~Next Day~
Jak się obudziłam to Marco już nie spał, tylko bawił się moimi włosami. Uśmiechnęłam się do niego, a za chwile poczułam na jego usta na swoich.
-Dzień dobry
-Cześć
-Co dzisiaj robimy ?
-Zdaje się na Ciebie - puściłam mu oczko
-W takim razie cały dzień spędzimy dzisiaj w pokoju
-W pokoju czy w łóżku ?
-No wiesz, myślałem o łóżku, ale nie chciałem Cię spłoszyć
-W sumie możemy zostać w pokoju, ale tak szczerze to Mario nas stąd wygoni
-Będziemy udawali, że nas nie ma - pocałował mnie
-Hahahaha - zaczęłam się śmiać, a Marco mnie łaskotał - przestań !
-Nie zamierzam - nie wiem jak, ale udało mi się uciec, chciałam zamknąć się w łazience, ale Reus mnie wyprzedził i złapał - nie uciekniesz mi
-Nie łaskocz już - zrobiłam słodką minkę
-Dobrze - położył mnie na łóżku, a potem położył się obok
~One Week Later~
Wczoraj wróciliśmy do Dortmundu, a jutro rano wyjeżdżamy do Warszawy po małą. Ustaliliśmy, że po powrocie do Niemiec powiemy Sophie, że Marco jest jej ojcem.
-Em gdzie jest moja duża torba ?
-Rozpakowałam ją już
-Super, dziękuje - cmoknął mnie w policzek
-Co robimy na obiad ?
-Nie wiem - wzruszył ramionami - możemy iść do jakiejś restauracji
-Nie wydziwiaj, ja musze jeszcze jechać do siebie i się rozpakować, zrobić pranie
-Czemu ? Wprowadź się do mnie, to bez sensu mieszkać osobno
-Reus proszę Cię nie zaczynaj tego tematu, jesteśmy razem, ale na razie mieszkamy osobno
-Kiedyś Cię przekonam, zobaczysz jeszcze
-Kiedyś na pewno, ale na razie nie :p
-Jesteś kochana, ale wredna
-Po Tobie kochanie, po Tobie - pocałowałam go - przebieraj się idziemy biegać
-Nie wierze, że to powiedziałaś
-Ja też - zaśmialiśmy się - ale powiedziałam, więc ruszaj tyłek
-Ty chyba też musisz się przebrać
-Serio ? Myślałam, że dam rade w sukience i szpilkach
-Myślę, że wątpię
-Dobra już cicho - poszłam na górę, wyjęłam ze swojej walizki rzeczy do biegania, przebrałam się i gotowa zeszłam na dół
-Chcesz biegać w takim stroju ?
-Tak, a czemu nie ?
-Wszyscy będą się na Ciebie patrzyli
-To niech się patrzą, ważne, że ja na nich nie patrzę
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też - uśmiechnęłam się, wyszliśmy z domu, Marco zamknął drzwi i biegliśmy. W sumie nie miałam takiej złej kondycji, fakt, że Reus dawał mi fory, ale bez przesady. Wróciliśmy do domu po 1,5 h, wykąpaliśmy się, przebraliśmy i chłopak odwiózł mnie do domu. Rozpakowałam się, wstawiłam pranie, ogarnęłam dom i z powrotem się spakowałam, ale tym razem tylko kilka ciuchów do małej walizki. Było po 17, a ja siedziałam sobie w salonie i oglądałam polskie seriale w internecie, już miałam włączyć kolejny odcinek Przepisu na Życie i zadzwonił mój telefon, na ekranie wyświetliło się "Marco <3", z uśmiechem na twarzy odebrałam.
-Cześć kotku
-Hej, co tam ?
-Co Ty na to, żebym przyjechał po Ciebie, zabiorę Cię do siebie i będziesz u mnie nocowała
-Bardzo chętnie, ale jednak nie, przepraszam
-No dobra, do niczego nie zmuszam, będę po Ciebie jutro o 7
-Ok, kocham Cię, papa
-Ja Ciebie też, pa - rozłączyłam się. Odłożyłam telefon na stolik, wzięłam z powrotem laptopa na kolana, patrzyłam na zdjęcie, które miałam ustawione na tapecie. Przedstawiło ono mnie i Marco z przed trzech lat, trochę sentymentalne, ale tak bardzo mi się podoba, że musze je mieć na tapecie. W telefonie mam ustawione zdjęcie Sophie, w gabinecie na komputerze mnie i Sophie jak była malutka, ale na laptopie, którego używam tylko ja, więc wybrałam osobiste, najlepsze zdjęcie. Spojrzałam na zegarek 23, no ładnie, wyłączyłam laptopa, odstawiłam go i poszłam na górę. Szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i poszłam spać.
~Next Day~
Budzik dzwoniący o 5:30 to czysta przyjemność. Bardzo niechętnie wstałam z łóżka, chłodny prysznic na pobudzenie, wysuszyłam porządnie włosy, związałam je w miarę luźnego kucyka, założyłam wygodne ciuchy, zniosłam walizkę na dół i poszłam przygotować się do drogi. Zrobiłam sobie najpierw kanapki do zjedzenia,a potem przygotowałam jakieś przekąski na drogę. O 06:55 wyszłam z domu, zamknęłam go, a za chwile przyjechał Marco, schował moją walizkę do bagażnika, zajęłam miejsce pasażera i ruszyliśmy w drogę. Jakoś nie miałam ochoty na żadną rozmowę, więc włożyłam słuchawki, puściłam muzykę i odpłynęłam. Byłam w swoim zamkniętym świecie, tylko ja, muzyka i ciągłe myśli. Poczułam, że ktoś mną potrząsa, wyjęłam słuchawki i spojrzałam na Marco.
-Em wszystko ok ?
-Tak - uśmiechnęłam się - wszystko jest w porządku
-To dobrze, jak chcesz to się zdrzemnij
-Nie dzięki, na razie jest ok
-Jakby co to mi nie będzie przeszkadzało, jak pójdziesz spać
-To bardzo dobrze, puść jakąś muzykę
-Na przykład jaką ?
-Masz płytę Justina ?
-Mam - zaśmiał się - puścić ?
-Może być - uśmiechnęłam się, wzięłam swój telefon do ręki, a na nim godzina 10:27 - o której mniej więcej będziemy w Warszawie ?
-Powinniśmy być ok. 15
-O matko, a zatrzymamy się gdzieś na chwile ?
-Nie ma sprawy, zatrzymam się na najbliższej stacji benzynowej
-Super - blondyn położył rękę na moim kolanie, ale za chwile z powrotem ją zabrał bo zadzwonił jego telefon, włączył głośnomówiący, ale trochę głupio sie czułam, że musiał rozmawiać przy mnie
-Dzień dobry trenerze
-Witaj Marco, posłuchaj mam sprawę
-Słucham ?
-Musisz być jutro o 18 w klubie
-No, ale przecież trener wie, że jestem w drodze do Warszawy
-Wiem wiem, ale to ważne spotkanie i musisz się na nim pojawić
-A jak nie ?
-To nawet nie pytaj
-Marco będzie na pewno - wtrąciłam
-Dziękuje Emmo, w takim razie to wszystko, do zobaczenia jutro
-Do widzenia - Reus się rozłączył - Em kotek przepraszam Cię
-Przestań, rozumiem, na prawdę rozumiem - posłałam mu buziaka w powietrzu
-Pojadę jutro do Dortmundu, a Wy możecie zostać i zarezerwuje Wam bilet lotniczy
-Marco proszę Cię nie wymyślaj, spakuje dzisiaj małą, a jutro rano wyjedziemy do Niemiec
-Na pewno ?
-Tak
-No ok, nie będę się z Tobą kłócił
~Kilka Godzin Później~
Właśnie podjechaliśmy pod mieszkanie moich rodziców, zostawiliśmy na razie walizki w aucie, wjechaliśmy windą na odpowiednie piętro, a potem zapukaliśmy do drzwi. Otworzyła nam moja mama, nic nie powiedziała, tylko wskazała ręką, żebyśmy weszli do środka.
-Później mnie przedstawisz, Sophie jest w salonie
-Dzięki - pociągnęłam Marco za rękę i weszliśmy do salonu - cześć kochanie
-Mama ! - podbiegła do mnie, a ja wzięłam ją na ręce
-Stęskniłam się - pocałowałam ją w czoło
-Ja tes - przytuliła mnie mocno, za chwile postawiłam ją na podłodze, a ona poszła przywitać się z Reusem
-Malco pzywiozles do mnie mamę ?
-Tak, cieszysz się ?
-Baldzo - zostawiłam ich w salonie i poszłam się przywitać z mamą do kuchni
-Cześć mamusiu - przytuliłam ją
-Opowiadaj jak było
-Cudownie, daliśmy sobie z Marco szanse
-Nareszcie, bardzo się z tego cieszę
-Ja też - uśmiechnęłam się
-Ma długo zostajecie ?
-Jutro rano musimy jechać
-Szkoda, ale jak trzeba to trzeba
-Chodźmy do salonu
-Jasne - weszłyśmy do drugiego pokoju, mała bawiła się z chłopakiem, więc usiadłam obok nich i dołączyłam
-Mamo
-Słucham ?
-Spac
-To chodź - wyciągnęłam ręce w jej stronę - już idziemy
-Malco chodz z nami
-Ide - wziął ją na ręce, weszliśmy do sypialni gościnnej, oni położyli się co łóżka, a ja poszłam po książeczkę. Za chwile wróciłam, położyłam się obok nich i zaczęłam czytać, przeczytałam całą i nawet nie wiem kiedy zasnęłam razem z Sophie.
* Marco *
Jak się obudziłam to Marco już nie spał, tylko bawił się moimi włosami. Uśmiechnęłam się do niego, a za chwile poczułam na jego usta na swoich.
-Dzień dobry
-Cześć
-Co dzisiaj robimy ?
-Zdaje się na Ciebie - puściłam mu oczko
-W takim razie cały dzień spędzimy dzisiaj w pokoju
-W pokoju czy w łóżku ?
-No wiesz, myślałem o łóżku, ale nie chciałem Cię spłoszyć
-W sumie możemy zostać w pokoju, ale tak szczerze to Mario nas stąd wygoni
-Będziemy udawali, że nas nie ma - pocałował mnie
-Hahahaha - zaczęłam się śmiać, a Marco mnie łaskotał - przestań !
-Nie zamierzam - nie wiem jak, ale udało mi się uciec, chciałam zamknąć się w łazience, ale Reus mnie wyprzedził i złapał - nie uciekniesz mi
-Nie łaskocz już - zrobiłam słodką minkę
-Dobrze - położył mnie na łóżku, a potem położył się obok
~One Week Later~
Wczoraj wróciliśmy do Dortmundu, a jutro rano wyjeżdżamy do Warszawy po małą. Ustaliliśmy, że po powrocie do Niemiec powiemy Sophie, że Marco jest jej ojcem.
-Em gdzie jest moja duża torba ?
-Rozpakowałam ją już
-Super, dziękuje - cmoknął mnie w policzek
-Co robimy na obiad ?
-Nie wiem - wzruszył ramionami - możemy iść do jakiejś restauracji
-Nie wydziwiaj, ja musze jeszcze jechać do siebie i się rozpakować, zrobić pranie
-Czemu ? Wprowadź się do mnie, to bez sensu mieszkać osobno
-Reus proszę Cię nie zaczynaj tego tematu, jesteśmy razem, ale na razie mieszkamy osobno
-Kiedyś Cię przekonam, zobaczysz jeszcze
-Kiedyś na pewno, ale na razie nie :p
-Jesteś kochana, ale wredna
-Po Tobie kochanie, po Tobie - pocałowałam go - przebieraj się idziemy biegać
-Nie wierze, że to powiedziałaś
-Ja też - zaśmialiśmy się - ale powiedziałam, więc ruszaj tyłek
-Ty chyba też musisz się przebrać
-Serio ? Myślałam, że dam rade w sukience i szpilkach
-Myślę, że wątpię
-Dobra już cicho - poszłam na górę, wyjęłam ze swojej walizki rzeczy do biegania, przebrałam się i gotowa zeszłam na dół
-Chcesz biegać w takim stroju ?
-Tak, a czemu nie ?
-Wszyscy będą się na Ciebie patrzyli
-To niech się patrzą, ważne, że ja na nich nie patrzę
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też - uśmiechnęłam się, wyszliśmy z domu, Marco zamknął drzwi i biegliśmy. W sumie nie miałam takiej złej kondycji, fakt, że Reus dawał mi fory, ale bez przesady. Wróciliśmy do domu po 1,5 h, wykąpaliśmy się, przebraliśmy i chłopak odwiózł mnie do domu. Rozpakowałam się, wstawiłam pranie, ogarnęłam dom i z powrotem się spakowałam, ale tym razem tylko kilka ciuchów do małej walizki. Było po 17, a ja siedziałam sobie w salonie i oglądałam polskie seriale w internecie, już miałam włączyć kolejny odcinek Przepisu na Życie i zadzwonił mój telefon, na ekranie wyświetliło się "Marco <3", z uśmiechem na twarzy odebrałam.
-Cześć kotku
-Hej, co tam ?
-Co Ty na to, żebym przyjechał po Ciebie, zabiorę Cię do siebie i będziesz u mnie nocowała
-Bardzo chętnie, ale jednak nie, przepraszam
-No dobra, do niczego nie zmuszam, będę po Ciebie jutro o 7
-Ok, kocham Cię, papa
-Ja Ciebie też, pa - rozłączyłam się. Odłożyłam telefon na stolik, wzięłam z powrotem laptopa na kolana, patrzyłam na zdjęcie, które miałam ustawione na tapecie. Przedstawiło ono mnie i Marco z przed trzech lat, trochę sentymentalne, ale tak bardzo mi się podoba, że musze je mieć na tapecie. W telefonie mam ustawione zdjęcie Sophie, w gabinecie na komputerze mnie i Sophie jak była malutka, ale na laptopie, którego używam tylko ja, więc wybrałam osobiste, najlepsze zdjęcie. Spojrzałam na zegarek 23, no ładnie, wyłączyłam laptopa, odstawiłam go i poszłam na górę. Szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i poszłam spać.
~Next Day~
Budzik dzwoniący o 5:30 to czysta przyjemność. Bardzo niechętnie wstałam z łóżka, chłodny prysznic na pobudzenie, wysuszyłam porządnie włosy, związałam je w miarę luźnego kucyka, założyłam wygodne ciuchy, zniosłam walizkę na dół i poszłam przygotować się do drogi. Zrobiłam sobie najpierw kanapki do zjedzenia,a potem przygotowałam jakieś przekąski na drogę. O 06:55 wyszłam z domu, zamknęłam go, a za chwile przyjechał Marco, schował moją walizkę do bagażnika, zajęłam miejsce pasażera i ruszyliśmy w drogę. Jakoś nie miałam ochoty na żadną rozmowę, więc włożyłam słuchawki, puściłam muzykę i odpłynęłam. Byłam w swoim zamkniętym świecie, tylko ja, muzyka i ciągłe myśli. Poczułam, że ktoś mną potrząsa, wyjęłam słuchawki i spojrzałam na Marco.
-Em wszystko ok ?
-Tak - uśmiechnęłam się - wszystko jest w porządku
-To dobrze, jak chcesz to się zdrzemnij
-Nie dzięki, na razie jest ok
-Jakby co to mi nie będzie przeszkadzało, jak pójdziesz spać
-To bardzo dobrze, puść jakąś muzykę
-Na przykład jaką ?
-Masz płytę Justina ?
-Mam - zaśmiał się - puścić ?
-Może być - uśmiechnęłam się, wzięłam swój telefon do ręki, a na nim godzina 10:27 - o której mniej więcej będziemy w Warszawie ?
-Powinniśmy być ok. 15
-O matko, a zatrzymamy się gdzieś na chwile ?
-Nie ma sprawy, zatrzymam się na najbliższej stacji benzynowej
-Super - blondyn położył rękę na moim kolanie, ale za chwile z powrotem ją zabrał bo zadzwonił jego telefon, włączył głośnomówiący, ale trochę głupio sie czułam, że musiał rozmawiać przy mnie
-Dzień dobry trenerze
-Witaj Marco, posłuchaj mam sprawę
-Słucham ?
-Musisz być jutro o 18 w klubie
-No, ale przecież trener wie, że jestem w drodze do Warszawy
-Wiem wiem, ale to ważne spotkanie i musisz się na nim pojawić
-A jak nie ?
-To nawet nie pytaj
-Marco będzie na pewno - wtrąciłam
-Dziękuje Emmo, w takim razie to wszystko, do zobaczenia jutro
-Do widzenia - Reus się rozłączył - Em kotek przepraszam Cię
-Przestań, rozumiem, na prawdę rozumiem - posłałam mu buziaka w powietrzu
-Pojadę jutro do Dortmundu, a Wy możecie zostać i zarezerwuje Wam bilet lotniczy
-Marco proszę Cię nie wymyślaj, spakuje dzisiaj małą, a jutro rano wyjedziemy do Niemiec
-Na pewno ?
-Tak
-No ok, nie będę się z Tobą kłócił
~Kilka Godzin Później~
Właśnie podjechaliśmy pod mieszkanie moich rodziców, zostawiliśmy na razie walizki w aucie, wjechaliśmy windą na odpowiednie piętro, a potem zapukaliśmy do drzwi. Otworzyła nam moja mama, nic nie powiedziała, tylko wskazała ręką, żebyśmy weszli do środka.
-Później mnie przedstawisz, Sophie jest w salonie
-Dzięki - pociągnęłam Marco za rękę i weszliśmy do salonu - cześć kochanie
-Mama ! - podbiegła do mnie, a ja wzięłam ją na ręce
-Stęskniłam się - pocałowałam ją w czoło
-Ja tes - przytuliła mnie mocno, za chwile postawiłam ją na podłodze, a ona poszła przywitać się z Reusem
-Malco pzywiozles do mnie mamę ?
-Tak, cieszysz się ?
-Baldzo - zostawiłam ich w salonie i poszłam się przywitać z mamą do kuchni
-Cześć mamusiu - przytuliłam ją
-Opowiadaj jak było
-Cudownie, daliśmy sobie z Marco szanse
-Nareszcie, bardzo się z tego cieszę
-Ja też - uśmiechnęłam się
-Ma długo zostajecie ?
-Jutro rano musimy jechać
-Szkoda, ale jak trzeba to trzeba
-Chodźmy do salonu
-Jasne - weszłyśmy do drugiego pokoju, mała bawiła się z chłopakiem, więc usiadłam obok nich i dołączyłam
-Mamo
-Słucham ?
-Spac
-To chodź - wyciągnęłam ręce w jej stronę - już idziemy
-Malco chodz z nami
-Ide - wziął ją na ręce, weszliśmy do sypialni gościnnej, oni położyli się co łóżka, a ja poszłam po książeczkę. Za chwile wróciłam, położyłam się obok nich i zaczęłam czytać, przeczytałam całą i nawet nie wiem kiedy zasnęłam razem z Sophie.
* Marco *
Delikatnie wstałem z łóżka, na którym, spały moje dziewczyny, wyszedłem po
cichu zamykając drzwi i udałem się do salonu do mamy Em. Dziewczyna mówiła, że
jej matka mówi po niemiecku i angielsku, więc się dogadamy.
-Marco - podałem jej dłoń
-Lena - posłała mi uśmiech - wiele o Tobie słyszałam
-Mam nadzieje, że same dobre rzeczy
-Oczywiście - zaśmialiśmy się - jak Wam się układa ?
-Em pani powiedziała ?
-Tak, ale dopiero dzisiaj
-Jest dobrze, zaczynamy od nowa, mam nadzieje, że nam się uda
-Na pewno, dużo razem przeszliśmy, przez 3 lata się nie widzieliście
-Strasznie dużo czasu
-Żałujesz, że nie wiedziałeś o Sophie ?
-Tak, oddałbym wszystko, żeby nie pojechać wtedy na trening i ją zatrzymać
-Niestety czasu nie da się cofnąć
-To prawda
-Kiedy powiecie Sophie, że jesteś jej tatą ?
-Jutro po powrocie do Dortmundu
-Ucieszy się
-A skąd ta pewność ?
-Cały czas mówiła o Tobie i Em, pokochała Cie
-Miło to słyszeć
-Sama prawda
-A gdzie jest tata Em ?
-Musiał wyjechać, wraca za 3 dni
-No trudno, może innym razem go poznam
-Przyjeżdżajcie częściej z Emmą
-Postaramy się
-Liczę na to
-Przepraszam, zejdę po nasz walizki do samochodu i zaraz wracam
-To ja zabiorę się za obiad
-Dobrze - uśmiechnąłem się, założyłem buty i poszedł do auta, wyjąłem z bagażnika dwie podręczne walizki i z powrotem wróciłem do mieszkania państwa Clark.
-Marco - podałem jej dłoń
-Lena - posłała mi uśmiech - wiele o Tobie słyszałam
-Mam nadzieje, że same dobre rzeczy
-Oczywiście - zaśmialiśmy się - jak Wam się układa ?
-Em pani powiedziała ?
-Tak, ale dopiero dzisiaj
-Jest dobrze, zaczynamy od nowa, mam nadzieje, że nam się uda
-Na pewno, dużo razem przeszliśmy, przez 3 lata się nie widzieliście
-Strasznie dużo czasu
-Żałujesz, że nie wiedziałeś o Sophie ?
-Tak, oddałbym wszystko, żeby nie pojechać wtedy na trening i ją zatrzymać
-Niestety czasu nie da się cofnąć
-To prawda
-Kiedy powiecie Sophie, że jesteś jej tatą ?
-Jutro po powrocie do Dortmundu
-Ucieszy się
-A skąd ta pewność ?
-Cały czas mówiła o Tobie i Em, pokochała Cie
-Miło to słyszeć
-Sama prawda
-A gdzie jest tata Em ?
-Musiał wyjechać, wraca za 3 dni
-No trudno, może innym razem go poznam
-Przyjeżdżajcie częściej z Emmą
-Postaramy się
-Liczę na to
-Przepraszam, zejdę po nasz walizki do samochodu i zaraz wracam
-To ja zabiorę się za obiad
-Dobrze - uśmiechnąłem się, założyłem buty i poszedł do auta, wyjąłem z bagażnika dwie podręczne walizki i z powrotem wróciłem do mieszkania państwa Clark.
*****
Pozdrawiam
Omomomomomomom *-* lubie takie rozdziały. Nie mogę się doczekać reakcji Soph na wiadomość że Malco jest jej ojcem xD
OdpowiedzUsuńRozdział świetny
Życzę weny i pozdrawiam/ Nikola ;*
Sophie sie na pewno ucieszy :) , świetny rozdział , czekam na następny :D
OdpowiedzUsuń