piątek, 26 czerwca 2015

Rozdział 75. + Epilog.

~28 June 2036~
*Sophie*

Czas leci szybciej niż komukolwiek może się wydawać. W życiu każdego człowieka są pewne etapy. W skrócie to niemowlęctwo, dzieciństwo, dorastanie i dojrzałość. Może to prawda, a może trzeba to bardziej rozwijać. Ja wiem jedno, na każdym etapie mojego życia mogłam liczyć na moich rodziców. Byli zawsze. Bez względu na to czy byłam dobra czy się buntowałam. Po pewnym czasie człowiek zaczyna żałować tego jak się zachowywał, ale czasu nie można cofnąć. 
Dzisiaj jest niezwykle ważny dzień w moim życiu. Trzy miesiące temu skończyłam 26 lat, a to chyba dobry wiek, żeby się ustatkować. To właśnie dzisiaj 28 czerwca 2036 roku wychodzę za mąż. Mój narzeczony - Tobias jest piłkarzem (dziwne prawda ?) i poznałam go dzięki mojemu tacie. Jesteśmy razem już prawie pięć lat, ale dopiero teraz zdecydowaliśmy się na ślub, bo skończyłam studia, kupiliśmy mieszkanie i jesteśmy pewni tej decyzji. Moją świadkową jest oczywiście moja najlepsza przyjaciółka i jednocześnie młodsza o sześć lat siostra. Jak byłam nastolatką to chciałam się jej pozbyć na wszystkie możliwe sposoby, ale teraz cieszę się, że ją mam. Nico też jest w porządku, ale od pewnego czasu spotyka się ze starszą córką Lewandowskich - Wiką, a ten związek tak go pochłania, że szok. Zakochał się i świata nie widzi poza swoją dziewczyną. 
Leżałam sobie na dużym łóżku hotelowym i patrzyłam w biały sufit. Byłam już prawie gotowa. Do "idealnego" wyglądu brakowało mi już tylko sukni, butów i bukietu kwiatów
-Sophie 
-Co tam ?
-Wszystko ok ?
-Pewnie - westchnęłam 
-Powinnaś się już ubierać 
-Za ile mamy w kościele ?
-Za godzinę 
-Okej - podniosłam się 
-Denerwujesz się ?
-Trochę - uśmiechnęłam się delikatnie - ale będzie chyba dobrze, co ?
-Pewnie - puściła mi oczko  
-Let's do it - zaśmiałam się 
Ubrałam suknie, założyłam buty, poprawiłam fryzurę, a moja siostra wpięła mi we włosy welon. 
-Proszę - wręczyła mi bukiet
-Dziękuje 
-Cała przyjemność po mojej stronie 
-Lea - złapałam ją za rękę
-Tak ? - spojrzała na mnie uśmiechnięta 
-Dziękuje Ci za wszystko - przytuliłam ją mocno - gdyby nie Ty to pewnie nic by nie wyszło. Jesteś najlepszą siostrą na świcie 
-Mam to po Tobie - szepnęła 
-Kocham Cię - czułam, że w moich oczach gromadzą się łzy
-Tylko nie płacz - zachichotała - za długo robiłam Ci makijaż
-Pewnie - zaśmiałam się wesoło 
-Jedźmy już 
-Tak, jedźmy 
Wyszłyśmy z pokoju hotelowego, a potem z całego budynku, w którym zresztą ma odbyć się wesele. Wsiadłyśmy do wynajętej czarnej limuzyny i ruszyłyśmy w stronę kościoła, w którym moi rodzice dwadzieścia dwa lata temu brali ślub. 
-Będzie dobrze - dziewczyna ścisnęła moją dłoń
-Skoro go kocham to chyba musi być dobrze
-Takie podejście mi się podoba - mrugnęła do mnie
-Muszę Ci coś powiedzieć
-Tak ?
-Tak - uśmiechnęłam się 
-Słucham 
-Będziesz ciocią
-Co ?! 
-Jestem w ciąży - powtórzyłam - to dopiero piąty tydzień 
-O mój Boże - zakryła usta dłonią i rzuciła się na mnie - tak bardzo się cieszę ! 
-Ja też - objęłam ją
-Gratuluje 
-Dziękuje 
-Czy Tobias wie ? - odsunęła się i usiadła obok
-Tak wie, powiedziałam mu wczoraj 
-No to będziecie prawdziwą rodziną
-Nareszcie - uśmiechnęłam się
Dojechałyśmy do Kościoła, siostra pomogła mi wysiąść i ruszyłyśmy do drzwi. Czekał już tam na mnie mój tata, a wszyscy goście byli w środku. 
-Cześć - przytuliłam go 
-Ślicznie wyglądasz kochanie - pocałował mnie w policzek
-Dziękuje - zarumieniłam się delikatnie 
-Gotowa ?
-Jak nigdy 
Złapałam ojca pod rękę, a Lea wzięła tren od mojej sukni. We dwójkę, we trójkę, a tak właściwie to we czwórkę ruszyliśmy do środka. Jak tylko weszłam do budynku to skupiłam się na jednym. Na NIM. Stał przed ołtarzem i patrzył tylko na mnie uśmiechając się delikatnie. Czułam jak na sercu robi mi się cieplej. Tak, jestem pewna, że to on jest jedyną miłością mojego życia. Powoli i dumnie kroczyłam w jego stronę, żeby po chwili znaleźć się w jego ramionach. Zajęliśmy swoje miejsca cały czas trzymając się za ręce i słuchaliśmy co mówi ksiądz. Po jakimś czasie stanęliśmy na środku przed księdzem, który zwrócił się do nas z trzema pytaniami. 
-Sophie i Tobiasie czy chcecie bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński ?
-Chcemy - odpowiedzieliśmy wspólnie
-Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobre i złej doli, aż do końca życia ?
-Chcemy
-Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym Was Bóg obdarzy ?
-Chcemy

-Wobec Boga i kościoła powtarzajcie za mną słowa przysięgi małżeńskiej - zwrócił się do nas, ale pierwszy przemawiał piłkarz - ja Tobias ...
-Ja Tobiad
-Biorę Ciebie Sophie za żonę ...
-Biorę Ciebie Sophie za żonę
-I ślubuję Ci ...
-I ślubuję Ci
-Miłość, wierność i uczciwość małżeńską ...
-Miłość, wierność i uczciwość małżeńską
-Oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci ...
-Oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci
-Tak mi dopomóż panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci ...
-Tak mi dopomóż panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci - uśmiechnął się do mnie promiennie
-Ja Sophie ... - spojrzał na mnie
-Ja Sophie
-Biorę Ciebie Tobiasie za męża ...
-Biorę Ciebie Tobiasie za męża
-I ślubuję Ci ...
-I ślubuję Ci
-Miłość, wierność i uczciwość małżeńską ...
-Miłość, wierność i uczciwość małżeńską
-Oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci ...
-Oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci
-Tak mi dopomóż panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci ...
-Tak mi dopomóż panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci - dokończyłam ocierając lewą dłonią kilka łez z policzka
-Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez Was zawarte ja powagą Kościoła Katolickiego potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen

-Niech Bóg pobłogosławi te obrączki, które macie sobie wzajemnie nałożyć jako znak miłości i wierności. Amen
-Sophie przyjmij tą obrączkę ...
-Sophie przyjmij tą obrączkę
-Jako znak mojej miłości i wierności ...
-Jako znak mojej miłości i wierności
-W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego ...
-W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego - wsunął mi obrączkę na serdeczny palec prawej dłoni
-Tobiasie przyjmij tą obrączkę ...
-Tobiasie przyjmij tą obrączkę - uśmiechnęłam się delikatnie do niego
-Jako znak mojej miłości i wierność ...
-Jako znak mojej miłości i wierności
-W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego ...
-W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego - dokończyłam wsuwając mu obrączkę na palec

Msza zakończyła się niedługo potem. My już jako małżeństwo i nasi świadkowie podpisaliśmy wszystkie dokumenty i opuściliśmy kościół. Goście sypnęli w naszą stronę ryżem i jakimiś drobnymi monetami, a my zebraliśmy to co mogliśmy. Ustawiliśmy się przed kościołem tak, aby goście mogli składać nam życzenia. Pierwsi podeszli do nas moi rodzice. Mama jak tylko mnie zobaczyła to się popłakała, ale chyba nie pierwszy raz dzisiaj. Złożyli nam życzenia, wyściskali nas i potem kolejne osoby do nas podchodziły. Lista gości nie była jakoś specjalnie długa, ale życzenia trwały dobre pół godziny. Potem ruszyliśmy do hotelu, gdzie odbywa się nasze wesele. 

EPILOG.

*Emma*
Jak rodzisz dziecko to myślisz tylko o tym, żeby dobrze je wychować, żeby nie zawalić, żeby być najlepszą matką na świecie. Chcesz dać dziecku wszystko co najlepsze, wszystko mu wybaczasz i nic więcej się nie liczysz. Mijają dni, tygodnie, miesiące, lata. Dziecko dorasta i idzie własną drogą. Niby tak niedawno urodziłam Sophie, potem Nico, Lee, a teraz oni mają już swoje własne życie. Najstarsza córka wyszła za mąż, Nico ma dziewczynę, a Lea poszła na studia. Zostaliśmy z Marco sami w dużym domu, w którym jest tyle wspomnień. 
~Later~
*Narracja 3-osobowa*
Jedna impreza zmieniła życie tych dwojga młodych ludzi. Zakochali się w sobie do szaleństwa i przeszli wiele, żeby być razem. Wychowali trójkę wspaniałych dzieci, wzięli ślub i razem pokonali wszystkie trudności jakie przygotował dla nich los. Bo czy można zrezygnować z ukochanej osoby na zawsze przez jedna chwile słabości ? Oczywiście, że nie ! 

Emma i Marco Reus - wspaniali ludzi, idealne małżeństwo, świetni rodzice. Byli małżeństwem przez siedemdziesiąt cudownych lat. Piłkarz zmarł dwa miesiące po kamiennej rocznicy, a jego żona kilka tygodni po swoim ukochanym mężu. Do końca swoich dni kochali siebie nawzajem, byli dumni z dzieci, wnuków, a nawet prawnuków. Na zawsze zostali w pamięci swoich bliskich, znajomych czy po prostu obcych ludzi. 

THE END.

2 komentarze:

  1. O ludzie... :')
    Czyli to koniec?
    I nic już więcej nie będzie?...
    Ehh... Ciężko jest się żegnać z tym blogiem. Na pewno nie raz jeszcze tu wrócę i jednym tchem pochłonę ta całą historię.
    A co do epilogu? Jak nie miał by być idealny skoro właśnie taki jest? Idealny... inaczej nie umiem tego określić.
    No cóż... jak w tej piosence "to już jest koniec..nie ma już nic"...
    Dziękuję za te wszystkie emocje które przekazywałaś nam przez ta historię...♡
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieeeee!!!!! Kochana JUŻ?? Koniec?? Proooosze 2 czesc. Ten blog jest genialmy. Zawsze nie moglam doczekac sie nastepnego rozdzialu i powracalam do poprzednich. Czytajac tego bloga czasami widzialam siebie "sprzeczajaca" sie z rodzicami. GENIALNY!!!!! P.S kochana czytam wszystkie twoje blogi i mam nadzieje, ze jeszcze troche bedziesz je ciagnela. Pozdrawiam i wolnej chwilii zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń