Od razu po treningu, szybko się ogarnąłem i jako pierwszy
opuściłem stadion. Postanowiłem od razu pojechać do Emmy, po drodze zahaczyłem
o kwiaciarnie i kupiłem bukiet jej ulubionych czerwonych róż. Nie pewnie
zapukałem do drzwi, które zaraz otworzyła uśmiechnięta Emma.
-Cześć, wchodź - otworzyła szerzej drzwi
-To dla Ciebie - wręczyłam jej kwiaty
-Róże, moje ulubione - uśmiechnęła się - skąd wiedziałeś
?
-Pamiętałem
-Słucham ?
-Em proszę Cię, dobrze wiesz, że Cię pamiętam
-Dziękuje, są piękne - cmoknęła mnie w policzek
-Dla takiej nagrody warto
-Chodź do ogrodu, bo nie mam jeszcze mebli
-To może ja zacznę malować, a Ty idź do ogrodu
-No co Ty, zrobimy to razem, mam nadzieje chłopaki nam
pomogą
-Boisz się zostać ze mną sam na sam ?
-Nie, ale trochę jest dużo do malowania
-Emma moglibyśmy pogadać ?
-Przecież gadamy - zaśmiała się
-Tak szczerze, a nie o duperelach
-Na pewno nie teraz
-Ok - wyszliśmy do ogródka i usiedliśmy na tarasie
-Nie chciałam, żeby tak wyszło
-Ale jak ?
-Nie miałam tu przyjeżdżać
-Dlaczego ?
-Wszystko się spieprzyło - popłakała się, a ja ją
przytuliłem
-Ciii, nie płacz, wszystko się ułoży
-Nic się nie ułoży wszystko jest do dupy - przez przypadek
uderzyła mnie w nos - boże przepraszam, nic Ci nie jest ?
-Nie - zaśmiałem się - wszystko jest ok
-Nie chciałam - spuściła głowę
-Spójrz na mnie - podniosłem jej podbródek - na prawdę nic
mi nie jest.
-Przepraszam - uśmiechnęła się i już miałem ją pocałować ale
zadzwonił dzwonek do drzwi - pójdę otworzyć
-Poczekam tu - dziewczyna weszła do domu, a za chwile
wróciła z moimi kumplami
-To co malujemy ? - spytał Mario
-To my z Emmą sypialnie - powiedziałem
-Marco może zacznij od przedpokoju, a nie od razu
sypialnia
-W sypialni śpi Sophie, Wy malujcie dół, w każdym
pomieszczeniu macie odpowiednie farby, a ja pomaluje klatkę schodową
-Skoro Ty tak mówisz
~Three Days Later~
* Emma *
Dzięki ogromnej pomocy chłopaków mój dom jest już pomalowany
i urządzony, do pracy miałam dzisiaj na 10, więc rano zawiozłam Sophie do
opiekunki, wróciłam, przebrałam się w odpowiednie ciuchy, zjadłam jakieś
śniadanie i pojechałam na stadion. Byłam co prawda trochę za wcześnie, ale mi
to nie przeszkadzało, weszłam do gabinetu i zabrałam się za wypełnianie różnych
papierów. Koniec maja, więc koniec sezonu, a pracy cały czas tyle samo,
kończyłam już wykonywaną czynność i ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę
-Hej, trener prosi, żebyś przyszła pod koniec treningu
-Dobrze Mario, będę
-To ja lecę
-Ok - on zamknął za sobą drzwi, a ja wróciłam do swojej
pracy. Kiedy skończyłam to zrobiłam porządek w segregatorach i poszłam na
murawę.
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się
-Dobrze, że już jesteś - powiedział trener
-O co chodzi ?
-Planowałaś już co będziesz robiła w wolnym czasie ?
-Chciałam jechać na wakacje z Sophie
-To bardzo dobrze się składa, bo zarząd wysyła całą drużynę
na wakacje i możesz jechać z nami
-Nie o takich wakacjach myślałam
-To gdzie chciałaś jechać ?
-Miałyśmy jechać do Nowego Jorku
-Ciekawie czyli nie chciałabyś jechać z nami do Włoch ?
