Marco jak zwykle musiał postawić na swoim. Nie poszedł na imprezę, bo mu się
nie opłaca, skoro ja nie idę. Nie powiem, żeby to mi się nie podobało, ale z
drugiej strony trochę głupio wyszło. Teraz wszyscy będą myśleli, że ja mu nie
pozwoliłam i on we wszystkim musi mnie słuchać.
-Kochanie może pokrój wreszcie tego pomidora, a nie tak się na niego patrzysz
-Słucham ? Tak tak, przepraszam. Zamyśliłam się
-Sophie już śpi
-Żartujesz sobie ? Tak szybko ?
-No wiesz postarałem się
-Jestem dumna - uśmiechnęłam się
-Pomóc Ci coś ?
-Nie, chociaż w sumie możesz nakryć do stołu
-Dobrze szefowo - zaśmialiśmy się. Dokończyłam robić sałatkę, postawiłam wszystko na stole i zaczęliśmy jeść.
-Kotek Ty masz mecz za tydzień ?
-Nie, mamy mecz za dwa tygodnie
-No tak faktycznie - zaśmiałam się - pracuje w klubie, a nie wiem
-Od tego masz mnie
-Twoi rodzice są bardzo mili
-Mówiłem, niepotrzebnie się stresowałaś
-No wiem wiem
-Tak właściwie to jak się czujesz ?
-Dobrze, nie martw się to na pewno stres
-Może pójdziesz jednak do lekarza ?
-Oj Marco, przecież to bez sensu
-Dobrze jak chcesz, ale jak coś się będzie działo to masz mi natychmiast powiedzieć
-Powiem Ci na pewno - dokończyliśmy kolacje, posprzątaliśmy i poszliśmy na górę.
-Może wspólny prysznic ? Po co marnować wodę
-Ja jestem jednak za tym, żeby marnować wodę
-Ty nie dobra
-Bywa - zaśmiałam się i korzystając z nieuwagi Marco poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi, weszłam pod prysznic, a biedak dobijał się do łazienki. Wysuszyłam włosy, przebrałam się w coś odpowiedniego do spania no i oczywiście opuściłam łazienkę - łazienka wolna
-Nie zauważyłem - cmoknął mnie w czoło i poszedł się umyć. Wpakowałam się do łóżka, zgasiłam górne światło i zostawiłam tylko lampki. W sumie nie wiedziałam czy mam czytać jakąś książkę czy włączyć telewizor. W końcu stwierdziłam, że coś przeczytam, sięgnęłam do swojej szafki nocnej. Miałam tam kilka książek, spojrzałam na wszystkie tytuły i postanowiłam przeczytać "Ps. Kocham Cie". Nie zdążyłam przeczytać nawet jednej strony, a przyszedł mój ukochany.
-No to sobie nie poczytam
-Przy mnie się nie da
-Wiem - zaśmiałam się
-To co robimy ?
-Idziemy spać
-No nie, zgłaszam sprzeciw
-Marco jest już po 22, mieliśmy dzień pełen wrażeń, więc idziemy spać
-No ok, ale następnym razem porobimy coś ciekawszego
-Zobaczymy jeszcze
-Nie ma żadnego zobaczymy - pocałował mnie, a potem zgasił światło i mnie przytulił. Wtuliłam się w jego rozgrzane ciało, słyszałam bicie jego serca i zasnęłam.
* Marco *
Obudziłem się około 1, leżałem sam, więc trochę się zdziwiłem. Wstałem z łóżka, miałem już wyjść z sypialni, ale zauważyłem, że w łazience pali się światło. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem siedzącą na podłodze Emme
-Co się stało ?
-Źle się czuje - powiedziała cichutko, a potem się do mnie przytuliła
-Pojedziemy rano do lekarza
-Nie, proszę Cie - spojrzała na mnie swoimi smutnymi i zmęczonymi oczami - to na pewno grypa
-Em martwię się o Ciebie
-Jeszcze nie umieram
-Nawet tak nie żartuj - zdążyłem powiedzieć, a dziewczyna się poderwała i zaraz zwymiotowała. Wziąłem ręcznik papierowy, ukucnąłem przy niej, a potem wytarłam jej buzie.
-Dziękuje
-Dasz rade się położyć ?
