sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 71.

*Emma*
Obudziłam się pierwsza, co nie było wielkim zaskoczeniem. Podniosłam się z łóżka tak, żeby nie obudzić mojego ukochanego męża i w pierwszej kolejności zeszłam na dół. Wypuściłam zaspanego szczeniaka na dwór, a potem wróciłam do kuchni. Zrobiłam sobie mocną kawę na rozbudzenie i oparłam się o blat. Zastanawiałam się na co mam ochotę na śniadanie, ale nie mogłam nic wymyślić. W końcu postawiłam na zwyczajne tosty z dżemem. Kilkanaście minut później zarówno ja jak i Elmo byliśmy po śniadaniu. A Marco dalej spał. Zaczynało mi się powoli nudzić. Nie musiałam nic sprzątać, gotować ani nic. Bez dzieci jest jakoś dziwnie, spokojnie. Przyzwyczaiłam się, że zawsze jest coś do roboty.
-Oddam żonę za butelkę wody - usłyszałam głos na schodach i wybuchłam śmiechem
-Jestem warta tylko butelkę wody ?
-Wybacz skarbie, ale teraz tak
-Jesteś okropny - rzuciłam w niego poduszką
-Dobra dobra
-Chcesz coś do jedzenia ?
-Coś poproszę - westchnął
-Proszę bardzo - zaśmiałam się wstając z kanapy
Przeszłam do kuchni, zrobiłam mu szybką jajecznice i postawiłam na stole.
-Herbaty ?
-Wody, tylko wody
-Okej
-Kochanie
-Słucham ?
-Wiesz, że Cię kocham ?
-Wiem - puściłam mu oczko - a co byś chciał ?
-Odpowiedź
-Ja też Cię kocham
-Uff, a już się bałem
-Dzisiaj cały dzień spędzimy w domu ?
-Mam nadzieje
-Strasznie mi się nudzi - jęknęłam
-Możemy wyjść na dwór czy coś
-Wiem wiem
-Gdzie Elmo ?
-Chyba na dworze - udałam, że myślę
-Chyba?
-Żartuje - uśmiechnęłam się - śpi w kuchni
-A to śpioch
-Chyba wyjdę z nim na spacer, masz ochotę ?
-Nie - mruknął - zaraz wracam do łóżka
-Marco nie piłeś aż tak dużo
-Ale piłem i na dodatek cały dzień byłem na nogach
-Okej, w takim razie odpoczywaj
-Jestem już za stary na takie imprezy - zażartował
-Coś mi się zdaje, że muszę Cię wymienić na nowszy model
-Spróbowałabyś - spojrzał na mnie
-Może jeszcze spróbuje - puściłam mu oczko
-I kto tu jest okropny - pokręcił z niedowierzaniem głową
-Dalej Ty kochanie - pocałowałam go w policzek - lecę na górę się przebrać
-W porządku
Poszłam do garderoby, gdzie założyłam czarne szorty, miętową koszulkę na ramiączka i czapkę z daszkiem. Potem związałam włosy w wysokiego kucyka w łazience i umalowałam się. Zeszłam na dół, ubrałam Elmo w szelki, do których przypięłam smycz i założyłam jakieś Nike.
-Kochanie wychodzę - zawołałam
-Okej, masz telefon ?
-Oczywiście
-Do zobaczenia
-Pa. Kocham Cię
Wyszłam ze szczeniakiem z domu i od razu skierowaliśmy się w stronę parku. Jak na małego psiaka Elmo bardzo dobrze zachowywał się na smyczy. Nie ciągnął, nie szarpał, tylko szedł grzecznie kawałek przede mną. W czapce niewiele osób mnie rozpoznawało, nawet na mnie nie patrzyli, tylko mijali mnie. Dotarliśmy do parku, gdzie trochę poluzowałam smycz, żeby pies mógł się wybiegać.
-Em ! - usłyszałam i automatycznie się odwróciłam
-Cześć - uśmiechnęłam się ściskając przyjaciółkę
-Widzę, że też wybrałaś się na spacer
-Tak, jest idealna pogoda
-Dokładnie - poparła mnie pani Lewandowska
-A gdzie zgubiłaś Wikę ?
-Została z Robertem
-Jejku jak ona rośnie - zajrzałam do wózka, w którym spała mała Zuzia
-To prawda - uśmiechnęła się
-Dokąd zmierzasz ?
-Nie wiem sama - wzruszyła ramionami - a Wasze dzieci u dziadków ?
-Tak, jutro je odbieramy
-Macie cały dzień dla siebie, możecie korzystać
-Tak - zaśmiałam się - szczególnie, że mój mąż leży w łóżku i umiera
-Na prawdę ? - również się zaśmiała - myślałam, że dużo nie pił
-Bo nie pił, ale też był zmęczony i teraz odpoczywa
-Rozumiem
-A Wy macie jakieś plany na dziś ?
-Nie - pokiwała przecząco głową
-To może wpadnijcie do nas, zrobimy jakiegoś grilla
-Świetny pomysł, będzie nam bardzo miło
-Zapraszamy około 18 albo i wcześniej
-Okej
-Och przepraszam - spojrzałam na psa, który krążył obok mnie - chyba Elmo chce wracać do domu
-W porządku - zaśmiała się
-Do zobaczenia - pocałowałam ją w policzek
-Do zobaczenia - pomachała mi
Tym razem pies powoli człapał za mną, więc stanęłam na chwile i spojrzałam na niego.
-Idziemy do domu Elmo - powiedziałam wesoło, a on zaczął merdał ogonkiem - do domku
No i podziałało, bo prawie musiałam za nim biec. Co za pies. Już na podwórku uwolniłam go ze smyczy, więc od razu pobiegł gdzieś za dom, a ja weszłam do środka.
-Jestem - zawołałam, ale nikt mi nie odpowiedział
Zdjęłam buty w przedpokoju i przeszłam do salonu, gdzie uchyliłam drzwi tarasowe na wypadek jakby Elmo chciał wejść do środka. Zaniepokojona faktem, że mój mąż mi nie odpowiedział ruszyłam na górę. Weszłam do naszej sypialni i o dziwo go nie spotkałam, ale z łazienki dochodził szum wody. Marco bierze prysznic, a ja wpadłam na świetny pomysł. Szybko rozebrałam się i rzuciłam ciuchy na łóżko, a potem po cichu weszłam do łazienki. Weszłam mojego mężowi do kabiny prysznicowej i przytuliłam się do jego pleców.
-Niespodzianka - szepnęłam
-Hej - zaśmiał się odwracając się przodem do mnie
-Jak się czujesz ?
-Już jest okej
-To dobrze, bo zaprosiłam Lewandowskich na grilla
-Widziałaś się z nimi ?
-Tylko z Anią - uśmiechnęłam się - spotkałyśmy się w parku przez przypadek, bo akurat była na spacerze z Zuzą
-Ahaa - pocałował mnie
Dokończyliśmy wspólny prysznic, a następnie ominęliśmy się ręcznikami i wyszliśmy.
-Na którą ich zaprosiłaś ?
-Około 18
-Okej
-Trzeba zrobić zakupy
-Mogę podjechać jeżeli chcesz
-Chce - zachichotałam
-Ubiorę się i pojadę
-Zrobić Ci listę zakupów ?
-Chyba dam radę - podrapał się po głowie
-W porządku
Piłkarz wyszedł z łazienki, żeby się ubrać, a ja wysuszyłam włosy i zrobiłam nowy makijaż. Spotkaliśmy się znowu w sypialni, z tą różnicą, że ja byłam w ręczniku, a on już ubrany i gotowy.
-Będę niedługo - pocałował mnie
-Jakbyś czegoś nie wiedział to dzwoń
-Okej - wyszedł z pomieszczenia
-Marco ! - pobiegłam za nim
-Tak ? - odwrócił się w połowie schodów
-Zawołaj Elmo i zamknij drzwi tarasowe
-W porządku
Szybko się ubrałam w poprzednie ciuchy, znowu związałam włosy, ale tym razem w koka i zeszłam na dół. Szczeniak zaczął na mnie skakać, a ja dopiero po jakimś czasie ogarnęłam, że jest po prostu głodny.
-Już Ci daje jeść - pogłaskałam go
Przeszłam do kuchni, nasypałam do miski suchego jedzenia i postawiłam ją przed psem. W pewnym momencie mój telefon zaczął dzwonić, więc szybko odebrałam.
-Cześć mamo - usłyszałam głos najstarszej córki
-Hej Sophie - uśmiechnęłam się - i jak jest u babci ?
-Dobrze, ale strasznie mi się nudzi
-Na pewno zaraz coś wymyślicie
-Może - westchnęła
-A jak Twoje rodzeństwo ?
-Nico cały dzień za mną chodzi i mam go dość - pożaliła się
-Pobaw się z nim chwilkę
-Bawiłam się z nim
-To powiedz mu, żeby pobawił się z Leą
-Ona cały czas płacze i marudzi
-Dlaczego ?
-Bo zgubiła swojego misia
-Na spacerze ?
-Nie wiem
-Poproś babcie albo dziadka, żeby go poszukali, bo ona bez niego nie zaśnie
-Kiedyś musi zasnąć
-Mądrala - zaśmiałam się - masz to po tacie
-Tata mówi, że po Tobie
-Dobra dobra
-Idę oglądać film, chcesz babcie ?
-Tak, możesz mi ja dać
-Pa mamo
-Pa kochanie
Przez krótką chwile nic nie słyszałam, aż w końcu moja teściowa dostała do ręki telefon.
-Witaj Em
-Dzień dobry mamo
-Jak Wam się udała impreza ?
-Bardzo dobrze, dziękuje
-Mój syn zadowolony ?
-Nawet bardzo - zaśmiałam się - a jak Wy sobie radzicie ?
-Jakoś dajemy radę
-Sophie mówiła, że Lea zgubiła swojego misia
-Tak, ale znalazłam go zanim zadzwoniłaś
-Uff - westchnęłam
-Wszystko jest w jak najlepszym porządku, nie musisz się martwić
-Bardzo mnie to cieszy
-Może przyjedziecie jutro trochę wcześniej, zjemy razem obiad
-Bardzo chętnie
-To co może o 14:30 ?
-Idealnie
-W takim razie kończę, do zobaczenia jutro
-Do zobaczenia mamo - uśmiechnęłam się do telefonu - ucałuj dzieci
-Oczywiście - rozłączyła połączenie
Kilkadziesiąt minut później jak siedziałam sobie wygodnie na kanapie z zakupów wrócił mój ukochany. Wspólnie rozpakowaliśmy wszystkie siatki i upewniłam się, że na pewno mamy wszystko czego potrzebujemy. Potem ja zabrałam się za szykowanie jedzenia, a piłkarza wysłałam na zewnątrz. Jego zadaniem było przygotowanie grilla, stołu i innych dupereli.
-Kocham Cię - szepnął mi do ucha lekko je przygryzając
-Ja Ciebie też - uśmiechnęłam się
-Idę na dwór, jak coś to wołaj
-Weźmiesz ze sobą Elmo ?
-Pewnie - zaśmiał się
Zostałam sama w kuchni i robiłam wszystko czego potrzebowaliśmy. Kilka sztuk szaszłyków à la Ann, sałatkę i Healthy przekąski. Wszystko było gotowe. Naszykowałam więc napoje, a potem talerze, sztućce i szklanki. Zadowolona z siebie postawiłam wszystko co się dało na jednej tacy, a resztę na drugą. Zabrałam jedną z tac i wyszłam z nią na zewnątrz.
-Kochanie na blacie stoi druga taca, mógłbyś ją przynieść ?
-Pewnie - uśmiechnął się
-Zakochałam się w tym uśmiechu - zawołałam za nim ze śmiechem
-Dlatego właśnie od 10 lat tylko Ty widzisz ten uśmiech - usłyszałam w odpowiedzi
-Ideał - mruknęłam
-Co ?
