Wzięłam dużą walizkę, rozłożyłam ją w garderobie i zaczęłam
wybierać ubrania. Spakowałam bieliznę, sukienki, szorty, koszulki, kostiumy
kąpielowe, chustki i kapelusze. Potem wybrałam biżuterię, kosmetyki torebki,
buty, w których znalazły się buty na płaskim i wysokim obcasie. Ledwo dopięłam
tą walizkę, a potem zabrałam się za bagaż podręczny, zabrałam z gabinetu
sprzęty elektroniczne, dokumenty, paszport. Zniosłam na dół obie walizki,
przygotowałam sobie strój na jutrzejszy wylot, nastawiłam budzik, przebrałam
się w coś do spania i położyłam się od łóżka, gdzie włączyłam sobie komedie
romantyczna pt. "Miłość i Turbulencje". Film skończył się przed 22,
więc wyłączyłam telewizor, zgasiłam światło i zasnęłam
~Next Day~
Obudziłam się o 6:30, wyłączyłam budzik, który miał zadzwonić dopiero o 7 i poszłam się wyszykować. Weszłam pod prysznic, namydliłam całe ciało brzoskwiniowym płynem do kąpieli, potem umyłam włosy, wytarłam ciało i wyszłam. Ubrałam się, wysuszyłam włosy, które związałam, potem makijaż i śniadanie. O 8:30 wsiadłam do taksówki, a niecałe 20 minut później byłam już na lotnisku, przywitałam się ze wszystkimi, oddałam swoją walizkę, przeszliśmy przez wszystkie formalności, a o 9:45 wpuścili nas do samolotu. Okazało się, że mam miejsce obok Ani, a w drugim rzędzie obok nas siedzą Robert i Marco.
-Co robiłaś wczoraj ? - zapytała karateczka
-Sprzątałam - zaśmiałam się
-Nie masz co robić w soboty - uśmiechnęła się do mnie
-Tak wyszło, byłam pewno, że zajęło mi to mało czasu, a potem się okazało, że jednak cały dzień
-Taki tam drobny szczegół
-Miałam to powiedzieć
-A co u Sophie ?
-Wstyd się przyznać, ale zapomniałam zadzwonić, a jak już mi się przypomniało to było tak późno, że odpuściłam
-Może wytrzyma bez Ciebie
-Moi rodzice sobie z nią poradzą, chociaż ona czasami potrafi być diabełkiem
-Po tatusiu - wtrącił Lewy
-Ejjj - oburzył się Reus, a my się zaśmialiśmy
-O której będziemy w Rzymie ? - zmieniłam temat
-Jakoś tak późnym popołudniem
-Dzięki
-Wzięłaś jakiś strój sportowy ? - spytała Lewandowska
-Oczywiście, że tak
-To wieczorkiem wychodzimy biegać
-No w sumie czemu nie
-A ze mną już nie chcesz biegać ? - Marco zrobił smutną minkę
-Czy ja kiedykolwiek chciałam ?
-Coś tam wspominałaś
-Nie przypominam sobie
-A szkoda - posłał mi buziaka w powietrzu, a ja się uśmiechnęłam
-Em, a dlaczego w ogóle miałaś pomysł, żeby lecieć do Nowego Jorku ?
-Wiesz co zadzwoniła do mnie kumpela z Polski, że wybiera się ze swoim chłopakiem i czy nie chcemy jechać z nimi, więc wstępnie się zgodziłam
-A jak się wykręciłaś ?
-Powiedziałam, że Sophie nie dostała wizy
-Ładnie to tak oszukiwać ?
-Jakbym tego nie zrobiła to by mnie tu nie było
-No to w sumie, możemy Ci wybaczyć
-Dziękuje - zaśmiałam się
-Może zrobimy sobie pamiątkowe zdjęcie?
-Teraz ?!
-No, a kiedy ?!
-Bożeee Marco, ale Ty wymyślasz
-Bożeee Em, ale Ty marudzisz
-Nie powtarzaj po mnie
-No dobra, przepraszam
-Hahahah - śmiałam się - żartowałam, nie musisz przepraszać
-Byłem gotowy błagać na kolanach
-A gdzie kwiaty ?!
