wtorek, 3 lutego 2015

Rozdział 60.

~A Few Days Later~
W zasadzie przez te kilka dni bardzo dużo się zmieniło. Nadal mieszkam u Ann i Mario, ale moje relacje z Marco znacznie się ociepliły. Wszystko przez stan mojego zdrowia. W sobotę po spacerze trochę źle się poczułam, a Ann od razu zaalarmowała Marco, który zabrał mnie do szpitala. Od tego czasu Ann i Mario pilnują mnie, żebym regularnie jadła. No, ale to nie moja wina, że nie miałam ochoty na jedzenie i trochę schudłam. To tylko kilka kilogramów. Dzisiaj moi przyjaciele zabrali mi dzieci na cały dzień, więc zostałam zupełnie sama w tym pięknym, dużym domu. Wstałam z łóżka, dopiero po 10, ubrałam się w króciutkie dresowe szorty i czarną bokserkę na ramiączka. Włosy związałam w koka, umalowałam się delikatnie i zeszłam na dół. Stałam tyłem do wejścia, stanęłam na palcach i wyjęłam kubek z szafki. Nagle usłyszałam gwizdanie, przestraszona upuściłam naczynie na ziemi, które roztrzaskało się wokół mnie. Odwróciłam się najbezpieczniej jak umiałam uważając na szkło i zobaczyłam Marco
-Hej - czułam jak się rumienie
-Cześć - uśmiechnął się - nie ruszaj się
-Sprzątnę to - machnęłam ręką
-Em - rzucił ostrzegawczo - ja to robię
Nie zważając na to co powiedział ukucnęłam i zaczęłam zbierać szkła z podłogi
-Ał ! - pisnęłam upuszczając na ziemie resztę szkieł
-Mówiłem, żebyś to zostawiła - bardzo szybko znalazł się przy mnie, wziął mnie na ręce i posadził mnie na blacie. Wziął ze spiżarki szczotkę i posprzątał szkło. Potem wziął apteczkę i zabrał się za moją ranę
-Ała ! - próbowałam wyrwać swoją dłoń - to boli
-Wiem, zaraz kończę - podmuchał trochę
-Tylko delikatnie
-Postaram się
Przemył mi do końca rozcięcie, upewnił się, że nie ma tam szkieł, posmarował mi ją jakąś maścią i założył opatrunek.
-Dziękuje - uśmiechnęłam się
-Co zamierzasz dzisiaj robić ? - stanął przy mnie
-Sama nie wiem - szepnęłam
-Wróć do domu - zbliżył się jeszcze bardziej
-Przekonaj mnie - patrzyłam mu w oczy
-To zamknij oczy
-Ok - zrobiłam to co mi kazał
Chwile nic się nie działo, a potem poczułam jak piłkarz mnie całuje. Oplotłam go nogami, zarzuciłem mu ręce na szyje i oddawałam kolejne pocałunki. Jak ja tęskniłam za jego dotykiem, zapachem, za jego ustami.
-Kocham Cię - wyszeptał
-Stęskniłam się - delikatnie się uśmiechnęłam
-Wróć proszę - postawił mnie na ziemi
-Co z Kate ?
-Nie ma jej - wzruszył ramionami - zrezygnowała, wyjechała do Afryki
-Tak ?
-Tak
-Czyli to koniec ?
-Nie wiem czy koniec, ale wiem, że prędko nie wróci
-To chyba mój szczęśliwy dzień
-Przepraszam - przyciągnął mnie do siebie - wybacz mi, wróć do domu. Zamknijmy ten temat raz na zawsze i zapomnijmy o tym
-W porządku - westchnęłam - spróbujmy jeszcze raz
-To był ostatni raz - bardzo mocno mnie przytulił - kocham tylko i wyłącznie Ciebie
-Ja też Cię kocham i tęskniłam
-Wariowałem bez Ciebie
-Chodź - złapałam go za rękę - możesz pomóc mi się spakować
-Bardzo chętnie - wyszczerzył zęby
-Głupek - zaśmiałam się
-Em
-Hmm ?
-Gdzie masz obrączkę ?
-W portfelu
-Czemu zdjęłaś ?
-Nie wiem, samo wyszło
-Ja swoją noszę
-Będziemy teraz o tym dyskutowali ?
-Nie, przepraszam
Weszliśmy do mojej tymczasowej sypialni, ja zabrałam się za pakowanie moich ciuchów i kosmetyków, a mój mąż pakował dzieciaki
-Mam nadzieje, że w domu jest porządek
-Oczywiście, że tak - mruknął urażony
-No i co się fochasz ? - zaśmiałam się
-Uraziłaś mnie
-Przepraszam - przytuliłam się do jego pleców - zadałam tylko niewinne pytanie
-To nie było pytanie
-No dobrze, masz racje
-Dokończmy to wszystko i jedźmy do domu - odwrócił się przodem do mnie i szepnął mi do ucha
-Trzeba powiedzieć Ann i Mario, żeby się nie martwili
-Mogę napisać wiadomość do Mario
-Ok - zgodziłam się
-Kotku - usłyszałam
-Słucham ?
-Może spędzimy dzisiejszy wieczór sami ?