-Nie chyba nie - zaśmiałam się
-A co Ty zamierzasz robić sama z dzieckiem w Nowym Jorku ? -
oburzył się Piszczek
-A kto powiedziała, że jadę sama ?
-Masz chłopaka ?! Od kiedy ? Jak ma na imię ? - Mario mnie
wypytywał
-Miałam jechać z moją przyjaciółką
-Jedź z nami do Włoch będzie fajnie
-No nie wiem
-Czyli Emma jedzie z nami
-Czy ja w ogóle mam coś do powiedzenia ?
-Nie - Mario się wyszczerzył
-Dobra, pojadę z Wami
-Jesteś najlepsza - przytulił mnie Lewy
-Wiem - zaczęłam się śmiać
-To skoro ustaliliśmy to koniec treningu - zarządził
trener
-To ja idę do swojego gabinetu
-Poczekaj, o której będziesz w domu ? - zapytał Marco
-Nie wiem, gdzieś tak za 2 godzinki, bo jadę po małą, a
potem na zakupy, a czemu pytasz ?
-Tak jakoś, to pa
-Pa - poszłam do swojego gabinetu, spojrzałam jeszcze czy
aby na pewno wszystko zrobiłam, zabrałam swoje rzeczy i wyszłam. Godziny szczytu,
po prostu świetnie, po pół godzinnej jeździe odebrałam swoją córkę, a potem
pojechałam do najbliższego marketu. Robienie zakupów z dzieckiem nie należy do
zadań najłatwiejszych, ale jakoś dałam radę. Włożyłam wszystkie potrzebne
rzeczy do koszyka, a potem skierowałam się do kasy, postałam chwile w kolejce,
a kiedy nadeszła moja kolej wypakowałam wszystko, a za chwile zapłaciłam. W
domu Sophie bawiła się w swoim pokoju, a ja rozpakowałam zakupy i zrobiłam coś
do jedzenia dla małej.
-Mamo ktos puka do dzwi
-Otwarte - krzyknęłam cały czas karmiąc dziewczynkę
-Cześć, nie przeszkadzam ?
-Marco ? Co Ty tu robisz ?
-Nie miałem nic do roboty, więc jestem
-Cesc wujek
-Cześć bąblu - uśmiechnął się - mam coś dla Ciebie
-A cio ?
-Pszczółkę Emme - wyciągnął za pleców klubową maskotkę
-To tak jak Mama
-Masz racje - zaśmialiśmy się
-Mamusiu, a wujek z nami zostanie ?
-Nie wiem, musisz się zapytać
-Wujek zostaniesz u nas ? - spojrzała na niego - plose
-No skoro tak prosisz to zostanę
-A pobawimy sie ?
-To Wy się pobawicie, a ja pójdę się tylko przebrać
-Dobzie mamo
-Zaraz wracam - szepnęłam do chłopaka i pobiegłam na górę.
Spięłam włosy w niedbałego koczka, założyłam luźniejsze ciuchy, zmyłam makijaż
i zeszłam. W salonie Marco czytał Sophie książeczkę, usiadłam obok nich na
kanapie i się im przyglądałam. Zawsze wiedziałam, że są podobni, ale teraz jak
tak siedzą razem, to jest jeszcze bardziej widoczne. Wzięłam aparat i zaczęłam
im robić zdjęcia, dwie najważniejsze osoby w moim życiu, które tak strasznie
kocham.
-Mamo ja chce bajkę
-A którą ?
-Kapciuszka
-Sophie oglądamy to codziennie
-Włącz jej - szepnął i objął mnie blondyn
-Ok - włączyłam jej Kopciuszka, dziewczynka usiadła na
kolanach w swojego ojca, a ja oparłam głowę o jego ramię. Mniej więcej w połowie
filmu nasza córka stwierdziła, że jednak jest zmęczona i już nie będzie
oglądała, więc poszłam z nią na górę, przebrałam ją i położyłam spać. Jak
zeszłam na dół to chłopak robił dla nas kolacje.
