piątek, 25 października 2013

Rozdział 8.

Umówiłam się na zakupy z Anią na godzinę 12, więc zjadłam sobie jeszcze drugie śniadanie, wypiłam szybką kawkę i pojechałam do galerii. Jak dojechałam kobieta już na mnie czekała.
-Cześć - przywitałyśmy się buziakiem w policzek
-Hej
-Czyżbyś nie miała co zabrać na wyjazd
-Właśnie tak - zaśmiałam się
-To chodźmy - weszłyśmy do środka i zaczęłyśmy podbój sklepów. Było strasznie dużo rzeczy do wyboru i nie mogłyśmy się zdecydować, co chwila przymierzałyśmy nowe rzeczy. Bardzo się przy tym śmiałyśmy i wygłupiałyśmy, nie pamiętam kiedy ostatni raz tak dobrze bawiłam się na zakupach. Zazwyczaj chodzę z Sophie i oczywiście bawimy się, ale co innego z dzieckiem, a co innego z przyjaciółką.
-Emma - karateczka machała mi ręką przed twarzą - odleciałaś
-Przepraszam, zamyśliłam się
-Mam dla Ciebie idealną sukienkę
-To pokaż
-Piękna, prawda ? - pokazała mi sukienkę
-Śliczna, ale musi kosztować majątek
-Jest na przecenie, weź ją, będzie Ci w niej ładnie
-Przekonałaś mnie - wzięłam tą sukienkę i jeszcze kilka innych rzeczy, zapłaciłam i poszłyśmy do następnego sklepu. Po paru godzinach, zmęczone usiadłyśmy sobie w kawiarni, zamówiłyśmy koktajle i jakieś ciastko.
-Zaszalałyśmy
-Oj tak - uśmiechnęłam się
-Em zapomniałam zapytać, jak Ci się układa z Marco ?
-Przyjaźnimy się
-Eeee tam - zaśmiała się - myślałam, że coś więcej
-Całowaliśmy się i tyle
-Tyle ? Opowiadaj mi tu szybko
-Nie ma co opowiadać, pocałował mnie kilka razy i na tym się skończyło
-Jak dzieci, nie możecie po prostu być razem ? Na pierwszy rzut oka widać, że się kochacie
-Może to tylko złudzenie
-Kogo Ty próbujesz oszukać
-Samą siebie i to jest najgorsze
-Skoro już to przyznałaś to jedź do niego, daj mu szanse
-To nie takie proste. Zrobie to, ale jeszcze nie teraz
-Wiesz czemu nie zrobisz tego teraz ?! Nie masz konkurencji, wiesz, że on Cię kocha i będzie czekał, nie czujesz strachu, że jakaś laska sprzątnie Ci go z przed nosa
-Może tak, może nie. Sama już nie wiem, pogubiłam się w tym wszystkim
-Nie we wszystkim, tylko w uczuciach
-Dobra masz racje w uczuciach, wiem, że go kocham, ale się boje. Po prostu się boje
-Ja też się bałam, musiałam krążyć między Poznaniem a Warszawą, teraz między Dortmundem a Warszawą, ale jestem szczęśliwa. Kocham Roberta, wzięliśmy ślub i nie żałuje, że wybrałam jego, nigdy nie będę żałowała.
-A ja żałuje, żałuje, że wyjechałam, że nie dałam nam szansy
-Teraz możesz to naprawić, tylko pytanie czy chcesz
-Chce, oczywiście, że chce
-To już zrobiłaś pierwszy krok
-Szkoda, że tylko pierwszy - mruknęłam
-Mówiłaś coś ?
-Ja ? Niee - uśmiechnęłam się
-Zdawało mi się
-Pewnie tak, Aniu a powiedz mi co tam u Was
-Dobrze, zastanawiamy się czy to dobry czas na dziecko
-To musicie sami zdecydować, ale pamiętaj, że ja Wam zawsze pomogę
-Dziękuje, kochana jesteś
-Miło mi - posłałam jej ciepły uśmiech
-Byłaś młoda, sama, w obcym mieście, w ciąży. Nie chciałaś wrócić do Polski ?
-Myślałam o tym, chciałam wrócić do rodziców, ale zrezygnowałam
-Był jakiś konkretny powód ?
-Berlin to ładne miasto, ale wybrałam je chyba dlatego, że jest bliżej Dortmundu niż Warszawa
-Skoro go zostawiłaś to czemu mimo wszystko chciałaś być bliżej ?
-Nie chciałam go zostawiać, zakochałam się w nim, ale nie chciałam psuć mu kariery
-Znam go od 1,5 roku, ale zdążyłam go trochę poznać, cały czas o Tobie mówił
-Nie podał tylko nazwisk, dlatego nie wiedzieliście, że to ja
-Tak to prawda, mówił tylko o jakiejś ślicznej brunetce
-Powiedzmy, że trochę przesadził
-Z czym ?
-Ze śliczną brunetką
-Masz racje bardziej przypominasz szatynkę
-To prawda, ale nie o to mi chodziło
-Wiesz co Em, nie rozumiem Cię. Jesteś piękna, faceci za Tobą szaleją, a Ty mówisz, że on przesadza. Marco Reus piłkarz, który może mieć każdą chce właśnie Ciebie
-Tylko, że żaden nie chce samotnej matki
-Marco chce
-Ale on jest ojcem
-No i co z tego ?!
-Nic, po prostu chce być blisko swojego dziecka
-Mam Ci co 5 minut powtarzać, że on jest w Tobie zakochany po uszy ?
-Ja wiem o tym, na prawdę o tym wiem
-Jaka z Ciebie wariatka
-To też wiem - zaśmiałam się
-Idziemy na spacer ?
-Jasne, tylko potem trzeba wrócić po auta
-To torby zostawimy w samochodach i wtedy się przejdziemy
-To chodźmy - wstałyśmy, zabrałyśmy rzeczy, które zostawiłyśmy w swoich samochodach, a potem poszłyśmy się przejść - Dortmund jest piękny, bardzo mi się tu podoba
-Jak pierwszy raz przyjechaliśmy z Robertem to strasznie się bałam i w sumie wydawało mi się, że będę się tu źle czuła, ale podoba mi się, pokochałam to miasto
-Przez te 3 lata cały czas się zastanawiałam co by było gdybym została, czy byśmy się przeprowadzili czy bylibyśmy szczęśliwi
-Marco kupił dom rok temu bardzo tego żałował, przez pierwsze 2 miesiące od jego kupna mieszkał u nas, bo nie chciał być tam sam, a potem stwierdził, że jak wrócisz to razem tam zamieszkacie
-Żartujesz ?
-Em on zwariował na Twoim punkcie, był gotowy wynająć detektywa, żeby Cię znaleźć
-Oglądałam wszystkie jego mecze, wywiady i nie wyglądał na nieszczęśliwego
-To się nazywa gra aktorska, jest piłkarzem. Musi czasami udzielać wywiadów, a nikt o Tobie nie wiedział, więc musiał udawać
-Ja nie wiedziałam, że aż tak bardzo mu zależy
-Nie chce, żeby to głupio zabrzmiało, ale czasami chciałam, żeby przestało mu zależeć
-Nie rozumiem
-Marco był czasami taki wkurzający, dołujący, smutny. Nie znałam Cię i chciałam, żeby on też przestał Cię znać, żeby zapomniał i przestał cierpieć
-Ja też cierpiałam, ale jak Sophie się urodziła to nie miałam na to czasu
-Byłaś psychologiem sportowym w Berlinie jak to możliwe, że nie spotkałaś się z Marco
-Nie mam pojęcia, wiedziałam o wszystkich meczach i oczywiście grali z Borussią, ale jak były to mecze wyjazdowe to nie jechałam, a jak grali w Berlinie to po prostu nie musiałam w nich uczestniczyć, bo mnie zastępowali, a jak już byłam to od razu uciekałam
-Rozumiem - delikatnie się uśmiechnęła - trochę, ale rozumiem
-Zbierajmy się już
-To wracamy na parking
-Tak chodźmy - powoli wróciłyśmy po swoje samochodu, pożegnałyśmy się i każda pojechała do siebie. Otworzyłam drzwi do domu, zerknęłam na zegarek było już po 19, nawet nie wiem kiedy minęło tyle czasu, rozpakowałam nowe rzeczy w garderobie, zjadłam kolacje i poszłam do łazienki wziąć długą kąpiel. Napuściłam gorącej wody, zapaliłam zapachowe świeczki, włączyłam spokojną muzykę, rozebrałam się, położyłam w wannie i zamknęłam oczy. Ta chwila była cudowna, cisza, spokój, tylko ja i relaks, mogłabym tak cały czas, chociaż może nie cały, bo nie wyobrażam sobie życia bez Sophie. Woda powoli robiła się zimna, na moim ciele pojawiała się gęsia skórka, wyszłam, więc z wanny, otuliłam się miękkim, puchowym ręcznikiem, założyłam bieliznę, koszulkę do spania, wysuszyłam włosy i położyłam się do łóżka. Wzięłam z szafki nocnej jakąś książkę, nie pamiętam kiedy zaczęłam ją czytać, więc zaczęłam jeszcze raz.
~Next Day~
Nie wiem kto wynalazł budzik, ale to jest jeden z gorszych wynalazków na świecie. Byłam pewna, że go wyłączyłam, a on jak na złość zaczął dzwonić o 8:30, nigdy tego nie robiłam, ale teraz zrzuciłam go na podłogę i spałam dalej. W sumie oprócz spakowania się nie miałam dzisiaj, żadnych planów, więc co to za różnica czy wstanę o 8:30 czy o 10:30. Kiedy wreszcie się wyspałam zwlekłam się z łóżka, związałam włosy, przebrałam się w jakieś stare ciuchy i sprzątałam dom. Zaczęłam od góry, posprzątałam pokój Sophie, umyłam wszystkie okna, podłogi i odkurzyłam, potem to samo zrobiłam na dole, kiedy już skończyłam wyszłam do ogrodu. Skosiłam trawę, wypieliłam i podlałam kwiatki, posadziłam jakieś nowe roślinki, umyłam meble ogrodowe, które ustawiłam na trawniku. Potem umyłam podłogę na trasie, postawiłam tam jakieś rośliny doniczkowe i weszłam z powrotem do domu. Byłam pewna, że zajęło mi to mało czasu, ale spojrzałam na zegarek i była już 17:30, zrobiłam sobie szybko obiad, wzięłam prysznic i zaczęłam się pakować, bo jutro o 9 muszę być na lotnisku.
****
Beznadziejny mi wyszedł, ale pisałam na szybko. Mimo wszystko mam nadzieje, że Wam się trochę spodoba, zaciekawi Was i pod rozdziałem pojawią się komentarze. W tym rozdziale dużoo o Marco, ale on sam się nie pojawił, ale za to w następnym lecą do Rzymu :D Pozdrawiam i do zobaczenia za tydzień :* 

3 komentarze:

  1. Nie mogę się doczekać tego co będzie w tym Rzymie ;D Mam nadzieję, że wyjazd będzie meeeega szczęśliwy dla Emmy i Marco <3
    Pozdr. /Gretha

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz zainponowałaś mi w tym rozdziale Anią i to bardzo. A na pojawienie się małego Lewandowskiego już nie mogę się doczekać xD
    Rzym mam nadzieję że to będzie nowe ulubione miejsce Marco i Em <3 a może w przyszłości miejsce gdzie się zaręczą ??
    Rozdział jest fajny i to że dużo było o Marco ale bez Jego udziału świetne
    Czekam na next
    Życzę weny i pozdrawiam/ Nikola ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. OO matko dziewczyno ty masz talent :**
    Zaczęłam komentować bo kary już nie mam :D
    Rzym.? :D Emma i Marco musza być razem inaczej wiem gdzie mieszkasz. :D
    widać że się kochają :D
    Rozdział jest cudowny :D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :**

    OdpowiedzUsuń