Cały weekend siedzieliśmy w domu i oglądaliśmy mecze Mundialu. Marco kupił Sophie trampolinę, więc teraz, żeby ją wieczorem zabrać do łóżka albo do kąpieli to trzeba się mocno postarać.
-Będę Ci do znudzenia powtarzała, że ją rozpieszczasz
-Dobrze mi z tym
-Marco - zaśmiałam się
-Emma - pocałował mnie
-Głupek - szturchnęłam go
-Tato !
-Słucham ?
-Poskaczesz ze mną ?'
-Potem, dobrze ?
-No dobrze
-Zrobię kanapki
-Pomogę Cię - przytulił mnie
-Chyba przeszkodzisz
-Kotku - cmoknął mnie w policzek - zwał jak zwał
-Chodź - pociągnęłam go za rękę do kuchni
-To co mam robić ?
-Możesz smarować chleb masłem
-Niech Ci będzie
-Z serem i szynką ?
-Yhmm
-Ok - wyjęłam z lodówki wszystko co będzie nam potrzebne do kanapek
-Jakiś duży talerz się przyda
-Na górnej półce - pokazałam
-Tak wysoko ?
-Dosięgniesz
-A Ty dosięgasz ?
-Nie - wybuchłam śmiechem
-Brawo
-A idź Ty
-Proszę - podał mi talerzy, który postawiłam na blacie
-Głodna jestem
-Robimy już kanapki, przecież
-Wiem wiem
-Mam zrobić herbatę ?
-Nie
-Lemoniada ?
-Oo tak - pokiwałam twierdząco głową
-Poradzisz sobie już ? - wskazał na kanapki
-Tak, rób napój
-Dobrze - uśmiechnął się
W ciągu 15 minut kanapki były już gotowe, lemoniada zresztą też. Zanieśliśmy wszystko na taras, ustawiliśmy talerze i szklanki na stole.
-Kto po nią idzie ?
-Ty
-Myślisz, że mnie posłucha ?
-Nosisz u brzuchu jej ukochanego brata
-Ok spróbuje - zeszłam po schodkach z tarasu i ruszyłam w stronę trampoliny
-Sophie zrobiliśmy kanapki i lemoniadę, chodź do stołu
-Nie chce
-Kochanie jak zjesz to tutaj wrócisz
-Ale potem jest mecz i nie będę mogła skakać
-Do meczu jest jeszcze sporo czasu
-No dobrze, idę - zeszła, założyła buciki i razem usiadłyśmy przy stole obok blondyna
-Smacznego
-Dziękuje - mała powiedziała już z pełną buzią
-Nie mów z pełną buzią
-Przepraszam
-Nic się nie stało - stwierdził Reus
Gdyby mój wzrok mógł zabijać to Marco leżałby już trupem. Jak tylko powiem coś Sophie to Marco to przekręca. Matko jak on mnie czasami wkurza.
-Dziękuje - odstawiła talerzyk, a potem pustą szklankę
-Na zdrowie
-Mogę już iść na trampolinę ?
-Jasne leć - pocałowałam ją w czoło
-Dziękuje - pobiegła dalej skakać
-Marco ja Cię kiedyś zabije
-Wiem wiem, rozpieszczam ją
-Trzeba wyznaczyć jakieś granice
-Em skarbie ona wie jakie są granice
-Nie możesz jej odpuszczać we wszystkich rzeczach
-Wiesz, że tego nie robię
-Dobra nie kłóćmy się
-Nie denerwuj się już - objął mnie i pocałował w czoło
-Już mi przeszło - zaśmiałam się
-Ach te Twoje zmiany humoru
-Jeszcze tylko trochę. Wytrzymasz
-Kocham Cię i wytrzymałbym dużo dłużej
-Ja też bardzo Cię kocham - pocałowałam go - i to da się załatwić
-Co ?
-Moje humorki dużo dłużej
-Chyba jednak zrezygnuje
-Jesteś pewny ?
