~Next Day~
-Mamo mamo - Sophie próbowała mnie obudzić
-Słucham słoneczko ?
-Gdzie tata ?
-Nie wiem kochanie
-Mamo - rozpłakała się
-Cii - przytuliłam ją - nie płacz
-Ja chcie do taty
-Dobrze kochanie
-Na pewno ?
-Tak - uśmiechnęłam się sztucznie - chodź na dół, zrobimy śniadanko
-Ciocia Ania tam jest
-To pójdziemy do niej - wzięłam ją na ręce, chociaż nie powinnam i zeszłyśmy na dół
-Em oszalałaś ?! - Lewandowska zabrała ode mnie małą - siadaj do stołu
-Dziękuje - dziewczyna usiadła na przeciwko mnie, a Sophie obok niej
-Zostanę jeżeli chcesz
-Nie, wracam do pracy
-Jesteś pewna ?
-Tak
-On tam będzie
-Wiem, ale muszę odreagować
-Ok, zajmę się Sophie
-Zawiozę ją do opiekunki
-Daj spokój to dla mnie czysta przyjemność
-Dziękuje
-Em daj spokój, jesteś dla mnie jak siostra
-Ciociu
-Słucham ?
-Za miesiąc mam ulodziny
-Wiem - zaśmiała się - a które ?
-Nie wies ?
-Chyba nie pamiętam
-Czwalte
-To świetnie
-Aniu ja pójdę się ogarnąć - wstałam od stołu
-Nie tknęłaś śniadania
-Zjem na stadionie - poszłam na górę, wzięłam prysznic, ogarnęłam się i zeszłam z powrotem - na pewno sobie poradzicie ?
-Tak, spokojnie
-Dziękuje Ci jeszcze raz - przytuliłam ją
-Leć - zaśmiała się - tylko zjedz coś
-Dobrze - ubrałam się w wierzchnie ubranie, wsiadłam do swojego auta i pojechałam w strone stadionu. Na parkingu nie było jeszcze żadnego auta, ale w sumie chłopaki mają dzisiaj trening na późniejszą godzine. Zanim wysiadłam z samochodu wzięłam kilka głębokich wdechów i weszłam. Przeszłam przez wszystkie korytarze i dostałam do swojego gabinetu. Wszystko nadrabiałam w domu, więc tylko dzisiaj musiałam uzupełnić kilka dokumentów. Kończyłam uzupełniać papiery Lewandowskiego jak usłyszałam jakieś krzyki, wstałam od biurka i spojrzałam przez okno na murawę. Chłopaki się wygłupiali, tylko Marco stał z boku, ale to tylko i wyłącznie jego wina. Muszę pogadać z nim o Sophie i oddać papiery trenerowi, więc dokończyłam uzupełniać wszystko, wzięłam ten plik papierów i ruszyłam na murawę.
-Emma co Ty tu robisz ?
-Miłe powitanie trenerze - zaśmiałam się
-Daj nie będziesz dźwigała
-To i tak dla trenera
-Dziękuje, ale nie musiałaś dzisiaj przychodzić
-Nie chciałam siedzieć w domu
-Rozumiem - uśmiechnął się
-Muszę porozmawiać z Marco
-Teraz ?
-A mogę go porwać na chwilkę ?
-Nie ma problemu
-Dziękuje, poczekam w gabinecie - ruszyłam w stronę korytarza
-Marco ! Pozwól na chwile
-Tak ?
-Emma na Ciebie czeka w gabinecie
-Na prawdę ?
-Tak, idź już - za chwilkę usłyszałam pukanie do drzwi i zaraz zobaczyłam Reusa
-Hej - uśmiechnął się
-Sophie chce się z Tobą spotkać
-To wszystko ?
-Trzeba jej coś kupić na urodziny
-Przyjęcie też ?
-Możemy zrobić
-Kiedy mniej więcej ?
-Urodziny ma 19 marca to może ... - spojrzałam w kalendarz - 22 w sobotę ?
-Pasuje mi - westchnął
-To szczegóły ustalimy potem
-Mogę zabrać Sophie dzisiaj ?
-Po treningu ?
-Tak - uśmiechnął się
-Jasne, ale zadzwoń najpierw do Ani, bo ona się nią zajmuje
-Ok
-Wracaj na trening
-Em ...
-Tak ?
-Jak się czujesz ?
-Dobrze, w poniedziałek mam kontrole
-Emma ja tak nie potrafię - podszedł do mnie - kocham Cię
-A ja nie potrafię zrozumieć czemu mnie okłamałeś
-Nie okłamałem Cię
-Dobrze w takim razie ukryłeś to przede mną
-Nie chciałem, żeby się denerwowała
-To się nazywa zaufanie
-Emma wiesz, że Ci ufam
-A ja Tobie już nie - odwróciłam wzrok
-Kochasz mnie ?
-Wiesz, że tak
-To daj mi szanse
-Nie potrafię
-Nie podpisałem jeszcze
-No właśnie jeszcze
-Jeżeli nie chcesz to nie podpisze
-Tu chodzi o to czego Ty chcesz
-Nie Emma jesteśmy rodziną i ja sam nie podejmę tej decyzji
-Na papierku masz tylko córkę
-A już niedługo będę miał syna i żonę
-Nie Marco
-Co nie ?
-Ślubu nie będzie
-Em nie gadaj takich głupot
-Przemyślałam to - wstałam z miejsca i stanęłam dalej od niego
-Nie przemyślałaś tego, znam Cię, byłaś i jesteś na mnie zła, dlatego podjęłaś taką decyzje
-Marco Ty mi nie ufasz, wszystkiego mi zabraniasz, myślisz, że mi pomagasz, ale tak nie jest
-Czy Ty słyszysz co mówisz ?! Kocham Cie, jestem gotowy wszystko dla Ciebie poświęcić, mamy dzieci
-To dlaczego na prawdę nie powiedziałeś mi o transferze ?
-Nie chciałem, żeby coś Wam się stało. Tobie i Nico. Wiem jakbyś zareagowała
-Wszystko zepsułeś
-Chce to naprawić
-Jest już za późno
-Nie mów tak, proszę
-Idź wreszcie na ten trening
-Pogadamy potem - opuścił mój gabinet. Zabrałam swoje rzeczy, ubrałam się i pojechałam do domu. Byłam zmęczona i nie czułam się najlepiej, no tak miałam się nie stresować.
-Jestem
-Sophie śpi
-O tej porze ?
-Dużo się działo przez te 3 godziny
-Bardzo mnie to cieszy - zaśmiałam się
-Chcesz coś do jedzenia ?
-Tak, jestem strasznie głodna - uśmiechnęłam się - sama sobie zrobię, spokojnie
-Jadłaś na stadionie ?
-Nie
-Emma - westchnęła - proszę Cię
-Najpierw pracowałam, a potem gadałam z Marco
-I co ?
-Nie chce o tym gadać
-Ok, rozumiem
-Aniu jedź do domu, nie możesz cały czas ze mną być
-Na pewno ?
-Tak
-Dobra to lecę teraz, a jakby co to będę wieczorem
-Ok - przytuliłam ją - dziękuje
-Do zobaczenia - cmoknęła mnie w policzek, zabrała rzeczy i wyszła, a ja poszłam do kuchni coś zjeść. Zrobiłam coś szybkiego i zdrowego, bo inaczej karateczka coś by mi zrobiła. To takie magiczne, że Twoja przyjaciółka czasami przeżywa Twoją ciąże bardziej niż Ty.
mam nadzieję, ze do slubu dojdzie a Em dojdzie z Marco do porozumienia,
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział:)
Czekam na nn :)
Buziaki:*
http://powrotyirozstania.blogspot.com/