-Wezmę jakieś leki i powinno być dobrze
-To połóż się, a ja Ci przyniosę
-Są w kuchni, w szafce
-Znajdę - zaniosłem ją do łóżka, a potem poszedłem po jakieś leki. Nalałem jej wodę do szklanki o zaniosłem wszystko do sypialni. Po 2 udało jej się zasnąć, ale ja już nie chciałem spać, bo bałem się o nią. Gdzieś tak po 5 przysnąłem, ale nie na długo.
-Aaaaaa - panna Clark zerwała się z łóżka
-Em co jest ? - delikatnie ją objąłem, a ona wtuliła się we mnie jak w misia i płakała - już jest dobrze. To tylko sen, nie płacz już
-Marco ja nie chce, żebyś odchodził. Proszę Cię, nie zostawiaj mnie
-Kotku nigdzie się nie wybieram. Już spokojnie - głaskałem ją po plecach - spróbuj jeszcze zasnąć
-Ale będziesz tu cały czas ?
-Oczywiście, że tak
~Kilka Godzin Później~
Było już po 10, delikatnie wstałem z łóżka, żeby nie obudzić ukochanej. Ubrałem się, zszedłem do kuchni, zrobiłem Sophie śniadanie i postawiłem na stole.
-Tato
-Słucham ? - uśmiechnąłem się do niej
-Ciemu mama jesce śpi ?
-Bo późno się położyła
-Tiak nie mozna
-Wiem księżniczko, zjemy śniadanko ?
-Yhmm - wgramoliła mi się na kolana, zjedliśmy wspólny posiłek, ubrałem ją, a potem włączyłem jakieś bajki. Wziąłem telefon i wykręciłam numer swojej kochanej siostrzyczki.
-No heeeej
-Mela jesteś już może w Dortmundzie ?
-No jestem jestem
-Mogłabyś się zająć małą ? Em się źle czuje, muszę się nią zająć
-Jasne, rozumiem. Będę po nią za 15 minut
-Znasz adres ? - zdziwiłem się
-Tak, Emma mi dała
-Spoko, to czekamy
-Oki, papa - rozłączyłem się.
-Sophie zaraz przyjedzie ciocia Melanie i zabierze Cie do siebie. Dobrze ?
-Dobzie - rzuciła mi się na szyje. Poszliśmy do przedpokoju, założyłem jej buciki, wyszliśmy na dół. Przekazałem ją mojej siostrze, a sam wróciłem do domu. Poszedłem na górę, położyłem się obok dziewczyny i zasnąłem jak małe dziecko, ale to pewnie dlatego, że w nocy spałem trochę więcej niż 3-4
godziny.
~Hours Later~
To sobie pospałem. Najpierw usłyszałem dzwonek do drzwi, ale go olałem. Potem odezwała się moja komórka. Odebrałem, żeby nie obudzić swojej cudownej dziewczyny.
-Halo ?
-Marco otwórz nam - usłyszałem głos Lewego
-Już idę - wstałem z łóżka, zszedłem na dół i niechętnie otworzyłem drzwi. Za nimi stali państwo Lewandowscy
-Cześć
-Hej, wchodźcie
-Gdzie Emma ?
-Śpi, miała ciężką noc
-Nie pytamy - zaśmiał się piłkarz
-Robert bez żartów, serio to nie to o czym myślisz
-No dobra skoro tak
-Aaaaaaa - pisk z góry. Emma
-Zaraz wracam - pobiegłem szybko na górę, wpadłem do sypialni i znowu ten sam obrazek. Płacząca Emma, jak ja nienawidzę jak kobiety płaczą
-Marco - rzuciła się na mnie cały czas płacząc
-Kotku nie płacz, błagam Cię. Znowu miałaś koszmar ?
-Marco proszę nie zostawiaj mnie już
-Jasne, ale muszę zejść na chwilkę na dół, bo Ania i Robert są
-Poczekam - zostawiłem ją na chwilkę, na dole nie zastałem nikogo, ale na stoliku leżała karteczka "Spotkamy się innym razem. Zajmij się Emmą. Buziaki A&R"
~Next Day~
* Emma *
Reus od rana był na treningu, a ja siedziałam w domu, bo on mi kazał. Cały wczorajszy dzień się mną opiekował, dzisiaj odwiózł naszą córkę, bo ja mam siedzieć w domu. O 11 miała przyjechać do mnie Ania, więc poszłam się troszeczkę ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, związałam je w niedbałego koczka, ubrałam się i zeszłam, bo usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Hej kochana
-Cześć, zapraszam do środka - wpuściłam ją do środka
-Jak się czujesz ?
-Dobrze, Marco trochę przesadza
-Kocha Cie, więc się martwi
-Aniu ja to wszystko wiem
-Em co tak właściwie się działo ?
-Wiesz kiepsko się czułam, rano wymiotowała, bolał mnie brzuch. Grypa
-Biedna moja - przytuliła mnie, a ja się zaśmiałam
-Daje rade. Spokojnie
-Em słuchaj mam sprawę
-Zamieniam się w słuch
-Pomożesz mi ?
-W czym ?
-Chciałam urządzić pokoik dla dziecka
-Jesteś w ciąży ?
-Nie, ale wiesz stwierdziliśmy z Robertem, że to dobry czas i ...
-I chcecie się postarać
-Tak - uśmiechnęła się
-Jasne, że Ci pomogę. Kiedy chcesz jechać po rzeczy ?
-Pasuje Ci w środę ?
-Jasne
-Kiedy wracasz do pracy ?
-Jutro, przecież nic mi nie jest
-Powiedz o tym Marco
-On najchętniej by nas zabrał do siebie i nie wypuszczał
-Zauważyłam, a czemu Was nie było w sobotę ?
-Ja nie miałam ochoty, a Marco nie chciał iść sam
-Kiedyś nie odpuścił by imprezy u Mario, a teraz wybrał wieczór z Tobą
-Nie chce, żeby ktoś pomyślał, że ja kazałam mu zostać
-Daj spokój, wszyscy widzą, jak on Cie kocha. Nikt tak nie pomyśli, nie przejmuj się
-Dziękuje - przytuliłam ją
-Mam coś dla Ciebie
-Żartujesz ?
-Nieee - wyjęła z torebki koszulkę Healthy Plan by Ann i mi ją wręczyła
-Śliczna, na pewno będą ją nosiła
-Ciesze się, że Ci się podoba
-Jaka ja jestem głupia. Nie zaproponowałam Ci nic do picia
-O matko straszne
-Czego byś się napiła ?
-Na razie niczego, ale dziękuje
-Spoko, ale jakby co to mów
-Telefon Ci chyba dzwoni
-Faktycznie, zaraz wracam - pobiegłam na górę, złapałam iPhona i odebrałam - halo ?
-Cześć kochanie
-No hej, a Ty co już po treningu ?
-Tak, właśnie wracam. Jest u Ciebie jeszcze Ania ?
-Jest
-To będziemy za 15 minut z Robertem
-Ok, czekamy - rozłączyłam się, schowałam telefon do kieszeni i zeszłam na dół do boskiej pani Lewandowskiej - chłopaki wracają z treningu, zaraz będą
-No to fajnie - posłała mi uśmiech
-Zaraz się zacznie - zaśmiałam się - jak się czujesz ? czemu nie leżysz w łóżku ? jadałaś coś ?
-Wariatko - rzuciła we mnie poduszką - biedak się martwi, a Ty się śmiejesz
-Bywa - tym razem ja w nią rzuciłam
-Wojna ?
-Oczywiście - uciekłam do kuchni. Ganiałyśmy się po całym domu i nawet nie zauważyłyśmy, że piłkarze weszli -Jak dzieci - stwierdził brunet
-Odezwali się dorośli
-Jak się czujesz kochanie ? - objął mnie blondyn
-Wiedziałam - zaśmiałam się - dobrze, nic mi nie jest
-O której mam jechać po Sophie ?
-Ja pojadę - cmoknęłam go w policzek
-Nie ma nawet takiej opcji, Ty dzisiaj nie wychodzisz z domu
-Dobrze nich Ci będzie, to o 15
-Ok, to do tego czasu gramy w Fife. Chodź Robert
-Lece - rozsiedli się na mojej kanapie i grali na Xboxie
-Kochanie może pokrój wreszcie tego pomidora, a nie tak się na niego patrzysz
-Słucham ? Tak tak, przepraszam. Zamyśliłam się
-Sophie już śpi
-Żartujesz sobie ? Tak szybko ?
-No wiesz postarałem się
-Jestem dumna - uśmiechnęłam się
-Pomóc Ci coś ?
-Nie, chociaż w sumie możesz nakryć do stołu
-Dobrze szefowo - zaśmialiśmy się. Dokończyłam robić sałatkę, postawiłam wszystko na stole i zaczęliśmy jeść.
-Kotek Ty masz mecz za tydzień ?
-Nie, mamy mecz za dwa tygodnie
-No tak faktycznie - zaśmiałam się - pracuje w klubie, a nie wiem
-Od tego masz mnie
-Twoi rodzice są bardzo mili
-Mówiłem, niepotrzebnie się stresowałaś
-No wiem wiem
-Tak właściwie to jak się czujesz ?
-Dobrze, nie martw się to na pewno stres
-Może pójdziesz jednak do lekarza ?
-Oj Marco, przecież to bez sensu
-Dobrze jak chcesz, ale jak coś się będzie działo to masz mi natychmiast powiedzieć
-Powiem Ci na pewno - dokończyliśmy kolacje, posprzątaliśmy i poszliśmy na górę.
-Może wspólny prysznic ? Po co marnować wodę
-Ja jestem jednak za tym, żeby marnować wodę
-Ty nie dobra
-Bywa - zaśmiałam się i korzystając z nieuwagi Marco poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi, weszłam pod prysznic, a biedak dobijał się do łazienki. Wysuszyłam włosy, przebrałam się w coś odpowiedniego do spania no i oczywiście opuściłam łazienkę - łazienka wolna
-Nie zauważyłem - cmoknął mnie w czoło i poszedł się umyć. Wpakowałam się do łóżka, zgasiłam górne światło i zostawiłam tylko lampki. W sumie nie wiedziałam czy mam czytać jakąś książkę czy włączyć telewizor. W końcu stwierdziłam, że coś przeczytam, sięgnęłam do swojej szafki nocnej. Miałam tam kilka książek, spojrzałam na wszystkie tytuły i postanowiłam przeczytać "Ps. Kocham Cie". Nie zdążyłam przeczytać nawet jednej strony, a przyszedł mój ukochany.
-No to sobie nie poczytam
-Przy mnie się nie da
-Wiem - zaśmiałam się
-To co robimy ?
-Idziemy spać
-No nie, zgłaszam sprzeciw
-Marco jest już po 22, mieliśmy dzień pełen wrażeń, więc idziemy spać
-No ok, ale następnym razem porobimy coś ciekawszego
-Zobaczymy jeszcze
-Nie ma żadnego zobaczymy - pocałował mnie, a potem zgasił światło i mnie przytulił. Wtuliłam się w jego rozgrzane ciało, słyszałam bicie jego serca i zasnęłam.
* Marco *
Obudziłem się około 1, leżałem sam, więc trochę się zdziwiłem. Wstałem z łóżka, miałem już wyjść z sypialni, ale zauważyłem, że w łazience pali się światło. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem siedzącą na podłodze Emme
-Co się stało ?
-Źle się czuje - powiedziała cichutko, a potem się do mnie przytuliła
-Pojedziemy rano do lekarza
-Nie, proszę Cie - spojrzała na mnie swoimi smutnymi i zmęczonymi oczami - to na pewno grypa
-Em martwię się o Ciebie
-Jeszcze nie umieram
-Nawet tak nie żartuj - zdążyłem powiedzieć, a dziewczyna się poderwała i zaraz zwymiotowała. Wziąłem ręcznik papierowy, ukucnąłem przy niej, a potem wytarłam jej buzie.
-Dziękuje
-Dasz rade się położyć ?
-Wezmę jakieś leki i powinno być dobrze
-To połóż się, a ja Ci przyniosę
-Są w kuchni, w szafce
-Znajdę - zaniosłem ją do łóżka, a potem poszedłem po jakieś leki. Nalałem jej wodę do szklanki o zaniosłem wszystko do sypialni. Po 2 udało jej się zasnąć, ale ja już nie chciałem spać, bo bałem się o nią. Gdzieś tak po 5 przysnąłem, ale nie na długo.
-Aaaaaa - panna Clark zerwała się z łóżka
-Em co jest ? - delikatnie ją objąłem, a ona wtuliła się we mnie jak w misia i płakała - już jest dobrze. To tylko sen, nie płacz już
-Marco ja nie chce, żebyś odchodził. Proszę Cię, nie zostawiaj mnie
-Kotku nigdzie się nie wybieram. Już spokojnie - głaskałem ją po plecach - spróbuj jeszcze zasnąć
-Ale będziesz tu cały czas ?
-Oczywiście, że tak
~Kilka Godzin Później~
Było już po 10, delikatnie wstałem z łóżka, żeby nie obudzić ukochanej. Ubrałem się, zszedłem do kuchni, zrobiłem Sophie śniadanie i postawiłem na stole.
-Tato
-Słucham ? - uśmiechnąłem się do niej
-Ciemu mama jesce śpi ?
-Bo późno się położyła
-Tiak nie mozna
-Wiem księżniczko, zjemy śniadanko ?
-Yhmm - wgramoliła mi się na kolana, zjedliśmy wspólny posiłek, ubrałem ją, a potem włączyłem jakieś bajki. Wziąłem telefon i wykręciłam numer swojej kochanej siostrzyczki.
-No heeeej
-Mela jesteś już może w Dortmundzie ?
-No jestem jestem
-Mogłabyś się zająć małą ? Em się źle czuje, muszę się nią zająć
-Jasne, rozumiem. Będę po nią za 15 minut
-Znasz adres ? - zdziwiłem się
-Tak, Emma mi dała
-Spoko, to czekamy
-Oki, papa - rozłączyłem się.
-Sophie zaraz przyjedzie ciocia Melanie i zabierze Cie do siebie. Dobrze ?
-Dobzie - rzuciła mi się na szyje. Poszliśmy do przedpokoju, założyłem jej buciki, wyszliśmy na dół. Przekazałem ją mojej siostrze, a sam wróciłem do domu. Poszedłem na górę, położyłem się obok dziewczyny i zasnąłem jak małe dziecko, ale to pewnie dlatego, że w nocy spałem trochę więcej niż 3-4
godziny.
~Hours Later~
To sobie pospałem. Najpierw usłyszałem dzwonek do drzwi, ale go olałem. Potem odezwała się moja komórka. Odebrałem, żeby nie obudzić swojej cudownej dziewczyny.
-Halo ?
-Marco otwórz nam - usłyszałem głos Lewego
-Już idę - wstałem z łóżka, zszedłem na dół i niechętnie otworzyłem drzwi. Za nimi stali państwo Lewandowscy
-Cześć
-Hej, wchodźcie
-Gdzie Emma ?
-Śpi, miała ciężką noc
-Nie pytamy - zaśmiał się piłkarz
-Robert bez żartów, serio to nie to o czym myślisz
-No dobra skoro tak
-Aaaaaaa - pisk z góry. Emma
-Zaraz wracam - pobiegłem szybko na górę, wpadłem do sypialni i znowu ten sam obrazek. Płacząca Emma, jak ja nienawidzę jak kobiety płaczą
-Marco - rzuciła się na mnie cały czas płacząc
-Kotku nie płacz, błagam Cię. Znowu miałaś koszmar ?
-Marco proszę nie zostawiaj mnie już
-Jasne, ale muszę zejść na chwilkę na dół, bo Ania i Robert są
-Poczekam - zostawiłem ją na chwilkę, na dole nie zastałem nikogo, ale na stoliku leżała karteczka "Spotkamy się innym razem. Zajmij się Emmą. Buziaki A&R"
~Next Day~
* Emma *
Reus od rana był na treningu, a ja siedziałam w domu, bo on mi kazał. Cały wczorajszy dzień się mną opiekował, dzisiaj odwiózł naszą córkę, bo ja mam siedzieć w domu. O 11 miała przyjechać do mnie Ania, więc poszłam się troszeczkę ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, związałam je w niedbałego koczka, ubrałam się i zeszłam, bo usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Hej kochana
-Cześć, zapraszam do środka - wpuściłam ją do środka
-Jak się czujesz ?
-Dobrze, Marco trochę przesadza
-Kocha Cie, więc się martwi
-Aniu ja to wszystko wiem
-Em co tak właściwie się działo ?
-Wiesz kiepsko się czułam, rano wymiotowała, bolał mnie brzuch. Grypa
-Biedna moja - przytuliła mnie, a ja się zaśmiałam
-Daje rade. Spokojnie
-Em słuchaj mam sprawę
-Zamieniam się w słuch
-Pomożesz mi ?
-W czym ?
-Chciałam urządzić pokoik dla dziecka
-Jesteś w ciąży ?
-Nie, ale wiesz stwierdziliśmy z Robertem, że to dobry czas i ...
-I chcecie się postarać
-Tak - uśmiechnęła się
-Jasne, że Ci pomogę. Kiedy chcesz jechać po rzeczy ?
-Pasuje Ci w środę ?
-Jasne
-Kiedy wracasz do pracy ?
-Jutro, przecież nic mi nie jest
-Powiedz o tym Marco
-On najchętniej by nas zabrał do siebie i nie wypuszczał
-Zauważyłam, a czemu Was nie było w sobotę ?
-Ja nie miałam ochoty, a Marco nie chciał iść sam
-Kiedyś nie odpuścił by imprezy u Mario, a teraz wybrał wieczór z Tobą
-Nie chce, żeby ktoś pomyślał, że ja kazałam mu zostać
-Daj spokój, wszyscy widzą, jak on Cie kocha. Nikt tak nie pomyśli, nie przejmuj się
-Dziękuje - przytuliłam ją
-Mam coś dla Ciebie
-Żartujesz ?
-Nieee - wyjęła z torebki koszulkę Healthy Plan by Ann i mi ją wręczyła
-Śliczna, na pewno będą ją nosiła
-Ciesze się, że Ci się podoba
-Jaka ja jestem głupia. Nie zaproponowałam Ci nic do picia
-O matko straszne
-Czego byś się napiła ?
-Na razie niczego, ale dziękuje
-Spoko, ale jakby co to mów
-Telefon Ci chyba dzwoni
-Faktycznie, zaraz wracam - pobiegłam na górę, złapałam iPhona i odebrałam - halo ?
-Cześć kochanie
-No hej, a Ty co już po treningu ?
-Tak, właśnie wracam. Jest u Ciebie jeszcze Ania ?
-Jest
-To będziemy za 15 minut z Robertem
-Ok, czekamy - rozłączyłam się, schowałam telefon do kieszeni i zeszłam na dół do boskiej pani Lewandowskiej - chłopaki wracają z treningu, zaraz będą
-No to fajnie - posłała mi uśmiech
-Zaraz się zacznie - zaśmiałam się - jak się czujesz ? czemu nie leżysz w łóżku ? jadałaś coś ?
-Wariatko - rzuciła we mnie poduszką - biedak się martwi, a Ty się śmiejesz
-Bywa - tym razem ja w nią rzuciłam
-Wojna ?
-Oczywiście - uciekłam do kuchni. Ganiałyśmy się po całym domu i nawet nie zauważyłyśmy, że piłkarze weszli -Jak dzieci - stwierdził brunet
-Odezwali się dorośli
-Jak się czujesz kochanie ? - objął mnie blondyn
-Wiedziałam - zaśmiałam się - dobrze, nic mi nie jest
-O której mam jechać po Sophie ?
-Ja pojadę - cmoknęłam go w policzek
-Nie ma nawet takiej opcji, Ty dzisiaj nie wychodzisz z domu
-Dobrze nich Ci będzie, to o 15
-Ok, to do tego czasu gramy w Fife. Chodź Robert
-Lece - rozsiedli się na mojej kanapie i grali na Xboxie
*****
Taki sobie, ale obiecałam ;) Sama nie wiem co ja robię z Emmą :D myślę, że trzeba trochę namieszać, co Wy na to ? Pozdrawiam :*
5 Komentarzy - Następny Rozdział (jeszcze przed Sylwestrem)
Hej , świetny rozdział. Nominowałam Cię do Liebster Award , szczegóły tutaj http://anne-marco-story.blogspot.com/2013/12/liebster-award-dziekuje-bardzo-true.html
OdpowiedzUsuńNaprawde super rozdzial juz sie nie moge doczekac nastepnego
OdpowiedzUsuńNo jak zawsze cudowny :) Marco jaki kooochany! <3 pozdr./Gretha
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! Czekam na następny !
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa co wymyslisz..... czekam na nexta pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHuhuhu! Czytasz mi w myślach normalnie xD Tak sobie myślałam, ze mogłabyś zrobić jakaś akcję, ale ze aż tak? Nie powiem, intrygująco... Tak troszkę się przestraszyłam, no bo kurde, trochę jak chora psychicznie. Ty wee coś z tym zrób :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Młoda nie rób niczego głupiego z Em do się do Ciebie przejdę;) <3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny
Czekam na next
Pozdrawiam/ Nikola ;*
SWIETNY BLOG
OdpowiedzUsuńNominowałam cie do Liebster Awards :)
Szczegóły u mnie na blogu :)
Pozdrawiam!