piątek, 21 marca 2014

Rozdział 26.

* Marco *
Będąc u państwa Lewandowskich odebrałem niepokojący telefon od Emmy. Zostawiłem córkę pod opieką przyjaciół i wybiegłem z ich domu, a po kilkunastu minutach byłem już pod naszym domem. W kuchni leżała Em, starałem się coś do niej mówić, ale ona po chwili straciła przytomność, więc próbowałam ją ocucić, ale bez skutku. Zadzwoniłem po pogotowie, które przybyło już po kwadransie, zabrali ją, a ja pojechałem za nimi swoim samochodem.
Usiadłem na korytarzu chowając twarz w dłonie i czekałem na jakąkolwiek informacje.
-Panie Reus
-Tak ? - wstałem i spojrzałem na lekarza
-Proszę do mnie do gabinetu
-Dobrze - weszliśmy do pomieszczenia
-Ciąża pana narzeczonej jest zagrożona, dlatego pani Emma ma leżeć, odpoczywać i ograniczać stres do minimum.
-Jasne, zajmę się nią
-Sala numer 17
-Dziękuje - przeszedłem przez różne korytarze, aż w końcu dotarłem pod odpowiednią sale. Po cichu wszedłem do środka, moja ukochana leżała bez ruchu i patrzyła tępo w sufit. Na jej policzkach były ślady tuszu do rzęs, więc byłem pewny, że płakała
-Marco - szepnęła, a ja ją przytuliłem
-Już cichutko, wszystko będzie dobrze, zobaczysz
-To moja wina
-Em, ale nic się nie stało - głaskałem ją po plecach
-Wiem, ale mogłam stracić dziecko - popłakała się
-Cii, spokojnie - spojrzałem jej w oczy - zabiorę Cię do domu, odpoczniesz
-Obiecujesz ?
-Oczywiście, że obiecuje - pocałowałem ją
-Mógłbyś zapytać lekarza kiedy będę mogła wyjść ?
-Zaraz wracam - wyszedłem z sali, a za chwile zaczepiłem na korytarzu lekarza
-Coś się stało ?
-Nie, chciałem tylko zapytać kiedy Emma będzie mogła opuścić szpital ?
-Za tydzień
-Ok, dziękuje - uśmiechnąłem się i z powrotem poszedłem do swojej ukochanej - tydzień kochanie
-Nie wytrzymam tyle
-Dasz radę, kotku będę tu codziennie
-Nie musisz - delikatnie się uśmiechnęła
-Ale chce
-Jedź do domu, odpocznij
-Na pewno ?
-Tak, a Sophie została u Ani i Roberta ?
-Yhmm - uśmiech pojawił się na mojej twarzy - jutro ją odbiorę
-Ok, to leć już
-Będę jutro po treningu - cmoknąłem ją w czoło i wyszedłem. Opuściłem szpital, minąłem dziennikarzy bez żadnego komentarza i wsiadłem do samochodu. Było już po 21, więc nie było dużego ruchu, włączyłem głośnomówiący i zadzwoniłem do Ani.
-Marco co z nią ?
-Ciąża jest zagrożona, więc musi odpoczywać i ograniczyć stres
-Zostaje w szpitalu ?
-Tak, przez tydzień - westchnąłem - jutro rano przyjadę po małą
-Daj spokój, zajmę się nią, a potem pojedziemy do Em
-Dzięki
-Od tego ma się przyjaciół - zaśmiała się - odpocznij, jutro trening
-Dobra to pa
-Pa - rozłączyłem się i akurat podjechałem pod dom. Zostawiłem auto w garażu, rozebrałem się z wierzchnego ubrania i poszedłem do sypialni. Światło było tam nadal zapalone, telewizor włączony, więc wszystko wyłączyłem. Zapaliłam tylko lampkę przy naszym łóżku.
Wziąłem szybki prysznic, spakowałem torbę na trening i położyłem się do łóżka. Znowu niestety poczułem się jak wtedy kiedy nie było przy mnie Emmy i Sophie.
* Emma *
Nie mogłam zasnąć, cały czas bałam się, że w nocy może mi się coś stać. Byłam sama w sali, było ciemno, dziwnie się czułam. Wzięłam z szafki telefon, odblokowałam go i wybrałam numer mojego przyszłego męża.
-Obudziłam Cię ?
-Trochę tak, ale nie ważne
-Przepraszam
-Nie ma sprawy, coś się stało ?
-Nie mogę zasnąć, boję się, że coś się stanie
-Spróbuj, jesteś pod dobrą opieką
-Wiem
-Em zaufaj mi - mówił łagodnie - nic się nie stanie
-Ehh - westchnęłam - dam radę, a Ty śpij. Masz trening
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też
-Dobranoc. Śpij dobrze - zakończyłam rozmowę. Odłożyłam telefon, zamknęłam oczy i zasnąłem.
~Next Day~
