sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 64.

~June~
Dzisiaj wyprawiamy pierwsze urodziny naszego syna. Co prawda jest sobota 27 czerwca, ale ustaliliśmy, że tak będzie najlepiej. Gości będzie sporo, bo będą moi rodzice, rodzice Marco, siostry mojego męża, nasi przyjaciele i oczywiście trener. Tydzień temu Mario i Ann wzięli ślub, ale w podróż poślubną lecą dopiero w najbliższy poniedziałek. Od rana szykowałam różne rzeczy do jedzenia, a mój ukochany razem z dziećmi szykował nasz dom.
-Em !
-Słucham ?
-Stół z jadalni do salonu ?
-Tak
-A kanapa ?
-Gdzieś pod ścianę
-Okej
-Mamo !
-Słucham ?
-Nico zabrał mi mojego misia
-Daj mu się trochę pobawić, przecież i tak pomagasz tacie
-No, ale to mój ulubiony miś - jęczała
-Trudno - westchnęłam - na pewno zaraz mu się znudzi i Ci odda
-Ja chce teraz, a on mi przeszkadza !
Wzięłam kilka głębokich wdechów, a potem wyszłam z kuchni kierując się do salonu. Wzięłam Nico na ręce, zabrałam mu misia Sophie i wróciłam z nim do kuchni. Posadziłam go w krzesełku, dałam mu jakieś zabawki i wróciłam do przygotowywania ciasteczek.
-Skarbie - piłkarz objął mnie od tyłu
-Hmm ?
-Nie przejmuj się
-Nie przejmuje się - posłałam mu uśmiech
-Przecież ja się nim zajmę
-Zajmij się Sophie, a my sobie poradzimy
-O której mam jechać po tort ?
-A która w ogóle jest ?
-Za piętnaście dziesiąta - zerknął na zegarek
-W porządku, to powinieneś około 11 pojechać
-A goście przychodzą o ... ?
-14:30 - uśmiechnęłam się
-Będę musiał wcześniej rozpalić grilla
-Jedzenie na grilla postawie Ci na stole na tarasie
-Okej
-Nakryje tam ten duży stół, oby tylko pogoda dopisała
-Sprawdzałem prognozę i będzie słońce
-To dobrze
-Coś Cię gryzie Em, widzę to
-Nie, ja po prostu jestem zmęczona
-To leć odpocznij - pocałował mnie w czoło - zajmę się wszystkim
-Nie - pokręciłam przecząco głową - dam radę
-Kochanie - spojrzał na mnie troskliwie
-Potem odpocznę - posłałam mu uśmiech
-W porządku, pójdę dokończyć
-Yhmm - zachichotałam - tylko szybko
-Tak jest proszę pani - przelotnie pocałował mnie w usta
Szybko dokończyłam ciasteczka i zabrałam się za szykowanie jedzenia na grila. Zrobiłam kilka sałatek, a potem zabrałam się za kiełbaski i karkówkę.
-Mamo - do kuchni wpadła Sophie
-Tak ?
-Mogę iść na dwór ?
-Możesz
-A na trampolinę ?
-Możesz, ale poproś tatę, żeby otworzył Ci drzwi tarasowe
-I mogę wziąć Nico ?
-Nie kochanie
-Dlaczego ?
-Bo ja nie mogę z Wami iść, a zaraz tata jedzie po tort Nico
-Ale ja się nim zajmę
-Kochanie potem go weźmiesz jak przyjdą goście
-Ciocia Ania będzie ?
-Będzie
-Z wujkiem Robertem ?
-Tak - uśmiechnęłam się
-I z małą Wiką ?
-Dokładnie tak - zaśmiałam się
-Dobrze - ruszyła do wyjścia - idę na dwór
-Idź idź
Jak tylko moja córka opuściła kuchnie to zabrałam się za robienie szaszłyków, zrobiłam ich całe dwa talerze. Potem zrobiłam kilka sosów, które wstawiłam do lodówki i zajęłam się chwile moim synem, który marudził.
-Chcesz już wyjść z tego krzesła ? - wzięłam go na ręce, ale zaczął mi się wyrywać, więc postawiłam go na podłodze, a on zaczął mi uciekać - Marco !
-Tak kochanie ?
-Nico do Ciebie biegnie
-Widzę - zaśmiał się
-Uważaj na niego
-Oj tam, bawi się
Skończyłam robić jedzenia na grilla i poszłam po salonu, gdzie byli mężczyźni mojego życia. Usiadłam obok mojego męża, który co chwila podawał zabawki naszemu synowi.
-Byłeś ostatnio u Sophie ?
-Tak, cały czas skacze
-Wulkan energii
-To po Tobie - puścił mi oczko
-Tak jasne, nabijaj się oj nabijaj
-Przecież ja mówię serio
-Ahaa - zachichotałam
-Muszę lecieć - zerknął na zegarek - dasz sobie radę ?
-Tak, ale weźmiesz ze sobą małą ?
-Mogę ją wziąć jak będzie chciała ze mną jechać
-Jakoś ją przekonasz - zaśmiałam się
-Okej - pocałował mnie - miej oko na mojego przystojniaka
-To mój przystojniak - pogroziłam mu palcem
-Okej - przewrócił oczami
Piłkarz wraz z dziewczynką wyszli z domu, a ja włożyłam mojego syna do dużego kojca z zabawkami i dokończyłam wszystkie rzeczy, które powinnam zrobić wcześniej. Chłopiec grzecznie się bawił, więc zdążyłam jeszcze się przebrać. Postawiłam przede wszystkim na wygodę i założyłam poszarpane jeansy, czarny top na ramiączka i białe Converse. Włosy związałam w wysokiego kucyka, a makijaż już miałam, więc nic nie poprawiałam. Zeszłam na dół, dokonałam wszystkich poprawek i wzięłam mojego syna na ręce.
-Niedługo przyjdą do Ciebie goście synku - pocałowałam go w czoło
Chłopczyk uśmiechał się do mnie wesoło wymachując rączkami w górę i w dół. Nico uwielbia ciągnąć mnie za włosy, a teraz jak związałam włosy to nie może dosięgnąć.
-Nie tym razem - puściłam mu oczko
Usiedliśmy razem na podłodze i zaczęłam czytać mu książeczkę pokazując przy okazji obrazki jego ulubionych zwierzątek. Tam gdzie tekstu było dużo to niecierpliwił się, bo chciał już zobaczyć co będzie na następnej stronie.
-Jesteśmy !
-Nico przywiozłam Ci tort - Sophie wbiegła do salonu, a jej brat zadowolony zaczął piszczeć na jej widok
-Pójdę pomóc tacie - podniosłam się z miejsca
-Dobrze - mała usadowiła się obok chłopca
-Tylko go nie podnoś ! - przypomniałam jej
-Wiem mamo
Po kilkunastu sekundach pojawiłam się w kuchni, gdzie mój ukochany wkładał akurat tort do lodówki.
-Wszystko widzę gotowe
-Tak - uśmiechnęłam się
-Przebrałaś się - zamknął lodówkę i przyciągnął mnie do siebie
-Nie trudno zauważyć - zaśmiałam się
-Wyglądasz jak zwykle ślicznie - pocałował mnie - kocham Cię
-Ja Ciebie też - szepnęłam prosto w jego usta
-Ile mamy czasu ?
-Półtorej godziny
-W takim razie pójdę się ogarnąć
-Okej, my chyba wyjdziemy na dwór
-W porządku
Wróciłam do dzieci, które grzecznie się bawiły. Wzięłam młodego na ręce, zabrałam jakieś zabawki i razem z Sophie wyszliśmy na podwórko. Dziewczynka pobiegła od razu na trampolinę, a my z maluchem rozłożyliśmy sobie koc na trawniku, zabawki i posadziłam go tam. Bawiliśmy się jakimiś grającymi pluszakami, a w pewnym momencie spojrzałam w górę i zauważyłam, że mój mąż stoi na balkonie z sypialni i nam się przypatruje. Pomachałam mu, a on tylko się zaśmiał.
-Przyjdziesz do nas ?
-Zaraz, tylko się ubiorę
-Czekamy
-Muszę grilla rozpalić
-To tym bardziej - zachichotałam
Blondyn zniknął za drzwiami balkonowymi, które zostawił uchylone, a ja wróciłam do zabawy z Nico.
-Sophie nie jesteś jeszcze zmęczona ? - zawołałam
-Nie
-A może chcesz się czegoś napić ?
-Nie chce
-No dobrze - westchnęłam - zamierzasz się przebrać zanim przyjdą goście ?
-A muszę ? - jęknęła
-Nie musisz
-To super
Kilkanaście minut później mój syn chodził po ogrodzie, mój mąż rozpalał grilla, moja córka dalej skakała na trampolinie, a ja sprzątałam zabawki, koc i nakryłam do stołu. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, więc poszłam szybko otworzyć i zobaczyłam rodziców Marco.
-Dzień dobry - przytuliłam ich oboje po kolei
-Witaj Emmo
-Zapraszam - wskazałam ręką, żeby weszli do środka
-Gdzie nasz wnuk ?
-W ogrodzie
-Jesteśmy pierwsi ?
-Tak - uśmiechnęłam się
-Jesteśmy przed czasem kochanie - powiedział mój teść do swojej żony
-Ach to wszystko wyjaśnia
-Zapraszam do ogrodu, a potem przejdziemy do domu
-Pomóc Ci coś ?
-Nie dziękuje mamo
Razem poszliśmy na zewnątrz, Nico podszedł powoli do dziadków tak samo jak jego ojciec, a ja poszłam po ich wnuczkę.
-Sophie babcia z dziadkiem przyjechali, chodź się przywitać
-Już idę - powoli zeszła i pobiegła do dziadków
Powoli wszyscy zaczęli się schodzić, przynosili prezenty dla naszego małego jubilata i rozsiadali się przy stole. W pewnym momencie przyjechali państwo Lewandowscy z małą Wikusią.
-Hej - przytuliłam moją przyjaciółkę
-Cześć - uśmiechnęła się
-Pięknie wyglądasz
-Dziękuje
-Pokaż tą ślicznotkę - przejęłam od Roberta ich córkę - urosła
-Troszeczkę tak
-A gdzie Nico ?
-W ogrodzie
-Dużo ludzi jest ?
-No niektórzy są, a innych jeszcze nie ma
-To chodźmy do nich
-Czekaj Em, włożę ją do wózka, bo pewnie zaraz będzie zmęczona
-Oczywiście - podałam mu jego córkę, a on włożył ją do głębokiego wózka - no i jak się czujesz jako młody tatuś ?
-Świetnie - zaśmiał się
Wszyscy świetnie się bawiliśmy, zjedliśmy powiedzmy, że obiad, a potem przyszedł czas na jakieś ciasteczka i ciasta. Po kilku godzinach przenieśliśmy się do salonu, a ja zaniosłam tort. Tort był prosty, a na nim napisane było "Nico. 1 rok"" i paliła się jedna mała świeczka. Marco trzymał naszego syna i pomógł mu zdmuchnąć świeczkę, a wszyscy bili brawo.

1 komentarz: