-Chcesz coś zjeść ?
-Jedliśmy na mieście
-Wiem, ale wolałem zapytać
-Miło z Twojej strony
-Staram się
-Nie mam na nic siły
-Prysznic ?
-Nie dam rady
-Czemu ?
-Bo przy wielkości mojego brzucha za długo mi to zajmie
-To przygotuje Ci kąpiel
-To jeszcze gorzej - zaśmiałam się
-Spokojnie umyje Ci plecy
-Nie ma takiej opcji
-Em widziałem Cię nago
-Dawno temu
-Chcesz ze mną dyskutować ?
-Rano wezmę prysznic
-Ok, to ja teraz idę
-Wybacz, ale mogę się nie doczekać
-Spokojnie wybaczam - pocałował mnie w policzek. Wstałam ostatkiem sił, przebrałam się w jakąś luźną bluzkę, którą zapewne spakowała mi Ania i położyłam się z powrotem. Bardzo szybko zasnęłam, bo byłam mega zmęczona.
~Next Day~
Sobota. Dzisiaj i jeszcze jutro cały dzień w Paryżu. Bardzo się z tego ciesze, ale z drugiej strony boje się tego, że jestem tu tylko z Marco. On jeszcze spał, więc ja powoli wstałam z łóżka, wyjęłam sobie ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się, wysuszyłam i związałam włosy, uzupełniłem wszystko delikatnym makijażem i wyszłam z łazienki.
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się
-Bałem się, że uciekłaś
-Nie śmiałabym
-To co idziemy na śniadanie ?
-Jasne, tylko się pośpiesz
-Zaraz wracam - zamknął się w łazience, a ja włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy do małej torebki, wodę z lodówki i schowałam kartę od pokoju - jestem
-To chodźmy - zaśmiałam się i wyszliśmy z pokoju. Zeszliśmy na dół, zjedliśmy pyszne śniadanie, a potem od razu wyszliśmy na spacer i zakupy. Tylko Marco jeszcze o tym nie wie.
-Mamy jakieś plany ?
-Spacer - uśmiechnęłam się
-I ... ?
-I co ?
-No widzę ten uśmiech
-Zakupy ? - spytałam z uśmiechem i zrobiłam oczy à la kot ze Shreka
-Nie rób tak
-Jak ?
-Wiesz, że nie umiem Ci odmawiać
-Wiem
-Czyli zakupy - zaśmiał się
-To chodźmy szybciej
-Spokojnie, masz jeszcze dwa dni
-Cicho
-Ok, już nic nie mówię
-Przynajmniej będzie chwila spokoju
Po jakimś czasie weszliśmy do pierwszego sklepu, wzięłam kilka no może trochę więcej ciuchów i poszłam do przymierzalni.
-Maaarco ?
-Hmm ?
-Zapniesz mnie - wyszłam z przymierzalni i stanęłam do niego tyłem, a on delikatnie zasunął suwak
-Ślicznie wyglądasz
-Dziękuje
-Kupujemy ?
-Najpierw przymierze resztę
-Weź pod uwagę, że po ciąży będziesz szczuplejsza
-Czyli nie opłaca mi się nic kupować
-Tego nie powiedziałem
-To co ?
-Nie wiem, może nie kupuj ciuchów, tylko na przykład torebki, buty albo coś - zaśmiał się - nie znam się
-Może masz racje - westchnęłam
-Przymierzasz resztę ?
-Nie
-No przymierz jak chcesz
-Nie, idziemy dalej. Kupimy coś Sophie
-Może dla Nico coś znajdziemy
-Fajnie by było
-A dla rodziny i przyjaciół może kupimy małe breloczki z wieżą Eiffla - zaproponował
-To jest jakiś pomysł - uśmiechnęłam się
-Wybaczysz mi ?
-Przebiorę się - zmieniłam temat, weszłam z powrotem do przymierzalni, ubrałam się w swoje ciuchy i wyszłam. Odwiesiłam ubrania i wyszliśmy ze sklepu, Reus chyba ogarnął, że ja nie chce o nas gadać, więc więcej nie pytał. Jak chciał się odezwać to mój telefon wydał charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyjęłam go z torebki i zobaczyłam, że Ania napisała, więc szybko weszłam w sms.
"Cześć słońce ;* jak się podoba niespodzianka ? Mam nadzieje, że dobrze się bawcie"
"Hej :* jesteśmy na mieście :3 jest cudownie, ale i tak Cię zabije <3"
"Oj tam oj tam xdd ważne, że Ci się podoba"
"Chyba mu nie wybaczę, na razie"
"Czemu, przecież się stara, dobrze się bawicie. Jest fajnie. O co chodzi ?"
"Ania ja się po prostu boje"
"Rozmawiałyśmy o tym :3"
"Wiem, ale mimo wszystko mam jakąś blokadę :/ dobra kończę :* paa <3"
"Paaa <3 pozdrów Marco :*"
-Ania ?-Tak, masz od niej pozdrowienia
-Dziękuje bardzo - uśmiechnął się w moją stronę. Jak ja kocham jego uśmiech
-O czym tak dumasz ?
-Kocham Twój uśmiech - wypaliłam, a zaraz potem miałam buraka na twarzy
-A ja kocham Ciebie
-Zapomnijmy o tym - posłałam mu błagalne spojrzenie
-Na razie mogę zapomnieć - puścił mi oczko
-Spadaj - szturchnęłam go, a potem wzięłam jego dłoń i położyłam na swoim brzuchu - kopie
-Mały piłkarz
-Nie będzie piłkarzem - droczyłam się z nim
-Będzie
-Nie będzie
-Chcesz się założyć ?
-Nieee
-No właśnie
-Tylko dlatego, że boje się, że przegram
-Oj miałbym wtedy dla Ciebie odpowiednią karę
-Przykro mi, że nie będziesz miał możliwości, żeby mi ją dać
-Już ja znajdę taką możliwość
-Z pewnością
-No tak - wybuchliśmy śmiechem - ja już swoje wiem
-Porozmawiamy jeszcze o tym - starałam się być poważna
-Już nie udawaj, bo kiepsko Ci to wychodzi
-Mam usg w poniedziałek
-Idziesz sama ?
-Nie, Ania ze mną idzie
-Może pogadam z nią i to ja z Tobą pójdę ?
-Nie wiem zobaczymy jeszcze
Och nie mogą się już pogodzić ?
OdpowiedzUsuńAle i tak Marco bardzo się stara kochany <3
Super rozdział
Czekam na next
Życzę weny i pozdrawiam/Nikola ;*
Super rozdział nominowałam cię do LA szczegóły na http://bvbtomojamilosc.blogspot.com/2014/04/libster-award.html
OdpowiedzUsuńSuper, super, super :)
OdpowiedzUsuńNiech już mu wybaczy :) Oni są tacy kochani :)
Czytam i czytam i ciągle mi mało :D
Pozdr./Gretha
Mam nadzieję że Em wybaczy Marco i jeszcze ten Paryż <3
OdpowiedzUsuńno takie słodziaki z nich, mogliby juz byc razem :)
OdpowiedzUsuńMarco tak się stara :)
Czekam na nn
Buziaki:**
+ zapraszam do siebie.
niech sie w końcu zejdą ze sobą ♥
OdpowiedzUsuńPasuja do siebie no!
Buziaki:*
http://powrotyirozstania.blogspot.com/