piątek, 14 marca 2014

Rozdział 25.

Od rana źle się czułam, ale stwierdziłam, że to z wczorajszego stresu. Zeszłam na dół, przyrządziliśmy nam śniadanie, minęłam się na schodach z Marco, który skradł mi buziaka, a potem poszłam do Sophie.
-Skarbie wstawaj - pogłaskałam ją po główce
-Jesce nie
-Musimy zawieźć Cię do Alex
-Dobzie - ziewnęła i wstała z łóżeczka, a ja podeszłam do szafy i wyjęłam jej ubranko. Pomogłam jej się ubrać, zrobiłam jej warkocza i stanęłyśmy przed lustrem.
-Mamo kiedy ulodzi się dzidzia ?
-Jeszcze trochę skarbie
-Ale jus jest duzy bzuch
-Będzie większy niż teraz - cmoknęłam ją w czoło
-Kochas mnie jesce ? - spojrzała na mnie smutnymi oczami
-Zawszę będę Cię kochała - przytuliła ją mocno
-Nie psestanies ?
-Nigdy - uśmiechnęłam się
-Idziemy do taty ?
-Kochania Ty leć do taty, a ja pójdę się ubrać
-Dobzie - poczekałam aż zejdzie ze schodów, a potem poszłam się ubrać. Dzisiaj miała być jakaś konferencja, a potem spotkanie z mediami. Jako psycholog nie muszę w tym uczestniczyć, ale trener mnie o to prosił, bo mam zobaczyć jak piłkarze reagują na różne pytania.
Założyłam jakiś odpowiedni strój, związałam włosy w koka, zrobiłam makijaż, w tym czarne kreski i szminka. Spakowałam torebkę, złapałam buty w rękę i zeszłam na dół. Na samym końcu schodów się potknęłam i już sobie wyobraziłam jak upadam, strasznie się przestraszyłam, że dziecku coś się stało. Na szczęście mój anioł stróż - Marco w ostatniej chwili mnie złapał.
-Wszystko jest dobrze ? Boli Cię coś ?
-Nie, nic mi nie jest - westchnęłam - dziękuje
-Nie ma sprawy - minęliśmy się, zjadłam śniadanie, wzięłam torbę i zaczęłam sie ubierać w przedpokoju.
-Marco, Sophie chodźcie !
-Idziemy już - zaraz do mnie dołączyli, ubrali się, wsiadłam do auta, a piłkarz zapiął ją w fotelik. Po 20 minutach byliśmy pod domem Alex, opiekunki Sophie, zaprowadziłam ją, pogadałam chwile z młodą dziewczyną.
-Kto został wytypowany do wywiadu ? - spytałam jak byłam już w aucie
-Robert, Mats i Nuri
-Ty nie ?
-Nie - zrobił smutną minkę
-To nawet lepiej
-Czemu ?
-Wcześniej skończysz, odbierzesz małą
-Potem wrócę po Ciebie
-Kotek ja dam sobie radę
-Jest zimno
-Nie ma śniegu i jest na plusie
-Dobra to zostawię Ci auto
-Zamówię sobie taksówkę - zaśmiałam się
-Ok - odpuścił, a potem się uśmiechnął
-Będę w gabinecie jakby co - opuściłam auto, minęłam chłopaków, do których się uśmiechnęłam promiennie, weszłam na stadion i doszłam do swojego gabinetu. Rozebrałam się z kurtki i dodatków, położyłam torebkę na kanapę, jak siedziałam przy swoim biurku, próbując uruchomić swojego laptopa to wszedł nasz rzecznik prasowy - Tom.
-Hej Tom, co Cię do mnie sprowadza
-Chciałem zapytać czy będziesz nam towarzyszyła na konferencji ?
-Tak - uśmiechnęłam się - ale to dopiero potem
-Wiem wiem - zaśmiałam się
-Jak się zacznie to dołączę
-Ok - opuścił mój gabinet, a ja wstawałam z miejsca i spojrzałam na murawę. Miałam świetne średniej wielkości okno, z którego było widać boisko. Chłopaki już ćwiczyli, więc wzięłam swój notes, długopis, ubrałam się i wyszłam z pomieszczenia.
-Witam trenerze - podeszłam do Kloppa
-Dzień dobry Emmo - uśmiechnął się - jak się czujesz ?
-Nie jest źle, dziękuje
-Jakbyś potrzebowała wolnego to nie ma problemu
-Dziękuje, na razie daję radę
-A gdzie jest Eva ?
-Nie mam pojęcia - westchnęłam
-Emma jeżeli będziesz miała jeszcze jakiś problem z Evą to mów
-Zapamiętam - uśmiechnęłam się
-Usiądź sobie na ławce, a ja do nich idę - przeszłam kawałek, usiadłam, ale to nie był najlepszy pomysł, bo nie było mi za ciepło. Zapięłam kurtkę, poprawiłam szalik i naciągnęłam czapkę na głowę.
-Proszę - Mario przyniósł ciepły, klubowy koc
-Dziękuje - posłałam mu buziaka w powietrzu
-Wracam do treningu
-Ok - okręciłam się kocem, otworzyłam notes i zaczęłam wszystko notować. W pewnym momencie zaczęło się tam coś dziać, a zaraz Kuba i Łukasz zaczęli się bić. Chłopaki próbowali ich rozdzielić, trener też, ale oni nadal się tłukli.
-Ej spokój - rzuciłam koc na ziemie i tam poszłam
-Em nie wtrącaj się - Marco próbował mnie odciągnąć
-Marco proszę Cię - westchnęła
-Chłopaki uspokójcie się - krzyknął Jurgen, ale to nic nie dało
-Kuba, Łukasz spokój ! - wrzasnęłam tak głośno, że aż mi się słabo zrobiło - do mnie gabinetu, natychmiast !
-Dziękuje Emmo
-Nie ma sprawy - wróciłam po swoje rzeczy, a potem razem z piłkarzami poszłam do swojego gabinetu - o co poszło ?
-O nic
-Najlepsi przyjaciele nie biją się bez powodu
-Przespał się z moją żoną
-To nie prawda
-Kuba skąd te wnioski ?
-Agata cały czas gdzieś znika, a najczęściej jeździ do Piszczków
-Przyjaźni się z Ewką
-Sypia z Tobą
-Spokój
-Em, ale to prawda
-Agata jest w ciąży, debilu - krzyknął - a Ewa jej pomaga, bo Twoja żona myśli, że to Ty ją zdradzasz
-Co ?!
-Pstro - Piszczek poderwał się z krzesła z wyszedł z mojego gabinetu, a Błaszczykowski pobiegł za nim
-Jak z dziećmi - pomyślałam, ale byłam ostro wkurzona. Zdążyłam napić się wody i ochłonąć, a Kuba po raz kolejny pojawił się w moim gabinecie
-Em przepraszam, wyjaśniłem sobie wszystko z Łukaszem, jest już ok, ale mimo wszystko przeprosiny należą się też Tobie. Jesteś w ciąży, nie powinnaś się tak denerwować
-To moja praca - delikatnie się uśmiechnęłam - jedź lepiej do Agaty, przeproś ją i cieszcie się nowym członkiem rodziny. Tak w ogóle to gratuluje
-Dzięki, to lecę
-Klopp zwolnił Was z treningu ?
-Tak, jutro mamy mieć z nim rozmowę
-Powodzenia - zaśmiałam się
-Paa - opuścił mój gabinet, a ja zabrałam potrzebne dokumenty i poszłam do sali konferencyjnej. Wszystko już się zaczęło, więc spokojnie usiadłam sobie z tyłu i obserwowałam chłopaków. Dziennikarze zadawali przeróżne pytania, o klub, mecze, piłkę, rodzinę, życie prywatne. Nie widziałam żadnych niepokojących reakcji na pytania do chłopaków, co chwila się uśmiechali, żartowali, mówili pewnie. Jedna dziennikarka cały czas pytała Lewego o transfer do Bayernu, piłkarz był trochę zirytowany, ale mu się nie dziwie.
~Later~
Wróciłam do domu, przebrałam się w coś luźnego, zjedliśmy obiad i wylegiwaliśmy się w naszym łóżku, a po środku leżała Sophie, która co chwila przytulała się do mojego brzucha.
-Em pojadę do Lewego, jedziesz ze mną ?
-Nie chce mi się - zaśmiałam się
-Ja chcie - mała usiadła na Reusie
-Nie chcesz zostać z mamą ?
-Chcie do cioci Ani
-To jedźcie, tylko wróćcie wcześnie
-Obiecuje - cmoknął mnie w czoło
-Pa mamo - moja córa też ucałowała mnie w czoło, a potem zeszli z łóżka i opuścili sypialnie. Polatałam po kanałach, znalazłam jakiś ciekawy program, ale jakoś zgłodniałam. Ostatnio mam ogromny apetyt, włożyłam telefon do kieszeni i postanowiłam pójść do kuchni. Pokroiłam warzywa, zrobiłam sobie jakiś sos, herbatę, tosty i postawiłam wszystko na stole. Zjadłam, aż przestałam być głodna, sprzątnęłam i chciałam iść na górę, ale źle się poczułam. Brzuch strasznie mnie bolał, było mi słabo, skuliłam się i nie widziałam co mam zrobić. Usiadłam na podłodze i wybrałam numer do Marco.
-Hej kochanie, coś się stało ?
-Marco zostaw Sophie i przyjedź
-Em co jest ?
-Nie wiem, przyjedź błagam
-Będę za 10 minut
-Yhmm - rozłączyłam się.
Czułam się coraz gorzej, bałam się o dziecko, nigdy nie czułam się tak źle będąc w ciąży w Sophie.
Pamiętam tylko jak Marco wbiegł do domu, mówił coś do mnie, a potem straciłam przytomność.

3 komentarze:

  1. fajny rozdzial .. zastanawiam sie co planujesz w zwiazku zzy to bedzie ciaza Emmy:)?? czy to bedzie jakies buummm czy po prostu chwilowe zle samopoczucie ?? z niecierpliwoscia czekam na kolejny piatek. czytanie twoich opowiadan to swietny poczatek weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo fajny. Mam nadzieję że Emm nie straci dziecka, Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje że wszystko będzie dobrze. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń