Dzisiaj razem z Nico wychodzimy już ze szpitala. Nie mogę się doczekać aż wreszcie będziemy w domu. Razem obejrzymy mecz, chociaż w piątek też oglądaliśmy, ale w szpitalu i tylko ja i Marco. Niemcy grają dzisiaj pierwszy mecz fazy pucharowej. Wierzę, że uda im się wygrać.
Byłam już gotowa, ubrana czekałam tylko na Marco no i na pielęgniarkę, która przyniesie nam Nico.
-Cześć kochanie - pocałował mnie
-Hej - uśmiechnęłam się
-Gdzie Nico ?
-Pielęgniarka zaraz go przyniesie
-To dobrze - postawił nosidełko na łóżku
-Jak Sophie ?
-Już się nie może doczekać, aż zobaczy Nico
-Och moja kochana
-Em powiedzieć Ci coś ?
-No jasne - uśmiechnęłam się
-W piątek też rano Agata Błaszczykowska i Ania Peszko urodziły
-Na prawdę ?
-Tak - zaśmiał się
-No ładnie się dobrałyśmy
Jeszcze chwilę rozmawialiśmy i za raz pani Natalie czyli pielęgniarka przyniosła naszego syna. Położyliśmy go do nosidełka i przykryliśmy cienką pieluchą, żeby jego zdjęcia nigdzie nie trafiły.
-Nie zdziw się, bo przed szpitalem jest kilku fotografów
-No faktycznie jakoś mnie to nie dziwi
-Masz wszystkie dokumenty ?
-Tak
-To chodźmy - wziął nosidełko, a wolną ręką złapał moją dłoń
-Mela jest z Sophie ?
-Tak, ale chyba wyszły gdzieś na spacer
-Okej - westchnęłam
-Co zmęczona ?
-Trochę tak
-W domu sobie odpoczniesz
-Jak ten brzdąc mi pozwoli
-Ja się nim zajmę
-A co jak będzie głodny ?
-To wtedy do Ciebie przyjdziemy
-No chyba, że tak - wyszliśmy ze szpitala i jak najszybciej dotarliśmy do samochodu przy okazji omijając paparazzi
Na szczęście nie było żadnych korków, więc szybko dotarliśmy do domu. Drzwi były zamknięte, a dziewczyn w środku nie było, więc jeszcze nie wróciły
-Zaniosę go na górę
-Poczekaj kupiłem kołyskę
-Na prawdę ? - ucieszyłam się
-Jasne, jest w salonie
-To dobrze - poszłam do salonu, delikatnie wyjęłam śpiącego chłopca z nosidełka i położyłam go do kołyski. Usiadłam na kanapie i zamknęłam na chwile oczy
-Połóż się w sypialni - szepnął mój narzeczony
-Nie śpię
-Widzę, że jesteś zmęczona
-Dam radę
-Marsz na górę - cicho się zaśmiał
-Czy pan mi rozkazuję panie Reus ?
-Oczywiście, że tak
-A co jak się postawię ?
-Nie będzie dobrze - przelotnie pocałował mnie w usta i wziął na ręcę
-Marco - westchnęłam
-Cii - powoli wniósł mnie na górę i położył do łóżka - jakby co to Cię obudzę
-Poradzisz sobie ?
-Pewnie
-Marco - złapałam go za rękę - nie jestem aż tak bardzo zmęczona
-Śpij i nie dyskutuj - pocałował mnie w czoło
-Yhmm - zamknęłam oczy, a on mnie jeszcze przykrył. Szybko odpłynęłam, miał racje, byłam mega zmęczona
~Later~
Obudziłam się, wszędzie było ciemno. Jak to możliwe, że tyle spałam, a Nico nie był głodny ? No trudno. Wstałam z łóżka i zapaliłam światło, okazało się, że było ciemno przez zasłony. Marco pewnie chciał, żeby było mi lepiej, ale już je odsłoniłam. Wyszłam z pokoju, było wyjątkowo cicho, zeszłam na dół, obeszłam różne pomieszczenia, ale nigdzie nie mogłam ich znaleźć. Dopiero w kuchni na blacie znalazłam karteczkę.
"Nie martw się. M."
Jak mam się nie martwić ? Jest jeszcze za wcześnie na spacery, a po za tym mały może by głodny. Cholera czy on jest jakiś nieodpowiedzialny ?!
Postanowiłam o tym nie myśleć, usiadłam spokojnie na kanapie i czekałam. Ale ten czas tak się dłużył, każda minuta trwała tak długo.
-Trzeba się czymś zająć - pomyślałam
Wzięłam byle jaką książkę o małych dzieciach i zaczęłam ją czytać. Doszłam chyba do piątego rozdziału kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Powoli poszłam do drzwi, otworzyłam je i ujrzałam zapłakaną Melą z moją córką na rękach
-Co sie stało ?
-Sophie idź do siebie - dziewczynka posłusznie weszła wgłąb domu
-Mela co się stało ? - objęłam ją
-Em błagam nie możesz się denerwować
-No, ale co się stało ?
-Marco był z Nico na spacerze
-Domyśliłam się
-Porwali go - wybuchała płaczem, a ja zalałam się łzami - Marco nie wie jak to się stało, dostał czymś w głowe
-Gdzie on jest ?
-Marco na komisariacie
-Gdzie jest mój syn ?! - potrząsnęłam nią
-Znajdą go, Em na pewno go znajdą
-Jezu, ja ... ja muszę tam jechać
-Taksówka jest przed domem, nie powinnaś prowadzić
-Zajmij się Sophie - wybiegłam z domu i wsiadłam do taksówki
Przez całą drogę ryczałam, to nie może być prawda, przecież on jest taki mały. Widziałam, że coś się stanie jak się położę, po prostu wiedziałam
-Gdzie on jest ?! - podbiegłam do Marco, który rozmawiał z policjantem
-Em ... ja ... cholera znają go - widziałam na twarzy blondyna załamanie
-Jak mogłeś z nim wyjść ?! Oszalałeś ?!
-Nie chciałem
-Nie chciałeś ?! Jesteś nieodpowiedzialny ! - popchnęłam go i usiadłam na krzesełku
-Em - usiadł obok i mnie objął
-Nie dotykaj mnie teraz
-Znajdą go, obiecuje Ci to
-Jak mogłeś go tego dopuścić ?
-Nie wiele pamiętam
-Marco - coraz bardziej płakałam - nienawidzę Cię
-Nie mów tak, błagam Cię
-Zostaw mnie ! Jak mu się coś stanie to Cię zabije, rozumiesz ?
-Sam to zrobię
-No i bardzo dobrze - schowałam twarz w dłoniach
Cholerny idiota, zachciało mu się spacerów z takim małym dzieckiem, no po prostu perfekcyjny ojciec. Miało być wszystko super, pięknie, ale nie zawsze musi się coś schrzanić. Dlaczego to się przytrafia akurat nam ? Nie życzę tego nikomu, ale nie mogło nas tym razem obejść. Mało już przeszliśmy ? Rozstanie, wypadek jeden drugi, szpital jak byłam w ciąży i inne. To wszystko jest, przecież niczym, więc musieli mi porwać mojego syna, malutkiego, idealnego. Cały czas coraz bardziej płakałam, on musi się znaleźć, ja nie przeżyje tego jak go nie będzie.
-Będzie dobrze
-Nie będzie - spojrzałam na niego - nie będzie
-Znajdą go, a jak nie to ja go znajdę
-Mogli go gdzieś wywieźć
-Bez dokumentów ?
-Nie słyszałeś nigdy o tym ? Marco to nie powinno się nigdy wydarzyć
-Wiem kochanie - przytulił mnie, a ja usiadłam mu na kolanach i wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka w swojego ojca
-Znajdą go, muszą - powtarzałam w kółko
-Już cii
-Obiecaj mi, że go znajdą
-Obiecuje - wyszeptał
-Przepraszam za to co powiedziałam
-To już jest nie ważne - cały czas trzymał mnie w swoich ramionach
-Znajdą go, na pewno - wyszeptałam
-Oczywiście, że go znajdą
-Marco, a jak oni mu coś zrobią ?
-Nie, na pewno nie
-Ale ...
-Nie myśl o tym - przerwał mi
-Yhmm - zamknęłam oczy, ale cały czas go widziałam płaczącego ma rękach jakiś obcych ludzi
-Trzęsiesz się, zimno Ci ?
-Boję się o niego
-Ja też cholernie się boję
-Kocham go, nie dam sobie rady bez niego
-Nie będziesz musiała, znajdą go
-Kiedy ? Teraz ? Za parę dni, tygodni ?
-Em nie myśl o najgorszych rzeczach
-Może zrobili to dla okupu ?
-Policjant mówił, że pewnie tak
-To dlaczego jeszcze nie dzwonili ?
-Nie wiem, ale odezwą się
-A co jak wezmą pieniądze i nie oddadzą nam Nico ?
-Kotku policja ich złapie
-Oni na pewno nie wiedzą nic o niemowlętach, on na pewno jest już głodny, płacze
-Nie myśl o tym błagam
-Nie potrafię, cały czas o nim myślę
-Co Ci się śniło jak spałaś ?
-Byliśmy we czwórkę - przełknęłam ślinę - na wakacjach, był upał, cudownie, wszyscy byliśmy zadowoleni
-Zobaczysz, że to się spełni
-Chciałabym - cicho westchnęłam
-Poczekaj, telefon mi dzwoni - pomógł mi się podnieść
-To na pewno oni
-Mela - odrzucił połączenie
-Miałam nadzieje - kolejna porcja łez wylała się z moich oczu
-Cichutko, już cichutko - wróciliśmy do poprzedniej pozycji - nie płacz, znajdą go
-Panie Reus - podszedł do nas policjant
-Wiecie już coś ? - poderwaliśmy się na równe nogi
-Przykro mi, jeszcze nie, ale powinni państwo wrócić do domu. Damy Wam znać
-Ja się stąd nie ruszam
-Zostaniemy - zdecydowałam mój przyszły mąż, a policjant pokiwał głową i odszedł
-Oni nic nie robią
-Robią więcej niż myślisz
-Tak ? To czemu go jeszcze nie znaleźli
-Em to nie jest takie łatwe
-Wiem, ale ja już chce mojego syna z powrotem
-Ja też tego chce, musimy jeszcze trochę poczekać
-Czekać ? Czekamy już tak długo
-Prześpij się
-Nie chce
-A chcesz się napić albo coś zjeść ?
-Nie - pokiwałam przecząco głową
-Na pewno ?
-Tak - westchnąłem
-Nic mu nie będzie, zobaczysz
-Obyś miał racje
-Na pewno mam
-Boje się, on na pewno też się boi - chlipałam
-Nie płacz, obiecuje Ci, że go znajdziemy
-A jak go gdzieś wywiozą ?
-Em zjeżdżę cały świat, żeby go znaleźć
-Dobrze - położyłam głowę na jego ramieniu
-Uspokój się proszę - delikatnie gładził mnie ręką po plecach
-Nie umiem
-Nic już nie mów - pocałował mnie czule
-Może dodzwoń do Meli
-Po co ?
-Może coś z Sophie albo coś się stało
-Dobrze, zadzwonię - zsunął mnie ze swoich kolan i odszedł kawałek
W mojej głowie co chwila pojawiały się kolejne myśli. Co jest z moim synem ? Żyje ? Może jest głodny ? Kiedy go odzyskam ? Kto się nim zajmuje ? Jak mam o tym nie myśleć ? Boże, przecież on jest tak mały. Tak strasznie go kocham, tęsknie, ja go muszę zobaczyć.
-Mela po prostu się martwi - usiadł z powrotem na krzesełku i schował twarz w dłoniach
-Marco ja go muszę zobaczyć - wybuchłam płaczem
-Ja też - przytulił mnie - musimy trochę poczekać
-Ja już nie chce czekać, chce go po prostu przytulić
-Zrobisz to, obiecuje - pocałował mnie w czoło
-Nie mogę, ja już nie mogę. Nie wytrzymam
-Spokojnie
-Zawsze się wszystko pieprzy
-Em zaraz się znowu ułoży, na pewno, obiecuje
-Ufam Ci - spojrzałam w jego zaczerwienione oczy - ale nie masz pewności
-Już nie mów, odpocznij - pogładził mnie po plecach
*****
PRZEPRASZAM ! NIE WIEM JAK TO SIĘ STAŁO ;o WYBACZCIE :*
Rozdział jak zawsze fenomenalny czekam z niecierpliwością na nexta, pozdrawiam i mam nadzieję, że szybko znajdą Niko całego i zdrowego.
OdpowiedzUsuńale dlaczego? Tak długo czekała na poród, na Nico a tu porwanie.... mam nadzieję, że szybko go znajdą przecież to niemowlak. Pozdrawiam i czekam na następny
OdpowiedzUsuńjej, takie obrotu spraw się kompletnie nie spodziewałam.. rozdział świetny, czekam na next'a. ;)
OdpowiedzUsuńSzok.. Nico porwany *o* Dziewczyno ja Cię udusze jak Nico nie znajdzie się w następnym rozdziale. Nie mogłaś tego porwania dać później, a teraz dać im się nacieszyć synkiem? Rozdział super. Mam nadzieje, że Nico szybko wróci do rodziców.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. ^^ Pozdrawiam, buziaki. Ola ;**
Ta główna bohaterka jest już wkurzająca :/
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam ;/ !!! ;D
Usuń