piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 13.

~Next Day - Evening~
Zaraz ma przyjechać do nas Marco i wtedy powiemy Sophie, że jest on jej tatą. Przygotowałam dla nas kolacje na zewnątrz, przebrałam się i czekałam na Reusa.
-Mamo, ja chcie Malco ! - mała kręciła mi się między nogami
-Już za chwile przyjdzie, poczekaj chwilkę
-Nie chcie cekać - tupnęła nóżką
-Sophie nie wymuszaj, Marco musi załatwić coś w klubie, a potem do nas przyjedzie
-Dobla, pocekam - usiadłam w salonie na kanapie i oglądała bajki. O 19:30 zadzwonił dzwonek do drzwi, wstałam, żeby otworzyć, a Sophie czekała już przy drzwiach. Otworzyłam drzwi i uśmiechnęłam się.
-Cześć - pocałował mnie w policzek
-Hej, dobrze, że jesteś
-Tak ? - ucieszył się
-Sophie nie mogła się doczekać
-A Ty ?
-Co ja ? - udawałam,
-Czekałaś na mnie ?
-Troszeczkę - delikatnie się uśmiechnęłam. Weszliśmy do jadalni i zasiedliśmy do kolacji, Marco karmił Sophie, bo ona się uparła, a ja siebie i jego :) Jak już zjedliśmy to zapakowałam naczynia do zmywarki, a oni poszli się bawić do pokoju młodej. Wzięłam głęboki wdech i poszłam, w końcu musimy jej powiedzieć.
-Co robicie ?
-Bawimy się, chcesz się dołączyć ? - odparł Reus
-Bardzo chętnie
-Teraz jej mówimy ? - szepnął do mnie blondyn
-Myśle, że tak
-Ty czy ja ?
-Ja
-Ok, jak wolisz
-Sophie
-Tiak mamo ?
-Pamiętasz jak Ci obiecałam, że kiedyś poznasz swojego tatusia ?
-Tiak - pokiwała główką
-Wiesz, bo to właśnie Marco jest Twoim tatą - powiedziałam spokojnie i powoli, żeby jej nie przestraszyć
-Na plawde ? - uśmiechnęła się
-Tak - powiedzieliśmy równocześnie
-Cyli moge mówic do Malco tato ? - spytała nie pewnie, obawiając się naszej reakcji
-Jasne, że możesz - piłkarz wziął ją na ręce, a ona się do niego przytuliła.
~Two Hours Later~
Pobawiliśmy się z małą, a potem ją wykąpaliśmy i położyliśmy spać. Usiedliśmy w salonie, ale nic nie oglądaliśmy. Po prostu spędzaliśmy wspólnie wolne chwile.
-Jutro Musze iść do pracy - westchnęłam
-Ja mam trening na 9
-Ja jadę na 9:30 - zaśmiałam się
-Szczęściara
-To tylko 30 minut różnicy
-No i co z tego ? Ważne, że jest
-Kocham Cię - przytuliłam się do niego bardziej
-Ja Ciebie też - cmoknął mnie w czoło
-Dobrze, że powiedzieliśmy Sophie, nie będziemy musieli się ukrywać
-Ciesze się, że spodobała jej się ta informacja
-Od początku Cię polubiła, więc to było pewne, że będzie się cieszyła
-Jakaś obawa zawsze jest
-Jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży to strasznie się bałam, że sobie nie poradzę
-Gdybym wiedział, że wtedy wyjedziesz to nie poszedłbym na trening
-To była trudna decyzja
-Dlaczego akurat Berlin, a nie Warszawa ?
-Bo jest bliżej
-Nie rozumiem
-Odeszłam, ale chciałam być bliżej Ciebie, chyba nie potrafiłabym wyjechać z Niemiec
-Czyli jednak troszeczkę Ci zależało - uśmiechnął się
-Troszeczkę tak - droczyłam się
-Tylko troszeczkę czy troszeczkę bardziej ?
-No może troszeczkę bardziej
-I tak wiem, że bardzo Ci zależało - pocałował mnie
-Jaki domyślny - zaśmiałam się
-Wiem wiem - uśmiechnął się - jestem geniuszem
-Chyba muszę to potwierdzić
-Mam dla Ciebie pewną propozycje
-Słucham ?
-Pojedziemy do moich rodziców na obiad za 3 dni
-W sobotę ?
-Tak, to co Ty na to ?
-No mogę pojechać, a co jak mnie nie polubią ?
-Em Ciebie nie da się nie lubić
-Tylko mnie pocieszasz
-Nie prawda, kotek - przytulił mnie mocno - kocham Ciebie, kocham Sophie, Melanie Cie polubiła i moi rodzice też Cie polubią
-Dobrze pojadę - westchnęłam - ale jak mnie nie polubią to musisz mi coś obiecać
-Na pewno Was nie zostawię
-Nienawidzę Cie - zaśmiałam się
-A ja Cię kocham - pocałował mnie
-Nocujesz dzisiaj ?
-Chciałbym, ale jadę do siebie, musze się spakować na trening i w ogóle się ogarnąć
-Spoko
-Nie będziesz zła ?
-Oczywiście, że nie, ja to rozumiem
-To ja będę się zbierał
-Marco - złapałam go za rękę
-Tak ?
-Poczekasz, aż zasnę ?
-Jasne, ale nie zostawię Cię w otwartym domu, samej z dzieckiem
-Weźmiesz klucze, wiszą w szafeczce przy drzwiach wejściowych
-Dobrze - poszliśmy na górę, Marco czekał w sypialni, a ja poszłam się wykąpać. Jak skończyłam to od razu się przebrałam i z powrotem wróciłam do sypialni. Położyłam się do łóżka i przytuliłam się do piłkarza, on zgasił światło i delikatnie mnie przytulił. Już prawie zasnęłam i usłyszałam cichy szept.
-Kocham Cię - wyszeptał, pocałował mnie w czoło i wyszedł. Uśmiechnęłam się, a zaraz usnęłam.
~Next Day~
Obudziłam się o 6:30, Sophie jeszcze spała, więc szybko się wykąpałam, zrobiłam śniadanie i poszłam się ubrać. Wybrałam odpowiedni strój do pracy, zrobiłam sobie makijaż i poszłam do pokoju swojej córki. Okazało się, że już nie spała, ale dalej leżała w łóżeczku.
-Czemu nie wstajesz ?
-Mamo, cy tata mnie nie kochał ?
-Skąd taki pomysł kochanie ? - przytuliłam ją - kochał Cię, ale nie mógł z nami być
-Ciemu ?
-Jak będziesz starsza to Ci powiem, a teraz wstajemy, bo jest już 8
-Dobzie - ubrałam ją, uczesałam i zeszłyśmy na dół zjeść śniadanie. O 8:30 wyjechałyśmy z domu, odwiozłam dziewczynkę do opiekunki, a potem pojechałam na stadion. Byłam o 19:15, wiec poszłam popatrzeć chwilkę na chłopaków.
-Dzień dobry trenerze
-Cześć Emmo, jesteś trochę za wcześnie
-Tylko kilka minut
-Kilka ? Powinnaś być o 10:30
-Jak to ?
-Nie dostałaś sms-a ?
-Nie - westchnęłam - nie ważne, jakoś przeżyje
-Może chcesz ćwiczyć z chłopakami ?
-Nie dziękuje - uśmiechnęłam się - pójdę do siebie do gabinetu
-Dobrze, nie ma problemu - weszłam do swojego gabinetu, dawno tu nie byłam. Miałam na biurku jakieś teczki, wiec je otworzyłam i sprawdziłam. Były tam opinie chłopaków jeszcze od poprzedniego psychologa. Przejrzałam je, porównałam z moimi opiniami, niektóre zmieniły się tylko trochę, a inne bardzo ... Na przykład opinia pani Becker o Marco sprzed 2 lat nie była najlepsza. Zresztą nie ważne. Zrobiłam wszystko bardzo szybko, można powiedzieć, że wyjątkowo szybko. Zabrałam swój notatnik, długopis i poszłam jeszcze na trening. Usiadłam na trybunach, ale w mało widocznym miejscu. Obserwowałam chłopaków i wszystko notowała, co innego z nimi rozmawiać, a co innego obserwować ich z ukrycia. Siedziałam do końca ich treningu, poczekałam aż pójdą do szatni i powoli zeszłam do swojego gabinetu. Zdążyłam usiąść i ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę
-Hej, możemy chwile pogadać ? - zobaczyłam kapitana reprezentacji polskiej
-Cześć, jasne. Wchodź
-Dziękuje
-Co Cię do mnie sprowadza ?
-Emma mam problem
-Siadaj - wskazałam na kanapę - i opowiadaj
-Ok, ale nie wiem od czego zacząć
-Najlepiej od początku
-Nic mi nie wychodzi. Poznałem kogoś, nie zakochałem się, ale coś mnie ciągnie do tej kobiety. Ciągle kłócę się z Agatą, Oliwka cały czas przez nas płacze. Ostatnio mam jakiś kryzys w piłce, nigdy nie mogę trafić do bramki, nie potrafi się skoncentrować. Zaniedbuje rodzinę i karierę, a najgorsze jest to, że nie wiem jak mam to naprawić.
-Kuba zacząłeś od tego, że kogoś poznałeś. O co chodzi ?
-Pracuje jako fizjoterapeutka dla naszej reprezentacji
-Kiedy ją poznałeś ?
-Na początku czerwca, podczas zgrupowania
-Kuba masz żonę nie spieprz tego
-Wiem, ale cholera coś mnie do niej ciągnie
-Rozumiem tylko musisz sobie odpowiedzieć na kilka ważnych pytań
-Zadasz mi je ?
-Nie, musisz je sobie sam zadać
-Ok - delikatnie się uśmiechnął
-A co do Twojej gry to jestem pewna, że to tylko przejściowe
-Dzięki, będę już spadał do domu
-Polecam się na przyszłość
-To papa
-Pa - spojrzałam na swój zegarek 14:30, trochę się zdziwiłam, ale trudno. Czas szybko leci. Przepisałam swoje notatki na laptopa, zrobiłam sprawozdanie z rozmowy z Kubą. Zabrałam swoje rzeczy, zamknęłam gabinet i opuściłam stadion. Przy moim samochodzie stał Marco.
-Cześć - pocałowałam go - długo czekasz ?
-No trochę - uśmiechnął się
-Przepraszam
-Nie ma sprawy, tak na serio to jakieś 20 minut temu przywiózł mnie tu Mario i jakby Ci to powiedzieć. Potrzebuje podwózki
-Hahah - zaśmiałam się - Ty prowadzisz
-Skoro nalegasz to spoko - wsiedliśmy do samochodu i udaliśmy się po Sophie.
-Kochanie może jednak odpuścimy sobie obiad u Twoich rodziców ?
-Em - położył dłoń na moim kolanie - przysięgam Ci, że nie masz co się stresować
-Obiecujesz ?
-Obiecuje
-No dobrze
Po odebraniu młodej pojechaliśmy na krótkie zakupy. Marco prowadził Sophie, a ja wózek. Pakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, ale oni oczywiście musieli dokładać słodycze.
-Dobra koniec - zaśmiałam się - idziemy do kasy
-Ja zapłacę
-Marco nie, moje zakupy, ja płace
-Nie dyskutuj
-Dobrze - zaśmiałam się

*****
Taki tam o niczym :) Rozdział 13 dodany 13 w piątek xD mam nadzieje, że nie będzie pechowy 

4 komentarze:

  1. Fajnie że w końcu jej powiedzieli , mam nadzieje że Kuba nie zrobi nic głupiego , czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde Kubuś wiesz że Cie uwielbiam ale do cholery jasnej nie rozwal tego co masz a posiadasz naprawdę wiele: wspaniałą piękną żonę która jest z Tobą na dobre i na złe i Twoja kasa się tu nie liczy, masz uroczą córkę Oliwke która tak to przeżywa. Błagam bądź mądry nie zmarnuj tego !!!
    Świetny rozdział
    Czekam na next
    Pozdrawiam/ Nikola ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział ! czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  4. czekalam na kolejny rozdzial a tu brak :(

    OdpowiedzUsuń