-Jak najbardziej
-Okej, ale jakby co to nie będzie trudne
-Już trochę Cię znam
-Trochę ?
-Za tydzień minie już 5 lat
-Dużo czasu - uśmiechnęłam się
-A my nawet nie jesteśmy małżeństwem
-Jeszcze tylko 2 miesiące
-Aż dwa miesiące
-To tak szybko minie
-Po ślubie będziemy jeszcze szczęśliwsi
-Wypadałoby wybrać miejsce podróży poślubnej
-Mam już pomysł kochanie
-Tak ?
-Od razu po ślubie kilkudniowy wyjazd z dziećmi
-Przecież w ostatnią sobotę macie mecz. Marco jak wszystko dobrze pójdzie to zagrasz
-Wrócimy przed meczem
-A przygotowanie przed meczem ?
-Dam radę - pocałował mnie - dla rodziny wszytko
-Okej, zgadzam się
-Musimy tylko wybrać miejsce i datę
-To jeszcze ustalimy
-Cudownie - uśmiechnęłam się promiennie
-A tuż na początku września pojedziemy razem gdzieś na tydzień
-Tydzień ?
-Kochanie nic się nie stanie podczas naszego tygodniowego wyjazdu
-No, ale Marco, przecież Nico
-Nico będzie pod dobrą opieką
-Nie chce go zostawiać
-Em błagam Cię
-Dobrze pojedziemy, ale tylko na tydzień
-Obiecuje
-I nie za daleko
-Em będziesz miałam internet, zasięg i wszystko co będziesz chciała
-To ma być nasz wyjazd - uśmiechnęłam się - wystarczy mi jeden telefon, żeby zobaczyć co u nich
-Będzie dobrze
-Wiem
-Nasze dziecko jest wyjątkowo cichutko - odwróciłam się
-Bawi się grzecznie
-Czy ona się nie męczy - zaśmiałam się patrząc jak cały czas skacze
-Szybciej padnie
-To bardzo przyjemna wizja na wieczór
-Kuszące
-Jak zamierzasz świętować dzisiejszą wygraną Niemców ?
-Wygraną, przegraną, remis tylko z Tobą zamierzam to przeżywać
-Wygraną kochanie wygraną
-Nie przyjmujesz innej opcji do wiadomości ?
-Nie - pokiwałam przecząco głową
-Gdyby Mario to usłyszał to załamałby się z radości
-To lepiej mu tego na razie nie mów
-Jak sobie pani życzy
-Pić mi się chce - Sophie wgramoliła się na kolana Marco
-Proszę - podałam jej szklankę z lemoniadą
-Dziękuje - wypiła całą szklankę i odstawiła się ja na stół
-Idziesz dalej skakać ?
-Tak
-Nie chcesz odpocząć ?
-Jeszcze się nie zmęczyłam
-To biegnij
-Mamo, a za ile zaczyna się mecz ?
-Poczekaj - wzięłam do ręki telefon i sprawdziłam godzinę - za dwie godziny
-Dopiero ?
-Zobaczysz, że zanim się obejrzysz to będzie się zaczynał
-Zawołasz mnie ?
-Oczywiście
-Super - odprowadziłam ją wzrokiem do trampoliny, a potem spojrzałam na Marco
-Ona się już nie odczepi od tej trampoliny
-No i dobrze - zaśmiał się
-Ty się nie śmiej, bo zaczniesz trenować i Cię nie będzie
-Tak dobrze to nie będziesz miała
-Zabawne - powiedziałam sarkastycznie
-Ciskasz sarkazmem kochanie
-Ja Ci zaraz dam kochanie
-Tak ? Dasz mi ? - poruszył brwiami
-Zboczeniec
-Oj nie mogłem się powstrzymać
-Ja nie wiem w ogóle co Ty sobie wyobrażasz
-Ja Ci mogę pokazać - przybliżył się do mnie
-Nie dziękuje - odsunęłam się
-Uciekasz ?