-Nie licz na, żadne kwiaty
-Jesteście jak dzieci - zaśmiali się Lewandowscy
-Odezwali się Ci dorośli - Marco wystawił język
-Jesteśmy starsi od Ciebie
-Tylko o rok
-Dobra skończmy żartować
-Em kochanie dasz mi swojego iPhona ?
-Marco kochanie, a Ty swojego nie masz ?
-Mam, ale Twój jest lepszy
-Bo ma inny kolor ? - uśmiechnęłam się
-Powiedzmy
-Mam hasło do wiadomości
-Co ? No ej, to nie fair
-No cóż będziesz musiał jakoś to przeżyć
-Jesteś okropna
-Wynagrodzę Ci to
-Brzmi bardzo zachęcająco
-Faceci - westchnęłam
~Kilka Godzin Później ~
Wylądowaliśmy w Rzymie bez żadnych problemów, a potem wynajętym autokarem udaliśmy się do hotelu. Jako jedna z niewielu z naszej grupy miałam sama pokój, czyli dwuosobowe łóżko jest calusieńkie dla mnie. Rozpakowałam walizki, wzięłam prysznic, przebrałam się, a potem zjechałam na dół na kolacje. Usiadłam przy stoliku z Ann, Mario i Anią, zamówiłam sobie jakąś sałatkę i sok.
-Idziesz z nami na wieczorny spacer ?
-Nie, zadzwonię do mamy, może nawet pogadamy na Skype
-Idealna matka
-Chciałabym, ale nie zawsze nią jestem
-Jesteś tylko człowiekiem, kochana
-Wiem wiem, przecież nic nie mówię
-No oczywiście - zaśmialiśmy się
-A gdzie Marco i Robert ?
-Gdzieś zniknęli
-Zapewne coś szykują
-Oby to było coś miłego
-Oni zawsze robią miłe rzeczy - bronił ich Gotze
-Oj Mario my tylko żartujemy
-Wy jak zwykle, tylko żartujecie
-Chyba się nie obrazisz ?
-Ja ? Na Was nie
-Dobra ja bardzo Wam dziękuje za towarzystwo, ale spadam do siebie - uśmiechnęła się, wstałam od stołu i wróciłam do swojego pokoju. Włączyłam laptopa, połączyłam się z internetem i uruchomiłam Skypa, moja mama była akurat dostępna, więc do niej zadzwoniłam.
-Cześć mamusiu
-Dobry wieczór kochanie
-Jak sobie radzicie z Sophie ?
-Jest bardzo grzeczna
-Na co Was już naciągnęła ? - zaśmiałam się
-Kochanie, ona nas nie naciąga, jest naszą kochaną wnuczką
-Zawsze tak mówicie, a potem mała wraca z dodatkową walizką ubranek albo zabawek
-Nie narzekaj, bo nie masz na co
-Dobra, dobra - uśmiechnęłam się - a właśnie mogę porozmawiać z Sophie ?
-Przykro mi, ale Sophie jest na basenie z tatą, a jak wróci to pewnie od razu uśnie
-No szkoda, ale pewnie jak ją zobaczę to się rozkleję
-Nie tylko Ty, ona też bardzo za Tobą tęskni
-Domyślam się, większość czasu spędza ze mną
-No właśnie, może powinnaś wrócić na jakiś czas do Polski
-Mamo proszę Cię. Sophie zna niemiecki, ma fajną opiekunkę, ja mam prace, mieszkanie
-Wiem Em, ja to wszystko wiem, ale bardzo nam Ciebie brakuje
-Myślałam, że już się przyzwyczailiście, ale ja też za Wami tęsknię
-Oczywiście, że się przyzwyczailiśmy, ale nigdy nie przestaniemy za Tobą tęsknić i Cię kochać
-Dziękuje Wam bardzo
-Opowiadaj jak Ci się podoba w Rzymie ?
