czwartek, 14 maja 2015

Rozdział 70.

~May 31, 2019~
*Marco*
Podobno jak facet kończy trzydzieści lat to zaczyna się zastanawiać co poszło dobrze, a co źle w jego życiu. Magiczna trójka z przodu zachęca do refleksji. Skoro, więc ja też należę już do tego elitarnego klubu to może podsumuje to co ostatnio działo się w moim życiu. W zasadzie ostatnie dziesięć lat mojego życia to była bajka. Dziesięć lat temu poznałem moją ukochaną żonę, jesteśmy razem od lat sześciu, a małżeństwem od pięciu. Mamy trójkę wspaniałych dzieci, które rosną jak na drożdżach. Trudno jest mi uwierzyć w to, że Sophie ma już 9 lat, Nico niedługo skończy 5, a moja mała Lea całkiem niedawno miała 3 urodziny. Razem z Em nie planujemy więcej dzieci, trójka to całkiem fajna liczba, ale nigdy nie wiadomo jak to się wszystko w życiu potoczy. Cały czas gram w Borussii, ale nieubłaganie zbliża się ten czas kiedy będę musiał zrezygnować z kariery, niby mam jeszcze kilka lat, ale zanim się obejrzę to będę już na piłkarskiej emeryturze. W tym roku są Mistrzostwa Świata w piłce nożnej, cztery lata temu moja drużyna wygrała, w tym roku może też to nastąpi, ale znowu beze mnie. Zrezygnowałem, nie czuje się nie siłach, nie chce zostawiać rodziny na długo. Może postąpiłem egoistycznie, ale rozmawiałem też z trenerem i nie wiadomo czy dostałbym powołanie.
Dzisiaj jest piątek i razem z moimi najbliższymi przyjaciółmi i znajomymi idziemy do klubu świętować moje urodziny. Dzieci podrzuciłem do mojej mamy i tam mają zostać do końca weekendu, niech babcia się nimi nacieszy.
Impreza ma się zacząć około 19, wynająłem całkiem sporą loże, a moja ukochana wynajęła catering.
-Em już jestem - zawołałem wchodząc do domu
-Tak szybko ? - weszła do przedpokoju
-Śpieszyłem się - wzruszyłem ramionami
-Miałeś uważać - zaśmiała się całując mnie w usta
-Wiem wiem, ale uważałem
-Jak tam sobie poradziłaś z Elmo ?
-Wypuściłam go na dwór - przewróciła oczami
-Przyznaj, że jest słodki
-Jak wyszliście to wskoczył mi do łóżka i zaczął mnie lizać - uśmiechnęła się - ale tak, jest słodki
-No widzisz - złapałem ją za rękę - jestem głodny
-Jedliście śniadanie ?
-Dzieci jadły, a dla mnie było za wcześnie
-A wziąłeś wszystko dla Lei ?
-Tak, wszystko co było na liście
-To dobrze - odetchnęła
Poszliśmy do kuchni, gdzie moja ukochana zaczęła przygotowywać dla mnie, a może też dla siebie posiłek. Ja przeszedłem do salonu, gdzie wpuściłem psa przez taras. Szczeniak zaczął wesoło na mnie skakać i piszczeć. Ma już ponad pół roku, ale jest z nami od niecałych czterech miesięcy. W końcu dzieci namówiły Emmę, żeby zgodziła się na zwierzaka, bo ze mną nie miały najmniejszego problemu.
-Dawałaś mu jeść ?
-Jeszcze nie - pokiwała przecząco głową
-To ja mu dam
-Mogłeś zabrać go do swojej mamy, będzie tęsknił za dziećmi
-Wytrzyma, a wiesz jaka mama jest przewrażliwiona na punkcie swojego ogródka
-Tak to prawda - zaśmiała się
Nasypałem do miski Elmo porcje jego śniadania, a następnie usiadłem przy stole. Żona postawiła przede mną talerz z jajecznicą oraz tostami i kubek z herbatą, a sama usiadła naprzeciwko.
-Ty nie jesz ?
-Już jadłam
-Dziękuje
-Smacznego, na zdrowie
-Czemu mi się tak przyglądasz ?
-Mam pytanie
-Tak ?
-Wolisz dostać prezent teraz czy na imprezie ?
-Może być na imprezie - uśmiechnąłem się
-Okej, jak wolisz
-Co będziemy robić do imprezy ?
-A co byś chciał ? To Twoje urodziny
-Ja już wiem co bym chciał - zaśmiałem się
-Zboczeniec - pokazała mi język