-Daleko nie ucieknę - powiedziałam wskazując na swój ogromny już brzuch
-Zawsze możesz próbować
-Choć byś nie wiem jak długo nie ćwiczył to i tak byś mnie dogonił
-To jest tak oczywiste, że nie ma sensu o tym gadać - znowu się przybliżył
-Odniosę talerze - wstałam i szybko zgarnęłam naczynia ze stołu
Odniosłam je do kuchni, włożyłam do zmywarki, a potem z szafki wyjęłam dzbanek. Włożyłam do niego trochę lodu i wlałam wodę, pokroiłam cytrynę, która również się tam znalazła. Lemoniada już się kończyła, a jest na tyle gorąco, że co chwile chce się pić
-Jednak uciekłaś - Marco przyciągnął mnie do siebie
-Nie prawda
-Zaraz Ci pokaże - posadził mnie na blacie, a ja zaczęłam się śmiać
-Puść mnie
-Kiedyś to zrobię - pocałował mnie
-Marco - pisnęłam jak lekko mnie łaskotał
-Hmm ?
-Przestań - wierciłam się
-Nie przekonujesz mnie za bardzo
-Bardzo proszę, żebyś przestał
-Jak bardzo ?
-Bardzo - pocałowałam go długo i namiętnie
-Chyba mnie przekonałaś
-Cieszę się - przytuliłam się do niego, a on mnie zdjął
-Jeszcze do tego wrócimy
-Z pewnością - uśmiechnęłam się słodko
-Kocham Cię piękna - spojrzał mi w oczy i już by mnie pocałował, ale przerwał nam płacz Sophie
Marco pobiegł szybko, a ja poszłam za nim
-Co się stało ? - piłkarz wziął ją na rękę
-Chciałam do Was przyjść, ale się potknęłam - cały czas płakała
-Pokaż - delikatnie podniosłam jej rękę do góry - nie wygląda to najgorzej
Jej ręka była trochę otarta, ale to nic poważnego
-Zaraz to opatrzymy - tata pocałował ją w czoło
-Boli - wtuliła się w niego
-Zaraz przestanie - pogłaskałam ją po plecach
Weszliśmy do środka, oni poszli do salonu, a ja do łazienki po apteczkę. Wróciłam, obmyłam jej to wodą utlenioną, a potem nakleiłam duży plaster. Pocałowałam ją delikatnie w plaster i uśmiechnęłam do niej.
-Już po strachu
-Dziękuje
-Pójdę zrobić jakieś przekąski, a Wy tu siedźcie - uśmiechnęłam się i ruszyłam do kuchni.
Za chwile zaczyna się mecz, więc postanowiłam zrobić coś do jedzenia. W końcu żadne nas nie będzie chciało się ruszyć do kuchni w trakcie trwania meczu.
Mecz zakończył się cudowną wygraną Niemców. Nasi przyjaciele zakończyli mecz z Portugalią wynikiem 4:0. Sophie tak się cieszyła, że prawie cały czas skakała tuż przed telewizorem, ja prawie płakałam, a Marco wysłał wszystkim chłopakom i trenerowi sms z gratulacjami.
-Dobry początek Mundialu
-Świetnie się spisali
-Jestem z nich dumna
-Ja też - pocałował mnie - to jak świętujemy ?
-Najpierw zanieś naszą księżniczkę na górę - wskazałam na naszą córkę
-Zaraz wracam - puścił mi oczko
Jest pytanko moje drogie ! Co byście powiedziały gdybym założyła NOWEGO BLOGA ?
-Poskaczesz ze mną ?'
-Potem, dobrze ?
-No dobrze
-Zrobię kanapki
-Pomogę Cię - przytulił mnie
-Chyba przeszkodzisz
-Kotku - cmoknął mnie w policzek - zwał jak zwał
-Chodź - pociągnęłam go za rękę do kuchni
-To co mam robić ?
-Możesz smarować chleb masłem
-Niech Ci będzie
-Z serem i szynką ?
-Yhmm
-Ok - wyjęłam z lodówki wszystko co będzie nam potrzebne do kanapek
-Jakiś duży talerz się przyda
-Na górnej półce - pokazałam
-Tak wysoko ?
-Dosięgniesz
-A Ty dosięgasz ?
-Nie - wybuchłam śmiechem
-Brawo
-A idź Ty
-Proszę - podał mi talerzy, który postawiłam na blacie
-Głodna jestem
-Robimy już kanapki, przecież
-Wiem wiem
-Mam zrobić herbatę ?
-Nie
-Lemoniada ?
-Oo tak - pokiwałam twierdząco głową
-Poradzisz sobie już ? - wskazał na kanapki
-Tak, rób napój
-Dobrze - uśmiechnął się
W ciągu 15 minut kanapki były już gotowe, lemoniada zresztą też. Zanieśliśmy wszystko na taras, ustawiliśmy talerze i szklanki na stole.
-Kto po nią idzie ?
-Ty
-Myślisz, że mnie posłucha ?
-Nosisz u brzuchu jej ukochanego brata
-Ok spróbuje - zeszłam po schodkach z tarasu i ruszyłam w stronę trampoliny
-Sophie zrobiliśmy kanapki i lemoniadę, chodź do stołu
-Nie chce
-Kochanie jak zjesz to tutaj wrócisz
-Ale potem jest mecz i nie będę mogła skakać
-Do meczu jest jeszcze sporo czasu
-No dobrze, idę - zeszła, założyła buciki i razem usiadłyśmy przy stole obok blondyna
-Smacznego
-Dziękuje - mała powiedziała już z pełną buzią
-Nie mów z pełną buzią
-Przepraszam
-Nic się nie stało - stwierdził Reus
Gdyby mój wzrok mógł zabijać to Marco leżałby już trupem. Jak tylko powiem coś Sophie to Marco to przekręca. Matko jak on mnie czasami wkurza.
-Dziękuje - odstawiła talerzyk, a potem pustą szklankę
-Na zdrowie
-Mogę już iść na trampolinę ?
-Jasne leć - pocałowałam ją w czoło
-Dziękuje - pobiegła dalej skakać
-Marco ja Cię kiedyś zabije
-Wiem wiem, rozpieszczam ją
-Trzeba wyznaczyć jakieś granice
-Em skarbie ona wie jakie są granice
-Nie możesz jej odpuszczać we wszystkich rzeczach
-Wiesz, że tego nie robię
-Dobra nie kłóćmy się
-Nie denerwuj się już - objął mnie i pocałował w czoło
-Już mi przeszło - zaśmiałam się
-Ach te Twoje zmiany humoru
-Jeszcze tylko trochę. Wytrzymasz
-Kocham Cię i wytrzymałbym dużo dłużej
-Ja też bardzo Cię kocham - pocałowałam go - i to da się załatwić
-Co ?
-Moje humorki dużo dłużej
-Chyba jednak zrezygnuje
-Jesteś pewny ?
-Jak najbardziej
-Okej, ale jakby co to nie będzie trudne
-Już trochę Cię znam
-Trochę ?
-Za tydzień minie już 5 lat
-Dużo czasu - uśmiechnęłam się
-A my nawet nie jesteśmy małżeństwem
-Jeszcze tylko 2 miesiące
-Aż dwa miesiące
-To tak szybko minie
-Po ślubie będziemy jeszcze szczęśliwsi
-Wypadałoby wybrać miejsce podróży poślubnej
-Mam już pomysł kochanie
-Tak ?
-Od razu po ślubie kilkudniowy wyjazd z dziećmi
-Przecież w ostatnią sobotę macie mecz. Marco jak wszystko dobrze pójdzie to zagrasz
-Wrócimy przed meczem
-A przygotowanie przed meczem ?
-Dam radę - pocałował mnie - dla rodziny wszytko
-Okej, zgadzam się
-Musimy tylko wybrać miejsce i datę
-To jeszcze ustalimy
-Cudownie - uśmiechnęłam się promiennie
-A tuż na początku września pojedziemy razem gdzieś na tydzień
-Tydzień ?
-Kochanie nic się nie stanie podczas naszego tygodniowego wyjazdu
-No, ale Marco, przecież Nico
-Nico będzie pod dobrą opieką
-Nie chce go zostawiać
-Em błagam Cię
-Dobrze pojedziemy, ale tylko na tydzień
-Obiecuje
-I nie za daleko
-Em będziesz miałam internet, zasięg i wszystko co będziesz chciała
-To ma być nasz wyjazd - uśmiechnęłam się - wystarczy mi jeden telefon, żeby zobaczyć co u nich
-Będzie dobrze
-Wiem
-Nasze dziecko jest wyjątkowo cichutko - odwróciłam się
-Bawi się grzecznie
-Czy ona się nie męczy - zaśmiałam się patrząc jak cały czas skacze
-Szybciej padnie
-To bardzo przyjemna wizja na wieczór
-Kuszące
-Jak zamierzasz świętować dzisiejszą wygraną Niemców ?
-Wygraną, przegraną, remis tylko z Tobą zamierzam to przeżywać
-Wygraną kochanie wygraną
-Nie przyjmujesz innej opcji do wiadomości ?
-Nie - pokiwałam przecząco głową
-Gdyby Mario to usłyszał to załamałby się z radości
-To lepiej mu tego na razie nie mów
-Jak sobie pani życzy
-Pić mi się chce - Sophie wgramoliła się na kolana Marco
-Proszę - podałam jej szklankę z lemoniadą
-Dziękuje - wypiła całą szklankę i odstawiła się ja na stół
-Idziesz dalej skakać ?
-Tak
-Nie chcesz odpocząć ?
-Jeszcze się nie zmęczyłam
-To biegnij
-Mamo, a za ile zaczyna się mecz ?
-Poczekaj - wzięłam do ręki telefon i sprawdziłam godzinę - za dwie godziny
-Dopiero ?
-Zobaczysz, że zanim się obejrzysz to będzie się zaczynał
-Zawołasz mnie ?
-Oczywiście
-Super - odprowadziłam ją wzrokiem do trampoliny, a potem spojrzałam na Marco
-Ona się już nie odczepi od tej trampoliny
-No i dobrze - zaśmiał się
-Ty się nie śmiej, bo zaczniesz trenować i Cię nie będzie
-Tak dobrze to nie będziesz miała
-Zabawne - powiedziałam sarkastycznie
-Ciskasz sarkazmem kochanie
-Ja Ci zaraz dam kochanie
-Tak ? Dasz mi ? - poruszył brwiami
-Zboczeniec
-Oj nie mogłem się powstrzymać
-Ja nie wiem w ogóle co Ty sobie wyobrażasz
-Ja Ci mogę pokazać - przybliżył się do mnie
-Nie dziękuje - odsunęłam się
-Uciekasz ?
-Daleko nie ucieknę - powiedziałam wskazując na swój ogromny już brzuch
-Zawsze możesz próbować
-Choć byś nie wiem jak długo nie ćwiczył to i tak byś mnie dogonił
-To jest tak oczywiste, że nie ma sensu o tym gadać - znowu się przybliżył
-Odniosę talerze - wstałam i szybko zgarnęłam naczynia ze stołu
Odniosłam je do kuchni, włożyłam do zmywarki, a potem z szafki wyjęłam dzbanek. Włożyłam do niego trochę lodu i wlałam wodę, pokroiłam cytrynę, która również się tam znalazła. Lemoniada już się kończyła, a jest na tyle gorąco, że co chwile chce się pić
-Jednak uciekłaś - Marco przyciągnął mnie do siebie
-Nie prawda
-Zaraz Ci pokaże - posadził mnie na blacie, a ja zaczęłam się śmiać
-Puść mnie
-Kiedyś to zrobię - pocałował mnie
-Marco - pisnęłam jak lekko mnie łaskotał
-Hmm ?
-Przestań - wierciłam się
-Nie przekonujesz mnie za bardzo
-Bardzo proszę, żebyś przestał
-Jak bardzo ?
-Bardzo - pocałowałam go długo i namiętnie
-Chyba mnie przekonałaś
-Cieszę się - przytuliłam się do niego, a on mnie zdjął
-Jeszcze do tego wrócimy
-Z pewnością - uśmiechnęłam się słodko
-Kocham Cię piękna - spojrzał mi w oczy i już by mnie pocałował, ale przerwał nam płacz Sophie
Marco pobiegł szybko, a ja poszłam za nim
-Co się stało ? - piłkarz wziął ją na rękę
-Chciałam do Was przyjść, ale się potknęłam - cały czas płakała
-Pokaż - delikatnie podniosłam jej rękę do góry - nie wygląda to najgorzej
Jej ręka była trochę otarta, ale to nic poważnego
-Zaraz to opatrzymy - tata pocałował ją w czoło
-Boli - wtuliła się w niego
-Zaraz przestanie - pogłaskałam ją po plecach
Weszliśmy do środka, oni poszli do salonu, a ja do łazienki po apteczkę. Wróciłam, obmyłam jej to wodą utlenioną, a potem nakleiłam duży plaster. Pocałowałam ją delikatnie w plaster i uśmiechnęłam do niej.
-Już po strachu
-Dziękuje
-Pójdę zrobić jakieś przekąski, a Wy tu siedźcie - uśmiechnęłam się i ruszyłam do kuchni.
Za chwile zaczyna się mecz, więc postanowiłam zrobić coś do jedzenia. W końcu żadne nas nie będzie chciało się ruszyć do kuchni w trakcie trwania meczu.
Mecz zakończył się cudowną wygraną Niemców. Nasi przyjaciele zakończyli mecz z Portugalią wynikiem 4:0. Sophie tak się cieszyła, że prawie cały czas skakała tuż przed telewizorem, ja prawie płakałam, a Marco wysłał wszystkim chłopakom i trenerowi sms z gratulacjami.
-Dobry początek Mundialu
-Świetnie się spisali
-Jestem z nich dumna
-Ja też - pocałował mnie - to jak świętujemy ?
-Najpierw zanieś naszą księżniczkę na górę - wskazałam na naszą córkę
-Zaraz wracam - puścił mi oczko
*****
Ach ta sielanka xd Może coś powinnam namieszać ?
Jest pytanko moje drogie ! Co byście powiedziały gdybym założyła NOWEGO BLOGA ?
Chciałybyście ?
nie, nie mieszaj :) tak jest świetnie *.* co do drugiego bloga jestem na tak :p pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny czekam z niecierpliwością na rozwiązanie, proszę nie mieszaj. Co do nowego bloga jestem jak najbardziej za. O kim on będzie?
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny, ale namieszaj, coś musi się dziać. :D ^^ jestem jak najbardziej za ! ;3
OdpowiedzUsuńOch niech ta sielanka trwa jak najdłużej kochana :*
OdpowiedzUsuńMarco nasz kochany ;3
Rozdział świetny
Czekam na next
Życzę weny i pozdrawiam/Nikola ;*
nowy blog to cudownie :) tylko nie zapominaj o tym i o losach Julki i Marco :) a no i na nowym też najlepiej żeby byl Marco :D Haha Marco wszędzie :P a rozdział fantastyczny :) pozdr./Grethe
OdpowiedzUsuń