piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 47.

-Em ! - otworzyłam oczy, a Marco siedział nade mną
-Tak ?
-Nico się obudził i chyba jest głodny
-Nico ?
-Nie obudziłaś się jeszcze ? - zaśmiał się
-Zaraz zejdę
-Czekamy w salonie - pocałował mnie w czoło
-Yhmm
Usiadłam na łóżku i powoli wracałam do rzeczywistości. To wszystko był tylko sen, mój Nico jest na dole cały i zdrowy, nic mu nie jest. Jezu jak dobrze, jak ja się ciesze. Szybko wstałam i zeszłam na dół. Mój synek mój marudna, więc wzięłam do na ręce i usiadłam na kanapie. Nakarmiłam go, poczekałam aż mu się odbije i powoli chodziłam po salonie, aby zasnął. Mój śpioch malutki.
-Spał tyle czasu, może już nie jest zmęczony ?
-Jest - uśmiechnęłam się jak zobaczyłam, że mały ziewnął
-Śpioch - Marco cicho się zaśmiał
-Cieszę się, że jesteśmy razem - odłożyłam malucha do kołyski
-Ja też - objął mnie
-Sophie jeszcze nie ma ?
-Melanie dzwoniła i zaraz będą
-To dobrze - ukazałam rządek śnieżnobiałych zębów
-Jesteś głodna ?
-Troszeczkę
-To chodź do kuchni
-Zaraz przyjdę, chce jeszcze chwile tu posiedzieć
-Pewnie - pocałował mnie w policzek i poszedł do kuchni
Stanęłam nad kolyską i wpatrywałam się w mojego syna. Jak ja się cieszę, że on tu jest, że mogę go przytulić, dotknąć, pocałować. Widzę jak spokojnie i równomiernie oddycha. Jest taki słodki i malutki.
-Skarbie chodź zrobiłem kanapki
-Idę - uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę, a potem razem poszliśmy do kuchni
-Chcesz herbate ?
-Nie dziękuje
-Coś się stało ?
-Nie nie
-Kocham Cię
-Ja też Cię kocham - spojrzałam mu w oczy
-Pójdę otworzyć - usłyszeliśmy dzwonek do drzwi
-To pewnie Sophie
-Jedz spokojnie - zniknął mi z pola widzenia
Po chwili słyszałam już jakieś głosy, a do kuchni weszła siostra mojego narzeczonego
-Cześć mamuśko
-Cześć - pocałowałam ją w policzek
-Jak się czujesz ?
-Dobrze dziękuje
-Zajrzałam do niego, jest śliczny
-Dziękuje
-Jest podobny do Ciebie
-Wiem - uśmiechnęłam się zadowolona
-Bije od Ciebie takie szczęście
-Jestem najszczęśliwszą kobietą na ziemi
-Domyślam się
-Mamo - Sophie do mnie podeszła
-Widziałaś Nico ?
-Tak ! Mamo on jest taki malutki
-Wiem słoneczko
-Może u mnie spać
-Jak będzie starszy to pomyślimy - pocałowałam ją w czoło
-No dobrze
-Idę jeszcze na niego popatrzeć - zaśmiała się Mela
-Chodźmy wszystkie - moja córka pociągnęła nas obie do salonu
Dziewczyny stanęły przy kołysce, a ja przytuliłam się do Marco i patrzyłam na to wszystko
-Już zawsze tak będzie - szepnął mi do ucha
-Będzie lepiej - uśmiechnęłam się
-Na pewno
-Braciszku, a Twoi fani wiedzą, że masz syna ?
-Nie na pewno nie - uśmiechnął się Marco
-To poinformuj ich - zabrałam głos
-No dobrze - zrobił zdjęcie jego małych stópek i wstawił na Facebooka i Instagrama z podpisem "Witamy w domu Nico :D"
-Idealnie
-Cieszę się
-Mamo, a może pójdziemy na spacer ?
-Jeszcze nie teraz kochanie
-To kiedy ?
-Za kilka dni
-A pójdziesz ze mną na lody ?
-Ja z Tobą pójdę - Marco wziął ją na ręce, a ona się zaśmiała
-Zostawie Was - stwierdziła Mela
-Jak chcesz to zostań
-Innym razem - pocałowała mnie, a potem Marco i Sophie w policzek - do zobaczenia
-Pa - odprowadziłam ją do drzwi i wróciłam do salonu
-Mamo, a mogę go powozić w wózku ?
-Jutro dobrze ? Już teraz nie będziemy szli po wózek na gore
-Dobrze
Po jakimś czasie Nico się obudził i trzeba było go przewinąć, a potem jeszcze jakiś czas go nosiłam, bo marudził.
-Mamo czemu on tak płacze ?
-Już nie płacze przecież
-No, ale płakał
-Sophie on będzie płakał
-Tak dużo ?
-Powiedzmy, że tak
-No trudno - westchnęła niezadowolona - i tak go kocham
Jak to usłyszałam to na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, przytuliłam ją i pocałowała w czoło. Dla takich chwil warto żyć.
-Chcesz go powozić ? - spytał Reus
-Tak tak
-To proszę - przyniósł wózek, a ja włożyłam do niego małego
-Tylko powoli - szepnęłam jej do ucha - i nie rozbij się nigdzie
-Wiem
-Co Ci powiedziała, że masz taki dobry humor ?
-Powiedziała, że trudno, że Nico płacze, bo i tak go kocha
-No widzisz
-Miałam głupi sen
-Jaki ?
-Śniło mi się, że jak się obudziłam to Was nie było, bo wyszedłeś z nim na spacer i go porwali
-Ej nie przejmuj się tym - przytulił mnie - nigdy nie pozwolę, żeby coś takiego się stało
-Obiecujesz ?
-Obiecuje - pocałował mnie
-Dzwoniła Ania i strasznie nam gratulowała
-Kiedy wracają ?
-Niedługo, ale chyba jeszcze w Polsce Ania musi być
-Rozumiem
-Stęskniłam się za nią
-Myślę, że przylecą tu nawet na jeden dzień, żeby zobaczyć swojego chrześniaka
-To byłoby bardzo miłe
-Wszyscy chcą nas odwiedzić i go zobaczyć
-Jest jeszcze za mały, ale szybko zleci
-Prawie to samo powiedziałem
-Teraz już myślimy podobnie
-Czasami się zastanawiam co by było jakbym wtedy nie wyjechała
-Nie wracajmy do tego
-Gdzie ona poszła ? - zaśmiałam się
-W kuchni się pewnie kręci
-Spryciula
-Po tatusiu
-Po mamusi
-Nie !
-Tak !
-Nie - pocałował mnie jak chciałam się odezwać
-Zrobiłeś to specjalnie
-Mogę to zrobić jeszcze raz
-Nie - zaśmiałam się - obejdzie się
-Tato !
-Słucham ?
-Dlaczego ten pan z aparatem siedzi na naszym drzewie ?
-Co ? - poderwaliśmy się z miejsca i podbiegliśmy do okna
Ja zabrałam Nico i Sophie, a Marco wyszedł z domu.
-Chodź pójdziemy na górę do pokoju Nico
-Dobrze - poczłapała na górę, a ja wzięłam syna na ręce i zrobiłam to samo
Położyłam małego do łóżeczka, bo zdążył zasnąć, a sama usiadłam na fotelu i wzięłam Sophie na kolana. Zdenerwowałam się ! Nawet we własnym domu nie można czuć się swobodnie.
-Już załatwione
-Kto to był ?
-Jakiś paparazzi, ale już go pogoniłem
-Nie zostawisz tego tak, prawda ?
-Oczywiście, że nie. Zaraz pojadę do tej jego redakcji
-Kocham Cię - uśmiechnęłam się
-Mamo zrobisz mi coś do jedzenia ?
-Pewnie, chodźmy na dół
-Włączę nianie elektroniczną
-Okej - zeszłyśmy na dół i poszłyśmy od razu do kuchni
-Mam ochote na naleśniki ?
-Może być, a z czym ?
-Z owocami i twarożkiem
-Dobrze - uśmiechnęłam się promiennie
Po dwudziestu może dwudziestu pięciu minutach naleśniki były gotowe. Sophie wciągnęła je szybko jak odkurzacz, a my z Marco dopiero zaczynaliśmy jeść.
-A kiedy Nico będzie mógł takie naleśniki jeść ?
-Nie prędko
-Szkoda
-Na razie jest więcej dla Ciebie
-Ale jak Nico będzie mogł jeść to mama będzie robiła więcej
-Inteligentna po mnie - zaśmiałam się
-Po nas
-Chciałbyś
-Tato zagramy w piłkę ?
-Zagramy, ale jak zjemy
-Ja już zjadłam - odstawiła talerz do zlewu
-To znajdź piłkę, a ja zaraz przyjdę
-Dobrze !
-Pójdę na górę do Nico i tam poczytam książek
-Jesteś pewna ?
-Tak, nie mogę się na niego napatrzeć
-Oj mam to samo
-Boję się, żeby Sophie nie czuła się odsunięta
-Em spokojnie, nie martw się na zapas
-Postaram się
-Idziesz tato ?
-Idę idę - wstał od stołu
-Idź, ja posprzątam
-Dzięki - powiedział i już go nie było
Schowałam brudne talerze do zmywarki, a naleśniki, które zostały włożyłam do zmywarki. Jak byłam już przy drzwiach to zadzwonił dzwonek do drzwi. Powoli do nich podeszłam i otworzyłam.
-Dzień dobry mam przesyłkę
-Dzień dobry dla kogo ?
-Dla pana Marco Reusa
-Odbiore
-Proszę tu podpisać - wskazał na jakiś papierek
-Już - uśmiechnęłam się, a on podał mi paczkę
-Miłego wieczoru pani Reus - odszedł zanim zdążyłam go poprawić
-Dziękuje - zaśmiałam się i weszłam do domu
Wyszłam na dwór przez taras i chwile patrzyłam jak grają
-Marco paczka do Ciebie
-Dzięki - podszedł i zaczął ją otwierać
-Właściwie to dla Ciebie
-Co to ?
-Prezent ślubny
-Ślubny ?
-Niech będzie, że przed ślubny
-Dziękuje - pocałowałam go
Otworzyłam pudełeczko i wyjęłam z niego piękny zegarek od Michaela Korsa
-Podoba Ci się ?
-Tak, jest boski
-Ciesze się, że Ci się podoba
-Bardzo - jeszcze raz go pocałowałam

3 komentarze:

  1. Jak dobrze, że to był tylko zły sen. Rozdział jak zawsze świetny :)
    Zapraszam na mojego nowego bloga ;* meine-echte-liebe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. wiedziałam, że tego nie zrobisz :D i bardzo dobrze, piękna rodzinka. A ten gościu na drzewie, strasznie mnie rozśmieszył :D no to nie przedłużam, pozdrawiam i gorąco zapraszam do mnie, wpadnij w wolnym czasie i zostaw po sobie ślad :) http://walcz99.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. uhh, jak dobrze, że to sen. :D a reporter na drzewie, boskie. :D czekam na next'a :3

    OdpowiedzUsuń