-Starzeje się, więc muszę korzystać póki czas
-Myślę, że jeszcze przez jakiś czas będziesz w pełni sił
-Jakiś czas ? - uniosłem pytająco jedną brew - miałem nadzieje, że jeszcze przez długi czas
-Właśnie o to mi chodziło
-Tak myślałem - puściłem jej oczko
-Jesteś pewien tych mistrzostw ?
-Tak
-Może jeszcze chwile o tym pomyśl
-Em jestem pewien - złapałem ją za rękę - ten temat jest już skończony
-W porządku
-Możemy iść na spacer z Elmo
-Tak, to dobry pomysł - uśmiechnęła się
-Przebierasz się czy coś ?
-Nie, chyba, że powinnam
-Wyglądasz pięknie tak zawsze
-Skoro tak mówisz to jestem gotowa
-Super
Przeszliśmy do przedpokoju, gdzie ubrałem szczeniaka w szelki, przypiąłem do nich smycz i wyszliśmy z domu. Złapałem moją żonę za rękę i kierowaliśmy się w stronę parku.
-Patrz jaki jest zadowolony ze spaceru
-Znudził mu się już ogród - zaśmiała się wesoło
-Pewnie tak
-Kochanie
-Słucham
-Chodźmy na lody - spojrzała na mnie
-Okej - zboczyliśmy trochę z trasy, żeby podejść do budki z lodami - jakie chcesz ?
-Sorbet malinowy i bakaliowe
-W porządku
Zamówiliśmy sobie po dwie gałki i znowu szliśmy do parku. Na miejscu usiedliśmy gdzieś na trawie, a Elmo kręcił się gdzieś koło nas na całej długości smyczy.
-To mądry pies - spojrzałem na niego
-Tak, dobrze, że go wzięliśmy
-Możesz powtórzyć ? - zaśmiałem się
-Oj spadaj - machnęła ręką
-Jeszcze nie dawno nie chciałaś psa
-To było kilka lat temu
-Bez przesady - przewróciłem oczami
-Czas szybko mija staruszku - zażartowała
-Ja Ci dam staruszku - przyciągnąłem ją do siebie - przeginasz skarbie przeginasz
-I co mi zrobisz ? - przygryzła wargę
-Zobaczysz jak tylko wrócimy do domu - przelotnie ją pocałowałem
Kilka godzin później szykowaliśmy się już na imprezę. Założyłam czarne jeansy i błękitną koszule, a moja żona ubrała się w beżową sukienkę i wysokie obcasy.
-Możemy już wychodzić ?
-Tak, zamówiłam już taksówkę
-W takim razie chodźmy - wyszliśmy z domu, a taksówka już była
Wsiedliśmy do niej, podałem adres klubu i dwadzieścia pięć minut później byliśmy już na miejscu. Szybko zapłaciłem, wysiadłem, a następnie pomogłem wysiąść Emmie. Weszliśmy do eleganckiego budynku, podałem swoje nazwisko, a menadżer klubu zaprowadził nas do odpowiedniej loży, gdzie byli już prawie wszyscy goście. Wszyscy zaczęli mi składać życzenia i wręczać prezenty, a ja cierpliwie czekałem na koniec kolejki. Ostatnia jak zwykle była moja ukochana.
-Kochanie życzę Ci wszystkiego co najlepsze, dużo zdrowia, dużo miłości, dużo szczęścia. Mam nadzieje, że przynajmniej niektóre marzenia Ci się spełniły, ale mimo wszystko życzę Ci spełniania marzeń. Pociechy z dzieci i jak najmniej kłótni z żoną. Wszystkiego najlepszego - pocałowała mnie
-Dziękuje Ci bardzo - odwzajemniłem pocałunek
-Mam nadzieje, że impreza się uda
-Na pewno - zaśmiałem się
Wszyscy zaczęliśmy tańczyć w rytm głośnej muzyki, piliśmy sporo alkoholu, ale nie zapomnieliśmy również o jedzeniu. Leciała akurat jedna z piosenek Beyonce, którą lubi Em, więc dołączyłem do niej na parkiecie. Razem na prawdę świetnie nam wychodziło, a moi goście patrzyli na nas i zrobili nam więcej miejsca.
-Kocham Cię - powiedziałem zanim energicznie wykonałem obrót
-Ja Ciebie też - zachichotała
Za chwile przejął ją Mario, a ja wróciłem do stolika. Zauważyłem, że siedzi przy nim Ania, więc usiadłem obok niej
-Coś się stało ?
-Nie, dlaczego ?
-Siedzisz tu tak sama
-Odpoczywam
-Na pewno ? - spojrzałem na nią podejrzliwie
-Oczywiście - uśmiechnęła się
-Chodź zatańczymy - wyciągnąłem w jej stronę dłoń
-Dobrze - westchnęła - zatańczymy
-Nie mogłabyś mi odmówić. W końcu mam dzisiaj urodziny
-To masz szczęście - puściła mi oczko i obydwoje się zaśmialiśmy
Niecały rok temu Ania urodziła drugie dziecko, znowu córeczkę, którą nazwali Zuzia, a Wika, która ma 4 lata bardzo się cieszy z młodszej siostrzyczki. Ania jak to Ania cały czas prowadzi bloga, często podróżuje, ale już dużo mniej. No i na stałe zrezygnowała z Karate, ale to już przy pierwszej ciąży.
-To co Aniu dobijajcie do trójki ? - zaśmiałem się
-Mówisz o dzieciach
-Pewnie, że tak
-Już chyba nie - pokręciła przecząco głową
-Za późno zaczęliście
-Wy za to zaczęliście wyjątkowo wcześnie - odgryzła się
-Kiedyś trzeba - stwierdziłem
Zeszliśmy z parkietu jak tylko skończył się utwór. Usiadłem obok mojej zony obejmując ją delikatnie, a ona uśmiechnęła się w moją stronę.
-Co tam ?
-Nic - wzruszyła ramionami
-Jak się bawisz ?
-Dobrze, dziękuje
-Cieszę się - pocałowałem ją w czoło
-Menadżer mi powiedział, że mamy czas do 4:30
-To bardzo dużo czasu
-Ja już wiem do której Wy potraficie się bawić - zaśmiała się
-Muszę wreszcie dojrzeć skarbie, trójka z przodu zobowiązuje
-Jasne jasne, dojrzewać będziesz po czterdziestce
-Czyli mogę jeszcze poszaleć ?
-Z umiarem możesz. Masz moja zgodę
-Nawet nie wiesz jak się cieszę - uśmiechnąłem się szeroko
Osoby, które znajdowały się blisko nas to przysłuchiwały się naszej rozmowie z rozbawieniem. Emma w końcu nie wytrzymała i wybuchnęła głośnym, wesołym śmiechem, a ja schowałem twarz w jej włosach.
-Już nie udawaj, że się tak wstydzisz
-Nie wstydzę się i nie udaje
-Z pewnością
-O której ma być tort ?
-Przed północą
-Dziękuje, że mi ze wszystkim pomogłaś
-Cała przyjemność po mojej stronie
Straciłem z oczu moją ukochaną jak tylko rozdzieliliśmy się na parkiecie. Co chwila zmieniałem partnerki do tańca, bo w końcu musiałem się jakoś zając moimi gośćmi. Z facetami piłem to z kobietami tańczyłem. Układ idealny !
-Aniu widziałaś Em ?
-Poszła się przewietrzyć
-Dawno ?
-Nie, przed chwilą
-Pójdę do niej
-W porządku
Przepchnąłem się przez tłum i już po chwili byłem na zewnątrz. Nie musiałem się zbytnio oglądać, od razu ją zauważyłem. Siedziała na ławce i wpatrywała się w gwiazdy. Wieczór, a może już noc na szczęście był ciepły, ale mimo wszystko bałem się, że zmarzła
-Jest ok ?
-Tak - spojrzała mnie - czemu pytasz ?
-Bo wyszłaś i nic nie mówiłaś
-Przepraszam, nie chciałam Ci przeszkadzać - uśmiechnęła się nieśmiało
-Nie jest Ci zimno ?
-Nie - pokręciła przecząco głową - zaraz wracam, chciałam się tylko trochę przewietrzyć
-Rozumiem
-Ania Ci nie mówiła ?
-Mówiła, dlatego tu jestem
-Okej
-Co ja bym bez Ciebie zrobił ?
-To samo - zaśmiała się - tylko z inną
-Mylisz się - pocałowałem ją w dłoń - cieszę się, że Cię mam
-Ja też się ciesze
-Że Cię mam ? - zażartowałam
-Nie, że ja Cię mam głuptasie
-Kocham Twój uśmiech
-A ja kocham całego Ciebie
-To dobrze - uśmiechnąłem się - nawet bardzo dobrze
-Okej, przewietrzyłam się i możemy wracać
-To idziemy
Pomogłem jej wstać, a potem wspólnie wróciliśmy do środka. Impreza trwała, aż do zamknięcia, a potem wszyscy wróciliśmy do swoich domów. Nie byłem jakoś zbytnio pijany, ale jak tylko położyłem się do swojego łóżka to zasnąłem. Tak to jest jak się wstaje bardzo wcześnie, żeby zawieźć dzieci do babci, a kładzie się bardzo późno. Może powiedzieć, że byłem na nogach przez całe 24 godziny. Rekord. Och co ta trzydziestka robi z ludźmi.

*****
Napisałam, wydawał się długi, dodaje na bloggera, robię normalne poprawki (usunięcie formatowania, pogrubienie), biorę podgląd i co ? Dupa !!! Krótki ... Jestem załamana. To już kolejny rozdział dzisiejszego dnia. Co się dzieje z moją weną ? Niech zostanie ze mną jak najdłużej. Ok, zaczynam pracować nad nowym rozdziałem i będę go pisała i pisała i pisała, aż w końcu będzie długi i pewnie nudny. Ostatnio wszystko co piszę jest nudne jak falki z olejem ... Dobra koniec. Liczę na komentarze ! To już prawie koniec bloga. 

DO KOŃCA OPOWIADANIA ZOSTAŁO 5 ROZDZIAŁÓW + EPILOG.  

3 komentarze:

  1. Wypluj , wymarz czy co tam sobie chcesz te okrutne , okropne o bezpodstawne osadzenia. Blog jest super , rozdział ciekawy i zero flaków :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coooo??? Blog jest super i nie mow,ze to flaki z olejem!!! Jest genialni; krotk ni ale kazdemu sie zdarza no coz a czekaj jaki prezent miala Emma dla Marco??? Czyżby mialo pojawic sie czwarte Reusiatko??? Pozdrawiam, zycze duzo weny i czekam na nastepny.mam nadzieje, ze juz niedlugo bedziemy czytaj kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne , a ty jesteś bardzo skromna :)

    OdpowiedzUsuń