poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Rozdział 66.

Marco powoli otworzył pudełko, a ja wstrzymałam oddech. Mój mąż wziął do ręki test ciążowy, na którym widoczne były dwie małe kreski. Chwile się w niego wpatrywał, a potem podniósł na mnie wzrok.
-Jesteś w ciąży - szepnął
-Jestem w ciąży - potwierdziłam przerażona - nie cieszysz się ?
-O Boże - wpatrywał się we mnie intensywnie - będziemy mieli dziecko
-Marco - poczułam jak moje oczy wypełniają się łzami
Nie białym bladego pojęcia czy się cieszy czy nie, ale jego reakcja strasznie mnie zaskoczyła. Podniosłam się z kanapy i chciałam iść do sypialni spokojnie się wypłakać.
-Em - złapał mnie za rękę
-Co ? - rzuciłam od niechcenia
-Jak mogłaś pomyśleć, że się nie cieszę ?! - złapał mnie delikatnie za brodę i podniósł ją tak, żebym patrzyła mu w oczy - zaskoczyłaś mnie
-Wiem - po raz kolejny spuściłam wzrok
-Bardzo się ciesze - uśmiechnął się i mnie pocałował - to jest najlepszy prezent jaki mogłem dostać
-Cieszysz się ? - spojrzałam na niego
-Oczywiście - podniósł mnie i obrócił - jestem mega szczęśliwy
-Marco - szepnęłam wtulając się w niego i pozwalając, żeby łzy spłynęły po moich policzkach
-Nie płacz proszę - objął mnie mocno - nie chciałem Cię doprowadzić do takiego stanu
-To nie Twoja wina - westchnęłam - ja po prostu myślałam, że nie będziesz chciał tego dziecka
-Emma - pokręcił z niedowierzaniem głową - chce tego dziecka, bardzo chce
-Teraz już wiem
-Chodź usiądziemy - powoli posadził mnie na kanapie i usiadł obok
-Muszę iść do lekarza - oglądałam swoje paznokcie
-Kiedy zrobiłaś test ?
-Niecałe dwa tygodnie temu
-Dlaczego od razu mi nie powiedziałaś ?
-Pomyślałam, że zrobię Ci niespodziankę jako prezent
-Udała Ci się
-Mam taką nadzieje
-Zapisz się do lekarza, a ja z Tobą pójdę - pocałował mnie delikatnie
-Marco czy my damy radę ? - spojrzałam na niego niepewnie
-Oczywiście, że damy radę
-Sophie jest już duża, ale Nico - westchnęłam - przecież on dalej potrzebuje dużo uwagi
-Kochanie oczywiście, że damy sobie radę. Nico chodzi do żłobka, Sophie chodzi do przedszkola, a my w tym czasie jesteśmy na stadionie. Ja ich potem odbieram, zabieram do domu i tyle
-To nie jest takie proste - oparłam się głową o jego ramie
-My zawsze dajemy radę - pocałował mnie - a teraz chyba pora ogłosić światu, że będę ojcem
-Znowu wszyscy będę chcieli Cię rozszarpać - zaśmiałam się
-Trudno - machnął ręką - Ty ich powstrzymasz
-Jak zawsze - pocałowałam go
Piłkarz znowu wziął do ręki mały test, zrobił zdjęcie swoim telefon i wrzucił na swoje portale społecznościowe z podpisem "Najlepszy prezent od żony na pierwszą rocznice ślubu !".
-Och kochanie - wybuchłam śmiechem po raz kolejny - jak na rocznice ślubu to wiadomo, że nie od kochanki
-Cicho - również się zaśmiał - już nic nie będę zmieniał
-Możemy iść spać ? - spytałam niepewnie - chyba jestem strasznie zmęczona
-Głupie pytanie - przewrócił oczami - oczywiście, że możemy iść spać
-Świetnie - uśmiechnęłam się i wstałam
-Nie wygłupiaj się skarbie - sprawnie mnie podniósł na ręce, zgasił światła i ruszył ze mną na górę.
-Prysznic ?
-Przydałoby się - jęknęłam
-Okej - postawił mnie w naszej łazience - pomóc Ci ?
