wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 16.

~Next Day~
W pracy miałam być dopiero o 10, więc wstałam sobie po 8, odwiozłam córkę. Wróciłam, zjadłam śniadanko, wypiłam kawkę, ubrałam się, ogarnęłam troszkę i o 9:30 byłam w drodze na stadion. O 10:15 mieliśmy mieć wszyscy spotkanie, a mówiąc wszyscy miałam na myśli trenera, piłkarzy, mnie, lekarzy kluby i kilka osób z zarządu. Rzuciłam swoją torebkę na kanapę, wyjęłam z niej tylko telefon i kalendarz, wyszłam z gabinetu i kierowałam się w stronę pomieszczenia, w którym miało odbyć się spotkanie.
-Tęskniłem - podszedł do mnie Reus, oparł mnie delikatnie o ścianę i całował
-Wczoraj się widzieliśmy
-Wiem wiem
-Kochany dokończymy innym razem, a teraz idziemy
-Nienawidzę takich spotkań
-Dasz rade - pocałowałam go przelotnie w usta, pociągnęłam za rękę i poszliśmy. Usiadłam między nim, a Mario co nie było najlepszym pomysłem, ale trudno. Za chwile wszyscy się zeszli no i się zaczęło.
-To już na zakończenie chciałbym przypomnieć, że w najbliższą sobotę jest bankiet, na którym wszyscy mają się pojawić
-Wszyscy to znaczy kto ?
-To znaczy wszyscy
-Jak mamy być ubrani ? - inteligentne pytanie zadał Mario
-Elegancko Gotze elegancko
-Super - westchnął
-O której to się zaczyna ?
-O 20 wszyscy macie być na miejscu
-Jezu nie wytrzymam tam - szepnął mi na ucho Mario
-Nie przesadzaj
-To miałbyć nasz wieczór - Marco położył mi rękę na kolanie
-Zabieraj łapkę jesteśmy w pracy
-Bez przesady i tak wszyscy o nas wiedzą
-To wszystko. Rozejść się
-Jak miło - wyszliśmy stamtąd, ja poszłam do swojego gabinetu, a chłopcy do szatni, bo mieli trening. Zdążyłam usiąść na fotelu i do mojego gabinetu wszedł Kuba Błaszczykowski.
-Cześć, przeszkadzam ?
-Nie, wchodź
-Mogę Ci zająć chwilkę ?
-Jasne, a Ty nie na treningu ?
-Trener mnie zwolnił
-Spoko, siadaj
-Em miałaś racje
-Tak, z czym ? - uśmiechnęłam się
-Kocham Agatę, nie chce jej stracić
-A co z tą fizjoterapeutką ?
-Nie widziałem się z nią od ostatniego zgrupowania
-A rozmawiałeś z nią ?
-Nie i nie mam z tym problemu
-To dobrze, a jak z Agatą ? Dalej się kłócicie ?
-Tak, ale już coraz mniej
-Ciesze się
-Idziesz na bankiet z Marco ?
-Raczej tak
-Dobrana z Was para
-Możliwe - zaśmiałam się
-Dobra ja muszę iść na trening
-Do zobaczenia później
-Paa - znowu zostałam sama. Wypełniłam wszystkie papiery, dokończyłam wszystko co miałam zrobić i wyszłam. Przez korki do domu dotarłam dopiero po 14, młodą miał odebrać Reus, więc zrobiłam nam obiad.
-Jesteśmy
-To myjcie rączki i siadajcie do stołu
-Zaraz będziemy - postawiłam talerze na stole, usiadłam o czekałam na nich.
-Cesc mamo
-Cześć skarbie
-Hej kotku - Marco cmoknął mnie w policzek
-Ja chcie na plać zabaw
-Obiecuje, że jutro pójdziemy
-Na pewno ?
-Tak - zaśmiałam się. Po obiedzie mała wyszła na dwór, a my siedzieliśmy w salonie.
-Musze się zbierać
-Już ?
-Mario ma przyjechać
-Pozdrów go - odprowadziłam go do drzwi, pożegnaliśmy się i poszłam na górę do Sophie. Pobawiłyśmy się do 19, potem ją wykąpałam i położyłam spać. Sama położyłam się dopiero po 22.
~Next Day~
Rano obudziły mnie straszne mdłości, w łazience siedziałam chyba z pół godziny, zmęczona wróciłam do łóżka, spojrzałam na zegarek 5:03. Świetnie ... Dzisiaj Melanie miała się zająć Sophie, bo jej opiekunka nie mogła, a Mela jedzie dzisiaj do rodziców i zaproponowała, że ją ze sobą weźmie, a odwiezie ją DOPIERO w niedziele. Na początku nie chciałam się na to zgodzić, ale w końcu wyszło na to, że nie mam w tej sprawie do gadania. O 8 przekazałam Sophie jej cioci, a sama wróciłam do łóżka, niby powinnam się szykować do pracy, ale tak kiepsko się czułam, że to olałam.
* Marco *
Wstałem o 7, zjadłem śniadanie, ogarnąłem się na trening i o 9 miałem wychodzić, ale zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz. Ania Lewandowska.
-Hej, coś się stało ?
-Cześć, masz klucze do domu Em ?
-No mam, a co jest grane ?
-Stałam pod jej domem 20 minut, nikt mi nie otworzył
-Może pojechała już na stadion
-Na pewno nie, w sypialni pali się światło, a na podjeździe stoi jej auto
-Dobra już tam jadę
-Jak się już się zorientujesz to daj znać
-Ok, to pa
-Pa - rozłączyłem się, zabrałem klucze do domu mojej dziewczyny i tam pojechałem. Otworzyłem drzwi i po cichu wszedłem na górę, uchyliłem drzwi do jej, a może już naszej sypialni. Szatynka leżała w łóżku i spała, ale telewizor był włączony. Zszedłem na dół, zrobiłem jej śniadanie i powiadomiłem trenera, że nas dzisiaj nie będzie. Zaniosłem wszystkie rzeczy na górę, położyłem się obok dziewczyny, wysłałem jeszcze krótką wiadomość do Ani, że wszystko jest dobrze i zasnąłem.
* Emma *
Jak się obudziłam to Marco spał obok mnie, a na szafce nocnej stała taka chyba ze śniadanie dla mnie. Delikatnie wstałam, żeby nie obudzić blondyna, zjadłam posiłek i wzięłam jakieś leki.
-Hej - usłyszałam głos Reusa
-Cześć, jak się tutaj znalazłeś ?
-Ania dzwoniła, że nie może się dostać do Ciebie, więc przyjechałem to sprawdzić.
-Zapomniałam zadzwonić na stadion, że mnie nie będzie
-Spokojnie - objął mnie - wszystko załatwiłem
-Dziękuje - pocałowałam go
-Jak się czujesz ?
-Dobrze, rano było kiepsko, ale teraz jest ok
-A gdzie Sophie ?
-Pojechała z Melanie do Twoich rodziców, nie pamiętasz ?
-Faktycznie już sobie przypominam
-Nie będzie jej do niedzieli - zrobiłam smutną minkę
-Wytrzymasz
-No nie wiem
-Masz mnie
-No to rzeczywiście mnie przekonałeś
-No widzisz - posłał mi uśmiech
-Marco co byś zrobił jakbym była w ciąży ?
-A jesteś ? - uśmiechnął się
-Nie - zaśmiałam się, a potem cicho dodałam - chyba
-Na pewno byłbym zadowolony
-Kocham Cie - przytuliłam się do niego
-Wiem głuptasie, ja też bardzo Cie kocham
-Pojedziemy jeszcze kiedyś do Rzymu ? Razem z Sophie
-Jasne, że tak
-Co dzisiaj robimy ?
-Siedzimy w domu
-No, ale czemu ?
-Bo rano źle się czułaś i nie chce, żebyś była chora
-No tak, bo nie będziesz miał z kim iść w sobotę
-Przejrzałaś mnie
-Ma się ten niesamowity dar
-Oj tak, to prawda
-Wprowadźcie się do mnie
-No, ale po co ?
-Bo to co jest teraz jest bez sensu i tak spędzamy razem prawie całe dnie
-To może Ty do nas ?
-Nie, ja mam więcej miejsca
-To co ja mam zrobić z tym domem ?
-Wynajmiesz
-No nie wiem
-Możemy teraz wszystko załatwić jak małej nie ma
-Ale ona u Ciebie nie ma swojego pokoju, trzeba będzie się tym zająć
-A kto powiedział, że tam nie ma dla niej pokoju
-No niby nikt, ale myślałam, że nie ma
-To źle myślałaś. Jak mógłbym nie mieć dla niej pokoju, przecież to moja córka
-Dobra mój błąd, nie pomyślałam o tym
-Następnym razem po prostu spytaj
-Zapamiętam
-To co wprowadzisz się ?
-Na razie nie, ale obiecuje, że poważnie się nad tym zastanowię
-No dobra może jakoś to przeżyje
-Nie chce mi się iść na ten bankiet
-Mi też nie, ale obecność obowiązkowa - westchnął
-Pójdziemy, posiedzimy trochę, a potem się zmyjemy
-Nie wierze, że akurat Ty to mówisz
-A co spodziewałeś się tego po Mario ?
-On to już kombinuje jak się z tego wymigać
-Wątpię, żeby mu się to udało
-Ja też, ale on dalej ma nadzieje
-Nadzieja matką głupich
-Ale umiera ostatnia - zaśmiał się
-To na prawdę pocieszające
-Zamawiamy pizze na obiad
-To pytanie czy stwierdzenie ?
-Stwierdzenie
-Ty dzwonisz
-I ja płace
-A może pół na pół ?
-Nie ma nawet takiej opcji
-Musisz być taki uparty ?
-Nie jestem uparty, ale akurat w tej kwestii zdania nie zmienię
-Jeszcze zobaczymy
-Nawet nie próbuj mnie przekonywać, bo to nic nie da
-Dobra dobra
-Szantaż też nie zadziała
-Spadaj !
-Z łóżka wystarczy ?
-No, ale to było zabawne
-Że aż wcale, wiem
-Jaki domyślny jesteś - zaśmialiśmy się
*****
Przepraszam, że dopiero teraz, ale od niedzieli mam gości i się nie wyrobiłam :/ wiem, że miałam namieszać, ale ten rozdział miałam napisany wcześniej i już nie chciało mi się go zmieniać :D taki jestem leń <3 ale coś wymyślę, obiecuje :* na drugim blogu postaram się dodać jeszcze dzisiaj, a jak nie to jutro :* Pozdrawiam 

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 

piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 15.

~Evening~
Marco jak zwykle musiał postawić na swoim. Nie poszedł na imprezę, bo mu się nie opłaca, skoro ja nie idę. Nie powiem, żeby to mi się nie podobało, ale z drugiej strony trochę głupio wyszło. Teraz wszyscy będą myśleli, że ja mu nie pozwoliłam i on we wszystkim musi mnie słuchać.
-Kochanie może pokrój wreszcie tego pomidora, a nie tak się na niego patrzysz
-Słucham ? Tak tak, przepraszam. Zamyśliłam się
-Sophie już śpi
-Żartujesz sobie ? Tak szybko ?
-No wiesz postarałem się
-Jestem dumna - uśmiechnęłam się
-Pomóc Ci coś ?
-Nie, chociaż w sumie możesz nakryć do stołu
-Dobrze szefowo - zaśmialiśmy się. Dokończyłam robić sałatkę, postawiłam wszystko na stole i zaczęliśmy jeść.
-Kotek Ty masz mecz za tydzień ?
-Nie, mamy mecz za dwa tygodnie
-No tak faktycznie - zaśmiałam się - pracuje w klubie, a nie wiem
-Od tego masz mnie
-Twoi rodzice są bardzo mili
-Mówiłem, niepotrzebnie się stresowałaś
-No wiem wiem
-Tak właściwie to jak się czujesz ?
-Dobrze, nie martw się to na pewno stres
-Może pójdziesz jednak do lekarza ?
-Oj Marco, przecież to bez sensu
-Dobrze jak chcesz, ale jak coś się będzie działo to masz mi natychmiast powiedzieć
-Powiem Ci na pewno - dokończyliśmy kolacje, posprzątaliśmy i poszliśmy na górę.
-Może wspólny prysznic ? Po co marnować wodę
-Ja jestem jednak za tym, żeby marnować wodę
-Ty nie dobra
-Bywa - zaśmiałam się i korzystając z nieuwagi Marco poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi, weszłam pod prysznic, a biedak dobijał się do łazienki. Wysuszyłam włosy, przebrałam się w coś odpowiedniego do spania no i oczywiście opuściłam łazienkę - łazienka wolna
-Nie zauważyłem - cmoknął mnie w czoło i poszedł się umyć. Wpakowałam się do łóżka, zgasiłam górne światło i zostawiłam tylko lampki. W sumie nie wiedziałam czy mam czytać jakąś książkę czy włączyć telewizor. W końcu stwierdziłam, że coś przeczytam, sięgnęłam do swojej szafki nocnej. Miałam tam kilka książek, spojrzałam na wszystkie tytuły i postanowiłam przeczytać "Ps. Kocham Cie". Nie zdążyłam przeczytać nawet jednej strony, a przyszedł mój ukochany.
-No to sobie nie poczytam
-Przy mnie się nie da
-Wiem - zaśmiałam się
-To co robimy ?
-Idziemy spać
-No nie, zgłaszam sprzeciw
-Marco jest już po 22, mieliśmy dzień pełen wrażeń, więc idziemy spać
-No ok, ale następnym razem porobimy coś ciekawszego
-Zobaczymy jeszcze
-Nie ma żadnego zobaczymy - pocałował mnie, a potem zgasił światło i mnie przytulił. Wtuliłam się w jego rozgrzane ciało, słyszałam bicie jego serca i zasnęłam.
* Marco *
Obudziłem się około 1, leżałem sam, więc trochę się zdziwiłem. Wstałem z łóżka, miałem już wyjść z sypialni, ale zauważyłem, że w łazience pali się światło. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem siedzącą na podłodze Emme
-Co się stało ?
-Źle się czuje - powiedziała cichutko, a potem się do mnie przytuliła
-Pojedziemy rano do lekarza
-Nie, proszę Cie - spojrzała na mnie swoimi smutnymi i zmęczonymi oczami - to na pewno grypa
-Em martwię się o Ciebie
-Jeszcze nie umieram
-Nawet tak nie żartuj - zdążyłem powiedzieć, a dziewczyna się poderwała i zaraz zwymiotowała. Wziąłem ręcznik papierowy, ukucnąłem przy niej, a potem wytarłam jej buzie.
-Dziękuje
-Dasz rade się położyć ?
-Wezmę jakieś leki i powinno być dobrze
-To połóż się, a ja Ci przyniosę
-Są w kuchni, w szafce
-Znajdę - zaniosłem ją do łóżka, a potem poszedłem po jakieś leki. Nalałem jej wodę do szklanki o zaniosłem wszystko do sypialni. Po 2 udało jej się zasnąć, ale ja już nie chciałem spać, bo bałem się o nią. Gdzieś tak po 5 przysnąłem, ale nie na długo.
-Aaaaaa - panna Clark zerwała się z łóżka
-Em co jest ? - delikatnie ją objąłem, a ona wtuliła się we mnie jak w misia i płakała - już jest dobrze. To tylko sen, nie płacz już
-Marco ja nie chce, żebyś odchodził. Proszę Cię, nie zostawiaj mnie
-Kotku nigdzie się nie wybieram. Już spokojnie - głaskałem ją po plecach - spróbuj jeszcze zasnąć
-Ale będziesz tu cały czas ?
-Oczywiście, że tak
~Kilka Godzin Później~
Było już po 10, delikatnie wstałem z łóżka, żeby nie obudzić ukochanej. Ubrałem się, zszedłem do kuchni, zrobiłem Sophie śniadanie i postawiłem na stole.
-Tato
-Słucham ? - uśmiechnąłem się do niej
-Ciemu mama jesce śpi ?
-Bo późno się położyła
-Tiak nie mozna
-Wiem księżniczko, zjemy śniadanko ?
-Yhmm - wgramoliła mi się na kolana, zjedliśmy wspólny posiłek, ubrałem ją, a potem włączyłem jakieś bajki. Wziąłem telefon i wykręciłam numer swojej kochanej siostrzyczki.
-No heeeej
-Mela jesteś już może w Dortmundzie ?
-No jestem jestem
-Mogłabyś się zająć małą ? Em się źle czuje, muszę się nią zająć
-Jasne, rozumiem. Będę po nią za 15 minut
-Znasz adres ? - zdziwiłem się
-Tak, Emma mi dała
-Spoko, to czekamy
-Oki, papa - rozłączyłem się.
-Sophie zaraz przyjedzie ciocia Melanie i zabierze Cie do siebie. Dobrze ?
-Dobzie - rzuciła mi się na szyje. Poszliśmy do przedpokoju, założyłem jej buciki, wyszliśmy na dół. Przekazałem ją mojej siostrze, a sam wróciłem do domu. Poszedłem na górę, położyłem się obok dziewczyny i zasnąłem jak małe dziecko, ale to pewnie dlatego, że w nocy spałem trochę więcej niż 3-4
godziny.
~Hours Later~
To sobie pospałem. Najpierw usłyszałem dzwonek do drzwi, ale go olałem. Potem odezwała się moja komórka. Odebrałem, żeby nie obudzić swojej cudownej dziewczyny.
-Halo ?
-Marco otwórz nam - usłyszałem głos Lewego
-Już idę - wstałem z łóżka, zszedłem na dół i niechętnie otworzyłem drzwi. Za nimi stali państwo Lewandowscy
-Cześć
-Hej, wchodźcie
-Gdzie Emma ?
-Śpi, miała ciężką noc
-Nie pytamy - zaśmiał się piłkarz
-Robert bez żartów, serio to nie to o czym myślisz
-No dobra skoro tak
-Aaaaaaa - pisk z góry. Emma
-Zaraz wracam - pobiegłem szybko na górę, wpadłem do sypialni i znowu ten sam obrazek. Płacząca Emma, jak ja nienawidzę jak kobiety płaczą
-Marco - rzuciła się na mnie cały czas płacząc
-Kotku nie płacz, błagam Cię. Znowu miałaś koszmar ?
-Marco proszę nie zostawiaj mnie już
-Jasne, ale muszę zejść na chwilkę na dół, bo Ania i Robert są
-Poczekam - zostawiłem ją na chwilkę, na dole nie zastałem nikogo, ale na stoliku leżała karteczka
"Spotkamy się innym razem. Zajmij się Emmą. Buziaki A&R"
~Next Day~
* Emma *
Reus od rana był na treningu, a ja siedziałam w domu, bo on mi kazał. Cały wczorajszy dzień się mną opiekował, dzisiaj odwiózł naszą córkę, bo ja mam siedzieć w domu. O 11 miała przyjechać do mnie Ania, więc poszłam się troszeczkę ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, związałam je w niedbałego koczka, ubrałam się i zeszłam, bo usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Hej kochana
-Cześć, zapraszam do środka - wpuściłam ją do środka
-Jak się czujesz ?
-Dobrze, Marco trochę przesadza
-Kocha Cie, więc się martwi
-Aniu ja to wszystko wiem
-Em co tak właściwie się działo ?
-Wiesz kiepsko się czułam, rano wymiotowała, bolał mnie brzuch. Grypa
-Biedna moja - przytuliła mnie, a ja się zaśmiałam
-Daje rade. Spokojnie
-Em słuchaj mam sprawę
-Zamieniam się w słuch
-Pomożesz mi ?
-W czym ?
-Chciałam urządzić pokoik dla dziecka
-Jesteś w ciąży ?
-Nie, ale wiesz stwierdziliśmy z Robertem, że to dobry czas i ...
-I chcecie się postarać
-Tak - uśmiechnęła się
-Jasne, że Ci pomogę. Kiedy chcesz jechać po rzeczy ?
-Pasuje Ci w środę ?
-Jasne
-Kiedy wracasz do pracy ?
-Jutro, przecież nic mi nie jest
-Powiedz o tym Marco
-On najchętniej by nas zabrał do siebie i nie wypuszczał
-Zauważyłam, a czemu Was nie było w sobotę ?
-Ja nie miałam ochoty, a Marco nie chciał iść sam
-Kiedyś nie odpuścił by imprezy u Mario, a teraz wybrał wieczór z Tobą
-Nie chce, żeby ktoś pomyślał, że ja kazałam mu zostać
-Daj spokój, wszyscy widzą, jak on Cie kocha. Nikt tak nie pomyśli, nie przejmuj się
-Dziękuje - przytuliłam ją
-Mam coś dla Ciebie
-Żartujesz ?
-Nieee - wyjęła z torebki koszulkę Healthy Plan by Ann i mi ją wręczyła
-Śliczna, na pewno będą ją nosiła
-Ciesze się, że Ci się podoba
-Jaka ja jestem głupia. Nie zaproponowałam Ci nic do picia
-O matko straszne
-Czego byś się napiła ?
-Na razie niczego, ale dziękuje
-Spoko, ale jakby co to mów
-Telefon Ci chyba dzwoni
-Faktycznie, zaraz wracam - pobiegłam na górę, złapałam iPhona i odebrałam - halo ?
-Cześć kochanie
-No hej, a Ty co już po treningu ?
-Tak, właśnie wracam. Jest u Ciebie jeszcze Ania ?
-Jest
-To będziemy za 15 minut z Robertem
-Ok, czekamy - rozłączyłam się, schowałam telefon do kieszeni i zeszłam na dół do boskiej pani Lewandowskiej - chłopaki wracają z treningu, zaraz będą
-No to fajnie - posłała mi uśmiech
-Zaraz się zacznie - zaśmiałam się - jak się czujesz ? czemu nie leżysz w łóżku ? jadałaś coś ?
-Wariatko - rzuciła we mnie poduszką - biedak się martwi, a Ty się śmiejesz
-Bywa - tym razem ja w nią rzuciłam
-Wojna ?
-Oczywiście - uciekłam do kuchni. Ganiałyśmy się po całym domu i nawet nie zauważyłyśmy, że piłkarze weszli
-Jak dzieci - stwierdził brunet
-Odezwali się dorośli
-Jak się czujesz kochanie ? - objął mnie blondyn
-Wiedziałam - zaśmiałam się - dobrze, nic mi nie jest
-O której mam jechać po Sophie ?
-Ja pojadę - cmoknęłam go w policzek
-Nie ma nawet takiej opcji, Ty dzisiaj nie wychodzisz z domu
-Dobrze nich Ci będzie, to o 15
-Ok, to do tego czasu gramy w Fife. Chodź Robert
-Lece - rozsiedli się na mojej kanapie i grali na Xboxie
*****
Taki sobie, ale obiecałam ;) Sama nie wiem co ja robię z Emmą :D myślę, że trzeba trochę namieszać, co Wy na to ? Pozdrawiam :* 

5 Komentarzy - Następny Rozdział (jeszcze przed Sylwestrem)

wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 14.

~Saturday~
O 15 mamy być u rodziców Marco, więc przyjedzie po nas o 13. Ubrałam Sophie w różową sukieneczkę, a włosy spięłam jej w warkoczyka. Stałam w swojej garderobie i zastanawiałam się w co ja mam się ubrać. W końcu się zdecydowałam, zrobiłam sobie luźnego kłosa, który opadał na moje prawe ramie, ubrałam się, umalowałam i gotowa zeszłam na dół. Zjadłyśmy z małą śniadanie, a potem poszłyśmy oglądać bajki, bo jej obiecałam.
-Mamo, ja chcie kakao
-Dobrze, już Ci przynoszę - wstałam z kanapy, poszłam do kuchni, gdzie zrobiłam swojej córce kakao. Z powrotem poszłam do salonu.
-Mamo, a gdzie jest tata ?
-Powinien niedługo być - uśmiechnęłam się, bo zegarek wskazywał 12:39
-Supel
-Koteczku ja pójdę szybko po swoją torebkę do sypialni
-Pocekam
-Mam nadzieje - zaśmiałam się, a potem szybko pobiegłam na górę, zabrałam z garderoby buty, do torebki wrzuciłam telefon, złapałam ją i zeszłam na dół. Postawiłam torebkę w przedpokoju, założyłam buty i wróciłam po Sophie.
-Sophie idziemy założyć buty
-Dobzie - dziewczynka pobiegła do przedpokoju, a ja wyłączyłam telewizor i do niej dołączyłam. Założyłam jej buciki i sweterek, zamknęłam drzwi i ruszyłam z Sophie do nowego (?!) samochodu Marco. Włożyłam małą do fotelika, zapięłam ją, a sama zajęłam miejsce pasażera.
-Cześć - pocałowałam Marco w policzek
-Hej kochanie
-Nowy samochód ?
-Tak - uśmiechnął się jak małe dziecko
-Kiedy kupiłeś ?
-Wczoraj
-Oj Marco Marco - zaśmiałam się
-Dobra jedziemy - powiedział, a ja poczułam nieprzyjemny ucisk w żołądku - wszystko ok ?
-Nie wiem
-Em kochanie nie denerwuj się - położył rękę na moim kolanie - obiecuje Ci, że wszystko będzie dobrze
-Yhmm - westchnęłam, a za chwile poczułam, że robi mi się nie dobrze - Marco nie dobrze mi
-Daj mi minutkę, zaraz się zatrzymam - zatrzymał auto na poboczu, a ja z niego wybiegłam i stanęłam przy najbliższym drzewie. Dalej źle się czułam, ale świeże powietrze działało na mnie dobrze. Stałam tam chyba z 10 minut, a potem wróciłam do samochodu. Przy moich drzwiach stał Marco, więc podeszłam do niego i przytuliłam się.
-Sophie śpi, więc możemy tu chwilkę postać
-Przepraszam
-Em co się dzieje ? Od dawna tak masz ?
-Nie, to chyba z nerwów. Nie wiem dlaczego na prawdę
-Jesteś pewna ? Chyba nigdy tak nie miałaś, nawet z nerwów
-Masz racje, pierwszy raz mi się to zdarzyło
-Mogę odwołać ten obiad jak tak się denerwujesz
-Nie, jedźmy
-Jesteś pewna ?
-Tak - pokiwałam twierdząco głową. Wsiedliśmy do samochodu i z powrotem ruszyliśmy w drogę. Dziwnie się czułam, ale jestem prawie pewna, że to z nerwów co prawda nigdy tak się nie działo, ale teraz na prawdę się zestresowałam.
-Spróbuj się przespać, obudzę Cię jak będziemy dojeżdżać
-Ok, dzięki - oparłam głowę o szybę, zamknęłam oczy i odleciałam.
* Marco * 
Cholernie się bałem o Emme, niby powiedziała, że to tylko z nerwów, ale boje się, że to może być coś poważniejszego. Warunki na drodze były dobre, ale wiedziałem, że nie dojedziemy na 15, więc wysłałem swojej siostrze sms-a, żeby przekazała to rodzicom. Chciałem włączyć radio, ale bałem się, że obudzę dziewczyny, więc sobie odpuściłem. Po niespełna 2 godzinach dojechaliśmy na miejsce, obudziłem Em, która wzięła nasze rzeczy, a ja wyjąłem małą z fotelika i wziąłem ją na ręce.
* Emma * 
Podeszliśmy do drzwi, chciałam zapukać, ale Marco tylko pokiwał głową, żebym weszła, więc delikatnie otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka.
-Nareszcie jesteście - do pomieszczenia weszła Melanie
-Cicho - powiedział Marco - nie widzisz, że Sophie śpi
-Przepraszam, daj ją. Zaniosę ją na górę - uśmiechnęła się, a za chwile przejęła naszą córkę. Zostaliśmy, więc na chwilkę sami.
-Em jak się czujesz ?
-Chyba dobrze
-Chyba ?
-Powinno być dobrze, nie martw się
-Spróbuj - objął mnie w pasie i zaprowadził do jadalni, gdzie siedzieli jego rodzice
-Dzień dobry - powiedziałam nieśmiało
-Witajcie - mama Marco nas przytuliła
-Thomas Reus - podał mi dłoń jego ojciec
-Emma Clark - uśmiechnęłam się - miło mi poznać
-Mnie również
-Em, a to moja mama Manuela - podałam jej dłoń
-Dużo o Tobie słyszałam, Emmo
-Mam nadzieje, że dobre rzeczy
-Same dobre - posłała mi uśmiech - siadajcie do stołu, na pewno jesteście głodni
-Masz racje mamo. Jestem strasznie głodny, nie zjadłem śniadania
-No to siadaj, już podaje - usiedliśmy do stołu, mama Marco podała obiad i dołączyła do nas Melanie
-Położyłam ją u rodziców w sypialni
-Bardzo dobrze - odparł Reus
-I tak zaraz się obudzi
-Możliwe, w końcu zasnęła jak wyjechaliśmy z Dortmundu
-Coś się stało, że się spóźniliście ?
-Emma trochę źle się czuła
-Już wszystko w porządku ?
-Tak tak - uśmiechnęłam się
-To dobrze - zjedliśmy obiad, siostra Marco poszła po deser, a my z Marco na górę do Sophie, bo zaczęła płakać
-Chodź kochanie - wyciągnęłam ręce w jej stronę
-Ja chcie do taty
-No dobrze - westchnęłam, a chłopak wziął małą
-Pójdziemy teraz na dół i poznasz babcie i dziadka
-Babcia Malia ?
-Nie, babcia Maria poszła do nieba do aniołków
-A wlóci ?
-Niestety nie - pogłaskałam ją po główce
-Skoda
-Idziemy ? - spytał blondyn
-Tiak - jego wierna kopia się uśmiechnęła. Zeszliśmy na dół, z powrotem usiedliśmy przy stole.
-Chcesz coś do jedzenia skarbie ?
-Nie chcie
-To jak będziesz chciała to powiedz
-Dobzie
-Cześć śliczna - podeszła do niej moja przyszła szwagierka
-Ciocia ! - mała strasznie się ucieszyła i wpadła jej w ramiona
-Uważaj trochę - zaśmiałam się
~One Hour Later~
Przeszliśmy z jadalni do salonu, Sophie poszła z Marco i Thomasem na dwór, a my z jego mamą i siostrą rozmawiałyśmy.
-Ciesze się, że w końcu mogę Cię poznać Emmo
-To miłe, dziękuje
-Nie masz za co - posłała mi uśmiech
-Długo jesteście razem z Marco ? Teraz po tej 3 letniej przerwie - pytanie zadała Melanie
-O matko nie wiem - zaśmiałam się - dwa tygodnie albo coś koło tego
-Dużo czasu - zaśmiałyśmy się
-No nie wiem jak no ze mną tyle wytrzymał
-Prędzej Ty z nim
-No tak, pomyliło mi się
-Myślicie już o wspólnym mieszkaniu ?
-Marco chciał, żebym się do niego wprowadziła, ale dla mnie to za wcześnie
-Macie przed sobą jeszcze całe życie
-Mam taką nadzieje
-Em kochanie Mario robi dzisiaj imprezę i nas zapraszał
-Jak chcesz to idź, ale ja zostanę z Sophie
-Dobra to powiem mu, że następnym razem
-Daj spokój - machnęłam ręką - idź i baw się dobrze
-Ok pogadamy o tym jeszcze w samochodzie
-Jak chcesz - wzruszyłam ramionami
-Mamo - przybiegła nasza mała księżniczka
-Słucham
-Ja chcie do domu
-Może jeszcze zostaniemy z babcią i dziadkiem ?
-Nie - złapała piłkarza za nogę
-Dobra może faktycznie się już zbierajmy
-No dobrze - wstałam z kanapy - miło było państwa poznać
-Nam Ciebie również Emmo
-Przyjeżdżajcie do nas częściej
-Na pewno - uśmiechnęłam się. Poszliśmy do przedpokoju, ubraliśmy się, pożegnaliśmy i udaliśmy do samochodu Marco. Zdążyliśmy odjechać, a mała już zasnęła.
-Marco jak chcesz to na prawdę idź na tą imprezę
-Zostanę z Wami
-Ja i tak nocuje u siebie, ale jak chcesz to przyjedź
-Chyba wole z Wami zostać
-Chcesz być ze mną do końca ?
-Jeszcze więc nad tym zastanawiam
-No wiesz co nie spodziewałem się tego po Tobie
-Ja też nie - zaśmialiśmy się
-Kotku, a może pójdziesz ze mną ?
-Marco proszę Cie zapomnij o mnie, jedź, baw się dobrze
-Em bez Ciebie nie idę
-Przepraszam, ale ja na prawdę nie mam ochoty
-Wiem, dlatego ja też nie idę
-Kocham Cie
-Ja Ciebie też - położył rękę na moim udzie
-Patrz na drogę
-Przecież patrzę
-Zerkasz na mnie co chwila
-Bo jesteś piękna
-Dziękuje - zarumieniłam się
*****
Przepraszam za to opóźnienie, ale miałam dużo roboty przed świętami i się nie wyrobiłam. Dlatego dzisiaj jak tylko wstałam to usiadłam do komputera, żeby dodać rozdział. Mam nadzieje, że Wam się spodoba ;) Pozdrawiam :*

Z OKAZJI ŚWIĄT ŻYCZĘ WAM ZDROWIA, SZCZĘŚCIA, MIŁOŚCI. OSOBOM, KTÓRE TAK JAK JA PROWADZĄ BLOGA WIELU OBSERWATORÓW I KOMENTARZY :* 

5 Komentarzy - Następny Rozdział (w Piątek 27.12)

piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 13.

~Next Day - Evening~
Zaraz ma przyjechać do nas Marco i wtedy powiemy Sophie, że jest on jej tatą. Przygotowałam dla nas kolacje na zewnątrz, przebrałam się i czekałam na Reusa.
-Mamo, ja chcie Malco ! - mała kręciła mi się między nogami
-Już za chwile przyjdzie, poczekaj chwilkę
-Nie chcie cekać - tupnęła nóżką
-Sophie nie wymuszaj, Marco musi załatwić coś w klubie, a potem do nas przyjedzie
-Dobla, pocekam - usiadłam w salonie na kanapie i oglądała bajki. O 19:30 zadzwonił dzwonek do drzwi, wstałam, żeby otworzyć, a Sophie czekała już przy drzwiach. Otworzyłam drzwi i uśmiechnęłam się.
-Cześć - pocałował mnie w policzek
-Hej, dobrze, że jesteś
-Tak ? - ucieszył się
-Sophie nie mogła się doczekać
-A Ty ?
-Co ja ? - udawałam,
-Czekałaś na mnie ?
-Troszeczkę - delikatnie się uśmiechnęłam. Weszliśmy do jadalni i zasiedliśmy do kolacji, Marco karmił Sophie, bo ona się uparła, a ja siebie i jego :) Jak już zjedliśmy to zapakowałam naczynia do zmywarki, a oni poszli się bawić do pokoju młodej. Wzięłam głęboki wdech i poszłam, w końcu musimy jej powiedzieć.
-Co robicie ?
-Bawimy się, chcesz się dołączyć ? - odparł Reus
-Bardzo chętnie
-Teraz jej mówimy ? - szepnął do mnie blondyn
-Myśle, że tak
-Ty czy ja ?
-Ja
-Ok, jak wolisz
-Sophie
-Tiak mamo ?
-Pamiętasz jak Ci obiecałam, że kiedyś poznasz swojego tatusia ?
-Tiak - pokiwała główką
-Wiesz, bo to właśnie Marco jest Twoim tatą - powiedziałam spokojnie i powoli, żeby jej nie przestraszyć
-Na plawde ? - uśmiechnęła się
-Tak - powiedzieliśmy równocześnie
-Cyli moge mówic do Malco tato ? - spytała nie pewnie, obawiając się naszej reakcji
-Jasne, że możesz - piłkarz wziął ją na ręce, a ona się do niego przytuliła.
~Two Hours Later~
Pobawiliśmy się z małą, a potem ją wykąpaliśmy i położyliśmy spać. Usiedliśmy w salonie, ale nic nie oglądaliśmy. Po prostu spędzaliśmy wspólnie wolne chwile.
-Jutro Musze iść do pracy - westchnęłam
-Ja mam trening na 9
-Ja jadę na 9:30 - zaśmiałam się
-Szczęściara
-To tylko 30 minut różnicy
-No i co z tego ? Ważne, że jest
-Kocham Cię - przytuliłam się do niego bardziej
-Ja Ciebie też - cmoknął mnie w czoło
-Dobrze, że powiedzieliśmy Sophie, nie będziemy musieli się ukrywać
-Ciesze się, że spodobała jej się ta informacja
-Od początku Cię polubiła, więc to było pewne, że będzie się cieszyła
-Jakaś obawa zawsze jest
-Jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży to strasznie się bałam, że sobie nie poradzę
-Gdybym wiedział, że wtedy wyjedziesz to nie poszedłbym na trening
-To była trudna decyzja
-Dlaczego akurat Berlin, a nie Warszawa ?
-Bo jest bliżej
-Nie rozumiem
-Odeszłam, ale chciałam być bliżej Ciebie, chyba nie potrafiłabym wyjechać z Niemiec
-Czyli jednak troszeczkę Ci zależało - uśmiechnął się
-Troszeczkę tak - droczyłam się
-Tylko troszeczkę czy troszeczkę bardziej ?
-No może troszeczkę bardziej
-I tak wiem, że bardzo Ci zależało - pocałował mnie
-Jaki domyślny - zaśmiałam się
-Wiem wiem - uśmiechnął się - jestem geniuszem
-Chyba muszę to potwierdzić
-Mam dla Ciebie pewną propozycje
-Słucham ?
-Pojedziemy do moich rodziców na obiad za 3 dni
-W sobotę ?
-Tak, to co Ty na to ?
-No mogę pojechać, a co jak mnie nie polubią ?
-Em Ciebie nie da się nie lubić
-Tylko mnie pocieszasz
-Nie prawda, kotek - przytulił mnie mocno - kocham Ciebie, kocham Sophie, Melanie Cie polubiła i moi rodzice też Cie polubią
-Dobrze pojadę - westchnęłam - ale jak mnie nie polubią to musisz mi coś obiecać
-Na pewno Was nie zostawię
-Nienawidzę Cie - zaśmiałam się
-A ja Cię kocham - pocałował mnie
-Nocujesz dzisiaj ?
-Chciałbym, ale jadę do siebie, musze się spakować na trening i w ogóle się ogarnąć
-Spoko
-Nie będziesz zła ?
-Oczywiście, że nie, ja to rozumiem
-To ja będę się zbierał
-Marco - złapałam go za rękę
-Tak ?
-Poczekasz, aż zasnę ?
-Jasne, ale nie zostawię Cię w otwartym domu, samej z dzieckiem
-Weźmiesz klucze, wiszą w szafeczce przy drzwiach wejściowych
-Dobrze - poszliśmy na górę, Marco czekał w sypialni, a ja poszłam się wykąpać. Jak skończyłam to od razu się przebrałam i z powrotem wróciłam do sypialni. Położyłam się do łóżka i przytuliłam się do piłkarza, on zgasił światło i delikatnie mnie przytulił. Już prawie zasnęłam i usłyszałam cichy szept.
-Kocham Cię - wyszeptał, pocałował mnie w czoło i wyszedł. Uśmiechnęłam się, a zaraz usnęłam.
~Next Day~
Obudziłam się o 6:30, Sophie jeszcze spała, więc szybko się wykąpałam, zrobiłam śniadanie i poszłam się ubrać. Wybrałam odpowiedni strój do pracy, zrobiłam sobie makijaż i poszłam do pokoju swojej córki. Okazało się, że już nie spała, ale dalej leżała w łóżeczku.
-Czemu nie wstajesz ?
-Mamo, cy tata mnie nie kochał ?
-Skąd taki pomysł kochanie ? - przytuliłam ją - kochał Cię, ale nie mógł z nami być
-Ciemu ?
-Jak będziesz starsza to Ci powiem, a teraz wstajemy, bo jest już 8
-Dobzie - ubrałam ją, uczesałam i zeszłyśmy na dół zjeść śniadanie. O 8:30 wyjechałyśmy z domu, odwiozłam dziewczynkę do opiekunki, a potem pojechałam na stadion. Byłam o 19:15, wiec poszłam popatrzeć chwilkę na chłopaków.
-Dzień dobry trenerze
-Cześć Emmo, jesteś trochę za wcześnie
-Tylko kilka minut
-Kilka ? Powinnaś być o 10:30
-Jak to ?
-Nie dostałaś sms-a ?
-Nie - westchnęłam - nie ważne, jakoś przeżyje
-Może chcesz ćwiczyć z chłopakami ?
-Nie dziękuje - uśmiechnęłam się - pójdę do siebie do gabinetu
-Dobrze, nie ma problemu - weszłam do swojego gabinetu, dawno tu nie byłam. Miałam na biurku jakieś teczki, wiec je otworzyłam i sprawdziłam. Były tam opinie chłopaków jeszcze od poprzedniego psychologa. Przejrzałam je, porównałam z moimi opiniami, niektóre zmieniły się tylko trochę, a inne bardzo ... Na przykład opinia pani Becker o Marco sprzed 2 lat nie była najlepsza. Zresztą nie ważne. Zrobiłam wszystko bardzo szybko, można powiedzieć, że wyjątkowo szybko. Zabrałam swój notatnik, długopis i poszłam jeszcze na trening. Usiadłam na trybunach, ale w mało widocznym miejscu. Obserwowałam chłopaków i wszystko notowała, co innego z nimi rozmawiać, a co innego obserwować ich z ukrycia. Siedziałam do końca ich treningu, poczekałam aż pójdą do szatni i powoli zeszłam do swojego gabinetu. Zdążyłam usiąść i ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę
-Hej, możemy chwile pogadać ? - zobaczyłam kapitana reprezentacji polskiej
-Cześć, jasne. Wchodź
-Dziękuje
-Co Cię do mnie sprowadza ?
-Emma mam problem
-Siadaj - wskazałam na kanapę - i opowiadaj
-Ok, ale nie wiem od czego zacząć
-Najlepiej od początku
-Nic mi nie wychodzi. Poznałem kogoś, nie zakochałem się, ale coś mnie ciągnie do tej kobiety. Ciągle kłócę się z Agatą, Oliwka cały czas przez nas płacze. Ostatnio mam jakiś kryzys w piłce, nigdy nie mogę trafić do bramki, nie potrafi się skoncentrować. Zaniedbuje rodzinę i karierę, a najgorsze jest to, że nie wiem jak mam to naprawić.
-Kuba zacząłeś od tego, że kogoś poznałeś. O co chodzi ?
-Pracuje jako fizjoterapeutka dla naszej reprezentacji
-Kiedy ją poznałeś ?
-Na początku czerwca, podczas zgrupowania
-Kuba masz żonę nie spieprz tego
-Wiem, ale cholera coś mnie do niej ciągnie
-Rozumiem tylko musisz sobie odpowiedzieć na kilka ważnych pytań
-Zadasz mi je ?
-Nie, musisz je sobie sam zadać
-Ok - delikatnie się uśmiechnął
-A co do Twojej gry to jestem pewna, że to tylko przejściowe
-Dzięki, będę już spadał do domu
-Polecam się na przyszłość
-To papa
-Pa - spojrzałam na swój zegarek 14:30, trochę się zdziwiłam, ale trudno. Czas szybko leci. Przepisałam swoje notatki na laptopa, zrobiłam sprawozdanie z rozmowy z Kubą. Zabrałam swoje rzeczy, zamknęłam gabinet i opuściłam stadion. Przy moim samochodzie stał Marco.
-Cześć - pocałowałam go - długo czekasz ?
-No trochę - uśmiechnął się
-Przepraszam
-Nie ma sprawy, tak na serio to jakieś 20 minut temu przywiózł mnie tu Mario i jakby Ci to powiedzieć. Potrzebuje podwózki
-Hahah - zaśmiałam się - Ty prowadzisz
-Skoro nalegasz to spoko - wsiedliśmy do samochodu i udaliśmy się po Sophie.
-Kochanie może jednak odpuścimy sobie obiad u Twoich rodziców ?
-Em - położył dłoń na moim kolanie - przysięgam Ci, że nie masz co się stresować
-Obiecujesz ?
-Obiecuje
-No dobrze
Po odebraniu młodej pojechaliśmy na krótkie zakupy. Marco prowadził Sophie, a ja wózek. Pakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, ale oni oczywiście musieli dokładać słodycze.
-Dobra koniec - zaśmiałam się - idziemy do kasy
-Ja zapłacę
-Marco nie, moje zakupy, ja płace
-Nie dyskutuj
-Dobrze - zaśmiałam się

*****
Taki tam o niczym :) Rozdział 13 dodany 13 w piątek xD mam nadzieje, że nie będzie pechowy 

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 12.

~Next Day~
Jak się obudziłam to Marco już nie spał, tylko bawił się moimi włosami. Uśmiechnęłam się do niego, a za chwile poczułam na jego usta na swoich.
-Dzień dobry
-Cześć
-Co dzisiaj robimy ?
-Zdaje się na Ciebie - puściłam mu oczko
-W takim razie cały dzień spędzimy dzisiaj w pokoju
-W pokoju czy w łóżku ?
-No wiesz, myślałem o łóżku, ale nie chciałem Cię spłoszyć
-W sumie możemy zostać w pokoju, ale tak szczerze to Mario nas stąd wygoni
-Będziemy udawali, że nas nie ma - pocałował mnie
-Hahahaha - zaczęłam się śmiać, a Marco mnie łaskotał - przestań !
-Nie zamierzam - nie wiem jak, ale udało mi się uciec, chciałam zamknąć się w łazience, ale Reus mnie wyprzedził i złapał - nie uciekniesz mi
-Nie łaskocz już - zrobiłam słodką minkę
-Dobrze - położył mnie na łóżku, a potem położył się obok
~One Week Later~
Wczoraj wróciliśmy do Dortmundu, a jutro rano wyjeżdżamy do Warszawy po małą. Ustaliliśmy, że po powrocie do Niemiec powiemy Sophie, że Marco jest jej ojcem.
-Em gdzie jest moja duża torba ?
-Rozpakowałam ją już
-Super, dziękuje - cmoknął mnie w policzek
-Co robimy na obiad ?
-Nie wiem - wzruszył ramionami - możemy iść do jakiejś restauracji
-Nie wydziwiaj, ja musze jeszcze jechać do siebie i się rozpakować, zrobić pranie
-Czemu ? Wprowadź się do mnie, to bez sensu mieszkać osobno
-Reus proszę Cię nie zaczynaj tego tematu, jesteśmy razem, ale na razie mieszkamy osobno
-Kiedyś Cię przekonam, zobaczysz jeszcze
-Kiedyś na pewno, ale na razie nie :p
-Jesteś kochana, ale wredna
-Po Tobie kochanie, po Tobie - pocałowałam go - przebieraj się idziemy biegać
-Nie wierze, że to powiedziałaś
-Ja też - zaśmialiśmy się - ale powiedziałam, więc ruszaj tyłek
-Ty chyba też musisz się przebrać
-Serio ? Myślałam, że dam rade w sukience i szpilkach
-Myślę, że wątpię
-Dobra już cicho - poszłam na górę, wyjęłam ze swojej walizki rzeczy do biegania, przebrałam się i gotowa zeszłam na dół
-Chcesz biegać w takim stroju ?
-Tak, a czemu nie ?
-Wszyscy będą się na Ciebie patrzyli
-To niech się patrzą, ważne, że ja na nich nie patrzę
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też - uśmiechnęłam się, wyszliśmy z domu, Marco zamknął drzwi i biegliśmy. W sumie nie miałam takiej złej kondycji, fakt, że Reus dawał mi fory, ale bez przesady. Wróciliśmy do domu po 1,5 h, wykąpaliśmy się, przebraliśmy i chłopak odwiózł mnie do domu. Rozpakowałam się, wstawiłam pranie, ogarnęłam dom i z powrotem się spakowałam, ale tym razem tylko kilka ciuchów do małej walizki. Było po 17, a ja siedziałam sobie w salonie i oglądałam polskie seriale w internecie, już miałam włączyć kolejny odcinek Przepisu na Życie i zadzwonił mój telefon, na ekranie wyświetliło się "Marco <3", z uśmiechem na twarzy odebrałam.
-Cześć kotku
-Hej, co tam ?
-Co Ty na to, żebym przyjechał po Ciebie, zabiorę Cię do siebie i będziesz u mnie nocowała
-Bardzo chętnie, ale jednak nie, przepraszam
-No dobra, do niczego nie zmuszam, będę po Ciebie jutro o 7
-Ok, kocham Cię, papa
-Ja Ciebie też, pa - rozłączyłam się. Odłożyłam telefon na stolik, wzięłam z powrotem laptopa na kolana, patrzyłam na zdjęcie, które miałam ustawione na tapecie. Przedstawiło ono mnie i Marco z przed trzech lat, trochę sentymentalne, ale tak bardzo mi się podoba, że musze je mieć na tapecie. W telefonie mam ustawione zdjęcie Sophie, w gabinecie na komputerze mnie i Sophie jak była malutka, ale na laptopie, którego używam tylko ja, więc wybrałam osobiste, najlepsze zdjęcie. Spojrzałam na zegarek 23, no ładnie, wyłączyłam laptopa, odstawiłam go i poszłam na górę. Szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i poszłam spać.
~Next Day~
Budzik dzwoniący o 5:30 to czysta przyjemność. Bardzo niechętnie wstałam z łóżka, chłodny prysznic na pobudzenie, wysuszyłam porządnie włosy, związałam je w miarę luźnego kucyka, założyłam wygodne ciuchy, zniosłam walizkę na dół i poszłam przygotować się do drogi. Zrobiłam sobie najpierw kanapki do zjedzenia,a potem przygotowałam jakieś przekąski na drogę. O 06:55 wyszłam z domu, zamknęłam go, a za chwile przyjechał Marco, schował moją walizkę do bagażnika, zajęłam miejsce pasażera i ruszyliśmy w drogę. Jakoś nie miałam ochoty na żadną rozmowę, więc włożyłam słuchawki, puściłam muzykę i odpłynęłam. Byłam w swoim zamkniętym świecie, tylko ja, muzyka i ciągłe myśli. Poczułam, że ktoś mną potrząsa, wyjęłam słuchawki i spojrzałam na Marco.
-Em wszystko ok ?
-Tak - uśmiechnęłam się - wszystko jest w porządku
-To dobrze, jak chcesz to się zdrzemnij
-Nie dzięki, na razie jest ok
-Jakby co to mi nie będzie przeszkadzało, jak pójdziesz spać
-To bardzo dobrze, puść jakąś muzykę
-Na przykład jaką ?
-Masz płytę Justina ?
-Mam - zaśmiał się - puścić ?
-Może być - uśmiechnęłam się, wzięłam swój telefon do ręki, a na nim godzina 10:27 - o której mniej więcej będziemy w Warszawie ?
-Powinniśmy być ok. 15
-O matko, a zatrzymamy się gdzieś na chwile ?
-Nie ma sprawy, zatrzymam się na najbliższej stacji benzynowej
-Super - blondyn położył rękę na moim kolanie, ale za chwile z powrotem ją zabrał bo zadzwonił jego telefon, włączył głośnomówiący, ale trochę głupio sie czułam, że musiał rozmawiać przy mnie
-Dzień dobry trenerze
-Witaj Marco, posłuchaj mam sprawę
-Słucham ?
-Musisz być jutro o 18 w klubie
-No, ale przecież trener wie, że jestem w drodze do Warszawy
-Wiem wiem, ale to ważne spotkanie i musisz się na nim pojawić
-A jak nie ?
-To nawet nie pytaj
-Marco będzie na pewno - wtrąciłam
-Dziękuje Emmo, w takim razie to wszystko, do zobaczenia jutro
-Do widzenia - Reus się rozłączył - Em kotek przepraszam Cię
-Przestań, rozumiem, na prawdę rozumiem - posłałam mu buziaka w powietrzu
-Pojadę jutro do Dortmundu, a Wy możecie zostać i zarezerwuje Wam bilet lotniczy
-Marco proszę Cię nie wymyślaj, spakuje dzisiaj małą, a jutro rano wyjedziemy do Niemiec
-Na pewno ?
-Tak
-No ok, nie będę się z Tobą kłócił
~Kilka Godzin Później~
Właśnie podjechaliśmy pod mieszkanie moich rodziców, zostawiliśmy na razie walizki w aucie, wjechaliśmy windą na odpowiednie piętro, a potem zapukaliśmy do drzwi. Otworzyła nam moja mama, nic nie powiedziała, tylko wskazała ręką, żebyśmy weszli do środka.
-Później mnie przedstawisz, Sophie jest w salonie
-Dzięki - pociągnęłam Marco za rękę i weszliśmy do salonu - cześć kochanie
-Mama ! - podbiegła do mnie, a ja wzięłam ją na ręce
-Stęskniłam się - pocałowałam ją w czoło
-Ja tes - przytuliła mnie mocno, za chwile postawiłam ją na podłodze, a ona poszła przywitać się z Reusem
-Malco pzywiozles do mnie mamę ?
-Tak, cieszysz się ?
-Baldzo - zostawiłam ich w salonie i poszłam się przywitać z mamą do kuchni
-Cześć mamusiu - przytuliłam ją
-Opowiadaj jak było
-Cudownie, daliśmy sobie z Marco szanse
-Nareszcie, bardzo się z tego cieszę
-Ja też - uśmiechnęłam się
-Ma długo zostajecie ?
-Jutro rano musimy jechać
-Szkoda, ale jak trzeba to trzeba
-Chodźmy do salonu
-Jasne - weszłyśmy do drugiego pokoju, mała bawiła się z chłopakiem, więc usiadłam obok nich i dołączyłam
-Mamo
-Słucham ?
-Spac
-To chodź - wyciągnęłam ręce w jej stronę - już idziemy
-Malco chodz z nami
-Ide - wziął ją na ręce, weszliśmy do sypialni gościnnej, oni położyli się co łóżka, a ja poszłam po książeczkę. Za chwile wróciłam, położyłam się obok nich i zaczęłam czytać, przeczytałam całą i nawet nie wiem kiedy zasnęłam razem z Sophie.
* Marco *
Delikatnie wstałem z łóżka, na którym, spały moje dziewczyny, wyszedłem po cichu zamykając drzwi i udałem się do salonu do mamy Em. Dziewczyna mówiła, że jej matka mówi po niemiecku i angielsku, więc się dogadamy.
-Marco - podałem jej dłoń
-Lena - posłała mi uśmiech - wiele o Tobie słyszałam
-Mam nadzieje, że same dobre rzeczy
-Oczywiście - zaśmialiśmy się - jak Wam się układa ?
-Em pani powiedziała ?
-Tak, ale dopiero dzisiaj
-Jest dobrze, zaczynamy od nowa, mam nadzieje, że nam się uda
-Na pewno, dużo razem przeszliśmy, przez 3 lata się nie widzieliście
-Strasznie dużo czasu
-Żałujesz, że nie wiedziałeś o Sophie ?
-Tak, oddałbym wszystko, żeby nie pojechać wtedy na trening i ją zatrzymać
-Niestety czasu nie da się cofnąć
-To prawda
-Kiedy powiecie Sophie, że jesteś jej tatą ?
-Jutro po powrocie do Dortmundu
-Ucieszy się
-A skąd ta pewność ?
-Cały czas mówiła o Tobie i Em, pokochała Cie
-Miło to słyszeć
-Sama prawda
-A gdzie jest tata Em ?
-Musiał wyjechać, wraca za 3 dni
-No trudno, może innym razem go poznam
-Przyjeżdżajcie częściej z Emmą
-Postaramy się
-Liczę na to
-Przepraszam, zejdę po nasz walizki do samochodu i zaraz wracam
-To ja zabiorę się za obiad
-Dobrze - uśmiechnąłem się, założyłem buty i poszedł do auta, wyjąłem z bagażnika dwie podręczne walizki i z powrotem wróciłem do mieszkania państwa Clark.
*****
Pozdrawiam 

piątek, 6 grudnia 2013

...

Przepraszam, ale rozdział na każdym blogu pojawi się jutro, bo dzisiaj jestem bardzo zajęta i nie dam rady dodać :* obiecuje, że jutro dodam, a może nawet w nocy ;) 

środa, 27 listopada 2013

Rozdział 11.

~Kilka Dni Później~
Minęło już 6 dni od przyjazdu do Rzymu, w sumie z dnia na dzień jest coraz lepiej, milej, troche się zbliżyliśmy do siebie z Marco, ale w dalszym ciągu jesteśmy przyjaciółmi. Dzisiaj postanowiłyśmy się wybrać z Ann i Anią na spacer, zakupy czy coś w tym stylu. Taki babski dzień, a może tylko przedpołudnie. Obudziłam się ok. 9:30, chwile poleżałam w łóżku, a potem wstałam, przygotowałam sobie jakiś ładne ubranie i poszłam się umyć. Potem wysuszyłam porządnie włosy, związałam je, zrobiłam delikatny makijaż, a na końcu się ubrałam. Zjechałam na parter, a za chwilkę spotkałam się z drużyną na śniadaniu, tym razem usiadłam przy stoliku z trenerem i jego żoną.
-Jak Ci się podoba Em ?
-Jest bardzo miło, na prawde podoba mi się tutaj
-W takim razie bardzo się cieszymy
-Ile masz lat Emmo ? - spytała jego żona
-23 - uśmiechnęłam się
-Jesteś bardzo młoda, a masz już dziecko i dajesz sobie rade z chłopakami. Jesteś bardzo dojrzała
-Staram się, nie jest łatwo być samotną matką, ale robie co moge
-Po meczu w Berlinie Jurgen Cię wychwalał, że masz dobry wpływ na chłopaków, powiem szczerze, że przez moment byłam zazdrosna
-Niepotrzebnie
-Teraz to wiem - zaśmialiśmy się
-Co dzisiaj robisz ? - pytanie padło ze strony trenera
-Mam takie babskie popołudnie z Ann i Anią Lewandowską
-To miło, a Marco nie będzie za Tobą tęsknił ? - zaśmiał się
-Nawet jeśli to będzie musiał jakoś przeżyć - uśmiechnęłam się
-Wy jesteście razem ?
-Nie - od razu zaprzeczytałam - przyjaźnimy się
-Tak to się teraz nazywa
-Jakoś musi
~Evening~
Jest już po 18, a my dopiero wróciłyśmy. Wszystko mnie boli, jestem padnięta, ale musze coś jeszcze zrobić. Weszłam do pokoju, zostawiłam swoje zakupy i udałam sie do pokoju 245. Zapukałam i za chwile otworzył mi Mario, na mój widok był bardzo zdziwiony.
-Jest Marco ?
-Tak - uśmiechnął się
-Moge wejść ?
-Tak jasne, zostawie Was, paa
-Dzięki, papa - ucałowałam go w policzek i weszłam do środka.
-Mario przynieś mi ciuchy, leżą na łóżku - usłyszałam głos blondyna. Otworzyłam drzwi do łazienki, nie dałam mu dojść do słowa, podeszłam do niego i go pocałowałam. Chłopak był cały mokry, owiniąty w pasie jedynie białym ręcznikiem, ale nie przeszkadzało mi to.
-Kocham Cię - powiedziałam kiedy sie od siebie oderwaliśmy - spróbujmy jeszcze raz
-Czekałem na to 3 lata
-Ja też, ubierz się a ja czekam przed drzwiami, idziemy na miasto
-Nie jesteś zmęczona ?
-Jestem, dlatego będziesz mnie niósł
-Okey - wyszłam z jego pokoju i oparłam się o ścianę.
* Marco *
Bardzo zdziwiła mnie Emma, ale też ucieszyła. Od 3 lat nie marzyłem o niczym innym, tylko żebyśmy spróbowali jeszcze raz. Szybko się ubrałem, poprawiłem grzywke, zabrałem kartę to pokoju i go opuściłem. Em czekała na mnie, więc złapałem ją za rękę i opuściliśmy hotel.
-Gdzie idziemy ?
-A gdzie chcesz ? - odpowiedziała pytaniem na pytanie
-Z Tobą nawet na koniec świata - uśmiechnąłem się, a on zarumienila - zarumieniłaś się
-Nie prawda
-No przecież widze - zaśmiałem się
-Widocznie źle widzisz - pokazała mi język
-Kochanie dobrze wiesz, że mam racje
-Pff, chciałbyś
-Chce i mam racje - pocałował mnie
-Zjemy jakieś lody ?
-Jasne, jakie chcesz ?
-Kawowe
-To chodź - zamówiliśmy lody, zjedliśmy i ruszyliśmy w dalszą drogę. Chodziliśmy różnymi uliczkami, wychodziliśmy do różnych sklepów, całowaliśmy się, przytulaliśmy, jednym słowem sielanka.
* Emma *
Do hotelu wróciliśmy grubo po 22, pożegnaliśmy się pod moim pokojem i się rozeszliśmy. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i położyłam do łóżka. Przewracałam się z boku na bok, ale nie mogłam usnąć. Było już po północy, ale mimo wszystko wstałam z łóżka, założyłam klapki i wyszłam z pokoju. Po cichu przeszłam do pokoju 245, delikatnie zapukałam, długo nie musiałam czekać aż Marco mi otworzy.
-Coś się stało ?
-Nie moge usnąć
-Trzeba było tak od razu
-To co wpuścisz mnie ? - zrobiłam słodką mine
-Oczywiście, że tak - otworzył szerzej drzwi, weszliśmy do środka i położyliśmy się do jego łóżka. Chłopak przytulił się do moich pleców i położył głowe na moim ramieniu.
-Kocham Cię - szeptał mi do ucha
-Ja Ciebie też - uśmiechnęłam się
-Wiesz tak sobie pomyślałem, że zamiast lecieć samolotem do Polski po Sophie to możemy razem pojechać moim samochodem
-Trzeba jej w końcu powiedzieć, że jesteś jej tatą i, że jesteśmy razem
-Wypadałoby - zaśmialiśmy się
-Chyba jestem zmęczona
-To śpij - ucałował mnie w policzek - pogadamy jutro
-Dobranoc
-Dobranoc, kocham Cię
~Next Day~
Obudziłam się o 8:30, byłam bardzo szczęśliwa i wyspana. Obok mnie leżał mój ukochanym, uśmiechał się przez sen i wyglądał tak słodko. Wzięłam z szafki nocnej jego iPhona, weszłam w aparat i zrobiłam mu zdjęcie, potem zalogowałam się na swojego Instagrama i Facebooka, a później już wszyscy podziwiali jego zdjęcie. Mam nadzieje, że się na mnie nie obrazi, bo chyba bym tego nie przeżyła. Delikatnie wstałam z łóżka, zabrałam kartę do swojego pokoju i opuściłam pomieszczenie, weszłam do pokoju 236, przygotowałam sobie ubrania, założyłam je, umalowałam się, uczesałam i zeszłam na dół na śniadanie. Była 9:15, a ze znajomych spotkałam tylko Ewę Piszczek. Zamówiłam sobie coś dobrego, zajęłam stolik i spokojnie czekałam, zamówienie dostałam po niecałych 20 minutach. Było pysznie jak zwykle, minął dopiero tydzień od kiedy tu jesteśmy, a ja nie mam ochoty wyjeżdżać, no chociaż w sumie nie ma tu ze mną mojej ślicznej córeczki, więc tęsknię, ale jakby tu była to nie wiem czy zgodziłabym się wracać do Dortmundu. Siedziałam tak i patrzyłam tępo w podłogę, w końcu sie ogarnęłam i z powrotem poszłam na górę. Wzięłam ręcznik, kostium oraz wszystkie inne potrzebne rzeczy i poszłam na basen. Rozłożyłam się na jednym z leżaków, rozebrałam się i wskoczyłam do basenu, było strasznie gorąco, a woda była na tyle schłodzona, żebym czuła się jak w raju. Słyszałam, że ktoś wskakuje do wody, ale nawet nie chciało mi się odwracać, za chwile poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach.
-Ładnie to tak uciekać ?
-Cześć Marco, Ciebie też dobrze widzieć
-Nie zmieniaj tematu - pocałował mnie w szyje
-Nie uciekłam, tylko chciałam się ogarnąć
-Jadłaś już śniadanie ?
-Tak, ale była tylko żona Łukasza
-Czyli nie wiesz jaki są plany na wieczór
-No nie wiem, a powinnam ?
-Myślę, że tak
-No to słucham
-Mario zarezerwował dla całej drużyny klub, więc jest dzisiaj impreza
-A co ja mam z tym wspólnego ?
-Nie udawaj blondynki, kotku
-Dobra rozumiem, że chcesz iść ze mną na tą imprezę
-Bingo - uśmiechnął się
-Marco ja nic nie mam do imprez, ale nie mam ochoty. Przepraszam
-Em prosze Cię, nie musisz pić, ale chociaż jedź z nami
-Pod jednym warunkiem
-Jakim ?
-Nie będziesz pił alkoholu
-Musze ?
-Yhmm - pokiwałam twierdząco głową
-W takim razie się zgadzam
-No to pójdę
-Dziękuje - pocałował mnie czule w usta, zdążyliśmy sie od siebie oderwać i usłyszeliśmy czyjeś brawa. Odwróciliśmy się i ujrzeliśmy Mario i Roberta
-No wreszcie nasze gołąbeczki są razem
-Niech ktoś jeszcze się o tym dowie Gotze, a obiecuje, że wystawie Ci taką opinie, że pożeganasz się z pierwszym składem do końca roku - zażartowałam
-Robert my nic nie widzieliśmy, chodź idziemy jakoś tu dużo ludzi
-Uwielbiam Cie Mario
-Ja Ciebie też Em - chłopcy zniknęli z naszego pola widzenia
-Mi nie wystawisz takiej opini, prawda ?
-No nie wiem, zastanowie się
-Ha ha ha, bardzo zabawne - strzelił focha
-Jak Ci przejdzie to daj znać - wyszłam z basenu i położyłam się na leżaczku.
~Evening~
Jesteśmy już w klubie, nie powiem, że jest źle, bo nie jest. Miałam na sobie w miarę ładny strój, zwykłego koka i jak zwykle pasujący makijaż. Siedziałyśmy z Anią przy barze i sączyłyśmy bezalkoholowe drinki.
-Zabieram panią na parkiet - mieliśmy zatańczyć tylko do jednej piosenki, a w końcu wyszło na to, że przetańczyliśmy 5 utworów. Świetnie się bawiłam, to prawda nie lubie imprez, bo w końcu musze być odpowiedzialną matką, ale troche luzu nikomu nie zaszkodzi. - kochanie mam propozycje
-Jaką ? - uśmiechnęłam się
-Wrócimy do hotelu, pójdziemy do mojego pokoju i obejrzymy jakiś film, a po drodze możemy kupić jakieś wino
-Mario się nie obrazi ?
-Na pewno nie - pożegnaliśmy się z towarzystwem, powoli wracaliśmy do hotelu. Droga do klubu zajęła nam 25 minut, a z powrotem 1,5 godziny, była 1 w nocy, po cichu doszliśmy do pokoju 245. Marco przepuścił mnie w drzwiach, zamknął je kopnięciem, a potem przycisnął mnie do ściany i namiętnie pocałował. Oplotłam go nogami, rozpinając jego koszule, która za chwile leżała gdzieś na podłodze. Chłopak położył mnie na łóżku, pozbył się mojej sukienki i swoich spodni. Nasza bielizna zniknęła w równieszybkim tępie reszta garderoby. Bardzo namiętnie całował i pieścił każdy skrawek mojego ciała, obydwoje byliśmy siebie spragnieni, całował na początku usta potem szyja, obojczyk, biust, brzuch, potem uda, z powrotem wracał do góry. Jego ręce błądziły po całym moim ciele, masował moje piersi, dotykał płaskiego brzucha. Wreszcie we mnie wszedł powoli i subtelnie jakby się czegoś obawiał, potem coraz szybciej i mocniej, oboje dyszeliśmy, ja z czasem cicho pokrzykiwałam. Nasza "chwila" rozkoszy trwała pół nocy. Kiedy skończyliśmy położyliśmy się obok siebie. Nasze oddechy powoli się normowały. Każdy z nas był szczęśliwy i z takim przekonaniem zasnęli.

*****
Przepraszam za moją nieobecność. Niestety dalej mam szlaban, ale specjalnie dla Was dodaje rozdział. Następny powinien się pojawić za tydzień w piątek albo w czwartek ;) Co do rozdziału to miał być trochę inny, ale nie miałam na niego pomysłu i tak jakoś samo wyszło. Pozdrawiam 

wtorek, 26 listopada 2013

ZAPRASZAM

Zapraszam na mojego kolejnego bloga. Na razie są tylko bohaterowie, bo jak dobrze wiecie mam szlaban :) Blog jest o Ani Stachurskiej i Robercie Lewandowskim :) Pozdrawiam 


PS. Co do rozdziału na tym blogu to postaram się dodać jutro lub w czwartek.



niedziela, 10 listopada 2013

ZAWIESZAM

Bardzo bardzo Was przepraszam, ale muszę zawiesić blogi, ponieważ mam szlaban i nie dam rady dodawać rozdziałów. Obiecuje, że jak coś napisze i będę mogła to dodam rozdział i już nie będzie się liczyło czy to piątek czy to poniedziałek. Postaram się wrócić jak najszybciej. Pozdrawiam :* 



piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 10.

~Next Day~
Obudziłam się o 9 i od razu zaczęłam panikować, bo zostało mi tylko pół godziny do śniadania. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, umalowałam i kiedy Marco zapukał do drzwi to byłam gotowa.
-Dzień Dobry - dostałam buziaka
-Hej - uśmiechnęłam się
-Gotowa na śniadanko ?
-Jasne, chodźmy
-Gotze i Lewandowscy już na nas czekają
-A reszta ?
-Trener coś mówił o wycieczce i chyba pojechali z samego rana - opuściliśmy mój pokój i udaliśmy się na dół
-Wycieczka ?!
-Powiedziałem, że zostaniemy
-Oj Marco, nie mogłeś zapytać mnie o zdanie ?
-Mogłem, ale nie chciałem
-Szczerość - zaśmiałam się. Doszliśmy na dół, usiedliśmy przy stoliku z przyjaciółmi i zamówiliśmy śniadanie, które za chwile dostaliśmy.
-Jak się spało Em ?
-Dobrze, dziękuje. A Wam ?
-Też, tylko krótko - zaśmialiśmy się na słowa Mario
-Mario nie kończ
-Wszyscy dobrze wiemy co chcesz powiedzieć - odparł Reus
-Skończmy ten temat. Jemy śniadanie
-A co robimy po śniadaniu ?
-Idziemy na basen
-To tu jest basen ?! - zdziwiłam się
-To jest jeden z lepszych, jak nie najlepszy hotel w Rzymie
-No dobra, już nic nie mówię
-To najpierw basen, a potem może jakiś spacer ?
-Może być, ale to jeszcze ustalimy
-Ok - zjedliśmy i rozeszliśmy się do pokoi, żeby się przygotować. Założyłam kostium, przygotowałam ręcznik, zmyłam makijaż, żeby się nie rozmazał, a włosy związałam w koka.
* Marco *
Wyjazd do Rzymu był jedną z lepszych decyzji, mam milion pomysłów jak spędzić czas z Em. Wszyscy poszliśmy się szykować na basen, więc jak wszedłem do pokoju to wyjąłem z szafy kąpielówki, ręcznik, przejrzałem sobie Facebooka, dodałem jakieś zdjęcie i poszedłem po szatynkę  Delikatnie zapukałem do pokoju 236, a za chwile otworzyła mi uśmiechnięta dziewczyna.
-Jak zwykle punktualnie
-Staram się - obydwoje się zaśmialiśmy
-Idziemy już ?
-Jasne - udaliśmy się w kierunku windy, ale okazało się, że jest na parterze, więc poszliśmy schodami, przeszliśmy kawałek i wreszcie dotarliśmy nad basen. Rozłożyliśmy swoje rzeczy na leżakach i mieliśmy dołączyć do przyjaciół, którzy pływali już w basenie
-Em jesteś pewna, że urodziłaś Sophie ?
-Hahahah - zaczęła się śmiać - tak, a skąd to pytanie ?
-Masz idealną figurę
-Bez przesady - posłała im uśmiech
-Taką jak 3 lata temu - wtrąciłem
-Pamiętasz jak wyglądałam 3 lata temu ?
-Wszystko pamiętam
-Teraz zebrało Wam się na wspomnienia ?
-Nie, już skończyliśmy ten temat
-Taa, no właśnie - westchnąłem. Em wskoczyła do basenu i odpłynęła kawałek, a ja usiadłem na brzegu i nie wiedziałem czy mam wskoczyć czy może wolę na nią popatrzeć.
-Reus ! Wchodzisz czy nie ?!
-Co ?! Aaa tak już - wskoczyłem do basenu i podpłynąłem do przyjaciół - zamyśliłem się, sory
-Nie ma sprawy, każdemu może się zdarzyć
-Rozmawiałem z trenerem przez telefon i powiedział, że 80 kilometrów od Rzymu jest park wodny
-Co w związku z tym ?
-Może się wybierzemy ? Będzie fajnie
-Cała drużyna Borussii w parku wodnym, gazety będą miały o czym pisać
-Jak chcecie to jedźcie, my z Emmą zostajemy
-Co ?! - spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami, a towarzystwo się z nas śmiało
-Obiecałaś mi coś
-Ale akurat jak oni sobie pojadą ?!
-Sory, mam taki kaprys
-Debil - wkurzona wyszła z basenu, zabrała swoje rzeczy i pobiegła do środka
-Emma ! Poczekaj - poszedłem w jej ślady. Dobiegłem już prawie do windy, ale jej drzwi się zamknęły, jak najszybciej wbiegłem po schodach, wyrobiłem się przed windą, więc czekałem przed pokojem 236.
-Po co tu przylazłeś ?!
-Zła jesteś ?
-Marco tu nie chodzi o to czy jestem zła czy nie, ale nie masz prawa za mnie decydować
-Wiem, ale Em, przecież mogę Cię zabrać do tego parku wodnego, kiedy tylko będziesz chciała, a teraz zostaniemy i spędzimy miło popołudnie
-Idę się przebrać, Tobie też radzę, bo jesteśmy mokrzy i zaraz będziemy chorzy
-Ok, zaraz do Ciebie wracam - pocałowałem ją w policzek i pobiegłem do swojego pokoju
* Emma *
Weszłam do pokoju, zdjęłam mokry kostium i poszłam pod prysznic. Potem otuliłam się ręcznikiem, ubrałam wcześniejsze ciuchy i wyszłam na balkon. Widok z balkonu był wspaniały, a zresztą ogólnie Rzym to cudowne miejsce, na pewno jeszcze kiedyś tu przyjadę, tylko tym razem z Sophie, a może nawet Marco. Nie byłam na niego zła, nawet troszkę mi się to podobało, ale zawsze byłam uparta i nie lubię jak ktoś za mnie decyduje. Rozumiem jego tok myślenia, wiem po co to zrobił, dlatego odpuszczę mu, nie będę się zachowywała jak jakaś obrażalska laska. Usłyszałam pukanie do drzwi, więc weszłam do środka, przeszłam przez pokój i otworzyłam je, za nimi stał Marco, ale twarz zakrytą miał bukietem krwisto czerwonych róż.
-Przepraszam - podał mi je
-Nie gniewam się, więc nie musiałeś - uśmiechnęłam się
-A jak powiem, że chciałem
-W takim razie jest mi bardzo miło i dziękuje - wpuściłam go do środka
-Zawsze lubiłaś róże
-A Ty zawsze mi je kupowałeś
-Bo Cię kochałem, kocham i będę kochał
-To oni jadą jutro ?
-Pięknie zmieniłaś temat - zaśmiał się - chyba jutro albo jakoś niedługo
-No dobra to zostańmy
-Dziękuje i przepraszam - przytulił mnie
-Nie ma sprawy, to co robimy ?
-Pójdę po laptopa to obejrzymy jakiś film
-Ale wieczorem
-No dobrze - uśmiechnął się
-Obiad ?
-Z Tobą zawsze
~Evening~
Umówiłam się na 20 z Marco, więc postanowiłam, że teraz się umyje. Weszłam pod prysznic, namydliłam całe ciało, spłukałam, potem nałożyłam szampon na włosy. Kiedy już skończyłam wytarłam się porządnie ręcznikiem, ubrałam się w zwykle dresy, a potem zeszłam na kolacje.
-No nie wierze - Mario był zaskoczony - moja ulubiona pani psycholog w takim wydaniu
-Aż tak źle wyglądam ?!
-Wyglądasz bardzo ładnie
-Dziękuje - zaśmiałam się
-Kochani jedziecie jutro ?
-Tak, wyjeżdżamy o 9, a Wy na pewno zostajecie ? - odpowiedziała mi Ann
-Myślę, że tak
-Nie żałujesz ?
-Na początku trochę tak, ale nie mam 5 lat, żeby jarać się parkiem wodnym
-Ja też nie mam, a się jaram - Gotze się uśmiechnął
-Ty jesteś wyjątkiem
-To dobrze czy źle ?
-Zapytaj swojej narzeczonej, a nie mnie
-Ann kotku to dobrze czy źle ?
-To zależy Mario to zależy
-Nie poczekaliście na mnie ?! - dołączył do nas Reus
-Ja jeszcze nie zamówiłam, więc możemy zamówić razem - powiedziałam
-Bardzo chętnie, to co Ci zamówić ?
-Zdaje się na Ciebie
-Ok - chłopak odszedł, żeby dla nas zamówić, a my wróciliśmy do rozmowy
-Rozmawiałaś dzisiaj z mamą ?
-Tak, nawet rozmawiałam z Sophie
-I co ? P
-Szkoda gadać, tęskni, płakała. Mama mówi, że na co dzień tak nie jest, ale jak mnie usłyszała to jej się przypomniało
-Będzie dobrze - Ania posłała mi uśmiech
-Wiem, ale tęsknię za nią, rzadko się rozstajemy na dłużej niż kilka godzin
-Nie dziwie się
-Proszę bardzo - Marco postawił przede mną talerz z pysznie wyglądającym daniem
-Dziękuje - zjedliśmy szybko, a potem ulotniliśmy się do mojego pokoju, a po drodze zabraliśmy z pokoju Marco laptopa i dysk z filmami. Położyliśmy się na łóżku, a na naszych nogach leżał laptop
-Jaki film oglądamy ?
-Masz jakąś komedie romantyczną ?
-Em wszystko tylko nie to
-A jakie masz ?
-Wybierz coś, a ja pójdę do łazienki
-Oki - zaczęłam przeszukiwać kolekcje jego filmów i nic mnie nie zaciekawiło, do czasu
-Jestem, wybrałaś ?
-Tak, oglądamy Dear John
-O matko Melanie mnie tym dręczyła
-To teraz ja Cię będę dręczyła - zaśmiałam się
-Musimy to oglądać ?!
-Tak - uśmiechnęłam się - zrób to dla mnie
-Dla Ciebie ?
-Yhmm - przytaknęłam
-No dobraa
-Dziękuje
-Zaczynajmy, bo wtedy szybciej skończymy
-Dobrze marudo
-Dzięki - udawał obrażonego
-Wynagrodzę Ci to - przytuliłam się do Marco i włączyliśmy film. Kiedy się skończył, zauważyłam, że mój towarzysz usnął, więc delikatnie go rozebrałam do bokserek, a potem przykryłam kołdrą. Wyszłam do łazienki, przebrałam się w piżamkę i do niego dołączyłam.
~Next Day~
* Marco *
Obudziłem się w nie swoim łóżku hotelowym, a na dodatek w samych bokserkach. Z przerażeniem spojrzałem na drugą stronę i zobaczyłem Emme. Przez moment zastanawiałem się o co chodzi, czy my coś zrobiliśmy, ale nie mogłem sobie nic przypomnieć.
-Cześć, co tak patrzysz ?
-Emma czy my coś ten, no wiesz
-Niee - zaśmiała się - usnąłeś, więc delikatnie Cię rozebrałam, żeby było Ci wygodniej
-Dziękuje  - posłałem jej uśmiech

****
Taki trochę o niczym, ale trudno :D Mam nadzieje, że trochę Was zaciekawi ;) Pozdrawiam 

czwartek, 31 października 2013

Rozdział 9.

Wzięłam dużą walizkę, rozłożyłam ją w garderobie i zaczęłam wybierać ubrania. Spakowałam bieliznę, sukienki, szorty, koszulki, kostiumy kąpielowe, chustki i kapelusze. Potem wybrałam biżuterię, kosmetyki torebki, buty, w których znalazły się buty na płaskim i wysokim obcasie. Ledwo dopięłam tą walizkę, a potem zabrałam się za bagaż podręczny, zabrałam z gabinetu sprzęty elektroniczne, dokumenty, paszport. Zniosłam na dół obie walizki, przygotowałam sobie strój na jutrzejszy wylot, nastawiłam budzik, przebrałam się w coś do spania i położyłam się od łóżka, gdzie włączyłam sobie komedie romantyczna pt. "Miłość i Turbulencje". Film skończył się przed 22, więc wyłączyłam telewizor, zgasiłam światło i zasnęłam
~Next Day~
Obudziłam się o 6:30, wyłączyłam budzik, który miał zadzwonić dopiero o 7 i poszłam się wyszykować. Weszłam pod prysznic, namydliłam całe ciało brzoskwiniowym płynem do kąpieli, potem umyłam włosy, wytarłam ciało i wyszłam. Ubrałam się, wysuszyłam włosy, które związałam, potem makijaż i śniadanie. O 8:30 wsiadłam do taksówki, a niecałe 20 minut później byłam już na lotnisku, przywitałam się ze wszystkimi, oddałam swoją walizkę, przeszliśmy przez wszystkie formalności, a o 9:45 wpuścili nas do samolotu. Okazało się, że mam miejsce obok Ani, a w drugim rzędzie obok nas siedzą Robert i Marco.
-Co robiłaś wczoraj ? - zapytała karateczka
-Sprzątałam - zaśmiałam się
-Nie masz co robić w soboty - uśmiechnęła się do mnie
-Tak wyszło, byłam pewno, że zajęło mi to mało czasu, a potem się okazało, że jednak cały dzień
-Taki tam drobny szczegół
-Miałam to powiedzieć
-A co u Sophie ?
-Wstyd się przyznać, ale zapomniałam zadzwonić, a jak już mi się przypomniało to było tak późno, że odpuściłam
-Może wytrzyma bez Ciebie
-Moi rodzice sobie z nią poradzą, chociaż ona czasami potrafi być diabełkiem
-Po tatusiu - wtrącił Lewy
-Ejjj - oburzył się Reus, a my się zaśmialiśmy
-O której będziemy w Rzymie ? - zmieniłam temat
-Jakoś tak późnym popołudniem
-Dzięki
-Wzięłaś jakiś strój sportowy ? - spytała Lewandowska
-Oczywiście, że tak
-To wieczorkiem wychodzimy biegać
-No w sumie czemu nie
-A ze mną już nie chcesz biegać ? - Marco zrobił smutną minkę
-Czy ja kiedykolwiek chciałam ?
-Coś tam wspominałaś
-Nie przypominam sobie
-A szkoda - posłał mi buziaka w powietrzu, a ja się uśmiechnęłam
-Em, a dlaczego w ogóle miałaś pomysł, żeby lecieć do Nowego Jorku ?
-Wiesz co zadzwoniła do mnie kumpela z Polski, że wybiera się ze swoim chłopakiem i czy nie chcemy jechać z nimi, więc wstępnie się zgodziłam
-A jak się wykręciłaś ?
-Powiedziałam, że Sophie nie dostała wizy
-Ładnie to tak oszukiwać ?
-Jakbym tego nie zrobiła to by mnie tu nie było
-No to w sumie, możemy Ci wybaczyć
-Dziękuje - zaśmiałam się
-Może zrobimy sobie pamiątkowe zdjęcie?
-Teraz ?!
-No, a kiedy ?!
-Bożeee Marco, ale Ty wymyślasz
-Bożeee Em, ale Ty marudzisz
-Nie powtarzaj po mnie
-No dobra, przepraszam
-Hahahah - śmiałam się - żartowałam, nie musisz przepraszać
-Byłem gotowy błagać na kolanach
-A gdzie kwiaty ?!
-Nie licz na, żadne kwiaty
-Jesteście jak dzieci - zaśmiali się Lewandowscy
-Odezwali się Ci dorośli - Marco wystawił język
-Jesteśmy starsi od Ciebie
-Tylko o rok
-Dobra skończmy żartować
-Em kochanie dasz mi swojego iPhona ?
-Marco kochanie, a Ty swojego nie masz ?
-Mam, ale Twój jest lepszy
-Bo ma inny kolor ? - uśmiechnęłam się
-Powiedzmy
-Mam hasło do wiadomości
-Co ? No ej, to nie fair
-No cóż będziesz musiał jakoś to przeżyć
-Jesteś okropna
-Wynagrodzę Ci to
-Brzmi bardzo zachęcająco
-Faceci - westchnęłam
~Kilka Godzin Później ~
Wylądowaliśmy w Rzymie bez żadnych problemów, a potem wynajętym autokarem udaliśmy się do hotelu. Jako jedna z niewielu z naszej grupy miałam sama pokój, czyli dwuosobowe łóżko jest calusieńkie dla mnie. Rozpakowałam walizki, wzięłam prysznic, przebrałam się, a potem zjechałam na dół na kolacje. Usiadłam przy stoliku z Ann, Mario i Anią, zamówiłam sobie jakąś sałatkę i sok.
-Idziesz z nami na wieczorny spacer ?
-Nie, zadzwonię do mamy, może nawet pogadamy na Skype
-Idealna matka
-Chciałabym, ale nie zawsze nią jestem
-Jesteś tylko człowiekiem, kochana
-Wiem wiem, przecież nic nie mówię
-No oczywiście - zaśmialiśmy się
-A gdzie Marco i Robert ?
-Gdzieś zniknęli
-Zapewne coś szykują
-Oby to było coś miłego
-Oni zawsze robią miłe rzeczy - bronił ich Gotze
-Oj Mario my tylko żartujemy
-Wy jak zwykle, tylko żartujecie
-Chyba się nie obrazisz ?
-Ja ? Na Was nie
-Dobra ja bardzo Wam dziękuje za towarzystwo, ale spadam do siebie - uśmiechnęła się, wstałam od stołu i wróciłam do swojego pokoju. Włączyłam laptopa, połączyłam się z internetem i uruchomiłam Skypa, moja mama była akurat dostępna, więc do niej zadzwoniłam.
-Cześć mamusiu
-Dobry wieczór kochanie
-Jak sobie radzicie z Sophie ?
-Jest bardzo grzeczna
-Na co Was już naciągnęła ? - zaśmiałam się
-Kochanie, ona nas nie naciąga, jest naszą kochaną wnuczką
-Zawsze tak mówicie, a potem mała wraca z dodatkową walizką ubranek albo zabawek
-Nie narzekaj, bo nie masz na co
-Dobra, dobra - uśmiechnęłam się - a właśnie mogę porozmawiać z Sophie ?
-Przykro mi, ale Sophie jest na basenie z tatą, a jak wróci to pewnie od razu uśnie
-No szkoda, ale pewnie jak ją zobaczę to się rozkleję
-Nie tylko Ty, ona też bardzo za Tobą tęskni
-Domyślam się, większość czasu spędza ze mną
-No właśnie, może powinnaś wrócić na jakiś czas do Polski
-Mamo proszę Cię. Sophie zna niemiecki, ma fajną opiekunkę, ja mam prace, mieszkanie
-Wiem Em, ja to wszystko wiem, ale bardzo nam Ciebie brakuje
-Myślałam, że już się przyzwyczailiście, ale ja też za Wami tęsknię
-Oczywiście, że się przyzwyczailiśmy, ale nigdy nie przestaniemy za Tobą tęsknić i Cię kochać
-Dziękuje Wam bardzo
-Opowiadaj jak Ci się podoba w Rzymie ?
-Oj no co mam Ci powiedzieć ? Mamo przylecieliśmy kilka godzin temu, jeszcze nie wychodziłam z hotelu
-Em, ale Ty byłaś kiedyś w Rzymie
-No byłam, ale 6 lat temu
-Wiem, chociaż musisz coś pamiętać
-Jasne, że tak, ale jak zobaczę coś jeszcze raz to nic mi się nie stanie
-Dlatego baw się dobrze, odpoczywaj, a my się zajmiemy Sophie
-Będę do Was często dzwoniła, obiecuje
-Nie ma problemu
-To ja kończę, pozdrów tatę i małą
-Dobrze, papa
-Paaa - rozłączyłam się. Pogrzebałam trochę w internecie i wyłączyłam laptopa. Było po 22, więc założyłam jakąś długą koszulkę i położyłam się do łóżka. Już miałam zgasić lampkę, ale usłyszałam dźwięk mojego telefonu, wzięłam go do ręki i odebrałam.
-Halo ?
-Zgadnij kto mówi
-Marco coś się stało ? - mimowolnie się uśmiechnęłam
-Chciałem zapytać co robisz
-Leże w łóżku i szczerze zamierzam iść zaraz spać
-Szkoda, bo chciałem porwać Cię na spacer
-Reus bardzo Cię przepraszam, ale jestem zmęczona
-Nie ma sprawy, może innym razem
-Będziemy tu jeszcze 2 tygodnie, obiecuje, że dam się porwać nawet na kilka spacerów
-Bardzo się z tego cieszę
-Domyślam się - zaśmiałam się
-Em jak chcesz to już Ci nie będę przeszkadzał
-Nie przeszkadzasz mi
-Ok, to pa
-Słucham ?! - nie uzyskałam odpowiedzi, bo chłopak się rozłączył, a zaraz ktoś zapukał do moich drzwi. Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam otworzyć, za drzwiami stał nie kto inny jak Marco Reus.
-Powiedziałaś, że nie będę Ci przeszkadzał, więc pomyślałem, że wpadnę
-No to wchodź - wpuściłam go do środka, a on się rozłożył na moim łóżku - jasne, rozgość się
-Chodź tu do mnie - poklepał miejsce obok siebie, a ja posłusznie się położyłam
-Gdzie byłeś jak Cię nie było ?
-Kręciliśmy się z Robertem tu i tam
-Nic więcej mi nie powiesz ?
-Nie - cmoknął mnie w policzek
-No dobra, nie chcesz to nie mów
-Idziemy jutro razem na śniadanie ? - zmienił temat
-Jasne, o której ?
-Wstaniesz na 9:30 ?
-Postaram się
-No ok, to ja lecę - wstał z łóżka, a potem wyszedł z mojego pokoju. Przykryłam się cieniutką kołdrą, zgasiłam światło i usnęłam.
*****
Dodaje dzisiaj, ponieważ jutro będę zajęta, więc mogę się nie wyrobić ;) Wreszcie są w Rzymie, no to teraz się zaczną wakacje. Pozdrawiam :*

piątek, 25 października 2013

Rozdział 8.

Umówiłam się na zakupy z Anią na godzinę 12, więc zjadłam sobie jeszcze drugie śniadanie, wypiłam szybką kawkę i pojechałam do galerii. Jak dojechałam kobieta już na mnie czekała.
-Cześć - przywitałyśmy się buziakiem w policzek
-Hej
-Czyżbyś nie miała co zabrać na wyjazd
-Właśnie tak - zaśmiałam się
-To chodźmy - weszłyśmy do środka i zaczęłyśmy podbój sklepów. Było strasznie dużo rzeczy do wyboru i nie mogłyśmy się zdecydować, co chwila przymierzałyśmy nowe rzeczy. Bardzo się przy tym śmiałyśmy i wygłupiałyśmy, nie pamiętam kiedy ostatni raz tak dobrze bawiłam się na zakupach. Zazwyczaj chodzę z Sophie i oczywiście bawimy się, ale co innego z dzieckiem, a co innego z przyjaciółką.
-Emma - karateczka machała mi ręką przed twarzą - odleciałaś
-Przepraszam, zamyśliłam się
-Mam dla Ciebie idealną sukienkę
-To pokaż
-Piękna, prawda ? - pokazała mi sukienkę
-Śliczna, ale musi kosztować majątek
-Jest na przecenie, weź ją, będzie Ci w niej ładnie
-Przekonałaś mnie - wzięłam tą sukienkę i jeszcze kilka innych rzeczy, zapłaciłam i poszłyśmy do następnego sklepu. Po paru godzinach, zmęczone usiadłyśmy sobie w kawiarni, zamówiłyśmy koktajle i jakieś ciastko.
-Zaszalałyśmy
-Oj tak - uśmiechnęłam się
-Em zapomniałam zapytać, jak Ci się układa z Marco ?
-Przyjaźnimy się
-Eeee tam - zaśmiała się - myślałam, że coś więcej
-Całowaliśmy się i tyle
-Tyle ? Opowiadaj mi tu szybko
-Nie ma co opowiadać, pocałował mnie kilka razy i na tym się skończyło
-Jak dzieci, nie możecie po prostu być razem ? Na pierwszy rzut oka widać, że się kochacie
-Może to tylko złudzenie
-Kogo Ty próbujesz oszukać
-Samą siebie i to jest najgorsze
-Skoro już to przyznałaś to jedź do niego, daj mu szanse
-To nie takie proste. Zrobie to, ale jeszcze nie teraz
-Wiesz czemu nie zrobisz tego teraz ?! Nie masz konkurencji, wiesz, że on Cię kocha i będzie czekał, nie czujesz strachu, że jakaś laska sprzątnie Ci go z przed nosa
-Może tak, może nie. Sama już nie wiem, pogubiłam się w tym wszystkim
-Nie we wszystkim, tylko w uczuciach
-Dobra masz racje w uczuciach, wiem, że go kocham, ale się boje. Po prostu się boje
-Ja też się bałam, musiałam krążyć między Poznaniem a Warszawą, teraz między Dortmundem a Warszawą, ale jestem szczęśliwa. Kocham Roberta, wzięliśmy ślub i nie żałuje, że wybrałam jego, nigdy nie będę żałowała.
-A ja żałuje, żałuje, że wyjechałam, że nie dałam nam szansy
-Teraz możesz to naprawić, tylko pytanie czy chcesz
-Chce, oczywiście, że chce
-To już zrobiłaś pierwszy krok
-Szkoda, że tylko pierwszy - mruknęłam
-Mówiłaś coś ?
-Ja ? Niee - uśmiechnęłam się
-Zdawało mi się
-Pewnie tak, Aniu a powiedz mi co tam u Was
-Dobrze, zastanawiamy się czy to dobry czas na dziecko
-To musicie sami zdecydować, ale pamiętaj, że ja Wam zawsze pomogę
-Dziękuje, kochana jesteś
-Miło mi - posłałam jej ciepły uśmiech
-Byłaś młoda, sama, w obcym mieście, w ciąży. Nie chciałaś wrócić do Polski ?
-Myślałam o tym, chciałam wrócić do rodziców, ale zrezygnowałam
-Był jakiś konkretny powód ?
-Berlin to ładne miasto, ale wybrałam je chyba dlatego, że jest bliżej Dortmundu niż Warszawa
-Skoro go zostawiłaś to czemu mimo wszystko chciałaś być bliżej ?
-Nie chciałam go zostawiać, zakochałam się w nim, ale nie chciałam psuć mu kariery
-Znam go od 1,5 roku, ale zdążyłam go trochę poznać, cały czas o Tobie mówił
-Nie podał tylko nazwisk, dlatego nie wiedzieliście, że to ja
-Tak to prawda, mówił tylko o jakiejś ślicznej brunetce
-Powiedzmy, że trochę przesadził
-Z czym ?
-Ze śliczną brunetką
-Masz racje bardziej przypominasz szatynkę
-To prawda, ale nie o to mi chodziło
-Wiesz co Em, nie rozumiem Cię. Jesteś piękna, faceci za Tobą szaleją, a Ty mówisz, że on przesadza. Marco Reus piłkarz, który może mieć każdą chce właśnie Ciebie
-Tylko, że żaden nie chce samotnej matki
-Marco chce
-Ale on jest ojcem
-No i co z tego ?!
-Nic, po prostu chce być blisko swojego dziecka
-Mam Ci co 5 minut powtarzać, że on jest w Tobie zakochany po uszy ?
-Ja wiem o tym, na prawdę o tym wiem
-Jaka z Ciebie wariatka
-To też wiem - zaśmiałam się
-Idziemy na spacer ?
-Jasne, tylko potem trzeba wrócić po auta
-To torby zostawimy w samochodach i wtedy się przejdziemy
-To chodźmy - wstałyśmy, zabrałyśmy rzeczy, które zostawiłyśmy w swoich samochodach, a potem poszłyśmy się przejść - Dortmund jest piękny, bardzo mi się tu podoba
-Jak pierwszy raz przyjechaliśmy z Robertem to strasznie się bałam i w sumie wydawało mi się, że będę się tu źle czuła, ale podoba mi się, pokochałam to miasto
-Przez te 3 lata cały czas się zastanawiałam co by było gdybym została, czy byśmy się przeprowadzili czy bylibyśmy szczęśliwi
-Marco kupił dom rok temu bardzo tego żałował, przez pierwsze 2 miesiące od jego kupna mieszkał u nas, bo nie chciał być tam sam, a potem stwierdził, że jak wrócisz to razem tam zamieszkacie
-Żartujesz ?
-Em on zwariował na Twoim punkcie, był gotowy wynająć detektywa, żeby Cię znaleźć
-Oglądałam wszystkie jego mecze, wywiady i nie wyglądał na nieszczęśliwego
-To się nazywa gra aktorska, jest piłkarzem. Musi czasami udzielać wywiadów, a nikt o Tobie nie wiedział, więc musiał udawać
-Ja nie wiedziałam, że aż tak bardzo mu zależy
-Nie chce, żeby to głupio zabrzmiało, ale czasami chciałam, żeby przestało mu zależeć
-Nie rozumiem
-Marco był czasami taki wkurzający, dołujący, smutny. Nie znałam Cię i chciałam, żeby on też przestał Cię znać, żeby zapomniał i przestał cierpieć
-Ja też cierpiałam, ale jak Sophie się urodziła to nie miałam na to czasu
-Byłaś psychologiem sportowym w Berlinie jak to możliwe, że nie spotkałaś się z Marco
-Nie mam pojęcia, wiedziałam o wszystkich meczach i oczywiście grali z Borussią, ale jak były to mecze wyjazdowe to nie jechałam, a jak grali w Berlinie to po prostu nie musiałam w nich uczestniczyć, bo mnie zastępowali, a jak już byłam to od razu uciekałam
-Rozumiem - delikatnie się uśmiechnęła - trochę, ale rozumiem
-Zbierajmy się już
-To wracamy na parking
-Tak chodźmy - powoli wróciłyśmy po swoje samochodu, pożegnałyśmy się i każda pojechała do siebie. Otworzyłam drzwi do domu, zerknęłam na zegarek było już po 19, nawet nie wiem kiedy minęło tyle czasu, rozpakowałam nowe rzeczy w garderobie, zjadłam kolacje i poszłam do łazienki wziąć długą kąpiel. Napuściłam gorącej wody, zapaliłam zapachowe świeczki, włączyłam spokojną muzykę, rozebrałam się, położyłam w wannie i zamknęłam oczy. Ta chwila była cudowna, cisza, spokój, tylko ja i relaks, mogłabym tak cały czas, chociaż może nie cały, bo nie wyobrażam sobie życia bez Sophie. Woda powoli robiła się zimna, na moim ciele pojawiała się gęsia skórka, wyszłam, więc z wanny, otuliłam się miękkim, puchowym ręcznikiem, założyłam bieliznę, koszulkę do spania, wysuszyłam włosy i położyłam się do łóżka. Wzięłam z szafki nocnej jakąś książkę, nie pamiętam kiedy zaczęłam ją czytać, więc zaczęłam jeszcze raz.
~Next Day~
Nie wiem kto wynalazł budzik, ale to jest jeden z gorszych wynalazków na świecie. Byłam pewna, że go wyłączyłam, a on jak na złość zaczął dzwonić o 8:30, nigdy tego nie robiłam, ale teraz zrzuciłam go na podłogę i spałam dalej. W sumie oprócz spakowania się nie miałam dzisiaj, żadnych planów, więc co to za różnica czy wstanę o 8:30 czy o 10:30. Kiedy wreszcie się wyspałam zwlekłam się z łóżka, związałam włosy, przebrałam się w jakieś stare ciuchy i sprzątałam dom. Zaczęłam od góry, posprzątałam pokój Sophie, umyłam wszystkie okna, podłogi i odkurzyłam, potem to samo zrobiłam na dole, kiedy już skończyłam wyszłam do ogrodu. Skosiłam trawę, wypieliłam i podlałam kwiatki, posadziłam jakieś nowe roślinki, umyłam meble ogrodowe, które ustawiłam na trawniku. Potem umyłam podłogę na trasie, postawiłam tam jakieś rośliny doniczkowe i weszłam z powrotem do domu. Byłam pewna, że zajęło mi to mało czasu, ale spojrzałam na zegarek i była już 17:30, zrobiłam sobie szybko obiad, wzięłam prysznic i zaczęłam się pakować, bo jutro o 9 muszę być na lotnisku.
****
Beznadziejny mi wyszedł, ale pisałam na szybko. Mimo wszystko mam nadzieje, że Wam się trochę spodoba, zaciekawi Was i pod rozdziałem pojawią się komentarze. W tym rozdziale dużoo o Marco, ale on sam się nie pojawił, ale za to w następnym lecą do Rzymu :D Pozdrawiam i do zobaczenia za tydzień :*