-A dzieci ?
-Zostawimy u kogoś
-O nie nie nie. Sophie się za Tobą stęskniła
-W porządku, ale i tak Cię gdzieś zabiorę - wiedząc, że chce coś powiedzieć dodał - niedługo
-Czekam z niecierpliwością
-Dzisiaj robię obiad - uśmiechnął się
-Pomogę Ci - wysiliłam się na odwzajemnienie uśmiechu
-Głodna ?
-Nie - skłamałam - po za tym to nie jest pora obiadowa
Dokończyliśmy się pakować, Marco poszedł zanieść rzeczy do samochodu, a ja postanowiłam trochę ogarnąć. Pościeliłam łóżko, pozamiatałam trochę podłogę i w sumie było względnie czystko
-Em gotowa ?
-Tak, już schodzę
-Nie pisałem jeszcze do Mario
-To może po prostu zostawię im kartkę
-Tylko zostaw w widocznym miejscu
-Powieszę na lustrze w przedpokoju
-Dobry pomysł
Wyrwałam z notesu kartkę, napisałam im liścik, a potem przykleiłem do lustra.
"Pogodziłam się z Marco, więc nie będę Wam już zawracała głowy. Dajcie znać jak wrócicie to przyjedziemy po dzieci. Em."
Założyłam czarne botki, kurtkę i wyszliśmy razem z domu naszych przyjaciół. Drzwi zamknęłam zapasowym kluczem, który przez chwile należał do mnie. W samochodzie blondyn położył mi rękę na kolanie, a ja położyłam swoją dłoń na jego dłoni
-Kocham Cię - powiedziałam
-Ja też Cię kocham. Na zawsze
-Na zawsze - powtórzyłam
-Bardzo mi się podobasz w tej nowej fryzurze
-Tak ?
-Oj tak, jesteś bardzo seksowna
-Dziękuje - zarumieniłam się
-Nico Cię poznał ? - zaśmiał się
-Tak, nawet wyglądał na zadowolonego
-To dobrze
-Podobam Ci się bardziej niż kiedyś ?
-Em zawsze mi się podobałaś i zawsze będziesz mi się podobała
-Jesteś pewien ?
-Zdecydowanie
-W porządku
-Co jadłaś na śniadanie ? - zmienił temat
-Nic - szepnęłam - a Ty ? Jest coś w ogóle w domu ?
-Jak to nic ? - warknął
-Najpierw miałam wypić kawę, ale ten kubek mi upadł no i tyle się działo
-Em - zaczął już spokojniej - mam dość tego, że o siebie nie dbasz. Już nie pamiętasz co powiedział Ci lekarz ?
-To tylko śniadanie - próbowałam się bronić - zjem coś w domu
-Miałaś jeść regularnie i przynajmniej trochę przytyć
-Nic mi nie jest
-Chciałbym, żeby tak było - prychnął
-Zjem w domu - powtórzyłam się
-Nie przyjmuje innej opcji
-Musisz taki być ?
-A mam inne wyjście ? Zastanów się Em, jak proszę i jestem miły to nic sobie z tego nie robisz, więc wybacz, ale nie będę Cię błagał, żebyś jadła
-Kilka kilogramów to nic złego. Ubrania na mnie nie wiszą, wręcz przeciwnie mieszczę się w ciuchy z przed ciąży. Co w tym złego ? - podniosłam głos
-W tym nie ma nic złego Em, ale to, że tyle schudłaś w tak krótkim czasie jest niebezpieczne i dobrze o tym wiesz
-Zakończmy ten temat. Obiecuje, że zjem i tyle, ok ?
-Ok
Podjechaliśmy pod dom, wjechaliśmy do garażu, a potem od razu weszliśmy do środka. Posłusznie poszłam coś zjeść do kuchni, a Marco zabrał się za noszenie naszych rzeczy na górze. Na siłe zjadłam dwie spore kanapki i jabłko, a potem napiłam się soku
-Skończyłem
-A ja zjadłam, chyba pójdę się położyć
-Dobrze się czujesz ? - przytulił mnie
-Yhmm, po prostu jestem zmęczona
-W porządku
-Przyjdziesz do mnie potem ?
-Tak przyjdę - pocałował mnie w czoło
-Dzięki - westchnęłam
Delikatnie wyswobodziłam się z jego objęć i powoli ruszyłam w stronę sypialni. Położyłam się do swojego łóżka, ale po stronie Marco, bo poduszka pachnie jego perfumami. Zamknęłam oczy, a Morfeusz bardzo szybko zamknął mnie w swoich silnych ramionach.
Pierwszy raz od mojej wyprowadzko - ucieczki spokojnie udało mi się zasnąć. Może to łóżko ? A może perfumy mojego ukochanego męża ? Trudno powiedzieć, ale wiem jedno ... dobrze być znowu w domu. Home Sweet Home !
Jak wreszcie się obudziłam to nie leżałam już sama
-Śpisz na mojej połowie
-Poduszka pachnie Twoimi perfumami
-Nie lepiej się przytulić do mnie ?
-Może i lepiej
-Dzwonił Mario
-I co ?