-Oj no co mam Ci powiedzieć ? Mamo przylecieliśmy kilka godzin temu, jeszcze nie wychodziłam z hotelu
-Em, ale Ty byłaś kiedyś w Rzymie
-No byłam, ale 6 lat temu
-Wiem, chociaż musisz coś pamiętać
-Jasne, że tak, ale jak zobaczę coś jeszcze raz to nic mi się nie stanie
-Dlatego baw się dobrze, odpoczywaj, a my się zajmiemy Sophie
-Będę do Was często dzwoniła, obiecuje
-Nie ma problemu
-To ja kończę, pozdrów tatę i małą
-Dobrze, papa
-Paaa - rozłączyłam się. Pogrzebałam trochę w internecie i wyłączyłam laptopa. Było po 22, więc założyłam jakąś długą koszulkę i położyłam się do łóżka. Już miałam zgasić lampkę, ale usłyszałam dźwięk mojego telefonu, wzięłam go do ręki i odebrałam.
-Halo ?
-Zgadnij kto mówi
-Marco coś się stało ? - mimowolnie się uśmiechnęłam
-Chciałem zapytać co robisz
-Leże w łóżku i szczerze zamierzam iść zaraz spać
-Szkoda, bo chciałem porwać Cię na spacer
-Reus bardzo Cię przepraszam, ale jestem zmęczona
-Nie ma sprawy, może innym razem
-Będziemy tu jeszcze 2 tygodnie, obiecuje, że dam się porwać nawet na kilka spacerów
-Bardzo się z tego cieszę
-Domyślam się - zaśmiałam się
-Em jak chcesz to już Ci nie będę przeszkadzał
-Nie przeszkadzasz mi
-Ok, to pa
-Słucham ?! - nie uzyskałam odpowiedzi, bo chłopak się rozłączył, a zaraz ktoś zapukał do moich drzwi. Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam otworzyć, za drzwiami stał nie kto inny jak Marco Reus.
-Powiedziałaś, że nie będę Ci przeszkadzał, więc pomyślałem, że wpadnę
-No to wchodź - wpuściłam go do środka, a on się rozłożył na moim łóżku - jasne, rozgość się
-Chodź tu do mnie - poklepał miejsce obok siebie, a ja posłusznie się położyłam
-Gdzie byłeś jak Cię nie było ?
-Kręciliśmy się z Robertem tu i tam
-Nic więcej mi nie powiesz ?
-Nie - cmoknął mnie w policzek
-No dobra, nie chcesz to nie mów
-Idziemy jutro razem na śniadanie ? - zmienił temat
-Jasne, o której ?
-Wstaniesz na 9:30 ?
-Postaram się
-No ok, to ja lecę - wstał z łóżka, a potem wyszedł z mojego pokoju. Przykryłam się cieniutką kołdrą, zgasiłam światło i usnęłam.
~Next Day~
Obudziłam się o 6:30, wyłączyłam budzik, który miał zadzwonić dopiero o 7 i poszłam się wyszykować. Weszłam pod prysznic, namydliłam całe ciało brzoskwiniowym płynem do kąpieli, potem umyłam włosy, wytarłam ciało i wyszłam. Ubrałam się, wysuszyłam włosy, które związałam, potem makijaż i śniadanie. O 8:30 wsiadłam do taksówki, a niecałe 20 minut później byłam już na lotnisku, przywitałam się ze wszystkimi, oddałam swoją walizkę, przeszliśmy przez wszystkie formalności, a o 9:45 wpuścili nas do samolotu. Okazało się, że mam miejsce obok Ani, a w drugim rzędzie obok nas siedzą Robert i Marco.
-Co robiłaś wczoraj ? - zapytała karateczka
-Sprzątałam - zaśmiałam się
-Nie masz co robić w soboty - uśmiechnęła się do mnie
-Tak wyszło, byłam pewno, że zajęło mi to mało czasu, a potem się okazało, że jednak cały dzień
-Taki tam drobny szczegół
-Miałam to powiedzieć
-A co u Sophie ?
-Wstyd się przyznać, ale zapomniałam zadzwonić, a jak już mi się przypomniało to było tak późno, że odpuściłam
-Może wytrzyma bez Ciebie
-Moi rodzice sobie z nią poradzą, chociaż ona czasami potrafi być diabełkiem
-Po tatusiu - wtrącił Lewy
-Ejjj - oburzył się Reus, a my się zaśmialiśmy
-O której będziemy w Rzymie ? - zmieniłam temat
-Jakoś tak późnym popołudniem
-Dzięki
-Wzięłaś jakiś strój sportowy ? - spytała Lewandowska
-Oczywiście, że tak
-To wieczorkiem wychodzimy biegać
-No w sumie czemu nie
-A ze mną już nie chcesz biegać ? - Marco zrobił smutną minkę
-Czy ja kiedykolwiek chciałam ?