-Nic - puściłam mu oczko
-I tak słyszałem - zaśmiał się
-Jasne, to co powiedziałam
-Cytuje - zastanowił się - „ideał"
-Nie wiem o czym mówisz
-O ja wiem - przyciągnął mnie do siebie - o Tobie
-Pff - mruknęłam, a on mnie pocałował
Nagle ktoś za nami odchrząknął, więc szybko się odwróciliśmy. Zobaczyliśmy Anie i Roberta z dziećmi.
-Chyba w czymś przeszkodziliśmy
-Zdecydowanie - zażartował mój mąż
-Przestań - szturchnęłam go
Zaczęliśmy się wszyscy śmiać, nawet Wika, która niewiele rozumiała. Zaraz Lewy wysłał ją na trampolinę, a Zuzę, która spała w wózku położyliśmy w pokoi Lei i włączyliśmy nianie elektroniczną.
*****
1) To, że założyłam nowego  bloga nie ma związku z tym, że rozdziału nie pojawiają się regularnie. Ja po prostu totalnie straciłam wenę i nie potrafię napisać nic fajnego. Ten rozdział też jest trochę wymuszony, ale już nie chciałam, żebyście czekali.  Na nowym blogu rozdziały pojawiają się regularnie co tydzień, ale tylko dlatego, że mam napisane rozdziały do rozdziału 19 i wystarczy, że je dodaje.
2) Jeżeli sytuacja z moją weną się nie poprawi to do grudnia kończę wszystkie swoje blogi :/ 

5 komentarzy:

  1. Nieeee kochana nie koncz blogow.Wena przyjdzie z czasem!?!?!! rozdzial cudowny, Sophi jaka mądrala. kochana do nastepnego i życzę duuuzo weny.
    P.S ja chyba jestem chora jest godz. 01:57 w nocy ja komentuje twojego wspanialego bloga, lece na nastepne ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszyscy chcą kończyć blogi. Czemu ? Obejrzyj jakiś film , serial cokolwiek. Pomysł sam przyjdzie

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz ty co, jak z brakiem weny piszesz takie cuda to zazdroszczę... Rozdział meega! <3 Też coś ostatnio nie mogę nic napisać... :< Tyle, że ugrzęzłam na 23 rozdziale, więc na wakacje mam na spokojnie zapas... Wydaje mi się, że to ogólne przemęczenie...Nie wiem czy też tak masz, ale koniec roku, oceny, poprawianie sprawdzianów...to wszystko...człowiek jest zmęczony, nie ma czasu, ochoty, pomysłu...Poczekajmy do dwóch pierwszych tygodni wakacji. Odpoczniemy i dostaniemy porządnego kopa energii i weny ;) I nawet nie myśl kończyć blogów!!! Dasz radę! Wszyscy w Ciebie wierzą! A Ty piszesz tak cudowne opowiadania, że aż grzech je kończyć! Bo jak nie ty to kto?! ;))
    Czekam na następną część-niezależnie kiedy wstawisz-uwielbiam twoje opowiadania i mogę na nie czekać (teraz patrz jak poetycko pojadę->) ..całe życie ;D
    Buziaki! :*** <3 I życzę, żeby wena przydreptała :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku dziękuje <3 nawet nie wiesz jak miło jest czytać takie słowa <3 buziaki

      Usuń
  4. kocham sezon na grillowanie! *.*! ale to chyba nie miejsce na takie wyznania xd przez Ciebie zrobiłam się głodna, miło patrzeć, jak wszystko się im układa, dobrze, że niezawodna babcia odnalazła tego misia, bo była by ,,afera" ;) życzę dużo weny, na pewno w końcu się odnajdzie, zakończyłam już blog o Sophie i Mario, ale serdecznie zapraszam na nowe opowiadanie, pozdrawiam xo http://whoowillfixxmeenoww.blogspot.com/p/bohaterowie.html?m=1

    OdpowiedzUsuń