-Podrzucą nam dzieci za jakieś 20 minut
-Mieliśmy je odebrać
-Tak, ale Mario powiedział, że to żaden problem
-To miło
-Wyspałaś się ?
-Yhmm - mruknęłam zadowolona
-Nie wiedziałem, że mówisz przez sen
-Bo nie mówię - zdziwiłam się
-Oj mówisz mówisz - zaśmiał się
-To co takiego mówiłam ?
-Różne rzeczy
-A dokładniej ?
-Że tęskniłaś za domem, że mnie kochasz
-To wszystko prawda - potwierdziłam
-Pogadamy ?
-O czym ?
-O nas, o tym co się działo
-Wiem, że nie powinnam uciekać, tylko zostać i to jakoś wyjaśnić
-Nie mam do Ciebie pretensji
-Jak zobaczyłam Mario to w pierwszej chwili pomyślałam, że coś Ci się stało, a potem on zapytał czy jesteś i zrobiło mi się tak strasznie głupio. Jedyne o czym potem myślałam to była ucieczka
-Ona zadzwoniła do mnie jak byłaś z dzieciakami na górze. Pomyślałam, że mogę jej wszystko wyjaśnić, tylko nie pomyślałam o tym, żeby uprzedzić Mario
-Chyba nigdy nie przestałam Ci ufać, ale nie myślałam o tym. Moje myśli zajmowało jedynie to co zrobiłeś, nie potrafiłam patrzeć na to obiektywnie.
-Nawet przez chwile nie wiedziałem, że Kate na mnie zależy, wtedy powiedziała mi, że ma plany wyjazdowe, tylko jeszcze nie wie gdzie ma jechać i musi coś załatwić.
-Kiedy przyszło Ci to do głowy ?
-Jak zobaczyłem ją wychodzącą z domu Mario, a potem zobaczyłem jaka jesteś roztrzęsiona. Zrozumiałem, że ona coś knuje i muszę uważać
-Powiedziała mi wtedy, że mnie zdradziłeś, nie uwierzyłam jej
-Jednak mnie o to zapytałaś
-Tak, chyba chciałam mieć potwierdzenie
-Pamiętam jak Ann do mnie zadzwoniła, że coś jest z Tobą nie tak - zamknął na chwile oczy - byłem przerażony, bardzo się o Ciebie bałem
-Wiem - skrzywiłem się
-A Ty jak zwykle robisz wszystko po swojemu - pokręcił z niedowierzaniem głową
-Taka już jestem - pocałowałam go
-Tak na prawdę to dużo się nie zmieniłaś, no wiesz przez te 3 lata
-Zmieniłam się, ale nie dużo
Naszą rozmowę przerwał dzwonek do furtki, poderwałam się z miejsca i szybko pobiegłam otworzyć. Przez okno widziałam jak Sophie idzie pierwsza, uśmiechnięta. Za nią szła Ann, a na końcu Mario z nosidełkiem. Otworzyłam szeroko drzwi, aby wszyscy mogli spokojnie wejść do przedpokoju. Moja córka totalnie mnie olała i rzuciła się w ramiona Marco, ale za to moja przyjaciółka mocno mnie uściskała
-Cieszę się - szepnęła mi do ucha
-Ja też - uśmiechnęłam się
-Wejdziecie ? - zagadał mój mąż
-Nie dzięki, może innym razem
-Trzymam Was za słowo
-Ok, do zobaczenia
-Paa - pomachałam im
Reus zabrał się za rozbieranie małej, a ja wzięłam nosidełko z naszym synem i poszłam na góre. Rozebrałam go w jego pokoiku, przebrałam się w zwykłe body, aby było mu wygodnie. Było już późno i miałam dylemat czy kąpać chłopca czy zrobić to jutro
-Em - piłkarz zajrzał do pokoju
-Tak ?
-Kąpiesz Nico ?
-No właśnie nie wiem, a co ?
-Bo chciałem wykąpać Sophie
-Teraz ?
-Tak, bo potem będziemy oglądali bajkę
-Jaką ?
-Kraina Lodu
-Tylko nie zaśnij - zaśmiałam się
-Dobrze - westchnął - może do nas dołączysz ?
-Może
-Będę czekał na panią
-Będzie mi bardzo miło
-No ja myślę - puścił mi oczko
Odpuściłam mojemu malutkiemu synkowi kąpiel, zamiast tego trochę go wyleczyłam, nakarmiłam i udało mi się go jakoś ułożyć do snu. Zostawiłam zapaloną tylko niewielką lampkę, żeby w nocy coś wiedzieć i wyszłam. W swojej łazience wzięłam gorący prysznic, przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka, gdzie zaczęłam czytać jakąś książkę.

3 komentarze:

  1. Nareszcie! Ile ja na to czekałam!
    Tak bardzo się cieszę:)
    Świetny rozdział
    Czekam na nn
    /Nikola

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog :-) nie mogę się doczekać kolejnych postów. Czekam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny, czekam na następne posty. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń