sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 57.

~Next Day~
*Emma*
Obudziłam się po 5 i byłam nieprzytomna. Nico przez pół nocy nie mógł spać, ale na szczęście nie płakał. Nakarmiłam go, pochodziłam z nim trochę, żeby mu się odbiło, a potem zmieniłam mu pieluchę. Miałam nadzieje, że maluch jeszcze trochę pospiesz, ale niestety. Gdzieś tak po 6 jak Sophie jeszcze spała usłyszałam ciche pukanie do drzwi
-Proszę
-Hej - zobaczyłam Ann
-Cześć - delikatnie się uśmiechałam
-Mogę ?
-Jasne, chodź
-Mario mi mówił ...
-Nie chce o tym gadać - przerwałam jej - przepraszam
-Spokojnie, rozumiem
-Nie masz nic przeciwko, że tu jestem ?
-Oczywiście, że nie. Możecie zostać tak długo jak chcesz
-Dziękuje - przytuliłam ją
-Jeżeli chcesz to Mario może zawieźć Sophie do przedszkola
-Och dam sobie radę
-Jak wolisz - puściła mi oczko
-Co tak wcześnie wstałaś ?
-Biegać idę - zaśmiałam się
-Brawo
-Pogadamy potem - szybko cmoknęłam mnie w policzek
-Do zobaczenia
Przygotowałam ubranko dla Nico i Sophie, ułożyłam je na krześle i sama też się ubrałam. Związałam włosy w niedbałego koka, a z makijażu pomalowałam tylko rzęsy. Najlepiej nie wyglądałam, ale trudno dam radę.
Sophie się obudziła i była bardzo zdziwiona tym gdzie idę znajduje
-Mamo - jęknęła
-Nie martw się - przytuliłam ją
-Gdzie jesteśmy ?
-U wujka Mario
-Czemu ?
-Pokłóciłam się trochę z tatą - skłamałam
-Ale wrócimy do domu ?
-Mam nadzieje - pocałowałam ją w czoło
-Będę mogła się z nim spotykać ?
-Oczywiście, że tak
-I będę chodziła do przedszkola ?
-Yhmm - zaśmiałam się - musimy się ubrać, zjeść śniadanie
-To szybko
-Tylko po cichutku, bo Nico zasnął
-Dobrze
Pomogłam jej się ubrać, a potem zeszłyśmy na dół. Cały czas miałam przy sobie nianie elektroniczną na wypadek gdyby mój syn się obudził
-Cześć Mario
-Hej
-Smacznego
-Dziękuje - uśmiechnął się
-Wujku, a wiesz, że mama się pokłóciła z tatą - moja mała gaduła
-Wiem, ale nie myśl o tym tylko zjadaj śniadanko
-Ok
-Ja tylko kawę - wysiliłam się na uśmiech
-Zjedz coś
-Nie dzięki - mruknęłam - może potem
-Mamo weźmiemy ze sobą Nico ?
-Tak weźmiemy
-Mogę się nim zająć - zaproponował piłkarz
-Poradzę sobie, ale bardzo Ci dziękuje
-Żaden problem
Po dokończeniu pysznej kawy poszłam na gore, ubrałam Nico i zaniosłam go na dół, gdzie ułożyłam go w wózku. Pomogłam ubrać się Sophie w wierzchnie ubranie i razem wyszłyśmy. Zapowiadało się na deszcz, więc skorzystałyśmy z komunikacji miejskiej. Punktualnie o 8 odstawiłam małą do przedszkola i obiecałam, że odbiorę ją wcześniej albo wyślę po nią Marco. Tęskniłam za mężem, ale nadal czułam do niego złość. Nie potrafię zrozumieć jak tak można, to jest totalnie nie w porządku. Zresztą po co w kółko o tym myślę ? Sprawa jest prosta. Okłamał mnie, spotkał się z Kate, chociaż prosiłam go, żeby tego nie robił. Czy na prawdę tak postępuje kochający mąż ?
Weszłam do domu moich przyjaciół, zostawiłam wózek na zewnątrz, a Nico wzięłam na ręce. Zdjęłam tylko buty i od razu poszłam na górę, aby nakarmić malucha. Jak już kończyłam to usłyszałam pukanie do drzwi co mnie zdziwiło
-Proszę - odłożyłam Nico do kołyski i zdjęłam kurtkę
-Hej - och nie ! rozpoznam ten głos wszędzie - możemy porozmawiać ?
-Nie mamy o czym - odwróciłam się w jego stronę
-Owszem mamy
-Marco jestem zmęczona, rozdrażniona i bardzo zraniona. Nie spałam przez pół nocy i na prawdę ostatnie o czym marze to rozmowa
-Przykro mi - usiadł na łóżku - ale musisz mnie wysłuchać
-Nie, nie muszę - podeszłam do okna - okłamałeś mnie, złamałeś słowo i cholernie zraniłeś, więc myślę, że nie muszę Cię słuchać
-Wyprowadziłaś się i zostawiłaś głupią kartkę. Uważasz, że to wystarczająco dużo ?
-Przepraszam, że nie zostałam - zaśmiałam się ironiczni - ale jakbyś wrócił to powiedziałbyś mi prawdę ?
Cisza.
-Nie - odpowiedział po dłuższej chwili
-No właśnie
-Em nie chciałaś, żebym się z nią widywał
-A Ty mimo wszystko to zrobiłeś
-Chciałem jej wszystko wyjaśnić
-W łóżku ? - uniosłam jedną brew
-Co ? O Boże Em - schował twarz w dłonie, a potem spojrzał na mnie przerażony - myślisz, że Cię zdradziłem ?
-Ja już o tym nie myślę
-Jak długo mnie znasz ? Wiesz, przecież, że Cię kocham. Jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu
-Przepraszam, ale ja nie mam siły na tą rozmowę - odwróciłam się do niego tyłem i zamknęłam oczy, w których wzbierały się łzy
-Mogę odwiedzić dzisiaj dzieci ?
-Tak jasne, że tak
-Odbiorę Sophie
-Miałam Cię o to prosić - westchnęłam
-Do zobaczenia - podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło
Skuliłam się na ziemi i zaczęłam cicho płakać. Nie mogę w to wszystko uwierzyć. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Miałam racje, widziałam, że coś się spieprzy. Zawsze tak jest i to zawsze nam się przytrafia. I to ja najbardziej cierpię, bo to Marco nawala. Za każdym razem mu wybaczam, daje mu jeszcze jedną szanse. Czy chociaż po ślubie nie mogło to się zmienić ? Do jasnej cholery ! Mamy dwójkę małych dzieci, jesteśmy miesiąc po ślubie, a mamy problemy.
-Em - modelka mnie przytuliła - nie płacz
-Nie potrafię - pociągnęłam nosem
-Na pewno sobie wszystko wyjaśnicie.
-Tutaj nie ma czego wyjaśniać
-Ja wiem, że on zachował się nie fair, ale może warto dać mu szanse. W końcu to Twój mąż
-Którą szanse mam mu dać ? Za każdym razem mam mu wybaczać, bo wzięliśmy ślub ?
-Tego nie powiedziałam
-Kocham go, tak strasznie go kocham tylko nie potrafię się w tym wszystkim odnaleźć. Ona była taka idealna, rozmawiali, śmiali się, przez ten cały czas on nie zwracał na mnie uwagi. A jak go poprosiłam, żeby się z nią nie spotykał to się zgodził, a potem się okazało, że z nią wyszedł, a mi powiedział, że idzie z Mario. Jak zobaczyłam przed drzwiami Mario to poczułam się jak idiotka
-Może nie chciał Cię denerwować
-Najgorsza prawda jest lepsza niż najlepsze kłamstwo
-Ja to wiem, ale on mógł o tym wtedy nie myśleć
-Bo myślał o Kate
-Myślał o tym, żeby jej powiedzieć o co go poprosiła jego żona
-Skąd możesz to wiedzieć ?
