~New Year Eve~
Od samego rana biegałam jak szalona. Nie miałam sukienki, butów, dodatków na imprezę. Zazdroszczę Marco, że on nie musi się męczyć z wyborem stroju.
-Kochanie co chcesz na obiad ?
-Marco ja zrobię
-Dobra szukaj sobie tej sukienki
-Mam jeszcze trochę czasu
-A potem będziesz krzyczała, że się nie wyrobisz - zaśmiał się
-Zabawne - stanęłam przy blacie - możemy zrobić zapiekankę warzywną
-To ja pokroję ziemniaki
-Najpierw je obierz
-Em proszę Cię - przewrócił oczami
-Dobrze już nic nie mówię
-Cieszę się
-Podasz mi warzywa ?
-Yhmm - sięgnął do lodówki, podał mi warzywa, umyłam je, pokroiłam i wszystko ułożyłam w naczyniu żaroodpornym. Chłopak wstawił to do piekarnika, a ja usiadłam sobie na blacie i piłam herbatę.
-Mamusia nie uczyła, że na blacie się nie siada ? - na jego słowa się zaśmiałam
-Za krótko mnie znasz ?
-Nie, a co ?
-Powinieneś wiedzieć, że uwielbiam siedzieć na blacie
-Wiem i nie przeszkadza mi to - podszedł do mnie i mnie pocałował
-Kocham Cię - wymruczałam jak całował mnie po szyi
-Może jednak spędzimy sylwestra w łóżku ?
-Brzmi zachęcająco, ale jednak nie
-Przykuje Cię kiedyś do łóżka i cały dzień spędzimy w sypialni
-Obawiam się, że jeszcze sobie poczekasz
-Byle do sierpnia - zaśmiał się, a ja zaraz za nim
-Oj kochanie boje się, że w sierpniu to będzie tylko noc poślubna
-Ha ha ha
-Nie wyjedziemy w podróż poślubną
-Czemu ?
-A co chcesz zrobić z naszym synem ?
-Zabierzemy go ze sobą
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł
-Sophie zrozumie to duża dziewczynka
-Tak wiem, ale chodzi o to, że nie chce ciągać małego ze sobą
-Em damy sobie rade, spokojnie
-Ostatnio to Twoje ulubione zdanie - uśmiechnęłam się
-Wolałabyś jakby Cię olewał ?
-Wiesz, że nie - westchnęłam
-Nakryj do stołu, a ja wyjmę nasz obiad - powiedział jak piekarnik zaczął pikać. Ześlizgnęłam się z blatu, odłożyłam kubek do zmywarki, zabrałam talerze i sztućce, a po chwili jedliśmy już obiad. W sumie była prawie 17, więc zostały mi tylko 2 godziny, bo ostatnia godzina to dojazd, ostatnie poprawki itd.
-Idę się ogarnąć
-Dobrze - cmoknął mnie w policzek. Poszłam na górę, wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, założyłam bieliznę, pomalowałam paznokcie u stóp i rąk. Tak sobie uświadomiłam, że niedługo to już sobie sama nie pomaluje paznokci, Marco raczej też nie, więc może poproszę Anie. Ona na pewno mi pomoże. Weszłam w samej bieliźnie do garderoby i szukałam odpowiedniej kreacji, w końcu rzuciła mi się w oczy świetna sukienka. Nie pamiętam kiedy ostatni raz ją miałam, ale teraz idealnie się sprawdzi. Jest rozszerzana, więc zakryje mój brzuch, ale jest też długa i asymetryczna, a ja takie lubię. Dobrałam odpowiednią biżuterię, buty, torebkę. Spakowałam sobie kilka drobnych kosmetyków, telefon, kartę i klucze do domu. Umalowałam się, żeby było dobrze, włosy uczesałam, delikatnie podpięłam, ale reszta była luźno puszczone. Założyłam na siebie sweter i zeszłam na dół
-Kochanie masz jeszcze 1,5 godziny
-Wiem, dlatego się nie ubrałam
-Znalazłaś sukienkę ?
-Tak - cmoknęłam go w policzek - a Ty jesteś gotowy ?
-Tak, muszę się tylko ubrać
-Kąpałeś się na dole ?
-Tak - zaśmiał się
-O której jedziemy ?
-Zamówię taksówkę na wpół do 20
-Po co Ci taksówka ?
-Żeby tam jakoś dojechać
-Marco, przecież ja nie piję
-Nie chce, żebyś prowadziła nad ranem, zmęczona, w szpilkach i sukni
-Kochanie, przecież to nie jest daleko
-Em jesteś w ciąży, nie możesz tak ryzykować
-A może po prostu chodzi Ci o samochód ?! - wybuchłam
-Czy Ty sama siebie słyszysz ? - powiedział spokojnie i złapał mnie za ramiona, patrząc mi prosto w oczy
-Słyszę - próbowałam odwrócić wzrok
-Emma proszę Cię, spójrz na mnie - delikatnie złapał mnie za brodę i obrócił tak, że musiałam spojrzeć w jego oczy
-Nie patrz tak na mnie
-Ja wiem, że masz teraz humorki i muszę z Tobą wytrzymać - zaśmiał się - ale nie opowiadaj już takich głupot
-Idę się ubrać - próbowałam się wyrwać, ale on mnie cały czas trzymał
-Czy Ty nigdy nie przyznasz się do błędu ? - pocałował mnie namiętnie
-Zamknij się już - zaśmiałam się - ja prowadzę i koniec kropka
-Ok - uśmiechnął się - teraz idziemy się ubrać
-Tylko szybko, bo została nam godzina
-W sumie pół
-No tak - zaśmiałam się - ważne, że zrozumiałeś o co mi chodzi
-Zawsze rozumiem - weszliśmy na górę, założyłam sukienkę, biżuterię, wzięłam do ręki buty i torebkę. Zeszłam na dół, założyłam buty, płaszcz i czekałam na chłopaka.
-Ślicznie wyglądasz - objął mnie od tyłu i położył ręce na moim brzuchu
-Dziękuje - odwróciłam się - Ty też wyglądasz dobrze
-Tylko dobrze ? - uśmiechnął się
-Idealnie - pocałowałam go
-To jedziemy - założył kurtkę i wyszliśmy z domu. Usiadłam na miejscu pasażera i zapięłam pasy - kochanie mogę Cię o coś spytać ?
-Oczywiście, że tak - zaśmiałam się
-Czy te buty nie są za wysokie ?
-Nie są - uśmiechnęłam się
-Ok, nie wnikam - zaśmiał się. Dojechaliśmy przed 20, ominęliśmy fotografów i weszliśmy do środka, gdzie na szczęście już ich nie było. Przy naszym stoliku siedziało 10 osób. Ja z Marco, Ania z Lewym, Ann z Mario, Tugba z Nurim i trener z żoną. Po mojej lewej stronie siedział Robert, a po prawej Marco.
-Robert zamień się ze mną - powiedziała Lewandowska
-Tu mi dobrze - uśmiechnął się
-Jak się ze mną zamieniasz to ja będę obok Ann, a Ty obok Mario
-Ehh - westchnął - niech Ci będzie. Zamienili się miejscami i mogłam sobie spokojnie poplotkować z młodą brunetką.
-Em ślicznie wyglądasz, ciąża Ci służy
-Troszeczkę tak - zaśmiałam się
-Co z tą niespodzianką ? - przypomniało się Lewemu
-Nic się nie zmieniło
-No powiedzcie nam
-To chodźcie na balkon - wstaliśmy od stołu i w szóstkę udaliśmy się na górę gdzie wyszliśmy na ogromny balkon.
-Ja powiem Mario - uśmiechnął się blondyn
-Ok - zaśmiałam się
-A my ? - odezwali się Lewandowscy
-A wam ja - posłałam im swój uśmiech
-Jak dobrze wiecie 22 sierpnia bierzemy ślub i chcielibyśmy, żebyście byli naszymi świadkami - zwrócił się do Ann i Mario - zgadzacie się ?
-Tak - powiedzieli wspólnie, a potem nas uściskali
-Aniu, Robercie chcielibyśmy z Marco, żebyście zostali rodzicami chrzestnymi naszego syna
-Syna ?
-Tak - uśmiechnęłam się
-To będzie dla nas czysta przyjemność
-Cieszę się - przytuliłam ich
-Dobra wracamy bo zimno - blondyn mnie objął i wróciliśmy do środka. Akurat jak usiedliśmy do stolika to podali nam ciepły posiłek, nie byłam za bardzo głodna, ale zjadłam. Robert polał wszystkim oprócz mnie alkohol, pierwszy toast, potem drugi i na parkiet. Tańczyłam chyba, a każdym mężczyzną na sali, z moim narzeczonym oczywiście najwięcej, ale zaraz potem był Mario i Lewy.
Impreza skończyła się przed 7, założyłam płaszcz, nagrzałam auto i wróciłam się po Marco. Na szczęście albo i na nie szczęście był strasznie pijany, więc słuchał się mnie i grzecznie wsiadł do samochodu. Dojechaliśmy po 25 minutach, wjechałam do garażu i zaprowadziłam chłopaka do sypialni. Rozebrałam go do samych bokserek, przykryłam kołdrą, a sama poszłam pod prysznic. Przebrałam się w piżamę, wzięłam witaminy i położyłam się obok blondyna.
Od samego rana biegałam jak szalona. Nie miałam sukienki, butów, dodatków na imprezę. Zazdroszczę Marco, że on nie musi się męczyć z wyborem stroju.
-Kochanie co chcesz na obiad ?
-Marco ja zrobię
-Dobra szukaj sobie tej sukienki
-Mam jeszcze trochę czasu
-A potem będziesz krzyczała, że się nie wyrobisz - zaśmiał się
-Zabawne - stanęłam przy blacie - możemy zrobić zapiekankę warzywną
-To ja pokroję ziemniaki
-Najpierw je obierz
-Em proszę Cię - przewrócił oczami
-Dobrze już nic nie mówię
-Cieszę się
-Podasz mi warzywa ?
-Yhmm - sięgnął do lodówki, podał mi warzywa, umyłam je, pokroiłam i wszystko ułożyłam w naczyniu żaroodpornym. Chłopak wstawił to do piekarnika, a ja usiadłam sobie na blacie i piłam herbatę.
-Mamusia nie uczyła, że na blacie się nie siada ? - na jego słowa się zaśmiałam
-Za krótko mnie znasz ?
-Nie, a co ?
-Powinieneś wiedzieć, że uwielbiam siedzieć na blacie
-Wiem i nie przeszkadza mi to - podszedł do mnie i mnie pocałował
-Kocham Cię - wymruczałam jak całował mnie po szyi
-Może jednak spędzimy sylwestra w łóżku ?
-Brzmi zachęcająco, ale jednak nie
-Przykuje Cię kiedyś do łóżka i cały dzień spędzimy w sypialni
-Obawiam się, że jeszcze sobie poczekasz
-Byle do sierpnia - zaśmiał się, a ja zaraz za nim
-Oj kochanie boje się, że w sierpniu to będzie tylko noc poślubna
-Ha ha ha
-Nie wyjedziemy w podróż poślubną
-Czemu ?
-A co chcesz zrobić z naszym synem ?
-Zabierzemy go ze sobą
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł
-Sophie zrozumie to duża dziewczynka
-Tak wiem, ale chodzi o to, że nie chce ciągać małego ze sobą
-Em damy sobie rade, spokojnie
-Ostatnio to Twoje ulubione zdanie - uśmiechnęłam się
-Wolałabyś jakby Cię olewał ?
-Wiesz, że nie - westchnęłam
-Nakryj do stołu, a ja wyjmę nasz obiad - powiedział jak piekarnik zaczął pikać. Ześlizgnęłam się z blatu, odłożyłam kubek do zmywarki, zabrałam talerze i sztućce, a po chwili jedliśmy już obiad. W sumie była prawie 17, więc zostały mi tylko 2 godziny, bo ostatnia godzina to dojazd, ostatnie poprawki itd.
-Idę się ogarnąć
-Dobrze - cmoknął mnie w policzek. Poszłam na górę, wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, założyłam bieliznę, pomalowałam paznokcie u stóp i rąk. Tak sobie uświadomiłam, że niedługo to już sobie sama nie pomaluje paznokci, Marco raczej też nie, więc może poproszę Anie. Ona na pewno mi pomoże. Weszłam w samej bieliźnie do garderoby i szukałam odpowiedniej kreacji, w końcu rzuciła mi się w oczy świetna sukienka. Nie pamiętam kiedy ostatni raz ją miałam, ale teraz idealnie się sprawdzi. Jest rozszerzana, więc zakryje mój brzuch, ale jest też długa i asymetryczna, a ja takie lubię. Dobrałam odpowiednią biżuterię, buty, torebkę. Spakowałam sobie kilka drobnych kosmetyków, telefon, kartę i klucze do domu. Umalowałam się, żeby było dobrze, włosy uczesałam, delikatnie podpięłam, ale reszta była luźno puszczone. Założyłam na siebie sweter i zeszłam na dół
-Kochanie masz jeszcze 1,5 godziny
-Wiem, dlatego się nie ubrałam
-Znalazłaś sukienkę ?
-Tak - cmoknęłam go w policzek - a Ty jesteś gotowy ?
-Tak, muszę się tylko ubrać
-Kąpałeś się na dole ?
-Tak - zaśmiał się
-O której jedziemy ?
-Zamówię taksówkę na wpół do 20
-Po co Ci taksówka ?
-Żeby tam jakoś dojechać
-Marco, przecież ja nie piję
-Nie chce, żebyś prowadziła nad ranem, zmęczona, w szpilkach i sukni
-Kochanie, przecież to nie jest daleko
-Em jesteś w ciąży, nie możesz tak ryzykować
-A może po prostu chodzi Ci o samochód ?! - wybuchłam
-Czy Ty sama siebie słyszysz ? - powiedział spokojnie i złapał mnie za ramiona, patrząc mi prosto w oczy
-Słyszę - próbowałam odwrócić wzrok
-Emma proszę Cię, spójrz na mnie - delikatnie złapał mnie za brodę i obrócił tak, że musiałam spojrzeć w jego oczy
-Nie patrz tak na mnie
-Ja wiem, że masz teraz humorki i muszę z Tobą wytrzymać - zaśmiał się - ale nie opowiadaj już takich głupot
-Idę się ubrać - próbowałam się wyrwać, ale on mnie cały czas trzymał
-Czy Ty nigdy nie przyznasz się do błędu ? - pocałował mnie namiętnie
-Zamknij się już - zaśmiałam się - ja prowadzę i koniec kropka
-Ok - uśmiechnął się - teraz idziemy się ubrać
-Tylko szybko, bo została nam godzina
-W sumie pół
-No tak - zaśmiałam się - ważne, że zrozumiałeś o co mi chodzi
-Zawsze rozumiem - weszliśmy na górę, założyłam sukienkę, biżuterię, wzięłam do ręki buty i torebkę. Zeszłam na dół, założyłam buty, płaszcz i czekałam na chłopaka.
-Ślicznie wyglądasz - objął mnie od tyłu i położył ręce na moim brzuchu
-Dziękuje - odwróciłam się - Ty też wyglądasz dobrze
-Tylko dobrze ? - uśmiechnął się
-Idealnie - pocałowałam go
-To jedziemy - założył kurtkę i wyszliśmy z domu. Usiadłam na miejscu pasażera i zapięłam pasy - kochanie mogę Cię o coś spytać ?
-Oczywiście, że tak - zaśmiałam się
-Czy te buty nie są za wysokie ?
-Nie są - uśmiechnęłam się
-Ok, nie wnikam - zaśmiał się. Dojechaliśmy przed 20, ominęliśmy fotografów i weszliśmy do środka, gdzie na szczęście już ich nie było. Przy naszym stoliku siedziało 10 osób. Ja z Marco, Ania z Lewym, Ann z Mario, Tugba z Nurim i trener z żoną. Po mojej lewej stronie siedział Robert, a po prawej Marco.
-Robert zamień się ze mną - powiedziała Lewandowska
-Tu mi dobrze - uśmiechnął się
-Jak się ze mną zamieniasz to ja będę obok Ann, a Ty obok Mario
-Ehh - westchnął - niech Ci będzie. Zamienili się miejscami i mogłam sobie spokojnie poplotkować z młodą brunetką.
-Em ślicznie wyglądasz, ciąża Ci służy
-Troszeczkę tak - zaśmiałam się
-Co z tą niespodzianką ? - przypomniało się Lewemu
-Nic się nie zmieniło
-No powiedzcie nam
-To chodźcie na balkon - wstaliśmy od stołu i w szóstkę udaliśmy się na górę gdzie wyszliśmy na ogromny balkon.
-Ja powiem Mario - uśmiechnął się blondyn
-Ok - zaśmiałam się
-A my ? - odezwali się Lewandowscy
-A wam ja - posłałam im swój uśmiech
-Jak dobrze wiecie 22 sierpnia bierzemy ślub i chcielibyśmy, żebyście byli naszymi świadkami - zwrócił się do Ann i Mario - zgadzacie się ?
-Tak - powiedzieli wspólnie, a potem nas uściskali
-Aniu, Robercie chcielibyśmy z Marco, żebyście zostali rodzicami chrzestnymi naszego syna
-Syna ?
-Tak - uśmiechnęłam się
-To będzie dla nas czysta przyjemność
-Cieszę się - przytuliłam ich
-Dobra wracamy bo zimno - blondyn mnie objął i wróciliśmy do środka. Akurat jak usiedliśmy do stolika to podali nam ciepły posiłek, nie byłam za bardzo głodna, ale zjadłam. Robert polał wszystkim oprócz mnie alkohol, pierwszy toast, potem drugi i na parkiet. Tańczyłam chyba, a każdym mężczyzną na sali, z moim narzeczonym oczywiście najwięcej, ale zaraz potem był Mario i Lewy.
Impreza skończyła się przed 7, założyłam płaszcz, nagrzałam auto i wróciłam się po Marco. Na szczęście albo i na nie szczęście był strasznie pijany, więc słuchał się mnie i grzecznie wsiadł do samochodu. Dojechaliśmy po 25 minutach, wjechałam do garażu i zaprowadziłam chłopaka do sypialni. Rozebrałam go do samych bokserek, przykryłam kołdrą, a sama poszłam pod prysznic. Przebrałam się w piżamę, wzięłam witaminy i położyłam się obok blondyna.
Marco jak zwykle o wszystko się czepia ;//
OdpowiedzUsuńJak Em z nim wytrzymuje ??
Oj ale i tak go kocham <3
Rozdział świetny
Czekam na next
Życzę weny i pozdrawiam/ Nikola ;*
Cudowny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńJak tylko czytam o Marco i Emmie to uśmiech na twarzy sam się pojawia ;)
Pozdr./Gretha
<3