piątek, 7 marca 2014

Rozdział 24.

~Wednesday~
Cały wczorajszy dzień spędziliśmy w domu, bo Marco miał kaca. Miałam z niego niezłą beke, bo biedak prawie nie wstawał z łóżka. Jeżeli już mu się udało to tylko pod prysznic, na śniadanie i reszte posiłków. Oczywiście nie byłby sobą gdyby się o mnie nie martwił i ciągle nie pytał jak się czuje itd.
-Emma wstajemy
-Już - otworzyłam niechętnie oczy
-Wstawaj kotku - pocałował mnie
-Yhmm - wstałam z łóżka, wzięłam sobie ciuchy z garderoby i poszłam się wykąpać. Włosy myłam wieczorem, więc teraz już mi się nie chciało. Ubrałam się, umalowałam i zeszłam na dół gdzie czekał na mnie Marco. Zjedliśmy śniadanie, ogarnęliśmy wszystko i o 11 wyjechaliśmy do rodziców Marco.
-Tak sobie myślałem, że może wyjedziemy sobie gdzieś na początku czerwca
-Będę wyglądała jak ciężarówka
-Kochanie zawsze wyglądasz ślicznie
-Zastanowimy się nad tym, ale nie obiecuje
-Jasne - uśmiechnął się
-Rozmawiałam z trenerem na bankiecie
-I co ?
-Podobno ta nowa ma mi pomóc
-To dobrze czy źle
-Sam mi powiedz
-Czemu ja ?
-Bo to Ciebie mi zabiera
-Nie rozumiem
-Ne mogę być Twoim psychologiem
-Cały czas mogłaś
-Teraz nie mogę - odwróciłam się do okna
-Em chyba Cię nie to martwi - położył rękę na moim brzuchu
-Jesteś facetem
-Co to ma do rzeczy ?
-Ona jest ładna, szczupła, młoda, a ja jestem w ciąży, robie się coraz grubsza
-Jesteś w ciąży ze mną, cieszy mnie to i nie zwracam uwagi na inne
-Co nie zmienia faktu, że akurat Ciebie ona musi przejąć
-Jesteś zazdrosna ?
-Tak, jestem cholernie zazdrosna
-Nie masz o co - zaśmiał się
-To nie jest zabawne - uśmiechnęłam się
-A jednak się uśmiechasz
-Idiota
-Tak w ogóle to Ty też jesteś młoda
-Jestem starsza od niej
-Jesteś młodsza ode mnie
-O rok
-Przestań truć
-Dobra - westchnęłam, a potem się uśmiechnęłam
-Jesteśmy - zatrzymał samochód na podjeździe, weszliśmy do domu, rozebraliśmy się i weszliśmy do salonu.
-Mama - podbiegła do nas Sophie, ukucnęłam przy niej i ją przytuliłam. Potem przywitałam się z moimi przyszłymi teściami, a mała z Marco.
-Jak się czujesz dziecko ?
-Dobrze, na razie jest w porządku
-Bardzo się cieszę - objęła mnie
-Mieliśmy Wam coś powiedzieć
-No tak - zaśmiałam się
-Ustaliliśmy datę ślubu
-To cudownie
-Kiedy ? - uśmiechnął się mój teść
-22 sierpnia
-Czyli już po porodzie
-Tak, stwierdziliśmy, że tak będzie najlepiej
-No i dobrze
-Wybraliście już świadków ?
-Tak - uśmiechnęłam się - Ann i Mario
-Wybraliśmy też chrzestnych. Ania i Robert
-To dobry wybór
-Też nam się tak wydaje
-Zostaniecie na obiedzie ?
-Niestety nie
-No szkoda
-Następnym razem
-Trzymam Was za słowo
-Nie ma problemu - posiedzieliśmy jeszcze troche i tuż przed obiadem wyruszyliśmy w drogę powrotną.
~Some Time Later~
Dzisiaj wracam do pracy, a chłopakom zaczynają się treningi. Wstaliśmy o 6, zrobiłam śniadanie, ogarnęliśmy sie, założyłam odpowiedni strój i razem pojechaliśmy na stadion. Pożegnałam się namiętnym pocałunkiem z Marco i poszłam do swojego gabinetu. Od samego rana miałam jakieś dziwne przeczucia, nie wiedziałam o co chodzi, ale w niektórych momentach się bałam. Nie wiedziałam czego dokładnie się spodziewać, więc "odsunęłam" od siebie wszytkie złe myśli i zabrałam się za prace. Przerwało mi pukanie do drzwi, a zaraz przede mną stanęła nowa praktykantka - Eva.
-Dzień dobry, co Cię do mnie sprowadza ?
-Chciałam Cię podpytać o Marco
-Co chcesz wiedzieć ? - westchnęłam
-Ma kogoś ? - spojrzałam na nią jak na idiotkę
-Czy Ty jesteś ślepa czy sobie żartujesz ?
-Pytam serio
-Tak ma - powiedziałam spokojnie, ale w środku się we mnie gotowało - narzeczoną w ciąży i córkę, a dla ścisłości to ja jestem jego narzeczoną
-Co ?! - krzyknęła
-Nie krzycz na mnie
-Jak możesz z nim być ?!
-Eva nie zachowuj się jak dziecko
-Nie zasługujesz na niego - trzasnęła moimi drzwiami. Nie wiem czy to przez hormony czy z bezsilności, ale usiadłam na podłodze i się popłakałam.
* Marco *
Staliśmy sobie na zbiórkę jak z gabinetu Em usłyszeliśmy krzyk, a zaraz potem trzaśnięcie drzwiami.
-To było u Emmy ?
-Tak
-Pójdź sprawdź co z nią
-Dzięki trenerze - poszedłem do jej gabinetu, delikatnie zapukałem, ale nie usłyszałem odpowiedzi, więc wszedłem
-Em wszystko ok ? - podbiegłem do niej
-Nie, nie jest ok
-Co się stało ?
-Ta nowa, ona nie wiedziała, że jesteśmy razem i zaczęła na mnie krzyczeć
-Cii - przytuliłem ją
-Marco ona chce mi Ciebie odebrać
-Emma daj spokój, wiesz, że ja chce tylko Ciebie
-Wracaj na trening
-Na pewno ?
-Tak - cmoknęła mnie w policzek
* Emma*
Marco wrócił do ćwiczeń, a ja wytarłam mokre policzki, poprawiłam makijaż i wróciłam do poprzednich zajęć. Starałam się wymazać z pamięci to co stało się przed kilkunastoma minutami. Po prostu pogadam z trenerem, żeby Eva miała kogoś innego niż Reus. Wyjaśnie mu wszystko od początku do końca, a jak się nie zgodzi to po prostu zwolnie się z pracy i dam mojemu narzeczonemu wolną rękę. Jak głupio to nie brzmi. Jak będzie chciał to mnie zdradzi, tylko niech potem nie liczy, że mu wybaczę, na kontakt z dziećmi też niech nie liczy. Dokończyłam wszystko co miałam zrobić, zabrałam swoje rzeczy, ubrałam się i wyszłam. Teoretycznie powinnam być tam jeszcze 2 godziny, ale zarząd powiedział, że mam pracować tylko tyle ile muszę zrobić. Nie chciałam czekać na Marco, nie zamówiłam taksówki, tylko postanowiłam wrócić na pieszo. Po drodze, chociaż tak na prawdę musiałam iść w drugą stronę poszłam po Sophie.
-Mamo kupis mi coś ?
-Kochanie musimy wracać do domu
-Po cio ?
-Zrobić obiadek
-Dobzie - stanęła na chwile i przytuliła się do mojego brzucha, za chwile się odkleiła i poszłyśmy dalej. Kiedy wreszcie dotarłyśmy, pomogłam córce się rozebrać, włożyłam do szafy nasze kurtki i buty. Poszłam do kuchni, znalazłam jakiś przepis, przygotowałam składniki. Wszystko poszło mi dość szybko, tak jak sobie zaplanowałam, nakryłam do stołu i czekałam na Marco. Przeszłam do salonu, na kanapie leżała Sophie, ale jak się przyjrzałam to zauważyłam, że śpi. Przykryłam ją kocykiem, usiadłam obok i wyłączyłam telewizor. Zamiast tego wzięłam ze stolika laptopa i realizowałam ten sam schemat co zawsze. Praca, wesele, praca, wesele, praca. Cały czas to samo, kiedyś oszaleje z tego powodu. Oczywiście jeżeli chodzi o cały schemat mojego życia to wygląda on trochę inaczej. Marco i Sophie, ciąża, dom, przyjaciele, wesele i dopiero na końcu praca.
-Emma !
-W salonie - powiedziałam - ale cicho, bo Sophie śpi
-Yhmm - podszedł do mnie i cmoknął mnie w policzek
-Nałożę obiad
-Zaniosę torbę na górę
-Ok - uśmiechnęłam się, przeszłam do kuchni, nałożyłam nam obiad, postawiłam na stole w jadalni i usiadłam na swoim miejscu.
-Czemu nie poczekałaś na mnie ?
-Skończyłam wcześniej
-Mogłaś wziąć samochód
-Spokojnie dałam radę
-Rozmawiałem z trenerem i Eva dostanie kogoś innego
-Na prawde ?
-Tak - uśmiechnął się
-Kocham Cię - usiadłam mu na kolanach i namiętnie pocałowałam
-Lubie takie podziękowania
-Uwierz mi, ja też - zaśmiałam się, za chwile wróciłam na swoje miejsce, dokończyliśmy posiłek i poszliśmy do salonu. Mała cały czas spała, a my wybieraliście różne "duperele" na nasz ślub.
-Trzeba Ci wybrać garnitur ?
-Nie mogę iść w jakimś swoim ?
-Marco - westchnęłam - nie możesz
-Mam jakieś nowe albo mało chodzone
-Chcesz iść w jakimś starym garniturze na własny ślub ?!
-No nie chce
-To nie marudź - zaśmiałam się
-Dobrze wygrałaś, kupimy coś
-Od razu lepiej - uśmiechnęłam się
-A Ty kiedy kupujesz suknie ?
-W sierpniu jak schudnę
-Dla mnie zawsze jesteś idealna
-Nie kokietuj
-Mówie samą prawde - bronił się

3 komentarze:

  1. czekam na nexta ciekawe jak sie rozwinie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super czekam na następny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny :) tylko błagam żadnych zdrad i rozstań :D pozdr./Gretha

    OdpowiedzUsuń