-Z jakiej to okazji ?
-Mieliśmy pogadać
-No dobra - wymusiłam uśmiech
-Masz wino ?
-Coś się znajdzie
-To daj czerwone jak masz
-Mam - nakryłam do stołu, ale na dworze, postawiłam wino,
świeczki i czekałam na Marco. Za chwile przyszedł z pyszne wyglądającymi
kurczakiem, usiadł obok mnie i nalał wina.
-Smacznego
-Dziękuje - uśmiechnęłam się. Zjedliśmy w miłej atmosferze,
a potem usiedliśmy na ławeczce i gadaliśmy.
-Jak Ci się podoba w Dortmundzie ?
-Tak samo jak 3 lata temu
-Tylko, że wtedy wyjechałaś
-Na razie tu zostaje i nigdzie się nie wybieram.
-Mogę o coś spytać ?
-Tak, Sophie jest Twoją córką
-Czemu mi nie powiedziałaś i czemu wyjechałaś ?
-Nie chciałam Ci psuć kariery, Ty dopiero zaczynałeś,
byliśmy młodzi
-Zakochałem się w Tobie, wiesz jak się poczułem jak
wyjechałaś ?
-Dla mnie to też było trudne, ale zrozum jak bym została to
wszystko bym zepsuła
-Dziewczyno nic byś nie zepsuła, zrobiłbym dla Ciebie
wszystko
-No właśnie, zrobiłbyś wszystko. Dziecko to duża
odpowiedzialność, nie chciałam, żebyś poświęcał karierę
-A zapytałaś mnie o zdanie ? Przez ostatnie trzy lata nie
wiedziałem, że mam córkę. Powiedziałabyś mi w ogóle gdyby nie ten mecz w
Berlinie ?
-Chciałam Ci powiedzieć, od początku to było dla mnie
trudne, ale zrobiłam to. Przed meczem też chciałam Cię poinformować, ale wtedy
byś go zawalił.
-Emma powiedź prawdę o co chodzi i nie pytam teraz o to
czemu nie chciałaś powiedzieć mi przed meczem. Czemu wyjechałaś, ale tak na
prawdę
-Nie chciałam Ci psuć kariery, powiedziałam już
-A ten drugi trochę mniej ważny powód
-Nie chciałam, żeby ktoś pomyślał, że łapie Cię na dziecko
-Czy Ty słyszysz samą siebie ?
-Dobrze wiesz o co mi chodzi
-Chodź tu - rozłożył ramiona, a ja się w niego wtuliłam -
chce, żeby Sophie wiedziała, że jestem jej ojcem
-Okey, chodź wracamy do domu, bo zimno
-To chodźmy - weszliśmy do salonu, usiedliśmy na kanapie i
popijaliśmy wino. - Em ja będę już jechał
-Przecież piłeś
-Faktycznie
-Zostań, a potem zamówię Ci taksówkę
-Skoro chcesz - zaśmiał się
-Co robiłeś przez ostatnie 3 lata ?
-Dom, treningi, mecze i tak w kółko
-A dużo ? No wiesz
-Żadnej, nie miałem żadnej dziewczyny
-Jak to możliwe ? Marco Reus, który może mieć każdą, a nie
ma żadnej
-A może on chce mieć jedną ?
-No to ona musi być ogromną szczęściarą
-Nie domyślasz się kim jest ta szczęściara ?
-Domyślam się
-Mam Ci odpowiedzieć na to pytanie ?
-Na razie zostawmy to bez odpowiedzi
-Ok, ale ja będziesz chciała znać odpowiedź to daj
znać
-Na pewno -uśmiechnęłam się - może obejrzymy jakiś film
?
-Dobry pomysł - włączyliśmy sobie "Kac Vegas" i
przykryliśmy się kocykiem
* Marco *
Miałem wyłączyć już film, bo się skończył, ale nie mogłem
wstać, bo Emma usnęła z głową na moich kolanach. Odkryłem ją, delikatnie
wziąłem na ręce i zaniosłem do sypialni, zajrzałem jeszcze do Sophie, a potem
położyłem się obok Clark i usnąłem przytulony do niej.
~Next Day~
Obudziłem się pierwszy i przyglądałem się jeszcze śpiącej
Emmie. Po jakimś czasie stwierdziłem, że jakby nasza córka teraz weszła to
wyszłoby trochę głupio. Wstałem i po cichu poszedłem do kuchni, gdzie zrobiłem
śniadanie, za kilka minut na dół zeszła zaspana Sophie.
-A gdzie Mama ?
-Mama jeszcze śpi - uśmiechnąłem się
-Zlobisz mi śniadanko ?
-Już zrobiłem - wziąłem ją na ręce i posadziłem na
krześle
-Tez będziesz jadł ?
-Wiesz co ja poczekam na Mamę, żeby nie było jej przykro.
-No dobla
* Emma *
Obudziłam się w swoim łóżku, chociaż nie pamiętam, żebym się
do niego kładła, a na dodatek miałam na sobie wczorajsze ciuchy. Zeszłam na
dół, a w kuchni stół nakryty, Sophie je śniadanie, Marco ją karmi, z boku
wyglądało to trochę jak taka szczęśliwa rodzinka, ale rzeczywistość bywa
myląca.
-Cześć - dosiadłam się do nich
-Mama a wies, ze wujek zlobił mi kanapki
-I co smakowały Ci ?
-Baldzo, są takie doble jak Twoje
-Miło mi - zaśmiał się chłopak
-Marco masz zegarek ? Która jest godzina ?
-9:38
-A, o której mamy być na stadionie ?
-O 11
-No pięknie
-Zdążymy, Ty idź się szykuj, a ja odwiozą małą do opiekunki
i po Ciebie wrócę
-No tak tylko, że ja będę dłużej na stadionie niż Ty
-Dzisiaj jest przecież ostatni trening, więc Ty i tak musisz
oddać nasze opinie, jakieś papiery i już
-Faktycznie to już dzisiaj - poszłam z córką na górę,
ubrałam ją i Marco pojechał z nią do opiekunki. Ja wzięłam szybki prysznic,
wysuszyłam włosy, które spięłam w wysokiego koka i wybrałam jakieś byle jakie
ciuchy z szafy.
-Gotowa ? - do łazienki wszedł blondyn
-Jeszcze tylko się umaluje - musnęłam rzęsy tuszem
-To pośpiesz się
-Nie marudź - zaśmiałam się. Wyszliśmy z mojego domu,
wsiedliśmy do samochodu i udaliśmy się na stadion. Jak dojechaliśmy to okazało
się, że wszyscy piłkarze czekają na parkingu, to teraz zaczną się ploty.
-A co Wy tak razem ?
-Nie wolno ?
-Wolno, wolno
-Em robisz dzisiaj grilla
-Czemu ja ?!
-Tak wyszło
-Ok, to bądźcie o 20. Adres znacie
-Chodźmy już - wszyscy weszliśmy na Idune, ale chłopcy
poszli do szatni, a ja do gabinetu
*****
Tak jak obiecałam dodaje dzisiaj rozdział :D Mam nadzieje, że Wam się spodoba. Następny w piątek. Zapraszam też na drugiego bloga :* Pozdrawiam Zuza
O... dodałaś we wtorek. Cudowna jesteś ;* Marco słodki *-* A Emma taka uparta ach.... Sophie jest naprawdę świetnym dzieckiem xD A chłopcy jej... uwielbiam ich... Rozdział jest bardzo fajny. Czeka na next
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam/ Nikola ;*
Rozdział cudowny :) Uwielbiam tego bloga ! <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny ;** :D
Pozdrawiam i zapraszam do mnie
Fantastyczny rozdział, po prostu cudownie <3
OdpowiedzUsuńMogłabym to opowiadanie tak czytać i czytac bez końca ;)
Czekam na next ;) Pozdrawiam, Gretha ;)
Tak tak tak!! On już wie ^^ Boże to takie słodkie <3 Teraz niepewnie muszą byc razem ;3 Pozdrawiam i czekam na nowy Oliii ;3
OdpowiedzUsuń