Marco zabrał mi go delikatnie, odłożył na szafeczkę i zgasił światło. Całe pomieszczenie skąpane było w ciemnościach pośród których mój mąż mocno mnie objął. Zamknęłam oczy i się w niego wtuliłam
-Dobranoc - szepnęłam sennie
-Słodkich snów

5 komentarzy: