czwartek, 25 czerwca 2015

Rozdział 74.

*Emma*
-Hej skarbie hej - przytulił mnie mocno - nie masz mnie za co przepraszać. To ja przepraszam 
-Nigdy nie myślałam o tym, zawsze mi się wydawało, że skoro żyje to nie ma do czego wracać - szepnęłam 
-Nie wracajmy do tego. Masz racje
-Nie Marco - odsunęłam się od niego, żeby spojrzeć mu w oczy - to Ty miałeś racje, bo ja to zawsze olewałam 
-To był cholernie trudny czas, ale było minęło, więc nie wracajmy do tego Em 
-Okej - wtuliłam się w niego 
-Skarbie idź na górę, połóż się, a ja tu wszystko ogarnę 
-Trzeba tylko zrobić obiad, więc ja zrobię
-Nie pozwalam Ci - zaśmiał się - połóż się i prześpij
-Gdzie ja Cię znalazłam mój Ty ideale ? - uśmiechnęłam się
-Na imprezie w klubie - puścił mi oczko 
Przewróciłam oczami.
-Jakbyś mnie potrzebował to będę na górze 
-Będę pamiętał 
-Jakbym zasnęła to obudź mnie za godzinę może półtorej 
-W porządku 
Wstałam z kanapy i poszłam od razu na górę. Rzuciłam marynarkę na fotel, położyłam się na łóżku i przykryłam się kocem. Jak tylko zamknęłam oczy to poczułam, że powoli odpływam. Kilka minut później już spałam. 
*Marco*
Zabrałem się za szykowanie obiadu, na który nie miałam za bardzo pomysłu. Postawiłem na kurczaka w sosie słodko-kwaśnym z ryżem. Dzieci to lubią, Emma to lubi, ja to lubię. I wszyscy będą zadowoleni. Wstawiłem ryż, który robi się najdłużej, a potem zabrałem się za kurczaka. Na koniec podgrzałem sos, a do sosu wrzuciłem mięso. Gotowy obiad zostawiłem na wyłączonej kuchence, bo przecież jest jeszcze trochę czasu. Nie miałem nic do roboty, więc postanowiłem spakować Nico na trening, bo przecież on zawsze musi pakować się na ostatnią chwile. Wrzuciłem do torby treningowej korki, strój, ciuchy na zmianę, ręcznik, kosmetyczkę z rzeczami pod prysznic, wodę i getry. Zniosłem mu ją do przedpokoju i usiadłem w salonie na kanapie. Włączyłem laptopa, zalogowałem się i przeglądałem maila. Miałem mnóstwo różnych wiadomości, których chyba nigdy nie uda mi się przeczytać. Fani cały czas do mnie pisali i do niektórych udawało mi się odpisać, ale niestety jak wiadomo nie do wszystkich. 
Spojrzałem na zegarek w laptopie i lekko się skrzywiłem. Emma mnie zabije. Miałem ją obudzić najpóźniej czterdzieści minut temu. Odłożyłem sprzęt na stolik i czym prędzej popędziłem na górę. 
-Em skarbie wstawaj - szepnąłem ją do ucha 
-Już wstaje - powoli otworzyła oczy 
-Trochę się zagapiłem
-Nie szkodzi - westchnęła
-Odpoczęłaś ?
-Trochę 
-To dobrze 
-Co zrobiłeś na obiad mężu ?
-Kurczak w sosie słodko-kwaśnym z ryżem
-Mmm - uśmiechnęła się
-Wstawaj - uśmiechnąłem się
-Pewnie muszę zaraz jechać po dzieci, nie ?
-No tak - spojrzałem na zegarek
-Dobra  podniosła się z łóżka 
Patrzyłem jak wstaje i zakłada marynarkę, która leżała na fotelu. 
-To lecę - pocałowała mnie 
-Uważaj na siebie 
-Zawsze uważam
-Skarbie
-Tak ?
-Kocham Cię - posłałem jej uśmiech
-Ja też Cię kocham - zachichotałam 
*Emma*
Zabrałam torebkę z przedpokoju, założyłam buty i opuściłam dom. Wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę szkoły. Miałam jeszcze trochę czasu, więc powinnam być albo przed dzwonkiem albo akurat na dzwonek. Podjechałam pod duży budynek, wysiadłam z samochodu i stanęłam przed dużymi drzwiami. Czekałam, aż moje cudowne dzieci wreszcie wyjdą, ale jak zwykle wyszły prawie ostanie. 
-Cześć - uśmiechnęłam się całując Lee w czoło i przybijając piątkę z Nico 
-Hej mamo 
-Jak było ?
-W porządku 
-Możemy jechać do domu ?
-Pewnie 
-Co na obiad ?
-Zgadujcie
-A kto robił ?
-Tata
-Kurczak w sosie słodko-kwaśnym z ryżem - uśmiechnęła się dziewczynka 
-Bingo - zaśmiałam się
-Już mi ślinka cieknie 
-No to szybko do samochodu 
Ruszyliśmy we trójkę do auta i kilkadziesiąt minut później byliśmy już pod domem. Dzieciaki wbiegły do środka, a ja zaparkowałam w garażu i zaraz byłam już w środku. Zdjęłam buty i zostawiłam torebkę w przedpokoju i weszłam dalej. Lea i Nico siedzieli już przy stole i czekali na obiad, który podgrzewał mój mąż.
-O której będzie Sophie ?
-Nie wiem, pewnie za dwie może trzy godziny
-To chyba nie będziemy na nią czekali 
-Nie, ja jej potem odgrzeje
-Okej 
Za chwile jedliśmy już we czwórkę obiad, po którym była moja kolej na sprzątanie. 
-Spakowałem Cię na trening Nico
-Super, dzięki 
-Będziesz miał czas, żeby trochę odrobić lekcje 
-Wiem wiem
-Mamo 
-Tak ?
-Czy mogę zacząć chodzić na tańce ? - zapytała moja córka
-Pewnie, tylko musisz wiedzieć gdzie to zadzwonimy i Cię zapiszemy
-Okej
-A co z basenem ? - zapytał były piłkarz
-Nadal będę chodziła 
-W porządku 
Dokończyliśmy posiłek, zebrałam wszystkie naczynia i wstawiłam je do zmywarki. 
-Idę odrobić lekcje - mruknął dwunastolatek
-Pomóc Ci w czymś ?
-Dam sobie radę
-Okej - westchnęłam - Lea ?
-Idę sobie odpocząć po obiedzie
-A lekcje ?
-Zrobię potem
-Okej, niech Ci będzie 
Wytarłam blat i stół, a potem wyszłam z kuchni. Z przedpokoju usłyszałam, że mój telefon dzwoni, więc właśnie tam się skierowałam. Zerknęłam na wyświetlacz, na którym było zdjęcie mojej najstarszej córki. 
-Sophie ?
-Cześć mamo 
-Czy Ty przypadkiem nie masz lekcji ?
-Mam przerwę 
-Hmm ... okej 
-Mamusiu 
-Słucham ? - zaśmiałam się 
-Czy Iwo może dzisiaj przyjść do nas na obiad ?
-Szlaban masz jeszcze 
-Wiem - jęknęła - ale on ma dzisiaj urodziny, a skoro i tak nie mogę wyjść to posiedzimy chwile u mnie, dam mu prezent i tyle
-Niech będzie, ale to jest wyjątkowa sytuacja
-Oczywiście 
-Co mu kupiłaś ?
-Zegarek
-A skąd miałaś kasę ?
-Wydałam całe kieszonkowe - mruknęła 
-Brawo - zaśmiałam się
-Dzwonek jest - westchnęła - pogadamy w domu
-Dobrze
-Paa
-Do zobaczenia - zakończyła rozmowę
Schowałam telefon z powrotem do torebki i wróciłam do salonu. Rozłożyłam się na kanapie obok męża i tak sobie milczeliśmy. 
Jakiś czas później zostałam w domu już tylko z Leą i czekałam na przybycie Sophie i Iwo. Nakryłam im do stołu, podgrzałam obiad i trochę ogarnęłam jej w pokoju. Czy ja też miałam taki syf jak byłam nastolatką ?
-Jesteśmy - usłyszałam 
-Chodźcie do kuchni, zrobiłam obiad
-Dzień dobry 
-Cześć Iwo. Wszystkiego najlepszego
-Dziękuje bardzo - uśmiechnęłam się
-To co poradzicie sobie ?
-Pewnie, dzięki mamo 
-Jakby co to będę u Lei 
-Dziękuje, że zgodziła się pani, żebym przyszedł 
-Nie ma sprawy
*****
Krótko wiem. A jutro jak mi się uda pojawi się rozdział 75 + Epilog. Do zobaczenia :* 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz