Już za dwa tygodnie są Święta Bożego Narodzenia. Na szczęście wszystko udało nam się ogarnąć i już od niedługiego czasu mieszkamy w naszym nowym domu. Czas szybko leci, jestem już w 24 tygodniu ciąży, ale na szczęście obyło się bez niespodzianek takich jak byłam w ciąży z Nico. Dzisiaj jest środa, Sophie jest w przedszkolu, Nico w żłobku, a Marco ma trening. A ja po południu wybieram się do lekarza na wizytę kontrolną i poznam płeć mojego dziecka. Oczywiście mój mąż obiecał mi towarzyszyć, ale boję się, że może się nie wyrobić. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i związałam je w wysokiego kucyka. Ubrałam czarne ciążowe spodnie, ciepły granatowy sweter i czarne skarpetki. Do dużej torby wrzuciłam wszystkie potrzebne rzeczy i zamówiłam taksówkę. Wzięłam do ręki jeszcze jabłko, bo od ostatniego posiłku zdążyłam zgłodnieć i poszłam do przedpokoju. Wyjęłam z szafki czarne botki na płaskim obcasie, a z szafy płaszcz w kolorze butów, blado różowy komin, czapkę i rękawiczki. Wzięłam torbę i wyszłam z domu zamykając jeszcze drzwi na klucz. Wsiadłam do taksówki i podałam adres kliniki, a potem wyjęłam z torby telefon i nerwowo zerkałam na godzinę, która się na nim wyświetlała. Miałam jeszcze sporo czasu, ale Marco nawet jeszcze nie skończył treningu, na pewno się nie wyrobi.
-Jesteśmy proszę Pani
-Dziękuje - wręczyłam kierowcy banknot - do widzenia
-Do widzenia
Wysiadłam z auta i szybko przemknęłam do środka budynku, bo na zewnątrz było dość zimno. Wjechałam na odpowiednie piętro, ogarnęłam wszystkie formalności w rejestracji i usiadłam na krzesełku czekając na swoją kolei. Obracałam w dłoniach białego iPhone i czekałam, aż piłkarz do mnie dojedzie.
-Pani Emma Reus - zawołała pielęgniarka
-Tak już idę - westchnęłam podnosząc się z miejsca
-Pani doktor czeka w gabinecie
-Dziękuje - wzięłam swoje rzeczy i kierowałam się w stronę gabinetu
Weszłam do środka, zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na przeciwko mojej lekarki. Wypytywała mnie o różne rzeczy jak to bywa, przepisała jakieś witaminy, ustaliłyśmy datę następnej wizyty, a potem zrobiła mi usg.
-Zdecydowaliście się poznać płeć dziecka ?
-Tak, chcielibyśmy wiedzieć
-Dobrze - przyjrzała się - będziecie mieli córkę
-Dziewczynka - uśmiechnęłam się
-Dokładnie, gratuluje
-Dziękuje bardzo
Kobieta wydrukowała mi najnowsze zdjęcia usg, podała mi wszystkie recepty i mogłam opuścić jej gabinet. Na korytarzu o dziwo siedział mój mąż i poderwał się z miejsca jak tylko mnie zobaczył.
-Przepraszam - pocałował mnie w policzek
-Nie ma sprawy - westchnęłam przytulając się do niego
-I co ?
-Będziesz miał córkę - uśmiechnęłam się
-Córkę ? - spojrzał na mnie
-Yhmm
-To świetna wiadomość - złożył na moich ustach buziaka
-Wiem, a teraz wracajmy do domu
-Pewnie - pomógł mi się ubrać i opuściliśmy szpital
-Jedziemy po dzieci ?
-Tak, chyba, że wolisz wrócić do domu to pojadę sam
-Nie, obojętnie mi
-Okej
-Tak się zastanawiałam nad tym remontem pokoju dziecinnego i może dokończmy go po Świętach
-Też o tym myślałem, niby nie zostało dużo, ale chyba lepiej tego teraz nie rozgrzebywać
-Tym bardziej, że Święta będą u nas
-Jak zwykle musisz postawić na swoim - przewrócił oczami
-Oj daj spokój - zaśmiałam się
-Uparciuch - pocałował mnie w dłoń nie odrywając wzroku od drogi
-Twój - szepnęłam
Najpierw pojechaliśmy odebrać małego, który zasnął od razu jak Marco włożył go do fotelika, a potem pojechaliśmy po Sophie, która całą drogę gadała jak najęta.
-Mamo
-Słucham ?
-Będę miała braciszka czy siostrzyczkę ?
-Siostrzyczkę - uśmiechnęłam się
-Naprawdę ?
-Yhmm
-Nareszcie - pisnęła
-Cii - położyłam palec na ustach - obudzisz Nico
-Przepraszam
Jak tylko dojechaliśmy do domu to zabrałam się za robienie obiadu, bo wszyscy byliśmy głodni. Dla siebie i mojego męża zrobiłam makaron ze szpinakiem, a dla Sophie naleśniki.
-Obiad - zawołałam
-Idziemy
-Rączki umyte ? - uśmiechnęłam się
-Nie - moja córka pokiwała przecząco głową
-To do łazienki już
-Dobrze - westchnęła
-A Ty ? - zwróciłam się do męża
-Co ja ?
-Umyłeś ręce ?
-Miałem czyste
-Jasne - zaśmiałam się
-Dobra już dobra umyje - pocałował mnie w czoło i umył ręce w kuchennym zlewie
-Siadaj do stołu
-Wygląda pysznie
-Mam nadzieje, że tak samo smakuje
-Na pewno
-Jestem - dziewczynka weszła do kuchni i usiadła na swoim miejscu
-Smacznego - powiedziałam
-Wzajemnie
Wspólnie zjedliśmy posiłek, oczywiście to ja po nim posprzątałam, a potem usiedliśmy w salonie. Ja grałam z Sophie w chińczyka, a Marco oglądał powtórkę meczu.
-Mamo, a możemy iść na plac zabaw ?
-Jest za zimno skarbie
-Możemy się ciepło ubrać
-Pewnie, że możemy, ale mimo wszystko będzie za zimno i może być ślisko
-Szkoda - rzuciła kostką
-Szybko zrobi się ciepło i pójdziemy
-Obiecujesz ?
-Obiecuje
-A kiedy urodzi się moja siostra ?
-W kwietniu
-Dopiero ?
-Niedużo czasu nam już zostało
-Bardzo dużo - jęknęła, a ja się zaśmiałam
Jak usłyszeliśmy płacz mojego małego królewicza to chciałam wstać i do niego pójść, ale wtedy mój ukochany machnął ręką, podniósł się z kanapy i sam poszedł na górę. Uśmiechnęłam się pod nosem i wróciłam do gry, bo teraz była moja kolej na rzut kostką. Zastanawiałam się jak mam dać mojej córce fory w tej grze, ale niestety nie umiałam. Starałam się tak rzucać kostką, żeby wypadało jak najmniej oczek, ale raz miałam 1, a raz 6 i wtedy Sophie się denerwowała. Chociaż na szczęście nauczyła się już przegrywać, no może nadal się jeszcze uczy.
-Patrz co robią dziewczyny - usłyszałam za plecami i od razu się odwróciłam
-Cześć kochany - uśmiechnęłam się do syna, a on zachichotał
-Chcesz iść do mamy na kolana ?
-Chodź tutaj - wyciągnęłam ręce przed siebie i wzięłam go na kolana
-Mamo Twoja kolej
-Już już - rzuciłam kostką i przesunęłam swój pionek o 4 pola do przodu
-Przygotuje mu coś do zjedzenia
-Dzięki
-W lodówce czy spiżarce ?
-Lodówce, wystarczy podgrzać
-Okej
Po kilku minutach o dziwo skończyłyśmy grać, sprzątnęłyśmy grę i włączyłam młodej bajkę. Ja natomiast z Nico na rękach poszłam do kuchni, włożyłam go do krzesełka i wzięłam od Marco miseczkę z obiadem naszego syna.
-Ja mogłem go nakarmić - prychnął
-Dam sobie radę - puściłam mu oczko
-Zawsze dajesz - pocałował mnie w czoło
-Dzięki Tobie - uśmiechnęłam się szeroko
-Mamy jakieś plany na wieczór ?
-Nie, a co ?
-Chciałem się spotkać z Mario
-Mam nadzieje, że nie nazywa się Kate - wybuchłam śmiechem
-Em - przewrócił oczami - odpuść sobie
-Tylko żartowałam
-Minął ponad rok, długo będziesz to jeszcze wyciągała ?
-Ej wziąłeś to na poważnie ? - spojrzałam na niego
-Tak - warknął i wyszedł z kuchni
-Marco !
-Wychodzę
-Poczekaj - poszłam za nim, ale jak doszłam do przedpokoju to on zdążył wyjść trzaskając drzwiami
Niewiele myśląc wybiegłam za nim i nie zwracałam uwagi na to, że jestem nieubrana, bez butów i w ciąży. Chciałam go po prostu dogonić.
-Marco poczekaj ! - ledwo go dogoniłam
-Co Ty wyprawiasz ?! - wrzasnął
-Nie chce się kłócić - szepnęłam
-Em wracaj do domu !
-Nie !
-Em do jasnej cholery natychmiast wracaj do domu
-Bez Ciebie nie wracam
-Odbiło Ci ?! Zostawiłaś dzieci same w domu, wybiegłaś bez butów i kurtki w 5 miesiącu ciąży ! - krzyczał - wracaj do domu, nie mam ochoty na rozmowy
-Dobrze - burknęłam
-Em
-Tak ?
-Masz - podał mi swoją kurtkę
-A Ty ?
-Dam sobie radę - odwrócił się i odszedł
Najszybciej jak się dało wróciłam do domu, odwiesiłam jego kurtkę do szafy i poszłam do kuchni. Nico zjadł całą zupkę i ubrudził większość rzeczy dookoła, ale był zadowolony.
-Sophie skarbie bajka jeszcze trwa ?
-Tak
-To ja pójdę umyć Nico, będziemy na górze
-Dobrze
Wzięłam chłopca na ręce i biło od niego takie ciepło, że mocno go do siebie przytuliłam. Zmarzłam niemiłosiernie przez te kilka minut, a w dodatku było mi tak głupio i źle. Skąd mogłam wiedzieć, że tak to do niego dotrze ? Może faktycznie mogłam wcześniej o tym pomyśleć w końcu gadaliśmy o tym jak trudno mu było wtedy i, że Kate to skończony temat. A jak pokłóciliśmy się w dniu naszej rocznicy z jej powodu to tylko zaogniło jej temat. To miał być tylko żart ... cholera.
Umyłam Nico, zmieniłam mu ubranko i zeszliśmy na dół. Włożyłam go do kojca z zabawkami, a sama usiadłam na kanapie obok małej.
-Mamo, a gdzie poszedł tata ?
-Przejść się
-Mogłam iść z nim
-Nie pomyślał o tym
-Szkoda
-Kończy się zaraz bajka ?
-Tak - westchnęła
-Okej
-Musimy iść spać ?
-Jeszcze nie idziemy - spojrzałam na zegarek - jeszcze chwilka
-A Nico ?
-Nico niedawno spał
-Zapomniałam
W końcu wyszło na to, że zagrałyśmy jeszcze w kilka gier, obejrzałyśmy jakieś krótkie bajki, a potem razem wykąpałyśmy młodego. Przeczytałam mu na dobranoc jakąś bajkę, chociaż to mu nie robi różnicy, a następnie poszłam się zająć córką. Pomogłam jej się umyć, przebrałam ją w piżamę i razem położyłyśmy się do jej łóżeczka. Najpierw przeczytałam jej jedną bajkę, potem drugą, a w połowie trzeciej zasnęła. Powoli podniosłam się, żeby jej nie obudzić, szczelniej przykryłam ją kołdrą i wyszłam z pokoju. Poszłam do naszej sypialni, wzięłam swoją piżamę i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zmyłam makijaż, przebrałam się i wróciłam do łóżka. Zgarnęłam swój telefon i szybko wystukałam wiadomość do męża.
"Gdzie jesteś ?"
Cały czas trzymałam w ręku telefon czekając na odpowiedź, ale ta niestety nie przychodziła. Próbowałam się do niego dodzwonić, ale oczywiście ode mnie nie odbierał. Zirytowana wybrałam numer do Ann, która odebrała prawie natychmiast.-Hej, co tam ?
-Hej. Jest Mario w domu ?
-Jest
-A Marco u Was jest ?
-Nie ma - westchnęła - coś się stało ?
-Trochę się pokłóciliśmy
-Mario był umówiony z Marco, ale Twój mąż odwołał spotkanie
-To świetnie
-Może czegoś potrzebujesz ?
-Nie dziękuje Ann
-Odezwij się rano
-Napiszę Ci sms jak wróci
-Okej
-Pa
-Dobranoc - rozłączyła się
Postanowiłam zadzwonić do Lewego, bo Ania z Wiką są już w Polsce, więc to może właśnie do niego poszedł. Szybko wystukałam numer Polaka i czekałam aż odbierze.
-Hej Em
-Cześć Robert. Jest może u Ciebie Marco ?
-Nie przykro mi
-A gadaliście ?
-Tylko na treningu. Coś się stało ?
-Pokłóciliśmy się
-Mam do niego zadzwonić ?
-Nie, poradzę sobie
-Ok jak wolisz
-Dziękuje - uśmiechnęłam się - dobranoc
-Dobranoc - zakończył połączenie
Zmęczona i zawiedziona odłożyłam telefon na szafkę nocną i starałam się zasnąć. Jednak zniknięcie mojego ukochanego nie dawało mi spokoju. Przekręcałam się z boku na bok i było mi strasznie niewygodnie. Ani na chwile nie zmrużyłam oka, aż nagle dostałam sms. Szybko weszłam w wiadomości i ujrzałam krótki przekaz od siostry mojego męża.
"Jest u mnie totalnie pijany Marco. Zostanie na noc"
Nie za bardzo wiedziałam co mam odpisać, więc wystukałam tylko dwie literki.
"Ok"
Z powrotem telefon wylądował na szafce, a ja powoli odpłynęłam w ramiona Morfeusza.
*****
Kochane już niedługo czyli w maju planuje start nowego bloga znowu z Marco w roli głównej. Wiem, że pewnie chciałybyście o kimś innym, ale ja zaczęłam pisać tego bloga już na początku grudnia i teraz nie za bardzo mogę zmieniać wszystko tym bardziej, że zaczynam pisać już 17 rozdział. Chcecie już w maju czy mam jeszcze poczekać ?