-Gadałam z nim
-A ja nie mam siły z nim rozmawiać
-Z tego co mówił mi Mario to Kate może chcieć odzyskać Marco - przerwała i mi się przyjrzała - dlatego nie odtrącaj go, bo to może się źle skończyć
-Ann ja potrzebuje czasu - jęknęłam - muszę to przemyśleć, zdecydować co dalej. Sugerujesz, że mam do niego wrócić i mu wybaczyć ?
-Nie ! Po prostu nie traktuj go zbyt chłodno
-Postaram się, chociaż na razie chyba będę go unikała
-Zabronisz mu się spotykać z dziećmi ?
-Nie zrobię tego dzieciom - skrzywiłam się
-Masz wolne w pracy ?
-Yhmm
-Może gdzieś wyskoczymy w przyszły weekend ? Odpoczniesz, pomyślisz
-Przepraszam Cię Ann, ale nie mam ochoty
-Jasne - uśmiechnęła się - ja to rozumiem
-Może pojadę do mamy do Warszawy, ale sama nie wiem
-Moim zdaniem powinnaś ochłonąć trochę
-Wiem, ale to trudne jest
-Nikt nie mówił, że będzie łatwo
-Ale, że będzie aż tak trudno to też nie
-Przejdziecie przez to obronną ręką
-Chciałabym - szepnęłam
-Zostawię Cię samą
-Okej
Położyłam się do łóżka i byłam tak padnięta, że od razu zasnęłam
~Later~
Jak się obudziłam to było już po 16, miałam kilka nieodebranych połączeń od Ani, więc podniosłam się z łóżka i oddzwoniłam
-Halo ?
-Dzwoniłaś Aniu
-Tak, cześć
-Coś się stało ?
-Tak stało się
-Mam przyjechać ?
-A możesz ?
-Jasne
-To czekam
-Będę niedługo
-Do zobaczenia
-Papa
Odwróciłam się i zobaczyłam Sophie, a za nią Marco, który trzymał na rękach Nico
-Cześć skarbie - przytuliłam małą - zostaniesz z tatą i Nico ?
-Tak
-Ja pojadę do cioci Ani
-Dobrze
Zgarnęłam swoją torbę, kurtkę, którą od razu założyłam i podeszłam do Marco. Ucałowałam w nosek mojego synka, a on automatycznie się uśmiechnął
-Wychodzisz ?
-Tak, ale niedługo wracam
-Jasne
Opuściłam pomieszczenie, zeszłam na dół, zamówiłam taksówkę, a potem ubrałam buty. Wyszłam z domu Ann i Mario i czekała na mnie już taksówka. Wsiadłam do niej, podałam adres Lewandowskich i już po 20 minutach byłam na miejscu.
-Dziękuje bardzo - zapłaciłam taksówkarzowi
-Do usług
Wysiadłam z samochodu, zadzwoniłam dzwonkiem do furtki, a Ania mi otworzyła
-Cześć - pocałowałam ją w policzek
-Hej, wchodź
-Opowiadaj o co chodzi
-Może najpierw usiądziemy
-Pewnie - delikatnie się uśmiechnęłam i poszłyśmy do salonu
-Masz ochotę na coś do picia ?
-Nie dziękuje
-Jestem w ciąży - uśmiechnęłam się szeroko
-Och ! - pisnęłam - wiedziałam !
-Tak ?
-Tak tak tak - przytuliłam ją
-A teraz druga sprawa - spoważniała
-Co się stało ?
-To ja się pytam co się stało. Dlaczego ja dowiaduje się ostatnia
-Ostatnia ?
-Rozstaliście się
-Ja nie chciałam zawracać Ci głowy, a po za tym to było wczoraj wieczorem
-Przykro mi
-Wiesz wszystko ?
-Tak, Marco powiedział Robertowi
-I co mam zrobić ?
-Nie wiem, na prawdę nie wiem
-Nie potrafię mu tak po prostu wybaczyć, ale go kocham i nie wiem już sama co zrobić
-Daj sobie czasu, musisz to przemyśleć, ochłonąć
-Wiem, ale jeżeli ona w tym czasie ...
-Em on Ciebie kocha. Ja wiem, że to dla Ciebie bardzo trudne, ale taka jest prawda
-Wiem, ale kurde Ania to jet takie cholernie trudne
-Musicie sobie z tym poradzić. Oni nie robili nic złego, to prawda, że Cię okłamał, ale może powinnaś go wysłuchać
-Jak go widzę to mam ochotę mu wybaczyć, ale z drugiej strony mam do niego taki żal
-Rozumiem
-Ciesze się, że jesteś w ciąży - zmieniłam temat
-Szok - zaśmiała się - coś mi się wydawało, ale wiesz byłam zajęta, miałam tyle spraw i okazało się, że jestem w ciąży
-Kiedy masz termin ?
-18 kwietnia
-Super
-Mam nadzieje, że już będzie w miarę ciepło
-Na pewno - puściłam jej oczko - a jak się czujesz ?
-Bardzo dobrze
-Za miesiąc masz premierę książki ?
-Tak, ustaliliśmy z Robertem, że on pojedzie ze mną i oficjalnie powiemy, że jestem w ciąży
-Wcześniej może być coś widać
-Wiem, dlatego do tego czasu ograniczę wyjazdy do Warszawy
-Rozumiem
-Em ja się cieszę, że rozmawiamy o mojej ciąży, ale chyba to co się dzieje u Was jest równie ważne
-Chyba na razie będę go unikała, a przynajmniej rozmowy. Pozwolę mu się spotykać z dziećmi, ale to na razie wszystko
-Jeżeli chcesz to możecie się wprowadzić do nas
-Och Aniu dziękuje, ale damy radę
-Jakby co to wiesz zawsze możecie do nas wpaść
-Dziękuje Ci bardzo
-Żaden problem
-Jak chcesz to mogę dać Ci jakieś ubranka po Sophie czy Nico - uśmiechnęłam się - oczywiście jak będziesz znała już płeć
-W porządku
-Chyba będę leciała - spojrzałam na zegarek
-Musimy się częściej spotykać !
-Na pewno
Pożegnałyśmy się, ubrałam się i wyszłam z ich domu. Postanowiłam zrobić sobie krótki spacer. Na miejsce dostałam przed 20, rozebrałam się w przedpokoju, przywitałam się z właścicielami domu i poszłam na górę. Okazało się, że Marco akurat usypiał dzieci, więc czekałam chwile aż skończy.
-Wróciłaś
-Dziękuje, że położyłeś dzieci spać
-Ostro je zmęczyłem
-Może będę miała spokojną noc
-Pogadamy ?
-W sumie jestem trochę zmęczona
-Proszę - złapał mnie za ramiona
-Co chcesz mi jeszcze powiedzieć ?
-Rozmawiałem z nią, powiedziałem jej wszystko i powiedziałem jej też, że to nasze ostatnie spotkanie. Zgodziła się, ona ma swoje plany i przysięgam Ci, że to wszystko. Ja powiedziałbym Ci, ale nie od razu, przeczekałbym trochę. Kocham Was, jesteście dla mnie najważniejsi i nie chce Was stracić
-Daj mi czas - jęknęłam - przestań na mnie naciskać, ja potrzebuje czasu. To jest trudne, zraniłeś mnie i nie potrafię Ci tak od razu wybaczyć
-Jasne, rozumiem
Wyszedł, a ja weszłam z powrotem do sypialni. Wzięłam szybki prysznic, ogarnęłam się i położyłam spać.

3 komentarze:

  1. to opowiadanie ma już tyle rozdziałów, a nigdy nie jest nudne :D jak Ty to robisz???

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne opowiadanie naprawdę mi się podoba czekam na więcej rozdziałów.Historia Emmy i Marco jest niesamowita od samego początku <3 Odkąd się poznali i urodziła się Shopie *___*
    PS. Czemu usunęłaś "blogi polecane" ?
    //AA

    OdpowiedzUsuń
  3. No wiedzialam,ze kate namiesza w ich zyciu. Mam nadzieje, ze Emma wybaczy Marco to, ze ja oklamal. Pozdrawiam i zycze duzo weny na nastepne rozdzialy.

    OdpowiedzUsuń