Obudziłam się dość wcześnie, na zegarku była dopiero 6 rano. Nie mogłam, a raczej nie powinnam wstawać, więc chcąc nie chcąc musiałam leżeć. Dostałam potem leki, śniadanie, ale tak strasznie mi się nudziło, nie wytrzymam tutaj tygodnia, a potem jeszcze w domu mam leżeć.
-Dzień dobry, jak się pani czuje ? - do mojej sali wszedł lekarz
-Dzień dobry, jak na razie dobrze
-Bardzo się ciesze
-Na prawdę muszę leżeć tu przez tydzień ?
-Tydzień w szpitalu, a potem co najmniej miesiąc w domu
-Czyli na razie nie muszę leżeć do porodu ?
-Nie ma takiej potrzeby
-To dobrze - uśmiechnęłam się
-Jakby pani czegoś potrzebowała to są pielęgniarki
-Ok, dziękuje - mężczyzna wyszedł z pomieszczenie, a ja zaczęłam bawić się iPhonem. Nie miałam tam żadnych gier, ale na szczęście miałam internet, więc poszperałam w nim trochę. Odpisałam na maile, ogarnęłam sprawy biznesowe na tyle na ile mogłam i zanim się obejrzałam, to było już po 11.
-Cześć mamo - Sophie i Ania mnie odwiedziły
-Cześć skarbie - usiadła na moim łóżku, a ja ją przytuliłam - cześć Aniu
-Hej piękna - cmoknęła mnie w policzek - jak się czujesz ?
-Dobrze
-Mamo, a kiedy wlocisz do domu ?
-Za tydzień kochanie, szybko zleci
-Tata ze mną będzie ?
-Tak słoneczko
-To dobzie - uśmiechnęła się
-Potrzebujesz czegoś ?
-Ładowarkę do telefonu, jakąś książkę, ale to już pogadam z Marco
-Daj spokój, bardzo chętnie Ci pomogę
-Aniu na prawdę nie musisz, Marco i tak musi mi dostarczyć parę rzeczy
-Ok, ale jakby co to masz dać mi znać
-Oczywiście - zaśmiałam się
-Masz leżeć do końca ciąży ?
-Nie, na razie przez miesiąc
-Może przestań pracować, na pewno ktoś Cię może zastąpić
-Tak Eva tylko o tym marzy
-Em błagam Cię, przecież ona nie jest dla Ciebie żadną konkurencją
-Niby nie, ale popatrz na mnie. Jestem coraz grubsza
-Dlatego, że jesteś w ciąży
-Ania wszędzie można przeczytać, że jakiś facet zdradził swoją ciężarną dziewczynę, narzeczoną czy żonę
-Nie dołuj się tym błagam
-Dobra pewnie masz rację
-Takie nastawienie mi się podoba
-Nie damy rady z tym ślubem, ja muszę się oszczędzać, on ma treningi
-Emma błagam uspokój się, macie dużo czasu. My z Ann Ci pomożemy
-Nie musicie
-Jak to nie musimy ? Ja muszę się zająć moim przyszłym chrześniakiem, a Ann jest świadkową
-No tak - uśmiechnęłam się - jak mogłam o tym nie pomyśleć
-Właśnie nie wiem
-Ania Ty nie wiesz ?
-Zabawne Em zabawne
-Staram się
-Cześć kochanie
-Marco ? Co tak szybko ?
-Śpieszyłem się - pocałował mnie, a potem cmoknął w policzek Sophie i Anie
-Trening się skończył ... - spojrzałam na zegarek w iPhonie - ... pół godziny temu
-Wiem wiem
-To ja już pójdę
-Dziękuje Aniu - przytuliła mnie i wyszła
-Mamo jeśtem zmencona
-To połóż się tutaj obok mnie - przykryłam ją kołdrą, a ona zasnęła
-Jak się czujesz ?
-Jest na prawdę dobrze
-Powiedz mi co Ci przywieźć
-Ładowarkę do telefonu, książkę z mojej szafki nocnej ... - wymieniałam mu po kolei
-Dobra zapisałem - zaśmiał się
-Kocham Cię - uśmiechnęłam się, a on po całował mnie w nos, przez co cichutko zachichotałam
-Ja Was też bardzo kocham
-Co ciekawego na treningu ?
-Trener chodzi wkurzony, bo Eva się nie pojawiła, chłopaki się o Ciebie martwią, masz pozdrowienia, a tak w ogóle to był luzik
-To dobrze, też ich pozdrów
-Trener powiedział, że ściągnie kogoś na zastępstwo za Ciebie, a jak będziesz chciała wrócić to nie będzie problemu
-To super
-Mam nadzieje, że nie zamierzasz już pracować
-Marco proszę Cię, jeżeli z ciążą będzie wszystko w porządku to nie zamierzam siedzieć w domu
-Nie chce, żebyś się denerwowała, nie musisz pracować
-Tu nie chodzi o pieniądze, ja po prostu nie wytrzymam w domu tyle czasu
-Szybko zleci, zobaczysz
-Marco - westchnęłam
-Koniec tematu
-Dobra jak chcesz

1 komentarz:

  1. Ufff jezu tak się bałam... Myślałam że naprawdę stanie się coś poważniejszego ufff ..
    Co do rozdziału to jest świetny
    Czekam na next
    Pozdrawiam/ Nikola ;*

    OdpowiedzUsuń