-Nie dziękuje - zachichotałam
-W takim razie poczekam w łóżku
-Dobrze - zamknęłam drzwi
Rozebrałam się, rozpuściłam włosy i zmyłam makijaż. Potem weszłam do kabiny prysznicowej, całe ciało namydliłam żelem pod prysznic, spłukałam pianę i zabrałam się za mycie włosów. Umyłam je dwukrotnie, potem nałożyłam odżywkę i spłukałam. Zakręciłam kurek z wodą, zawinęłam włosy w ręcznika, a potem drugim owinęłam swoje nagie ciało. Wytarłam się szybko i przemknęłam z sypialni do garderoby. Założyłam krótkie dresowe szorty i jaką koszulkę mojego męża, a następnie wróciłam do łazienki. Wysuszyłam włosy, rozczesałam je i wyszłam z pomieszczenia.
-Łazienka wolna - oznajmiłam
-Okej, wezmę szybki prysznic i do Ciebie wracam
-Super - uśmiechnęłam się szczerze
Położyłam się do łóżka, podwinęłam koszulkę i położyłam ręce na brzuchu. Już się nie moge doczekać, aż będę czuła ruchy tej małej istotki, która się we mnie znajduje. Nagle telefon mojego męża zaczął dzwonić jak oszalały, a potem coś pisnęło. Wzięłam iPhone do ręki, odblokowałam go i wyświetliło mi się, że właśnie dostał wiadomość od ... Kate. Przełknęłam ślinę i otworzyłam ją.
"No szkoda szkoda, jednak mimo wszystko gratuluje. Mam nadzieje, że niedługo się spotkamy <3 buziaki K."
Czytałam to, a słone łzy spływały po moich policzkach. Szybko odłożyłam telefon na miejsce, podniosłam się z łóżka i wybiegłam z sypialni. Zeszłam na dół i po ciemku doszłam do garażu. Usiadłam na zimnej podłodze i płakałam w samotności. Czy on dalej utrzymuje z nią kontakt ? Przecież chyba nie byłaby taka wylewna, gdyby ze sobą nie rozmawiali, prawda ?
-To nie może być prawda. To nie może być prawda. To nie może być prawda - powtarzałam sobie w kółko jak mantrę
Było mi tak strasznie zimno i cała się trzęsłam. Z jednej strony dobrze, że zobaczyłam tą wiadomość, ale z drugiej przeczytałam coś co nie było zaadresowane do mnie. Nie powinnam tak robić. Przecież ufam mojemu mężowi. Ufam mu bezgranicznie.
-Em ! - usłyszałam - kochanie !
Siedziałam cicho, bo bałam się tej rozmowy. Łzy coraz szybciej spływały po moich policzkach, więc schowałam twarz w dłonie. Powinnam się uspokoić.
-Emma ! Em ! Gdzie jesteś ? - był coraz bardziej zdenerwowany
Nagle drzwi do garażu otworzyły się, a światło zapaliło. Spojrzałam na drzwi, w których teraz stał blondyn.
-Em - uklęknął przy mnie - kochanie co się stało ?
-Czy Ty dalej utrzymujesz kontakt z Kate ?
-Skąd Ci to przyszło do głowy ?
-Przysłała do Ciebie wiadomość - szepnęłam
-Potem Ci wyjaśnię - przewrócił oczami - jesteś cała zmarznięta
-Wiem - przełknęłam ślinę
-Chodź tutaj - wziął mnie na ręce i podniósł się
Zgasił światło, zamknął drzwi i po raz kolejny zaniósł mnie na górę. Tym razem położył mnie do łóżka, przykrył kołdrą, a sam położył się za mną i objął mnie najmocniej jak potrafił.
-Wiem, że nie powinnam tego czytać - kolejny raz wybuchłam płaczem - ale myślałam, że to ktoś inny, a potem zobaczyłam, że to od niej
-Już Em, spokojnie - szepnął mi do ucha - jedyne za co jestem zły to to, że siedziałaś w tym zimnym garażu i narażasz się na chorobę
-Wiem, przepraszam
-Proszę - podał mi swój telefon - zobacz co jej odpisałem zanim zacząłem Cię szukać
"Kate daj spokój. Jestem teraz szczęśliwy i nie zamierzam tego psuć. Nie spotkam się z Tobą, więc odpuść sobie. Nie pisz więcej ani nie dzwoń. Usuń mój numer"
-Zachowałam się jak idiotka, co ? - westchnęłam
-Nie skarbie. Miałaś prawo się zdenerwować tym bardziej, że zdarza jej się do mnie pisać
-Tak ?
-Tak, ale chyba ani razu nie odpisałem
-Może wreszcie da sobie spokój
-Mam taką nadzieje - pocałował mnie - jezu Em cały czas się trzęsiesz
-Bo cały czas jest mi zimno
-Pójdę zrobić Ci herbatę
-Nie, zostań ze mną. Proszę
-Kochanie zaraz będę z powrotem, nie chce żebyś była chora
-No dobrze - odpuściłam
-Przynieść Ci jakieś leki ?
-Nie dziękuje
-W porządku
Mój ukochany wyszedł z naszej sypialni, a ja bardziej odkryłam się kołdrą i zamknęłam oczy. Nie byłam już jakoś specjalnie zmęczona, więc nie odpłynęłam. Zresztą nie wiem czy dałabym radę usnąć jak jest mi tak strasznie zimno.
-Śpisz ?
-Nie nie - otworzyłam oczy
-Proszę - wręczył mi kubek
-Dziękuje - uśmiechnęłam się i usiadłam
Zaczęłam się powoli ogrzewać pijąc gorącą herbatę, a Marco siedział obok mnie i mi się przyglądał. Szybko opróżniłam naczynie i o wiele lepiej się czułam.
-To co teraz spać ?
-Yhmm - pokiwałam twierdząco głową
Oddałam połowę kołdry piłkarzowi, ale on nas odkrył, podciągnął moją koszulkę tak jak wcześniej sama to zrobiłam i położył głowę na moim brzuchu.
-Kocham Was - szepnął - bardzo Was kocham
-My też bardzo Cię kochamy - pogładziłam go po głowie
-Ciekawy jestem czy tym razem będę miał małą księżniczkę czy małego księcia
-Okaże się za jakiś czas - westchnęłam
-Już się nie mogę doczekać - pocałował mnie tuż nad pępkiem - a teraz spać
-Tak jest - zaśmiałam się
-Dobranoc - zgasił światło i mnie przytulił
-Dobranoc - zamknęłam oczy wtulając się w niego
~Next Day~
Jak się obudziłam to byłam już sama w sypialni. Powoli się przeciągnęłam i wstałam z łóżka. Narzuciłam na ramiona jakiś sweter i powoli zeszłam na dół, gdzie urzędował już Marco.
-Robisz śniadanie ?
-Tak - uśmiechnął się
-To dobrze, bo jestem strasznie głodna
-Będziemy mieli dzisiaj gości
-Tak ? - uniosłam pytająco jedną brew
-Wpadną Lewandowscy i Gotze
-Czyżby zobaczyli zdjęcie ?
-Oczywiście - zaśmiał się
-A dzwonił ktoś jeszcze ?
-Wszyscy - westchnął - Twoi rodzice, moi rodzice, Melanie, trener, chłopaki z drużyny
-Dostałeś duży opieprz ?
-Od mamy tak - wybuchnął głośnym śmiechem - zapowiedziała, że niedługo do nas przyjedzie
-Cieszę się - uśmiechnęłam się delikatnie
-Będzie ciekawie
-A Lewi będą z małą ?
-Na pewno. Mama Roberta już wyjechała
-Rozumiem
-Stęskniłaś się za takim maluchem ?
-Sama nie wiem, już myślałam, że większość za nami
-No widzisz, przejdziemy przez to jeszcze raz
-Już ostatni - zapewniłam
-Wiesz co nie spodziewałem się, że przed trzydziestką będę miał troje dzieci i żonę
-No co Ty nie powiesz - przewróciłam oczami
-Ale mimo wszystko się cieszę - pocałował mnie
-Ja też - uśmiechnęłam się szeroko
-Co masz ochotę dzisiaj robić ?
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami - poszperam w internecie i może znajdę jakiś architektów
-Dobrze by było, trzeba się tym wreszcie zająć
-Dokładnie tak
-Gości będziemy mieli dopiero około 13
-To mamy jeszcze dużo czasu
Usiedliśmy przy stole, zjedliśmy śniadanie, po którym posprzątał Marco, a ja położyłam się z laptopem na kolanach i otworzyłam przeglądarkę.
-Wchodzisz na Facebooka ?
-Boje się - zaśmiałam się - co ja tam zastane ?!
-Ja wyłączyłem chwilowo powiadomienia
-Aż tak dużo ?
-Niestety
-Trudno - machnęłam ręką - może zaraz się to skończy
-No nie takie zaraz
-Dobra cichutko
-Chcesz coś do picia ?
-Wodę z cytryną
-Okej
Przejrzałam bardzo dużo ofert i znalazłam dwie najlepsze. Jedna z nich była architekta wnętrz, a druga architekta krajobrazu. Do obojga napisałam maila, a teraz pozostało mi tylko czekać na odpowiedź.
-Proszę - mój mąż podał mi szklankę
-Ooo dziękuje
-I co znalazłaś coś ?
-Tak, napisałam maila
-To super - usiadł koło mnie na podłodze
-Chcesz się tu wcisnąć ? - wskazałam na kanapę
-Nie, tu też mi wygodnie
-Jak chcesz - pocałowałam go w policzek
-Sprawdźmy czy jest coś w telewizji - włączył telewizor i zaczął skakać po kanałach
-Może jakiś film będzie 
-Nie o tej porze - skrzywił się
-Bo o tej porze to chyba tylko bajki znajdziemy
-Oj tam - zaśmiał się - damy radę 
-Koniec - wyłączyłam laptopa i odłożyłam go na stolik
-Moglibyśmy obejrzeć telewizje na górze
-Nie za bardzo chce mi się iść 
-Okej
-Połóż się ze mną - poprosiłam 
-Nie zmieścimy się 
-Proszę - spojrzałam na niego 
-No dobrze - wstał i położył się obok mnie
Ja podniosłam się trochę, a potem położyłam się bardziej na nim i wtuliłam się w niego. Marco uśmiechnął się pod nosem całując mnie w czoło i dalej szukał jakiegoś dobrego programu. 
-Może po prostu włącz kanał muzyczny i tyle
-No, ale miałem ochotę coś obejrzeć
-To wieczorem obejrzysz - zachichotałam
-Wieczorem to ja będę robił coś innego
-Zboczeniec - wyszeptałam mu do ucha 
-Nie wiem o czym mówisz
-Jasne jasne
W końcu znaleźliśmy jakiś film, który nie był może jakiś świetny, ale przynajmniej mieliśmy co robić. Zanim się obejrzeliśmy było już późno i trzeba się było ogarnąć przed przyjściem gości.
-Skoczę na górę się ogarnąć - powoli się podniosłam 
-W porządku 
-Zaraz będę - pocałowałam go
-Mam nadzieje - pogroził mi palcem - bo inaczej po Ciebie pójdę
-Dobrze - zaśmiałam się 
Poszłam szybko pod prysznic, wysuszyłam włosy, umalowałam się i miałam dylemat w co mam się ubrać. W końcu założyłam białą bokserkę i czerwoną długą spódnice. Włosy związałam w kucyka, żeby za bardzo mi nie przeszkadzały. Jak tylko zeszłam na dół to od razu zabrałam się za ogarnianie czegoś dla gości. Pokroiłam ciasto, dołożyłam jakieś ciastka oczywiście z przepisu Aniu i zaniosłam na taras. Na stole postawiłam też talerzyki, łyżeczki i filiżanki, a herbatę albo coś innego zrobię później. 
-Em 
-Słucham ?
-Telefon nie przestaje Ci dzwonić
-Trudno, zaraz oddzwonię
-Okej 
Weszłam do środka zostawiając otwarte drzwi tarasowe i podeszłam do mojego ukochanego, który podał mi mój telefon. Szybko oddzwoniłam do osoby, która się do mnie dobijała czyli do mojej mamy.
-Cześć - uśmiechnęłam się - dzwoniłaś
-Cześć córeczko
-Co u Was ?
-A u nas wszystko w porządku 
-To bardzo się cieszę
-Gratuluje kochanie, to cudowna wiadomość
-Dziękuje mamo
-Wiesz, który tydzień ?
-Nie, robiłam tylko test
-Ach rozumiem
-Jak dzieci, grzeczne ?
-Jak zwykle - zaśmiała się 
-Czyli pewnie nie za bardzo 
-Daj spokój, są bardzo grzeczne
-To dobrze
-Sophie nie za bardzo chce wracać 
-Nie ma wyjścia na szczęście
-Moglibyśmy przedłużyć wyjazd
-Mamo ona za tydzień wraca do przedszkola
-Wiem 
-I tak była długo, bo przecież wcześniej byli z rodzicami Marco
-Masz racje
-A po za tym Wy też musicie odpocząć
-Nami się nie przejmuj
-Tak się tylko mówi
Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi,, więc szybko pożegnałam się z mamą i poszłam otworzyć. Jak się okazało blondyn był pierwszy. Do przedpokoju weszli Ania, Mario i Ann, ale nigdzie nie było Lewego.
-A gdzie zgubiłaś męża ?
-Poszedł od razu do ogrodu, bo może uda mu się uśpić Wikę
-Okej, to chodźmy do niego
-Poczekaj - przytuliła mnie - gratulacje
-Dziękuje  pocałowałam ją w policzek 
-Proszę - Mario wręczył mi bukiet żółtych tulipanów - no i oczywiście gratulacje
-Dokładnie tak ! - oboje z Ann mnie przytulili 
-Dziękuje Wam bardzo - zarumieniłam się 
-Chodźcie do ogrodu 
Przeszliśmy na taras, gdzie przebywał już Robert, który również nam gratulował.
-Co chcecie do picia ?
-Ja zrobię - zaoferował się mój mąż
-Okej - odpuściłam 
-Jak tam rocznica się udała ?
-Udała się udała - uśmiechnęłam się szeroko
-Od kiedy wiesz ?
-Niecałe dwa tygodnie
-Tak długo to ukrywałaś ?!
-No przykro mi, najpierw chciałam powiedzieć mężowi
-Chyba będziemy musieli Ci wybaczyć
-Chyba tak - zachichotałam 
-Powiem Ci, że przeskrobaliście sobie tym zdjęciem
-Czemu ?
-Bo nie powiedzieliście najpierw nam, tylko od razu na portale społecznościowe 
-Przecież to tylko i wyłącznie pomysł mojego męża
-Nie mogłaś go powstrzymać ?
-Nie potrafię - zaśmiałam się
-A jak się czujesz ?
-Normalnie - przewróciłam oczami 
-Nie wiesz jeszcze, który tydzień ?
-Nie, muszę się zapisać do lekarza
-Rozumiem 
Siedzieliśmy tak i gadaliśmy w bardzo miłej atmosferze aż się ściemniło, a potem nasi goście niestety zebrali się do domu. Posprzątałam po nas, naczynia wstawiłam do zmywarki i poszłam na górę do sypialni. Przebrałam się w koszulkę mojego męża i wyszłam na balkon. Oparłam się o balustradę i uświadomiłam sobie, że to ostatnie lato w tym domu, ostatnie miesiące. Będzie mi go brakowało aczkolwiek nasz nowy dom jest dużo większy tak samo jak ogród. Zmieścimy się we czwórkę ... wróć w piątkę. 
*****
Miałyście racje ... czy ja jestem, aż tak przewidywalna ? :c Następny albo około weekendu albo w przyszłym tygodniu :) Komentujcie, bo to duża motywacja :* 

PS. O dziwo mam strasznie dużo weny, ale pewnie zauważyłyście. W końcu 3 rozdziały w ciągu niecałego tygodnia. Szok. 

3 komentarze:

  1. Super , czekam na nexta ✌��

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że będzie mały/a Reus :) Świetny rozdział. Poprawiłaś się bardzo w pisaniu :) Czekam na kolejny, wrzucaj szybko :D
    Życzę jeszcze więcej weny i pozdrawiam ~C&B :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No no 3 dzieci to wyzwanie!
    Marco jaki romantyk
    super
    czekam na mm
    /Nikola

    OdpowiedzUsuń