-Coś tam wspominałaś
-Nie przypominam sobie
-A szkoda - posłał mi buziaka w powietrzu, a ja się uśmiechnęłam
-Em, a dlaczego w ogóle miałaś pomysł, żeby lecieć do Nowego Jorku ?
-Wiesz co zadzwoniła do mnie kumpela z Polski, że wybiera się ze swoim chłopakiem i czy nie chcemy jechać z nimi, więc wstępnie się zgodziłam
-A jak się wykręciłaś ?
-Powiedziałam, że Sophie nie dostała wizy
-Ładnie to tak oszukiwać ?
-Jakbym tego nie zrobiła to by mnie tu nie było
-No to w sumie, możemy Ci wybaczyć
-Dziękuje - zaśmiałam się
-Może zrobimy sobie pamiątkowe zdjęcie?
-Teraz ?!
-No, a kiedy ?!
-Bożeee Marco, ale Ty wymyślasz
-Bożeee Em, ale Ty marudzisz
-Nie powtarzaj po mnie
-No dobra, przepraszam
-Hahahah - śmiałam się - żartowałam, nie musisz przepraszać
-Byłem gotowy błagać na kolanach
-A gdzie kwiaty ?!
-Nie licz na, żadne kwiaty
-Jesteście jak dzieci - zaśmiali się Lewandowscy
-Odezwali się Ci dorośli - Marco wystawił język
-Jesteśmy starsi od Ciebie
-Tylko o rok
-Dobra skończmy żartować
-Em kochanie dasz mi swojego iPhona ?
-Marco kochanie, a Ty swojego nie masz ?
-Mam, ale Twój jest lepszy
-Bo ma inny kolor ? - uśmiechnęłam się
-Powiedzmy
-Mam hasło do wiadomości
-Co ? No ej, to nie fair
-No cóż będziesz musiał jakoś to przeżyć
-Jesteś okropna
-Wynagrodzę Ci to
-Brzmi bardzo zachęcająco
-Faceci - westchnęłam
~Kilka Godzin Później ~
Wylądowaliśmy w Rzymie bez żadnych problemów, a potem wynajętym autokarem udaliśmy się do hotelu. Jako jedna z niewielu z naszej grupy miałam sama pokój, czyli dwuosobowe łóżko jest calusieńkie dla mnie. Rozpakowałam walizki, wzięłam prysznic, przebrałam się, a potem zjechałam na dół na kolacje. Usiadłam przy stoliku z Ann, Mario i Anią, zamówiłam sobie jakąś sałatkę i sok.
-Idziesz z nami na wieczorny spacer ?
-Nie, zadzwonię do mamy, może nawet pogadamy na Skype
-Idealna matka
-Chciałabym, ale nie zawsze nią jestem
-Jesteś tylko człowiekiem, kochana
-Wiem wiem, przecież nic nie mówię
-No oczywiście - zaśmialiśmy się
-A gdzie Marco i Robert ?
-Gdzieś zniknęli
-Zapewne coś szykują
-Oby to było coś miłego
-Oni zawsze robią miłe rzeczy - bronił ich Gotze
-Oj Mario my tylko żartujemy
-Wy jak zwykle, tylko żartujecie
-Chyba się nie obrazisz ?
-Ja ? Na Was nie
-Dobra ja bardzo Wam dziękuje za towarzystwo, ale spadam do siebie - uśmiechnęła się, wstałam od stołu i wróciłam do swojego pokoju. Włączyłam laptopa, połączyłam się z internetem i uruchomiłam Skypa, moja mama była akurat dostępna, więc do niej zadzwoniłam.
-Cześć mamusiu
-Dobry wieczór kochanie
-Jak sobie radzicie z Sophie ?
-Jest bardzo grzeczna
-Na co Was już naciągnęła ? - zaśmiałam się
-Kochanie, ona nas nie naciąga, jest naszą kochaną wnuczką
-Zawsze tak mówicie, a potem mała wraca z dodatkową walizką ubranek albo zabawek
-Nie narzekaj, bo nie masz na co
-Dobra, dobra - uśmiechnęłam się - a właśnie mogę porozmawiać z Sophie ?
-Przykro mi, ale Sophie jest na basenie z tatą, a jak wróci to pewnie od razu uśnie
-No szkoda, ale pewnie jak ją zobaczę to się rozkleję
-Nie tylko Ty, ona też bardzo za Tobą tęskni
-Domyślam się, większość czasu spędza ze mną
-No właśnie, może powinnaś wrócić na jakiś czas do Polski
-Mamo proszę Cię. Sophie zna niemiecki, ma fajną opiekunkę, ja mam prace, mieszkanie
-Wiem Em, ja to wszystko wiem, ale bardzo nam Ciebie brakuje
-Myślałam, że już się przyzwyczailiście, ale ja też za Wami tęsknię
-Oczywiście, że się przyzwyczailiśmy, ale nigdy nie przestaniemy za Tobą tęsknić i Cię kochać
-Dziękuje Wam bardzo
-Opowiadaj jak Ci się podoba w Rzymie ?
-Oj no co mam Ci powiedzieć ? Mamo przylecieliśmy kilka godzin temu, jeszcze nie wychodziłam z hotelu
-Em, ale Ty byłaś kiedyś w Rzymie
-No byłam, ale 6 lat temu
-Wiem, chociaż musisz coś pamiętać
-Jasne, że tak, ale jak zobaczę coś jeszcze raz to nic mi się nie stanie
-Dlatego baw się dobrze, odpoczywaj, a my się zajmiemy Sophie
-Będę do Was często dzwoniła, obiecuje
-Nie ma problemu
-To ja kończę, pozdrów tatę i małą
-Dobrze, papa
-Paaa - rozłączyłam się. Pogrzebałam trochę w internecie i wyłączyłam laptopa. Było po 22, więc założyłam jakąś długą koszulkę i położyłam się do łóżka. Już miałam zgasić lampkę, ale usłyszałam dźwięk mojego telefonu, wzięłam go do ręki i odebrałam.
-Halo ?
-Zgadnij kto mówi
-Marco coś się stało ? - mimowolnie się uśmiechnęłam
-Chciałem zapytać co robisz
-Leże w łóżku i szczerze zamierzam iść zaraz spać
-Szkoda, bo chciałem porwać Cię na spacer
-Reus bardzo Cię przepraszam, ale jestem zmęczona
-Nie ma sprawy, może innym razem
-Będziemy tu jeszcze 2 tygodnie, obiecuje, że dam się porwać nawet na kilka spacerów
-Bardzo się z tego cieszę
-Domyślam się - zaśmiałam się
-Em jak chcesz to już Ci nie będę przeszkadzał
-Nie przeszkadzasz mi
-Ok, to pa
-Słucham ?! - nie uzyskałam odpowiedzi, bo chłopak się rozłączył, a zaraz ktoś zapukał do moich drzwi. Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam otworzyć, za drzwiami stał nie kto inny jak Marco Reus.
-Powiedziałaś, że nie będę Ci przeszkadzał, więc pomyślałem, że wpadnę
-No to wchodź - wpuściłam go do środka, a on się rozłożył na moim łóżku - jasne, rozgość się
-Chodź tu do mnie - poklepał miejsce obok siebie, a ja posłusznie się położyłam
-Gdzie byłeś jak Cię nie było ?
-Kręciliśmy się z Robertem tu i tam
-Nic więcej mi nie powiesz ?
-Nie - cmoknął mnie w policzek
-No dobra, nie chcesz to nie mów
-Idziemy jutro razem na śniadanie ? - zmienił temat
-Jasne, o której ?
-Wstaniesz na 9:30 ?
-Postaram się
-No ok, to ja lecę - wstał z łóżka, a potem wyszedł z mojego pokoju. Przykryłam się cieniutką kołdrą, zgasiłam światło i usnęłam.
*****
Dodaje dzisiaj, ponieważ jutro będę zajęta, więc mogę się nie wyrobić ;) Wreszcie są w Rzymie, no to teraz się zaczną wakacje. Pozdrawiam :*